Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki
- Wiktor96
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 87
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 16:03
Hejo, chciałem się dzisiaj podzielić moimi sposobami, jak radzę sobie z myślami, przeświadczeniami, które pojawiają się w procesie mojego odburzania.
Najczęściej są to dialogi, skierowane do samego siebie, może komuś w jakiś sposób pomogą .
"JA NIE POTRAFIĘ ODWRÓCIĆ UWAGI OD LĘKÓW, ROBIĘ CO MOGĘ ALE NIE ZAJMĘ SIĘ TYM CO JEST TU I TERAZ"
Tak, bo na razie zbyt mocno jesteś związany z objawami. Dlaczego miało by Tobie zależeć
na codziennym życiu skoro Ty uznałeś ze najpierw musisz walczyć z objawami? Umysł Ci
zawsze służy, i odsuwa wszystko byś mógł zająć się tym co uznałeś za problem.
"CZY TEN OBJAW TO NERWICA?"
A czy czujesz lęk jak zadajesz to pytanie? Jeśli tak, to nie ma sensu
to analizować, pomyśle o tym na spokojnie gdy lęk przejdzie, o ile jeszcze wtedy będzie mnie to obchodziło.
"POTRZEBUJE, PROSTYCH ROZWIĄZAŃ A ONI MI TU WYJEŻDŻAJĄ Z JAKIMIŚ ROZKMINAMI NA CAŁĄ STRONĘ"
Zasadniczo droga do wyjścia z zaburzenia, mogłaby zawierać się w kilku prostych zdaniach, że to wszystko objawy napięciowe, że organizm
musiał odreagować i wskazać nam że coś nie gra, i że nie trzeba tego kontrolować. Ale jeśli trwamy w tym jakiś czas, to ciężko nam to zrozumieć,
i potrzeba czytać o tym dużo, wałkować 10 razy to samo ale innymi słowami. Czasem pomoże jedno zdanie, czasem cały artykuł.
"CO ONI MI TU PIERDZIELA O JAKIEJŚ AKCEPTACJI, TO MNIE TAK ATAKUJE A JA MAM ODPUŚCIĆ?"
No i właśnie kwestia, czy objawy Cie atakują czy po prostu organizm coś chce Ci pokazać a Ty to ciągle niewłaściwie do tego podchodzisz?
"JA TU TAK WALCZĘ A ONI MI JESZCZE SUGERUJĄ ŻE TO MOJA WINA ŻE NERWICA TRWA"
Nie to nie Twoja wina że pojawiły się lęki, i nie Twoja że rozwinęła się nerwica. Nie miałeś pojęcia jak zareagować, radziłeś sobie tak jak w danej chwili
potrafiłeś. Tylko teraz już wiesz że Twój sposób obchodzenia się z objawami, nie jest skuteczny, i że może warto posłuchać się osób które z tego
wyszły. Może rzeczywiście to całe zaburzenie to kwestia mojego podejścia, może oni wszyscy tak długo to powtarzają że dla nich takie podejście jest
już oczywiste.
"JAKBYŚCIE MIELI TAKIE LĘKI JAK JA TO INACZEJ BYŚCIE GADALI CWANIACZKI"
To chyba normalne że w nerwicy traktujemy swoje lęki i objawy jako wyjątkowe, że przecież tylko my tak mamy.
Jeśli oni dostali by Twoje lęki to najprawdopodobniej nie miały by dla nich żadnego znaczenia, bo nie wiązałyby się z ważnymi dla nich wartościami.
A lęki mają tak dużą siłę, jak dużą wartość im nadamy.
"NIGDY Z TEGO NIE WYJDĘ, ZA DŁUGO TO TRWA"
Wyjdziesz, wyjdziesz. Po prostu jesteś zirytowany tym ze robisz co możesz, i ze dalej to wszystko trwa.
Chcesz się czuć wolny, bezpieczny i tego na prawdę potrzebujesz, dlatego się nie poddasz.
"A JAK SIĘ ZABIJE?"
Ale na prawdę chcesz się zabić? Czy tylko boisz się że to zrobisz? Przecież Ty chcesz żyć,
ale nie tak jak teraz, chcesz się budzić spokojny, mieć poczucie że jesteś potrzebny i że nic Ci nie grozi, nie chcesz umrzeć.
"DOBRA TROCHĘ MI LEPIEJ ALE CO Z TEGO JAK TO I TAK WRÓCI?"
Ale co wróci? objawy? Czy moja walka z nimi?
Rozdzielaj objawy płynące od ciała, a swoja nerwice.
"NIBY JUŻ DUŻO ROZUMIEM, ALE TEN OBJAWY NADAL SĄ"
I może mają być? Coś się stało że one się ciągle pojawiają? Nie ufasz swojemu ciału?
Może dasz im wreszcie być i przemijać gdy tylko jest na to potrzeba, a nie się tak szarpać?
Przecież i tak nie kontroluje tych objawów, a one mi nic nie robią, to czemu tego nie olać?
Skoro jeszcze tyle osób mi tu mówi że to słuszna droga?
"INNI TO MAJA TAKIE LEKKIE ZYCIE, A JA SIĘ TAK MĘCZĘ"
A "inni" to samo powiedzą o Tobie. Nie oceniaj tego jak kto ma w życiu, bo często
widzisz tego jedynie mały wycinek. Tobie się to przytrafiło, bo pora nauczyć się
właściwie interpretować sygnały płynące z ciała, i pomyśleć czy żyje w zgodzie ze sobą, czy nie zbieram
w sobie jakiś negatywnych myśli.
"I TAK MNIE NIKT NIE ROZUMIE"
A Ty byś zrozumiał zaburzenie gdyby nigdy Ci się nie przytrafiło? Nawet jeśli ktoś
powie Ci "co Ty wymyślasz, nie przejmuj się", to na ile ta osoba potrafi i to rozumie,
to stara się Ciebie wesprzeć, dla niego to dość proste więc tak Ci to tłumaczy.
Trafiłeś tu na forum, i doceń to bo jest tu wszystko czego potrzebujesz by czuć się dobrze.
Czytaj artykuły, słuchaj filmików, jeśli potrzebujesz się wyżalić to pisz tu wszystko śmiało.
Pisz do ludzi, rozmawiaj, oswajaj się z tym tematem.
"TO PO CO MI WŁAŚCIWE TEN LĘK? SKORO MI TYLKO PRZESZKADZA"
W taki sposób organizm odreagowuje wewnętrzne napięcie. Nie traktuj go jako wroga, to nie będzie wrogiem.
Jeśli pojawiają Ci się jakieś myśli, to nie bój się ich, tylko pomyśl, czego na prawdę się wtedy boisz,
jakby to się wydarzyło? Może to jest to, co w Tobie tak długo siedziało?
"CZEMU MÓJ UMYSŁ WCIĄŻ MA JAKIEŚ OBAWY, ON JEST MOIM WROGIEM? JA PRZECIEŻ JUŻ NIE KONTROLUJE ZABURZENIA"
On Ci w ten sposób służy. Nauczyłeś go by wejść w tryb gotowości i doszukiwania się zagrożenia.
