Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

4 sierpnia 2015, o 15:06

Witajcie , od soboty jestem na wczasach balam sie ich cholernie tymbardziej ze jechalam jeszcze z rodzina , a dzialalo to na mnie nerwowo(kontakt z innymi) jak mialam gorszy dzien moglam isc do domu i sie polozyc tu nalezaloby dotrzymac towarzystwa;-)
Zaczne od tego ze jechalismy nad polskie morze w upał 9,5 godziny ;-) totalna masakra tym bardziej ,że mam chorobę lokomocyjną męczylam się strasznie już pojawily się obawy ale tłumaczyłam sobie że to przecież choroba lok. następne dni nie dospałam i nie wyspałam się wiecie póżne siedzenie i odsypianie podróży ( przecież nie jesteśmy teraz na 100%) chodziłam zmęczona ale jakoś potrafiłam sobie też wytłumaczyć że to przecież zmęczenie. Pierwszy raz od długiego czasu naprawdę mi nerwiczka odpóściła czuję sie naprawdę w dużym stopniu normalnie poza niewielkimi uciskami w głowie wiadomo. Pozwoliłam sobie nawet wypić piwko i się nie bałam. Wyżywienie wykupione więc trzeba codziennie się spiąć rano i wyjść do ludzi potem codzienne towarzystwo innych ,pełna plaża ludzi i upały!!!!!!
Naprawdę myślałam ,że będzie gorzej a tu rozczarowanie!!!!!!! Jestem naprawdę zadowolona i dumna z siebie :huh
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Dementorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 9 sierpnia 2015, o 09:46

11 sierpnia 2015, o 09:40

Kochani jestem tu dopiero od 2 dni a tak mnie zmotywowaliscie ze pekam teraz z dumy z siebie :) a wiec ja ograniczalam sie tylko do wyjscia do chlopaka ktory mieszkal 5 min ode mnie. w niedziele postanowilam wyjsc do kuzynki posiedziec w parku bylo zle ale trzymalam sie jakos , potem doszedl jej kolega co mnie zestresowalo ale nadal siedzialam i nawet dobrze sie nam gadalo :) pozniej jezdzilam rowerem ! ;) pozniej spacer z ta sama kuzynka i jej kolegom . Ale to co zrobilam pozniej.... Spontanicznie zgodzilam sie na wyjazd do DANI (8h w jedna strone)! spacerowalysmy , zalatwialysmy sprawy kuzynki bylo MEEEEGA .caly poniedzialek w dani , nie oge nadal w to uwierzyc. dzis sie nie boje leku , wiem ze bedzie ale wiem ze go przetrwam i w koncu znikinie ! <3 DZIEKUJE WAM !
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

11 sierpnia 2015, o 09:43

Super wiecej takich wpisow dwodniowych prosze :DD . Pamietaj ze jezeli robisz to samo dostajesz to samo :)
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
kapsel86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 3 lipca 2014, o 08:09

12 sierpnia 2015, o 11:59

mimo lekkiego zwątpienia w sens mojego działania, poszłam znów pod prysznic( kto mnie zna to wie ze boję się jak woda leci mi na twarz bo mnie przecież udusi:) hehhe jakie to śmieszne:)) telepałam się jak zwykle ale przeciągałam czas az lęk osłabł, rozluźniałam mięśnie podczas tej czynności i nawet jak zaczęło mi lekko do nosa napływać wody to nie wycofałam się jak zwykle ale postanowiłam zobaczyc co się stanie, no i nic się nie stało, nie naleciało mi do nosa, a jakby naleciało to by trochę mi ten nos przeczyściło i tyle:) ale wiecie co jest fajne? W marcu zaczęłam regularnie co jakieś 2-3 dni to robić i na poczatku musiał być w łazience mój mąż, bo nie byłam w stanie tego zrobić sama, potem już robiłam to bez niego, ale musiał być w domu, potem, zaczęłam robić to jak on wychodził np do sklepu lub garażu:) a teraz robię to jak nie ma go w domu przez 10 godzin bo jest w pracy:) uważam to za swój sukces:) może jeszcze troche czasu minie zanim przestanę się tego bać i tak telepać, ale teraz dopiero zobaczyłam jakie już postępy zrobiłam jeśli chodzi o wiarę w siebie i robienie rzeczy mimo tych myśli, które mówią, ze tym razem to na pewno już umrzesz:)
Awatar użytkownika
stokrotka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 314
Rejestracja: 27 kwietnia 2015, o 11:27

