Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 8
- Rejestracja: 10 czerwca 2018, o 15:14
Hej chcialabym się pochwalic moim małym sukcesem! w końcu zakceptowalam mój stan dd/dp do tego stopnia że zaczął odpuszczać i normalność zaczęła być dla mnie dziwnaod kilku dni jest realnie, wcześniej mialam z tym mega problem, żyłam tylko myślami o tym jak sie teraz czuje, czy moja ręka to na pewno moja ręka? Po co żyć? Brak chęci do niczego. Kompletnie nie mogłam się z tym pogodzić, i te ciągle pytania o matko kiedy to sie skończy? Znów to mam, nie pójdę tam bo mnie odrealni, a jak stracę pamięć? tak się nie da żyć... I pewnego dnia zrozumiałam że to tak naprawdę mi nic złego nie robi a ja mogę dalej funkcjonować, momentem przełomowym byl powrót męża do pracy(wiedziałam, że muszę wziąć się w garść dla mojej córki) ponad msc byłam w okresie tzw wegetatywnym-żyjąca tylko tym stanem i myślami, żałuję tego czasu straconego ale myślę ze czlowiek sam musi do pewnych rzeczy dojść i sie przekonać, oczywiście pomagały filmiki, ale sluchalam i myślę nie no z tym nie da się pogodzić a jednak się da! Nie wyzdrowialam całkowicie, lęki sa ale staram się nie nakrecac i działać dalej. Psychiatra nawet pochwalia postawe, mówiła ze mega poprawa i ze najgorsze co może byc to szarpac się z nerwica. Pozdrawiam!
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Extra! Gratuluję i 3mam kciuki za dalsze postępy w sztuce akceptacji i odburzaniu!Żaneta pisze: ↑23 lipca 2018, o 20:52Hej chcialabym się pochwalic moim małym sukcesem! w końcu zakceptowalam mój stan dd/dp do tego stopnia że zaczął odpuszczać i normalność zaczęła być dla mnie dziwnaod kilku dni jest realnie, wcześniej mialam z tym mega problem, żyłam tylko myślami o tym jak sie teraz czuje, czy moja ręka to na pewno moja ręka? Po co żyć? Brak chęci do niczego. Kompletnie nie mogłam się z tym pogodzić, i te ciągle pytania o matko kiedy to sie skończy? Znów to mam, nie pójdę tam bo mnie odrealni, a jak stracę pamięć? tak się nie da żyć... I pewnego dnia zrozumiałam że to tak naprawdę mi nic złego nie robi a ja mogę dalej funkcjonować, momentem przełomowym byl powrót męża do pracy(wiedziałam, że muszę wziąć się w garść dla mojej córki) ponad msc byłam w okresie tzw wegetatywnym-żyjąca tylko tym stanem i myślami, żałuję tego czasu straconego ale myślę ze czlowiek sam musi do pewnych rzeczy dojść i sie przekonać, oczywiście pomagały filmiki, ale sluchalam i myślę nie no z tym nie da się pogodzić a jednak się da! Nie wyzdrowialam całkowicie, lęki sa ale staram się nie nakrecac i działać dalej. Psychiatra nawet pochwalia postawe, mówiła ze mega poprawa i ze najgorsze co może byc to szarpac się z nerwica. Pozdrawiam!
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
- weird_thoughts
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 300
- Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57
W końcu mogę napisać coś w tym wątku Ostatnie dni były dla mnie bardzo zaburzone, ale stwierdziłam że wezmę się za książkę, w której motywem przewodnim jest choroba psychiczna Oczywiście nakręciła mnie, wywołała lęk, ale po opiniach widzę, że nawet nienerwicowe osoby miały takie odczucia. Panika mi się włączyła, ale mimo wszystko skończyłam, a po czasie stres minął.
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 569
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Dzisiaj przejechałam 20 km rowerem i byłam w parku linowym na najtrudniejszej trasie I chciałabym napisać tym wszystkim niedowiarkom, którzy nerwice mają czy też dwa lata, 6,czy 30 lat... Z TEGO DA SIĘ WYJŚĆ, tylko powoli, małymi kroczkami, stosując rady z forum
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 44
- Rejestracja: 2 marca 2018, o 12:21
Hejka, no to ja też się po długim czasie odezwę
Spędziłam 3 tygodnie podróżując samotnie po Europie i żyję. Bywało ciężko, ale ogólnie było znacznie lepiej niż sądziłam i cieszę się, ze pojechałam. Poznałam mnóstwo świetnych osób, poszlam w ogóle do największego parku rozrywki w Europie i jeździłam na rollercoasterach, spadałam z wież i tego typu, ha, kto by się odważył? Było super!