Teraz chcesz to zmienić, ale to może zająć trochę czasu, zanim on się dostosuje. Ty wiesz już co robić
i tego się trzymasz. Jeśli będziesz sobie powtarzał że już jest okej, że nic Ci nie grozi, on Ci będzie służył,
i taki stan utrzyma.
"JUŻ CHYBA LEPIEJ NIC NIE BĘDĘ ZMIENIAŁ, BO MOŻE BEDZIE GORZEJ"
To nie zadziała, bo zbyt mocno pragniesz życia w wewnętrznym spokoju. I zawsze będzie się pojawiała
chęć by zrobić coś żeby nie czuć już lęku. Tylko może nie wypieraj go, tylko zmień do niego podejście?
"ZE MNĄ CHYBA OD ZAWSZE BYŁO COŚ NIE TAK, ZAWSZE BYLEM INNY, CZĘSTO SIĘ PRZEJMOWAŁEM"
Nie oceniaj swojego życia przez pryzmat lęku. Jak czułeś się okej, to tak bardzo przejmowałeś się że coś w Tobie nie gra prawda?
No na pewno nie tak jak teraz. Lubisz siedzieć w domu, spać, i najchętniej za dużo byś nie wychodził? A kto powiedział że to źle? W tym krzykliwym świecie nastawionym na bycie super aktywnym i otwartym, jest ciężej ludziom wrażliwym, skrytym, wycofanym.
Uwierzcie mi że każdy jest taki jaki być powinien, my mamy się nauczyć czuć z tym dobrze!
"WY PEWNIE MIELICIE NAMIASTKĘ TEGO CO JA, BO TAK ŁATWO Z TEGO WYSZLIŚCIE"
Wiem że jesteś wkurwiony, zirytowany, a jeszcze ktoś Ci tu wyjeżdża z tekstem, że zaakceptował to wszystko i mu przeszło. No na pewno!
Tylko takie podejście niczemu nie służy, to nie jest praca nad zrozumieniem zaburzenia, tylko kumulowanie w sobie złości.
"NO DOBRA NAWET JAK TE LĘKI, MI NIC NIE ROBIĄ, TO PRZECIEŻ I TAK PRZEZ NIE CIERPIĘ"
Ale te wszystkie objawy same w sobie, nie robią Ci nic. One po prostu są. Cierpisz wtedy gdy zaczynasz jakoś z nimi walczyć, coś robić.
Daj im być, czytaj, dowiaduj się, co one mogą oznaczać, i że na prawdę Ci nie zagrażają. Tu nie ma żadnego zewnętrznego wroga. Jest tylko
Twoje ciało, i nauka właściwego zrozumienia sygnałów które z niego płyną.
"DZISIAJ TO JAKAŚ TRAGEDIA A TAK MI DOBRZE SZŁO"
No i co nie możesz mieć gorszego dnia? Znowu pobiegłeś za swoimi obawami? No i dobrze, daj sobie robić kroki w tył, to też jest część odburzania.
To też jest nauka tego, żeby uczyć się dystansu i dać sobie czas.
__________________________________________________
I żeby nie było że teraz ja jestem "cwaniaczkiem", który sobie świetnie radzi, i daje rady innym. Ja objawy mam nadal, tylko uczę się nic z nimi nie robić i mimo że ciągle się boję że te lęki mnie pochłoną, że strace sens życia. Tylko że to tylko obawy, a nie dzieje się nic. To tylko myśli i emocje. A ja mogę za nimi biec, albo się zatrzymać, i wreszcie nic z nimi nie robić. I tak nie odpowiadam za to czy się pojawią. Ale mogę nauczyć się by inaczej na mnie oddziaływały. I tego wam kochani życzę, w jakimkolwiek stanie teraz jesteście, cokolwiek teraz czujecie czy myślicie, to świetnie sobie radzicie! Zdrówka wam życzę
Najczęściej są to dialogi, skierowane do samego siebie, może komuś w jakiś sposób pomogą .
"JA NIE POTRAFIĘ ODWRÓCIĆ UWAGI OD LĘKÓW, ROBIĘ CO MOGĘ ALE NIE ZAJMĘ SIĘ TYM CO JEST TU I TERAZ"
Tak, bo na razie zbyt mocno jesteś związany z objawami. Dlaczego miało by Tobie zależeć
na codziennym życiu skoro Ty uznałeś ze najpierw musisz walczyć z objawami? Umysł Ci
zawsze służy, i odsuwa wszystko byś mógł zająć się tym co uznałeś za problem.
"CZY TEN OBJAW TO NERWICA?"
A czy czujesz lęk jak zadajesz to pytanie? Jeśli tak, to nie ma sensu
to analizować, pomyśle o tym na spokojnie gdy lęk przejdzie, o ile jeszcze wtedy będzie mnie to obchodziło.
"POTRZEBUJE, PROSTYCH ROZWIĄZAŃ A ONI MI TU WYJEŻDŻAJĄ Z JAKIMIŚ ROZKMINAMI NA CAŁĄ STRONĘ"
Zasadniczo droga do wyjścia z zaburzenia, mogłaby zawierać się w kilku prostych zdaniach, że to wszystko objawy napięciowe, że organizm
musiał odreagować i wskazać nam że coś nie gra, i że nie trzeba tego kontrolować. Ale jeśli trwamy w tym jakiś czas, to ciężko nam to zrozumieć,
i potrzeba czytać o tym dużo, wałkować 10 razy to samo ale innymi słowami. Czasem pomoże jedno zdanie, czasem cały artykuł.
"CO ONI MI TU PIERDZIELA O JAKIEJŚ AKCEPTACJI, TO MNIE TAK ATAKUJE A JA MAM ODPUŚCIĆ?"
No i właśnie kwestia, czy objawy Cie atakują czy po prostu organizm coś chce Ci pokazać a Ty to ciągle niewłaściwie do tego podchodzisz?
"JA TU TAK WALCZĘ A ONI MI JESZCZE SUGERUJĄ ŻE TO MOJA WINA ŻE NERWICA TRWA"
Nie to nie Twoja wina że pojawiły się lęki, i nie Twoja że rozwinęła się nerwica. Nie miałeś pojęcia jak zareagować, radziłeś sobie tak jak w danej chwili
potrafiłeś. Tylko teraz już wiesz że Twój sposób obchodzenia się z objawami, nie jest skuteczny, i że może warto posłuchać się osób które z tego
wyszły. Może rzeczywiście to całe zaburzenie to kwestia mojego podejścia, może oni wszyscy tak długo to powtarzają że dla nich takie podejście jest
już oczywiste.
"JAKBYŚCIE MIELI TAKIE LĘKI JAK JA TO INACZEJ BYŚCIE GADALI CWANIACZKI"
To chyba normalne że w nerwicy traktujemy swoje lęki i objawy jako wyjątkowe, że przecież tylko my tak mamy.