19 sierpnia 2015, o 14:33

Dzisiejszy poranek, szykowanie do wyjścia, aż tu nagle.szybsze bicie serca, dziwne uczucie w głowie do tego lęk.od razu pomyślałam czyżby atak sie szykował lub somatyka szaleje ,ale nie dałam sie temu ponieść.jedynie powiedziałam "osz ty nerwico "i wyszłam z domu a ona została gdzies po drodze:)

-- 19 sierpnia 2015, o 13:33 --
Dzisiejszy poranek, szykowanie do wyjścia, aż tu nagle.szybsze bicie serca, dziwne uczucie w głowie do tego lęk.od razu pomyślałam czyżby atak sie szykował lub somatyka szaleje ,ale nie dałam sie temu ponieść.jedynie powiedziałam "osz ty nerwico "i wyszłam z domu a ona została gdzies po drodze:)
Awatar użytkownika
bunia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 138
Rejestracja: 6 stycznia 2015, o 21:00

21 sierpnia 2015, o 10:59

To ja sie tez znow chwale. Ja juz mam zalozony dzoennik swojej nerwicy,w ktorym opisuje postepy,przegladam go sobie- czytam:) juz soe zalilam ze mnie lapie raz na jakis czas. Tzn. Lapie mnie,i w sumie zaczynam brac antydepresanty- xanaxow nie lykam w najgorszym wypadku jak juz jestem na maxa zmeczona i chcialabym pospac troche ale to tez zawsze biore polowke z polowki(moze placebo i sobie wkrecam). Oczywiscie czuje sie do dupy mimo wszystko- ale wtedy zaczynam tez dzialac,wychodze jak najczesciej do ludzi,staram sie cos robic,syn daje sporo zajec,na weekendy pracuje i tak cisne,staram sie. No i coz skad wiem ze jest poprawa. Chociazby dlatego ze zawsze budzialam soe przed szosta a dzisiaj pospalam do dziewiatej:) dalej nie jest idealnie ale staram sie i to staram sie jak moge. Wiem ze tutaj duzo osob potepia leki ale zauwazylam ze moje ataki sa coraz slabsze. W sumie nie mam atakow paniki bo tych sie po prostu nie boje- dlatego mnie opuscily. Tylko ten lek wolnoplynacy,lek przed lekiem, natrety- strach o samotbosc. Ps.przy ostatniej nerwicy siedzialam w gownianym zwiazku i naprawde dlugo soe meczylam zeby wrocic do stanu normalnosci. Teraz minelo niecale 3 tyg i czuje soe naprawde lepiej. Jak otoczenie moze na nas wplywac. Pamietajmy ze z nas sa fajni wrazliwi ludzie,ktorzy przy nerwicy sie rozwijaja(jak chca) poznaja siebie! I do tego sa odwazni! Ps. Dwa miechy temu skakalam na bungee mimo leku wysokosci,euforia po, nie do opisania! A my to w sumie robimy codziennie jak idziemy do sklepu mimo leku ^^
Zalowala myszka zolwia ze w skorupce siedzial.
- mam cie w dupie lajzo glupia- zolw jej odpowiedzial
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

21 sierpnia 2015, o 12:44

Miałam kryzys pogubiłam się troszkę po raz kolejny, upadłam ale to nieważne bo powstałam i walczę dalej... Razem ze swoim kryzysem pojechałam na wakacje i zostawiłam go gdzieś po drodze :huh Było super a to dlatego, że nie myślałam o nerwicy nie zwracałam uwagi na to jak się czuję teraz muszę to samo robić w domu... jest trudniej ale wiem, że to możliwe :D
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

21 sierpnia 2015, o 13:33

No, takie rzeczy to ja mogę czytać 'xxdd ^^ Brawo :si
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

