Heimdall pisze: ↑13 czerwca 2017, o 10:57
Czyli miałeś jakies problemy, ale na tyle niewielkie, ze udalo Ci się osiągnąć takie wyniki. Nie chcesz mi powiedzieć, że ledwo ogarniałeś i twój umysł działał na ćwierć mocy, a mimo to osiągałeś sukcesy w nauce na poziomie akademickim. To by raczej źle świadczyło o uniwersytecie i reszcie studentów
Nie chce się licytować, kto miał gorzej, ale w moim przypadku to nie była wymówka-wierz mi
Nie chce polemizowac, bo tak jak mowisz - mozna w nieskonczonosc, kazdy jest inny. Mialem dosc ciezka postac depresji i zaawansowana nerwice - czesto musialem wychodzic z zajec zebys sie uspokoic, badz padalem na korytarzu, depersonalizacja, derealizacja, agresja, porblemy zoladkowe, swiatlowstret, napady drgawek itd plus cukrzyca. Doloz jednak do tego ciezka prace w domu, praktycznie zaraz po powrocie z uczelni... (Na marginesie byly to studia inzynierskie, dodatkowo w obcym jezyku na zagranicznej, renomowanej uczelni - zgarnalem 3 spore nagrody z nerwica...). Poczatkowo mialem tak jak Ty wrazenie, ze nic nie pamietam - serio, niemal zrezygnowalem i nie wrocilem do domu, nie moglem sklecic zdania w obcym jezyku, nie mowiac o jakis obliczeniach czy konceptach. Tak jak mowisz - kalafior, zapominalem slow jak ktos mnie pytal o cokolwiek. Zdarzaly sie jednak przeblyski trzezwosci, wiedzialem np. ze od 8-10 jest z reguly w miare okej, potem od 14 do 17 daje rade myslec. Dodatkowo przy egzaminach zewnetrzny stres powodowal, ze jakims cudem wracaly mi mozliwosci umyslowe do poziomiu sensownego - oczywiscie po egzaminach zdwojona sila nerwicy przez przeciazenie ukladu nerwowego.
Tylko te studia byly dla mnie marzeniem, wiec wiele bylem w stanie poswiecic zeby mi sie udalo

Pisze to dla wszystkich innych co maja watpliwosci i chca porzucic jakiekolwiek plany dla nerwicy... Nie warto. To wymyslona choroba i jesli chcesz pokonac objawy, to pokonasz - tylko musisz sprobowac.