Jeśli oni dostali by Twoje lęki to najprawdopodobniej nie miały by dla nich żadnego znaczenia, bo nie wiązałyby się z ważnymi dla nich wartościami.
A lęki mają tak dużą siłę, jak dużą wartość im nadamy.
"NIGDY Z TEGO NIE WYJDĘ, ZA DŁUGO TO TRWA"
Wyjdziesz, wyjdziesz. Po prostu jesteś zirytowany tym ze robisz co możesz, i ze dalej to wszystko trwa.
Chcesz się czuć wolny, bezpieczny i tego na prawdę potrzebujesz, dlatego się nie poddasz.
"A JAK SIĘ ZABIJE?"
Ale na prawdę chcesz się zabić? Czy tylko boisz się że to zrobisz? Przecież Ty chcesz żyć,
ale nie tak jak teraz, chcesz się budzić spokojny, mieć poczucie że jesteś potrzebny i że nic Ci nie grozi, nie chcesz umrzeć.
"DOBRA TROCHĘ MI LEPIEJ ALE CO Z TEGO JAK TO I TAK WRÓCI?"
Ale co wróci? objawy? Czy moja walka z nimi?
Rozdzielaj objawy płynące od ciała, a swoja nerwice.
"NIBY JUŻ DUŻO ROZUMIEM, ALE TEN OBJAWY NADAL SĄ"
I może mają być? Coś się stało że one się ciągle pojawiają? Nie ufasz swojemu ciału?
Może dasz im wreszcie być i przemijać gdy tylko jest na to potrzeba, a nie się tak szarpać?
Przecież i tak nie kontroluje tych objawów, a one mi nic nie robią, to czemu tego nie olać?
Skoro jeszcze tyle osób mi tu mówi że to słuszna droga?
"INNI TO MAJA TAKIE LEKKIE ZYCIE, A JA SIĘ TAK MĘCZĘ"
A "inni" to samo powiedzą o Tobie. Nie oceniaj tego jak kto ma w życiu, bo często
widzisz tego jedynie mały wycinek. Tobie się to przytrafiło, bo pora nauczyć się
właściwie interpretować sygnały płynące z ciała, i pomyśleć czy żyje w zgodzie ze sobą, czy nie zbieram
w sobie jakiś negatywnych myśli.
"I TAK MNIE NIKT NIE ROZUMIE"
A Ty byś zrozumiał zaburzenie gdyby nigdy Ci się nie przytrafiło? Nawet jeśli ktoś
powie Ci "co Ty wymyślasz, nie przejmuj się", to na ile ta osoba potrafi i to rozumie,
to stara się Ciebie wesprzeć, dla niego to dość proste więc tak Ci to tłumaczy.
Trafiłeś tu na forum, i doceń to bo jest tu wszystko czego potrzebujesz by czuć się dobrze.
Czytaj artykuły, słuchaj filmików, jeśli potrzebujesz się wyżalić to pisz tu wszystko śmiało.
Pisz do ludzi, rozmawiaj, oswajaj się z tym tematem.
"TO PO CO MI WŁAŚCIWE TEN LĘK? SKORO MI TYLKO PRZESZKADZA"
W taki sposób organizm odreagowuje wewnętrzne napięcie. Nie traktuj go jako wroga, to nie będzie wrogiem.
Jeśli pojawiają Ci się jakieś myśli, to nie bój się ich, tylko pomyśl, czego na prawdę się wtedy boisz,
jakby to się wydarzyło? Może to jest to, co w Tobie tak długo siedziało?
"CZEMU MÓJ UMYSŁ WCIĄŻ MA JAKIEŚ OBAWY, ON JEST MOIM WROGIEM? JA PRZECIEŻ JUŻ NIE KONTROLUJE ZABURZENIA"
On Ci w ten sposób służy. Nauczyłeś go by wejść w tryb gotowości i doszukiwania się zagrożenia.
Teraz chcesz to zmienić, ale to może zająć trochę czasu, zanim on się dostosuje. Ty wiesz już co robić
i tego się trzymasz. Jeśli będziesz sobie powtarzał że już jest okej, że nic Ci nie grozi, on Ci będzie służył,
i taki stan utrzyma.
"JUŻ CHYBA LEPIEJ NIC NIE BĘDĘ ZMIENIAŁ, BO MOŻE BEDZIE GORZEJ"
To nie zadziała, bo zbyt mocno pragniesz życia w wewnętrznym spokoju. I zawsze będzie się pojawiała
chęć by zrobić coś żeby nie czuć już lęku. Tylko może nie wypieraj go, tylko zmień do niego podejście?
"ZE MNĄ CHYBA OD ZAWSZE BYŁO COŚ NIE TAK, ZAWSZE BYLEM INNY, CZĘSTO SIĘ PRZEJMOWAŁEM"
Nie oceniaj swojego życia przez pryzmat lęku. Jak czułeś się okej, to tak bardzo przejmowałeś się że coś w Tobie nie gra prawda?
No na pewno nie tak jak teraz. Lubisz siedzieć w domu, spać, i najchętniej za dużo byś nie wychodził? A kto powiedział że to źle? W tym krzykliwym świecie nastawionym na bycie super aktywnym i otwartym, jest ciężej ludziom wrażliwym, skrytym, wycofanym.
Uwierzcie mi że każdy jest taki jaki być powinien, my mamy się nauczyć czuć z tym dobrze!
"WY PEWNIE MIELICIE NAMIASTKĘ TEGO CO JA, BO TAK ŁATWO Z TEGO WYSZLIŚCIE"
Wiem że jesteś wkurwiony, zirytowany, a jeszcze ktoś Ci tu wyjeżdża z tekstem, że zaakceptował to wszystko i mu przeszło. No na pewno!
Tylko takie podejście niczemu nie służy, to nie jest praca nad zrozumieniem zaburzenia, tylko kumulowanie w sobie złości.
"NO DOBRA NAWET JAK TE LĘKI, MI NIC NIE ROBIĄ, TO PRZECIEŻ I TAK PRZEZ NIE CIERPIĘ"
Ale te wszystkie objawy same w sobie, nie robią Ci nic. One po prostu są. Cierpisz wtedy gdy zaczynasz jakoś z nimi walczyć, coś robić.
Daj im być, czytaj, dowiaduj się, co one mogą oznaczać, i że na prawdę Ci nie zagrażają. Tu nie ma żadnego zewnętrznego wroga. Jest tylko
Twoje ciało, i nauka właściwego zrozumienia sygnałów które z niego płyną.
"DZISIAJ TO JAKAŚ TRAGEDIA A TAK MI DOBRZE SZŁO"
No i co nie możesz mieć gorszego dnia? Znowu pobiegłeś za swoimi obawami? No i dobrze, daj sobie robić kroki w tył, to też jest część odburzania.
To też jest nauka tego, żeby uczyć się dystansu i dać sobie czas.