21 sierpnia 2015, o 15:12

To i ja sie pochwale 'xxdd tez pare dni temu mialam kryzys nawet tu to opisywalam ale w tym samym czasie ubralam sie i poszlam na piechotke na targ ( 30 min w jedna strone od domu A TO NIESTETY JEST MOIM KONIKIEM wychodzenie z domu i pojscie w ogole dziekolwiek) tam pomalu pospacerowalam dodam ze bez leku co jest Super! Wczoraj poszlam do supermarketu po ksiazki dla syna pomimo wyboru (rower lub samochod) wybralam piechotke ( 20 min w jedna strone) oczywiscie zachaczylam poboczne sklepy bo bez tego ani roz aczkolwiek z lekiem omijalam je szybko :cry: potem spacerkiem na dzialeczke gdyz mam ja podrodze blisko domu ;) .Dzis poraz kolejny powod do dumy poszlam na piechotke sama do ZUSU (ok 40 min w jedna strone) co najwazniejsze nie mialam leku wolnoplynacego jak bywalo wczesniej przed wyjsciem poza malymi sprawami ciezkosci lekkiej glowy i po drodze male obserwacje ale szukalam innych rzeczy do przemyslen zeby zajac glwe :^ po drodze zaszlam do kolezanki do sklepu rozmowa o dupie marynie ale zauwazylam ze lapalam sie na tym iz moje mysli skupialy sie ulamkowo na nerwicy a nie na rozmowcy i probowalam odwrocic tok myslenia i do domku spacerkiem nie spieszylam sie jak to zwykle bywalo ,jak to mowia ''wleciala i wyleciala''.

PO PROSTU SUKCES!!!!!!!!!
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

24 sierpnia 2015, o 11:56

a ja dzisiaj rano odwiozłam jedno dziecko do przedszkola i pojechałam do sklepu po zakupy; a zawsze mam taką niechęć tam jeździć i co się okazało, nie było wcale źle, wręcz przeciwnie
...
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

25 sierpnia 2015, o 00:36

Ja też się muszę podzielić radością.
Dziś wróciłem z wyjazdu wakacyjnego. Niezbyt długiego (5 noclegów), ale spędzał mi on sen z powiek od około miesiąca, tj. od momentu gdy okazało się, że będziemy jechać. W związku z tym wyjazdem czekały mnie następujące atrakcje:
- podróż samochodem ok. 3 godziny w każdą stronę
- codzienne pobudki i marsz na śniadanie do restauracji pełnej ludzi
- duuużo przebywania na zewnątrz, a to nad jeziorkiem, a to na hamaku, a to w innym miejscu pośród natury
- codzienne wyprawy do miasta na obiad połączone ze spacerami (nie jakimiś dlugimi, ale zawsze)
- obiady w zatłoczonej knajpce
- prawie codzienne wyprawy do supermarketu
I co? I właśnie i nic. Zero ataku paniki. Były oczywiście ciężkie chwile. Najgorsze były poranki, gdyż nie cierpię być głodny i iść gdziekolwiek głodny, a tu niestety trzeba było. Do tego czasem dziwne wrażenia podczas spacerów, nie były to stricte DD a raczej taki stan wyczekiwania na DD, przez co też bywało dziwnie. Z drugiej jednak strony była cała masa chwil i sytuacji gdy czułem się zupełnie normalnie. Przed wyjazdem tam byłem w pobliskim supermarkecie i ledwo to przeżyłem. Tam chodziłem po supermarkecie i było normalnie :D Tutaj spacer do pobliskiego parku i z powrotem (ok. 300-400m) to nie lada emocje. Tam chodziliśmy i po pół godziny zarówno po mieście jak i po terenie zielonym i było generanie spoko :D
Jedyne czego bym sobie teraz życzył to aby te wszystkie pozytywne emocje i przeżycia przenieść do normalnego codziennego życia już po urlopie. Ten wyjazd pokazał mi, że możliwe jest względnie normalne funkcjonowanie.
I na koniec refleksja - tak jak strasznie bałem się tam jechać i tak naprawdę do końca nie wyobrażałem sobie jak ja to przeżyję, tak dziś, kilka godzin po powrocie, jest mi autentycznie smutno, że to już koniec. Było fajnie :)
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

25 sierpnia 2015, o 00:39

Myślę że nie musisz skupiać się na tym żeby przenieść te emocje z wyjazdu do "normalnego codziennego życia już po urlopie" :-)

Ważne jest to co wiesz, że możesz porzucić to zaburzenie i że wciąż umiesz żyć normalnie. I tak dalej!