__________________________________________________
I żeby nie było że teraz ja jestem "cwaniaczkiem", który sobie świetnie radzi, i daje rady innym. Ja objawy mam nadal, tylko uczę się nic z nimi nie robić i mimo że ciągle się boję że te lęki mnie pochłoną, że strace sens życia. Tylko że to tylko obawy, a nie dzieje się nic. To tylko myśli i emocje. A ja mogę za nimi biec, albo się zatrzymać, i wreszcie nic z nimi nie robić. I tak nie odpowiadam za to czy się pojawią. Ale mogę nauczyć się by inaczej na mnie oddziaływały. I tego wam kochani życzę, w jakimkolwiek stanie teraz jesteście, cokolwiek teraz czujecie czy myślicie, to świetnie sobie radzicie! Zdrówka wam życzę
- Mysz
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 69
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 18:51
Wiktor, świetny post! Chyba wszystkie, albo prawie wszystkie myśli, które bywają dla mnie problemem. Celne , krótkie odpowiedzi na to, będę sobie do nich wracać w gorszych chwilach. Fantastyczne, dzięki wielkie za toWiktor96 pisze: ↑14 listopada 2018, o 21:20Hejo, chciałem się dzisiaj podzielić moimi sposobami, jak radzę sobie z myślami, przeświadczeniami, które pojawiają się w procesie mojego odburzania.
Najczęściej są to dialogi, skierowane do samego siebie, może komuś w jakiś sposób pomogą .
"JA NIE POTRAFIĘ ODWRÓCIĆ UWAGI OD LĘKÓW, ROBIĘ CO MOGĘ ALE NIE ZAJMĘ SIĘ TYM CO JEST TU I TERAZ"
Tak, bo na razie zbyt mocno jesteś związany z objawami. Dlaczego miało by Tobie zależeć
na codziennym życiu skoro Ty uznałeś ze najpierw musisz walczyć z objawami? Umysł Ci
zawsze służy, i odsuwa wszystko byś mógł zająć się tym co uznałeś za problem.
"CZY TEN OBJAW TO NERWICA?"
A czy czujesz lęk jak zadajesz to pytanie? Jeśli tak, to nie ma sensu
to analizować, pomyśle o tym na spokojnie gdy lęk przejdzie, o ile jeszcze wtedy będzie mnie to obchodziło.
"POTRZEBUJE, PROSTYCH ROZWIĄZAŃ A ONI MI TU WYJEŻDŻAJĄ Z JAKIMIŚ ROZKMINAMI NA CAŁĄ STRONĘ"
Zasadniczo droga do wyjścia z zaburzenia, mogłaby zawierać się w kilku prostych zdaniach, że to wszystko objawy napięciowe, że organizm
musiał odreagować i wskazać nam że coś nie gra, i że nie trzeba tego kontrolować. Ale jeśli trwamy w tym jakiś czas, to ciężko nam to zrozumieć,
i potrzeba czytać o tym dużo, wałkować 10 razy to samo ale innymi słowami. Czasem pomoże jedno zdanie, czasem cały artykuł.
"CO ONI MI TU PIERDZIELA O JAKIEJŚ AKCEPTACJI, TO MNIE TAK ATAKUJE A JA MAM ODPUŚCIĆ?"
No i właśnie kwestia, czy objawy Cie atakują czy po prostu organizm coś chce Ci pokazać a Ty to ciągle niewłaściwie do tego podchodzisz?
"JA TU TAK WALCZĘ A ONI MI JESZCZE SUGERUJĄ ŻE TO MOJA WINA ŻE NERWICA TRWA"
Nie to nie Twoja wina że pojawiły się lęki, i nie Twoja że rozwinęła się nerwica. Nie miałeś pojęcia jak zareagować, radziłeś sobie tak jak w danej chwili
potrafiłeś. Tylko teraz już wiesz że Twój sposób obchodzenia się z objawami, nie jest skuteczny, i że może warto posłuchać się osób które z tego
wyszły. Może rzeczywiście to całe zaburzenie to kwestia mojego podejścia, może oni wszyscy tak długo to powtarzają że dla nich takie podejście jest
już oczywiste.
"JAKBYŚCIE MIELI TAKIE LĘKI JAK JA TO INACZEJ BYŚCIE GADALI CWANIACZKI"
To chyba normalne że w nerwicy traktujemy swoje lęki i objawy jako wyjątkowe, że przecież tylko my tak mamy.
Jeśli oni dostali by Twoje lęki to najprawdopodobniej nie miały by dla nich żadnego znaczenia, bo nie wiązałyby się z ważnymi dla nich wartościami.
A lęki mają tak dużą siłę, jak dużą wartość im nadamy.
"NIGDY Z TEGO NIE WYJDĘ, ZA DŁUGO TO TRWA"
Wyjdziesz, wyjdziesz. Po prostu jesteś zirytowany tym ze robisz co możesz, i ze dalej to wszystko trwa.
Chcesz się czuć wolny, bezpieczny i tego na prawdę potrzebujesz, dlatego się nie poddasz.
"A JAK SIĘ ZABIJE?"
Ale na prawdę chcesz się zabić? Czy tylko boisz się że to zrobisz? Przecież Ty chcesz żyć,
ale nie tak jak teraz, chcesz się budzić spokojny, mieć poczucie że jesteś potrzebny i że nic Ci nie grozi, nie chcesz umrzeć.
"DOBRA TROCHĘ MI LEPIEJ ALE CO Z TEGO JAK TO I TAK WRÓCI?"
Ale co wróci? objawy? Czy moja walka z nimi?
Rozdzielaj objawy płynące od ciała, a swoja nerwice.
"NIBY JUŻ DUŻO ROZUMIEM, ALE TEN OBJAWY NADAL SĄ"
I może mają być? Coś się stało że one się ciągle pojawiają? Nie ufasz swojemu ciału?
Może dasz im wreszcie być i przemijać gdy tylko jest na to potrzeba, a nie się tak szarpać?
Przecież i tak nie kontroluje tych objawów, a one mi nic nie robią, to czemu tego nie olać?
Skoro jeszcze tyle osób mi tu mówi że to słuszna droga?
"INNI TO MAJA TAKIE LEKKIE ZYCIE, A JA SIĘ TAK MĘCZĘ"
A "inni" to samo powiedzą o Tobie. Nie oceniaj tego jak kto ma w życiu, bo często
widzisz tego jedynie mały wycinek. Tobie się to przytrafiło, bo pora nauczyć się
właściwie interpretować sygnały płynące z ciała, i pomyśleć czy żyje w zgodzie ze sobą, czy nie zbieram
w sobie jakiś negatywnych myśli.
"I TAK MNIE NIKT NIE ROZUMIE"
A Ty byś zrozumiał zaburzenie gdyby nigdy Ci się nie przytrafiło? Nawet jeśli ktoś
powie Ci "co Ty wymyślasz, nie przejmuj się", to na ile ta osoba potrafi i to rozumie,
to stara się Ciebie wesprzeć, dla niego to dość proste więc tak Ci to tłumaczy.
Trafiłeś tu na forum, i doceń to bo jest tu wszystko czego potrzebujesz by czuć się dobrze.
Czytaj artykuły, słuchaj filmików, jeśli potrzebujesz się wyżalić to pisz tu wszystko śmiało.
Pisz do ludzi, rozmawiaj, oswajaj się z tym tematem.
"TO PO CO MI WŁAŚCIWE TEN LĘK? SKORO MI TYLKO PRZESZKADZA"
W taki sposób organizm odreagowuje wewnętrzne napięcie. Nie traktuj go jako wroga, to nie będzie wrogiem.
Jeśli pojawiają Ci się jakieś myśli, to nie bój się ich, tylko pomyśl, czego na prawdę się wtedy boisz,
jakby to się wydarzyło? Może to jest to, co w Tobie tak długo siedziało?
"CZEMU MÓJ UMYSŁ WCIĄŻ MA JAKIEŚ OBAWY, ON JEST MOIM WROGIEM? JA PRZECIEŻ JUŻ NIE KONTROLUJE ZABURZENIA"
On Ci w ten sposób służy. Nauczyłeś go by wejść w tryb gotowości i doszukiwania się zagrożenia.
Teraz chcesz to zmienić, ale to może zająć trochę czasu, zanim on się dostosuje. Ty wiesz już co robić
i tego się trzymasz. Jeśli będziesz sobie powtarzał że już jest okej, że nic Ci nie grozi, on Ci będzie służył,
i taki stan utrzyma.
"JUŻ CHYBA LEPIEJ NIC NIE BĘDĘ ZMIENIAŁ, BO MOŻE BEDZIE GORZEJ"
To nie zadziała, bo zbyt mocno pragniesz życia w wewnętrznym spokoju. I zawsze będzie się pojawiała
chęć by zrobić coś żeby nie czuć już lęku. Tylko może nie wypieraj go, tylko zmień do niego podejście?
"ZE MNĄ CHYBA OD ZAWSZE BYŁO COŚ NIE TAK, ZAWSZE BYLEM INNY, CZĘSTO SIĘ PRZEJMOWAŁEM"
Nie oceniaj swojego życia przez pryzmat lęku. Jak czułeś się okej, to tak bardzo przejmowałeś się że coś w Tobie nie gra prawda?
No na pewno nie tak jak teraz. Lubisz siedzieć w domu, spać, i najchętniej za dużo byś nie wychodził? A kto powiedział że to źle? W tym krzykliwym świecie nastawionym na bycie super aktywnym i otwartym, jest ciężej ludziom wrażliwym, skrytym, wycofanym.
Uwierzcie mi że każdy jest taki jaki być powinien, my mamy się nauczyć czuć z tym dobrze!
"WY PEWNIE MIELICIE NAMIASTKĘ TEGO CO JA, BO TAK ŁATWO Z TEGO WYSZLIŚCIE"
Wiem że jesteś wkurwiony, zirytowany, a jeszcze ktoś Ci tu wyjeżdża z tekstem, że zaakceptował to wszystko i mu przeszło. No na pewno!
Tylko takie podejście niczemu nie służy, to nie jest praca nad zrozumieniem zaburzenia, tylko kumulowanie w sobie złości.
"NO DOBRA NAWET JAK TE LĘKI, MI NIC NIE ROBIĄ, TO PRZECIEŻ I TAK PRZEZ NIE CIERPIĘ"
Ale te wszystkie objawy same w sobie, nie robią Ci nic. One po prostu są. Cierpisz wtedy gdy zaczynasz jakoś z nimi walczyć, coś robić.
Daj im być, czytaj, dowiaduj się, co one mogą oznaczać, i że na prawdę Ci nie zagrażają. Tu nie ma żadnego zewnętrznego wroga. Jest tylko
Twoje ciało, i nauka właściwego zrozumienia sygnałów które z niego płyną.
"DZISIAJ TO JAKAŚ TRAGEDIA A TAK MI DOBRZE SZŁO"
No i co nie możesz mieć gorszego dnia? Znowu pobiegłeś za swoimi obawami? No i dobrze, daj sobie robić kroki w tył, to też jest część odburzania.
To też jest nauka tego, żeby uczyć się dystansu i dać sobie czas.
__________________________________________________
I żeby nie było że teraz ja jestem "cwaniaczkiem", który sobie świetnie radzi, i daje rady innym. Ja objawy mam nadal, tylko uczę się nic z nimi nie robić i mimo że ciągle się boję że te lęki mnie pochłoną, że strace sens życia. Tylko że to tylko obawy, a nie dzieje się nic. To tylko myśli i emocje. A ja mogę za nimi biec, albo się zatrzymać, i wreszcie nic z nimi nie robić. I tak nie odpowiadam za to czy się pojawią. Ale mogę nauczyć się by inaczej na mnie oddziaływały. I tego wam kochani życzę, w jakimkolwiek stanie teraz jesteście, cokolwiek teraz czujecie czy myślicie, to świetnie sobie radzicie! Zdrówka wam życzę
- Kokosowy
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 14 listopada 2018, o 16:55
Jestem dziś z siebie dumny, bo udało mi się przejechać prowadząc samochod, odcinek:
30km + przerwa 2 min + 25km
Bez uczucia duszności, bez uczucia ciepła i bez zatrzymywania się awaryjnego!
Jedynie było chrząkanie i wciąganie nosem (tiki nerwowe) ale nie interesowało mnie to
30km + przerwa 2 min + 25km
Bez uczucia duszności, bez uczucia ciepła i bez zatrzymywania się awaryjnego!
Jedynie było chrząkanie i wciąganie nosem (tiki nerwowe) ale nie interesowało mnie to
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 7 listopada 2016, o 21:53
Wiktor96 świetne wnioski. Jak się je czyta, to wszystko jest proste, kwestia wcielenia tego w praktykę
I kilka moich sukcesów. Od jakiegoś czasu w pracy coraz lepiej się organizuję i pomimo nawału zacząłem się z większością wyrabiać. Same momenty przyjścia do pracy już nie są takie trudne, a wręcz czuję niesamowitą ulgę, że wytrwałem pomimo początkowych trudności. A w zasadzie to aż mi się płakać chce Ktoś o podobnym uczuciu wspominał przy okazji poszerzania strefy komfortu. Dziś spędziłem wolny dzień z myślą o sobie - poranne wyjście na jogę oraz wypad do kina. Przy okazji załatwiłem jeszcze kilka innych spraw.
I kilka moich sukcesów. Od jakiegoś czasu w pracy coraz lepiej się organizuję i pomimo nawału zacząłem się z większością wyrabiać. Same momenty przyjścia do pracy już nie są takie trudne, a wręcz czuję niesamowitą ulgę, że wytrwałem pomimo początkowych trudności. A w zasadzie to aż mi się płakać chce Ktoś o podobnym uczuciu wspominał przy okazji poszerzania strefy komfortu. Dziś spędziłem wolny dzień z myślą o sobie - poranne wyjście na jogę oraz wypad do kina. Przy okazji załatwiłem jeszcze kilka innych spraw.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 7 listopada 2016, o 21:53
Wczoraj kolejny przełom, aż chce się tym podzielić.