Powodzenia! ;-)
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

25 sierpnia 2015, o 11:57

zaburzony86 pisze:Ja też się muszę podzielić radością.
Dziś wróciłem z wyjazdu wakacyjnego. Niezbyt długiego (5 noclegów), ale spędzał mi on sen z powiek od około miesiąca, tj. od momentu gdy okazało się, że będziemy jechać. W związku z tym wyjazdem czekały mnie następujące atrakcje:
- podróż samochodem ok. 3 godziny w każdą stronę
- codzienne pobudki i marsz na śniadanie do restauracji pełnej ludzi
- duuużo przebywania na zewnątrz, a to nad jeziorkiem, a to na hamaku, a to w innym miejscu pośród natury
- codzienne wyprawy do miasta na obiad połączone ze spacerami (nie jakimiś dlugimi, ale zawsze)
- obiady w zatłoczonej knajpce
- prawie codzienne wyprawy do supermarketu
I co? I właśnie i nic. Zero ataku paniki. Były oczywiście ciężkie chwile. Najgorsze były poranki, gdyż nie cierpię być głodny i iść gdziekolwiek głodny, a tu niestety trzeba było. Do tego czasem dziwne wrażenia podczas spacerów, nie były to stricte DD a raczej taki stan wyczekiwania na DD, przez co też bywało dziwnie. Z drugiej jednak strony była cała masa chwil i sytuacji gdy czułem się zupełnie normalnie. Przed wyjazdem tam byłem w pobliskim supermarkecie i ledwo to przeżyłem. Tam chodziłem po supermarkecie i było normalnie :D Tutaj spacer do pobliskiego parku i z powrotem (ok. 300-400m) to nie lada emocje. Tam chodziliśmy i po pół godziny zarówno po mieście jak i po terenie zielonym i było generanie spoko :D
Jedyne czego bym sobie teraz życzył to aby te wszystkie pozytywne emocje i przeżycia przenieść do normalnego codziennego życia już po urlopie. Ten wyjazd pokazał mi, że możliwe jest względnie normalne funkcjonowanie.
I na koniec refleksja - tak jak strasznie bałem się tam jechać i tak naprawdę do końca nie wyobrażałem sobie jak ja to przeżyję, tak dziś, kilka godzin po powrocie, jest mi autentycznie smutno, że to już koniec. Było fajnie :)


Super! Sledzilam twoje watpliwosci przed wyjazdem ale wiedzialam ze bedzie dobrze;-)
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

25 sierpnia 2015, o 13:07

Dzięki. Nie było to wcale takie oczywiste ;)
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

25 sierpnia 2015, o 14:09

Przemysleń dzień kolejny...........

Od kilku dni postanowiłam,że przemyślę parę kwesti bo w moim mniemaniu utkwiłam w jakimś martwym punkcie.Zrobiłam taki mały rachunek własnej siebie. Oto do jakich wniosków doszłam:

1. Zawsze byłam i starałam się być perfekcjonistką.
2. Nigdy nie chciałam sprawiać nikomu kłopotu, chciałam
być "silna"
3. Bałam się nzwać ,że mam problem i choruję na nerwicę lękową
4. miałam diuży krytycyzm dla siebie
5. W odburzaniu często chciałam już- presja czasu
6. Blokowałam lęk cały czas - chciałam poczuć się dobrze już w tej chwili.
7. Wszystko robiłam zbyt szybko, nawet w pracy, jakbym musiała wykorzystać każdą minutę - chciałam być naj, naj
8. Lubiłam mieć wszystko pod kontrolą, poukładane, zaplanowane
[/color][/color]

To wszystko co było i jeszcze nadal jest ale postanowiłam popracować nad tymi punktami:

1. Nikt nie jest doskonały, każdy popełnia błędy
2. Nie muszę nic nikomu udowodnić, nawet rodzicom, nie muszę być dla nikogo przykładem
3. Przyznałam przed sobą,że mam problem i ciągłę lęki
4. Będę cały czas stosować pozytywne dialogi wewnętrzne - na tym teraz najbardziej postanowiłam się skupić
5. Nie daję sobie ograniczenia czasowego do wyjścia z zaburzenia choć kusi. Skoro i tak z tym żyję to po co z tym walczyć
6. Postanowiłam zaakceptowć lęk - znam go już i przekonałam się że nie jest groźny, jest za to meega uciążliwy, nie będę starć się go odpychać alę będę go przyjmować. Będę mówić. Znam tą emocję, wiem, że nie jest groźna, przyjmę go choć wiem że będzie ciężko
7. Postanowiłam się już tak nie spieszyć i nie gonić z miejsca na miejsce i wszystkich zadowalać. Nikt nie jest "nadczłowiekiem"
8. Będę starać się mniej wszystko kontrolować. Niektórych rzeczy i tak nie zmienimy.


Z tymi punktami zabieram sie za pracę nad sobą i odzyskanie własnego "ja". Może komuś coś to pomoże.
Od 2 dni to stosuję, wczoraj było świetnie a dziś troszkę gorzej ale daje do przodu. Przyzwalam na gorsze samopoczucia. :P
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
ODPOWIEDZ