Przed wyjściem do pracy poczułem narastające napięcie i od razu włączyło i się myślenie: "O nie, znów te lęk. Czemu to sie dzieje pomimo moich działań?" Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta i narastała panika. Jednak stwierdziłem, że tym razem tanio skóry nie sprzedam i zacząłem sobie przypominać całą, zdobytą do tej pory wiedzę o lęku. Postanowilem zapytać siebie o to, czego tak naprawdę się boję, skoro lęk mnie chroni przed niebezpieczeństwem Panika osiagała apogeum. Z chwilą uświadomienia sobie, że boję się złego samopoczucia w pracy i tego, że znów będe tylko myślał o lęku zamiast skupić się na pracy poczułem jak momentalnie zeszło ze mnie cale napięcie i już spokojnie poszedłem do pracy. Póżniej uświadomiłem sobie, że dokonałem sporego wyłomu w nerwicowym murze. Jednak cała ciężka praca przynosi efekty
Teraz wiem, co mieli na myśli wszyscy, którzy pisali o zaakceptowaniu lęku.
Wiem, że wyjdę z tego stanu.
Przed wyjściem do pracy poczułem narastające napięcie i od razu włączyło i się myślenie: "O nie, znów te lęk. Czemu to sie dzieje pomimo moich działań?" Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta i narastała panika. Jednak stwierdziłem, że tym razem tanio skóry nie sprzedam i zacząłem sobie przypominać całą, zdobytą do tej pory wiedzę o lęku. Postanowilem zapytać siebie o to, czego tak naprawdę się boję, skoro lęk mnie chroni przed niebezpieczeństwem Panika osiagała apogeum. Z chwilą uświadomienia sobie, że boję się złego samopoczucia w pracy i tego, że znów będe tylko myślał o lęku zamiast skupić się na pracy poczułem jak momentalnie zeszło ze mnie cale napięcie i już spokojnie poszedłem do pracy. Póżniej uświadomiłem sobie, że dokonałem sporego wyłomu w nerwicowym murze. Jednak cała ciężka praca przynosi efekty
Teraz wiem, co mieli na myśli wszyscy, którzy pisali o zaakceptowaniu lęku.
Wiem, że wyjdę z tego stanu.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
Gratuluje......wlasnie robisz to, co powinienes i widzisz efekty☺coelebs pisze: ↑15 grudnia 2018, o 09:53Wczoraj kolejny przełom, aż chce się tym podzielić.
Przed wyjściem do pracy poczułem narastające napięcie i od razu włączyło i się myślenie: "O nie, znów te lęk. Czemu to sie dzieje pomimo moich działań?" Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta i narastała panika. Jednak stwierdziłem, że tym razem tanio skóry nie sprzedam i zacząłem sobie przypominać całą, zdobytą do tej pory wiedzę o lęku. Postanowilem zapytać siebie o to, czego tak naprawdę się boję, skoro lęk mnie chroni przed niebezpieczeństwem Panika osiagała apogeum. Z chwilą uświadomienia sobie, że boję się złego samopoczucia w pracy i tego, że znów będe tylko myślał o lęku zamiast skupić się na pracy poczułem jak momentalnie zeszło ze mnie cale napięcie i już spokojnie poszedłem do pracy. Póżniej uświadomiłem sobie, że dokonałem sporego wyłomu w nerwicowym murze. Jednak cała ciężka praca przynosi efekty
Teraz wiem, co mieli na myśli wszyscy, którzy pisali o zaakceptowaniu lęku.
Wiem, że wyjdę z tego stanu.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 109
- Rejestracja: 21 kwietnia 2015, o 21:59
Bo to tak działa. Też powoli jestem na takim etapie Praktykowac trudno i to cięzka praca ale widać że to schodzi a to jest motywacją. Tylko czasem wraca jakby do punktu wyjścia i wtedy trzeba nie wpadać w histerięcoelebs pisze: ↑15 grudnia 2018, o 09:53Wczoraj kolejny przełom, aż chce się tym podzielić.
Przed wyjściem do pracy poczułem narastające napięcie i od razu włączyło i się myślenie: "O nie, znów te lęk. Czemu to sie dzieje pomimo moich działań?" Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta i narastała panika. Jednak stwierdziłem, że tym razem tanio skóry nie sprzedam i zacząłem sobie przypominać całą, zdobytą do tej pory wiedzę o lęku. Postanowilem zapytać siebie o to, czego tak naprawdę się boję, skoro lęk mnie chroni przed niebezpieczeństwem Panika osiagała apogeum. Z chwilą uświadomienia sobie, że boję się złego samopoczucia w pracy i tego, że znów będe tylko myślał o lęku zamiast skupić się na pracy poczułem jak momentalnie zeszło ze mnie cale napięcie i już spokojnie poszedłem do pracy. Póżniej uświadomiłem sobie, że dokonałem sporego wyłomu w nerwicowym murze. Jednak cała ciężka praca przynosi efekty
Teraz wiem, co mieli na myśli wszyscy, którzy pisali o zaakceptowaniu lęku.
Wiem, że wyjdę z tego stanu.
- xiezyc
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 listopada 2017, o 01:03
Ja ogólnie chciałam napisać że zrobiłam spore postępy odkąd pierwszy raz zajrzałam na forum. Bardzo mocno ograniczyłam analizę każdego swojego objawu. Z czasem naprawdę to zmniejsza się samemu, pilnować się trzeba tylko na początku (to było moje odwieczne pytanie). Spory też krok zrobiłam aby wyzwolić się z okowówd dość mocnej symbiozy z rodzicami. Choć tu potrzebuje tego jeszcze więcej. Zauważyłam u siebie ze to jednak jest ze sobą powiązane. W sensie nerwica z tą symbiozą kiedy mam już swój wiek. Więc po prostu się chwale przy okazji że jest lepiej choć to nie koniec jeszcze.
A teraz klepanie po plecach poproszę <razy>
A teraz klepanie po plecach poproszę <razy>
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
<okey>xiezyc pisze: ↑23 grudnia 2018, o 17:32Ja ogólnie chciałam napisać że zrobiłam spore postępy odkąd pierwszy raz zajrzałam na forum. Bardzo mocno ograniczyłam analizę każdego swojego objawu. Z czasem naprawdę to zmniejsza się samemu, pilnować się trzeba tylko na początku (to było moje odwieczne pytanie). Spory też krok zrobiłam aby wyzwolić się z okowówd dość mocnej symbiozy z rodzicami. Choć tu potrzebuje tego jeszcze więcej. Zauważyłam u siebie ze to jednak jest ze sobą powiązane. W sensie nerwica z tą symbiozą kiedy mam już swój wiek. Więc po prostu się chwale przy okazji że jest lepiej choć to nie koniec jeszcze.
A teraz klepanie po plecach poproszę <razy>
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
- xiezyc
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 listopada 2017, o 01:03
sennajawie pisze: ↑23 grudnia 2018, o 18:08<okey>xiezyc pisze: ↑23 grudnia 2018, o 17:32Ja ogólnie chciałam napisać że zrobiłam spore postępy odkąd pierwszy raz zajrzałam na forum. Bardzo mocno ograniczyłam analizę każdego swojego objawu. Z czasem naprawdę to zmniejsza się samemu, pilnować się trzeba tylko na początku (to było moje odwieczne pytanie). Spory też krok zrobiłam aby wyzwolić się z okowówd dość mocnej symbiozy z rodzicami. Choć tu potrzebuje tego jeszcze więcej. Zauważyłam u siebie ze to jednak jest ze sobą powiązane. W sensie nerwica z tą symbiozą kiedy mam już swój wiek. Więc po prostu się chwale przy okazji że jest lepiej choć to nie koniec jeszcze.
A teraz klepanie po plecach poproszę <razy>
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Pięknie gratulacje wniosków i przemyśleń samo sedno zaburzenieWiktor96 pisze: ↑14 listopada 2018, o 21:20Hejo, chciałem się dzisiaj podzielić moimi sposobami, jak radzę sobie z myślami, przeświadczeniami, które pojawiają się w procesie mojego odburzania.
Najczęściej są to dialogi, skierowane do samego siebie, może komuś w jakiś sposób pomogą .
"JA NIE POTRAFIĘ ODWRÓCIĆ UWAGI OD LĘKÓW, ROBIĘ CO MOGĘ ALE NIE ZAJMĘ SIĘ TYM CO JEST TU I TERAZ"
Tak, bo na razie zbyt mocno jesteś związany z objawami. Dlaczego miało by Tobie zależeć
na codziennym życiu skoro Ty uznałeś ze najpierw musisz walczyć z objawami? Umysł Ci
zawsze służy, i odsuwa wszystko byś mógł zająć się tym co uznałeś za problem.
"CZY TEN OBJAW TO NERWICA?"
A czy czujesz lęk jak zadajesz to pytanie? Jeśli tak, to nie ma sensu
to analizować, pomyśle o tym na spokojnie gdy lęk przejdzie, o ile jeszcze wtedy będzie mnie to obchodziło.
"POTRZEBUJE, PROSTYCH ROZWIĄZAŃ A ONI MI TU WYJEŻDŻAJĄ Z JAKIMIŚ ROZKMINAMI NA CAŁĄ STRONĘ"
Zasadniczo droga do wyjścia z zaburzenia, mogłaby zawierać się w kilku prostych zdaniach, że to wszystko objawy napięciowe, że organizm
musiał odreagować i wskazać nam że coś nie gra, i że nie trzeba tego kontrolować. Ale jeśli trwamy w tym jakiś czas, to ciężko nam to zrozumieć,
i potrzeba czytać o tym dużo, wałkować 10 razy to samo ale innymi słowami. Czasem pomoże jedno zdanie, czasem cały artykuł.
"CO ONI MI TU PIERDZIELA O JAKIEJŚ AKCEPTACJI, TO MNIE TAK ATAKUJE A JA MAM ODPUŚCIĆ?"
No i właśnie kwestia, czy objawy Cie atakują czy po prostu organizm coś chce Ci pokazać a Ty to ciągle niewłaściwie do tego podchodzisz?
"JA TU TAK WALCZĘ A ONI MI JESZCZE SUGERUJĄ ŻE TO MOJA WINA ŻE NERWICA TRWA"
Nie to nie Twoja wina że pojawiły się lęki, i nie Twoja że rozwinęła się nerwica. Nie miałeś pojęcia jak zareagować, radziłeś sobie tak jak w danej chwili
potrafiłeś. Tylko teraz już wiesz że Twój sposób obchodzenia się z objawami, nie jest skuteczny, i że może warto posłuchać się osób które z tego
wyszły. Może rzeczywiście to całe zaburzenie to kwestia mojego podejścia, może oni wszyscy tak długo to powtarzają że dla nich takie podejście jest
już oczywiste.
"JAKBYŚCIE MIELI TAKIE LĘKI JAK JA TO INACZEJ BYŚCIE GADALI CWANIACZKI"
To chyba normalne że w nerwicy traktujemy swoje lęki i objawy jako wyjątkowe, że przecież tylko my tak mamy.
Jeśli oni dostali by Twoje lęki to najprawdopodobniej nie miały by dla nich żadnego znaczenia, bo nie wiązałyby się z ważnymi dla nich wartościami.
A lęki mają tak dużą siłę, jak dużą wartość im nadamy.
"NIGDY Z TEGO NIE WYJDĘ, ZA DŁUGO TO TRWA"
Wyjdziesz, wyjdziesz. Po prostu jesteś zirytowany tym ze robisz co możesz, i ze dalej to wszystko trwa.
Chcesz się czuć wolny, bezpieczny i tego na prawdę potrzebujesz, dlatego się nie poddasz.
"A JAK SIĘ ZABIJE?"
Ale na prawdę chcesz się zabić? Czy tylko boisz się że to zrobisz? Przecież Ty chcesz żyć,
ale nie tak jak teraz, chcesz się budzić spokojny, mieć poczucie że jesteś potrzebny i że nic Ci nie grozi, nie chcesz umrzeć.
"DOBRA TROCHĘ MI LEPIEJ ALE CO Z TEGO JAK TO I TAK WRÓCI?"
Ale co wróci? objawy? Czy moja walka z nimi?
Rozdzielaj objawy płynące od ciała, a swoja nerwice.
"NIBY JUŻ DUŻO ROZUMIEM, ALE TEN OBJAWY NADAL SĄ"
I może mają być? Coś się stało że one się ciągle pojawiają? Nie ufasz swojemu ciału?
Może dasz im wreszcie być i przemijać gdy tylko jest na to potrzeba, a nie się tak szarpać?
Przecież i tak nie kontroluje tych objawów, a one mi nic nie robią, to czemu tego nie olać?
Skoro jeszcze tyle osób mi tu mówi że to słuszna droga?
"INNI TO MAJA TAKIE LEKKIE ZYCIE, A JA SIĘ TAK MĘCZĘ"
A "inni" to samo powiedzą o Tobie. Nie oceniaj tego jak kto ma w życiu, bo często
widzisz tego jedynie mały wycinek. Tobie się to przytrafiło, bo pora nauczyć się
właściwie interpretować sygnały płynące z ciała, i pomyśleć czy żyje w zgodzie ze sobą, czy nie zbieram
w sobie jakiś negatywnych myśli.
"I TAK MNIE NIKT NIE ROZUMIE"
A Ty byś zrozumiał zaburzenie gdyby nigdy Ci się nie przytrafiło? Nawet jeśli ktoś
powie Ci "co Ty wymyślasz, nie przejmuj się", to na ile ta osoba potrafi i to rozumie,
to stara się Ciebie wesprzeć, dla niego to dość proste więc tak Ci to tłumaczy.
Trafiłeś tu na forum, i doceń to bo jest tu wszystko czego potrzebujesz by czuć się dobrze.
Czytaj artykuły, słuchaj filmików, jeśli potrzebujesz się wyżalić to pisz tu wszystko śmiało.
Pisz do ludzi, rozmawiaj, oswajaj się z tym tematem.
"TO PO CO MI WŁAŚCIWE TEN LĘK? SKORO MI TYLKO PRZESZKADZA"
W taki sposób organizm odreagowuje wewnętrzne napięcie. Nie traktuj go jako wroga, to nie będzie wrogiem.
Jeśli pojawiają Ci się jakieś myśli, to nie bój się ich, tylko pomyśl, czego na prawdę się wtedy boisz,
jakby to się wydarzyło? Może to jest to, co w Tobie tak długo siedziało?
"CZEMU MÓJ UMYSŁ WCIĄŻ MA JAKIEŚ OBAWY, ON JEST MOIM WROGIEM? JA PRZECIEŻ JUŻ NIE KONTROLUJE ZABURZENIA"
On Ci w ten sposób służy. Nauczyłeś go by wejść w tryb gotowości i doszukiwania się zagrożenia.
Teraz chcesz to zmienić, ale to może zająć trochę czasu, zanim on się dostosuje. Ty wiesz już co robić
i tego się trzymasz. Jeśli będziesz sobie powtarzał że już jest okej, że nic Ci nie grozi, on Ci będzie służył,
i taki stan utrzyma.
"JUŻ CHYBA LEPIEJ NIC NIE BĘDĘ ZMIENIAŁ, BO MOŻE BEDZIE GORZEJ"
To nie zadziała, bo zbyt mocno pragniesz życia w wewnętrznym spokoju. I zawsze będzie się pojawiała
chęć by zrobić coś żeby nie czuć już lęku. Tylko może nie wypieraj go, tylko zmień do niego podejście?
"ZE MNĄ CHYBA OD ZAWSZE BYŁO COŚ NIE TAK, ZAWSZE BYLEM INNY, CZĘSTO SIĘ PRZEJMOWAŁEM"
Nie oceniaj swojego życia przez pryzmat lęku. Jak czułeś się okej, to tak bardzo przejmowałeś się że coś w Tobie nie gra prawda?
No na pewno nie tak jak teraz. Lubisz siedzieć w domu, spać, i najchętniej za dużo byś nie wychodził? A kto powiedział że to źle? W tym krzykliwym świecie nastawionym na bycie super aktywnym i otwartym, jest ciężej ludziom wrażliwym, skrytym, wycofanym.
Uwierzcie mi że każdy jest taki jaki być powinien, my mamy się nauczyć czuć z tym dobrze!
"WY PEWNIE MIELICIE NAMIASTKĘ TEGO CO JA, BO TAK ŁATWO Z TEGO WYSZLIŚCIE"
Wiem że jesteś wkurwiony, zirytowany, a jeszcze ktoś Ci tu wyjeżdża z tekstem, że zaakceptował to wszystko i mu przeszło. No na pewno!
Tylko takie podejście niczemu nie służy, to nie jest praca nad zrozumieniem zaburzenia, tylko kumulowanie w sobie złości.
"NO DOBRA NAWET JAK TE LĘKI, MI NIC NIE ROBIĄ, TO PRZECIEŻ I TAK PRZEZ NIE CIERPIĘ"
Ale te wszystkie objawy same w sobie, nie robią Ci nic. One po prostu są. Cierpisz wtedy gdy zaczynasz jakoś z nimi walczyć, coś robić.
Daj im być, czytaj, dowiaduj się, co one mogą oznaczać, i że na prawdę Ci nie zagrażają. Tu nie ma żadnego zewnętrznego wroga. Jest tylko
Twoje ciało, i nauka właściwego zrozumienia sygnałów które z niego płyną.
"DZISIAJ TO JAKAŚ TRAGEDIA A TAK MI DOBRZE SZŁO"
No i co nie możesz mieć gorszego dnia? Znowu pobiegłeś za swoimi obawami? No i dobrze, daj sobie robić kroki w tył, to też jest część odburzania.
To też jest nauka tego, żeby uczyć się dystansu i dać sobie czas.
__________________________________________________
I żeby nie było że teraz ja jestem "cwaniaczkiem", który sobie świetnie radzi, i daje rady innym. Ja objawy mam nadal, tylko uczę się nic z nimi nie robić i mimo że ciągle się boję że te lęki mnie pochłoną, że strace sens życia. Tylko że to tylko obawy, a nie dzieje się nic. To tylko myśli i emocje. A ja mogę za nimi biec, albo się zatrzymać, i wreszcie nic z nimi nie robić. I tak nie odpowiadam za to czy się pojawią. Ale mogę nauczyć się by inaczej na mnie oddziaływały. I tego wam kochani życzę, w jakimkolwiek stanie teraz jesteście, cokolwiek teraz czujecie czy myślicie, to świetnie sobie radzicie! Zdrówka wam życzę
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 7 listopada 2016, o 21:53
Idąc za poprzednimi wpisami w tym temacie, mogę dopisać kolejnego posta. Jeszcze ze dwa tygodnie temu wydawało mi się, że na nowo wkrecilem się w nerwicę. Częściowo tak było. Zacząłem intensywniej czytać forum, w chwilach nasilenia myśli lękowych, a tych było sporo dawały mi sie najbardziej we znaki odnośnie pracy oraz małżeństwa.
W tej pierwszej kwestii wdrażalem dzialanie. Nawet się nie spostrzeglem jak rzeczy, które do niedawna bardzo mnie stresowały, już nie są takie straszne ☺ zdałem sobie sprawę, że mam więcej czasu na ogarnianie się z nowymi tematami oraz pozwalam sobie na chwile wytchnienia ☺ w dalszym ciągu pracuje nad oswajaniem lęku, na nowo odkrywam materiały na forum, na bieżąco ogladam nagrania youtube oraz mam do przepracowania kwestie myśli lękowych.
Czasami zastanawiam się kiedy ta praca dobiegnie końca
W tej pierwszej kwestii wdrażalem dzialanie. Nawet się nie spostrzeglem jak rzeczy, które do niedawna bardzo mnie stresowały, już nie są takie straszne ☺ zdałem sobie sprawę, że mam więcej czasu na ogarnianie się z nowymi tematami oraz pozwalam sobie na chwile wytchnienia ☺ w dalszym ciągu pracuje nad oswajaniem lęku, na nowo odkrywam materiały na forum, na bieżąco ogladam nagrania youtube oraz mam do przepracowania kwestie myśli lękowych.
Czasami zastanawiam się kiedy ta praca dobiegnie końca
- mike48
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 18 kwietnia 2018, o 21:17
Dziś dokładnie mija rok od pierwszego ataku paniki i dużego zjazdu w nerwicowy dół. Dzisiaj jest już prawie dobrze, bez lęków, z dużą świadomością mechanizmów nerwy i z całkiem przyjemnym samopoczuciem. Została już tylko lekka somatyzacja i trochę konfliktów wewnętrznych. Oby kolejny rok był spokojniejszy i wszystko szło w kierunku odburzenia. Tego wam i sobie życzę, pozdrawiam