Spędziłam 3 tygodnie podróżując samotnie po Europie i żyję. Bywało ciężko, ale ogólnie było znacznie lepiej niż sądziłam i cieszę się, ze pojechałam. Poznałam mnóstwo świetnych osób, poszlam w ogóle do największego parku rozrywki w Europie i jeździłam na rollercoasterach, spadałam z wież i tego typu, ha, kto by się odważył? Było super!
- pronto
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 13
- Rejestracja: 20 lipca 2018, o 23:00
Gratulacje,tak trzymaj!Żaneta pisze: ↑23 lipca 2018, o 20:52Hej chcialabym się pochwalic moim małym sukcesem! w końcu zakceptowalam mój stan dd/dp do tego stopnia że zaczął odpuszczać i normalność zaczęła być dla mnie dziwnaod kilku dni jest realnie, wcześniej mialam z tym mega problem, żyłam tylko myślami o tym jak sie teraz czuje, czy moja ręka to na pewno moja ręka? Po co żyć? Brak chęci do niczego. Kompletnie nie mogłam się z tym pogodzić, i te ciągle pytania o matko kiedy to sie skończy? Znów to mam, nie pójdę tam bo mnie odrealni, a jak stracę pamięć? tak się nie da żyć... I pewnego dnia zrozumiałam że to tak naprawdę mi nic złego nie robi a ja mogę dalej funkcjonować, momentem przełomowym byl powrót męża do pracy(wiedziałam, że muszę wziąć się w garść dla mojej córki) ponad msc byłam w okresie tzw wegetatywnym-żyjąca tylko tym stanem i myślami, żałuję tego czasu straconego ale myślę ze czlowiek sam musi do pewnych rzeczy dojść i sie przekonać, oczywiście pomagały filmiki, ale sluchalam i myślę nie no z tym nie da się pogodzić a jednak się da! Nie wyzdrowialam całkowicie, lęki sa ale staram się nie nakrecac i działać dalej. Psychiatra nawet pochwalia postawe, mówiła ze mega poprawa i ze najgorsze co może byc to szarpac się z nerwica. Pozdrawiam!
- pronto
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 13
- Rejestracja: 20 lipca 2018, o 23:00
Zazdroszczę!cebulka pisze: ↑26 lipca 2018, o 19:30Hejka, no to ja też się po długim czasie odezwę
Spędziłam 3 tygodnie podróżując samotnie po Europie i żyję. Bywało ciężko, ale ogólnie było znacznie lepiej niż sądziłam i cieszę się, ze pojechałam. Poznałam mnóstwo świetnych osób, poszlam w ogóle do największego parku rozrywki w Europie i jeździłam na rollercoasterach, spadałam z wież i tego typu, ha, kto by się odważył? Było super!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 19 lipca 2018, o 18:22
Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...Tuśka pisze: ↑7 lipca 2018, o 22:01Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1027
- Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45
A mi się taki żart w głowie pojawił bo też schudłem:D A nie znoszę reklamy hepasliminAgnieszka_a pisze: ↑29 lipca 2018, o 08:23Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...Tuśka pisze: ↑7 lipca 2018, o 22:01Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
"Ale schudłas coś stosujesz ?
- nie ....
- jasne jasne ona ma nerwice
- ach to tylko efekt uboczny
- uboczny bo znikają boczki
- też będę to stosowala
- A efekty uboczne
- och jestem w stanie je zaakceptować
Reap what you sow!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 19 lipca 2018, o 18:22
Jak ktoś bardzo chce to oddam, nie ma problemu Albo przyjmę trochę kilogramów. Albo jedno i drugie, i wszyscy będą zadowoleni.whyisthat pisze: ↑29 lipca 2018, o 08:29A mi się taki żart w głowie pojawił bo też schudłem:D A nie znoszę reklamy hepasliminAgnieszka_a pisze: ↑29 lipca 2018, o 08:23Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...Tuśka pisze: ↑7 lipca 2018, o 22:01Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
"Ale schudłas coś stosujesz ?
- nie ....
- jasne jasne ona ma nerwice
- ach to tylko efekt uboczny
- uboczny bo znikają boczki
- też będę to stosowala
- A efekty uboczne
- och jestem w stanie je zaakceptować
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 11 kwietnia 2018, o 10:18
Aga, wysłałam Ci wiadomość na priv.
Agnieszka_a pisze: ↑29 lipca 2018, o 08:23Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...Tuśka pisze: ↑7 lipca 2018, o 22:01Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 81
- Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55
Chcialam sie pochwalic, te wakacje mialam dosc intensywne, wiele sie dzialo.
Najpierw 3 wyjazdy ktore ogromnie mnie stresowaly juz kilka miesiecy wczesniej. Wymyslalam wszystkie najgorsze scenariusze, oczami wyobrazni widzialam ciagle ataki paniki, wymioty, Bog wie co jeszcze. A okazalo sie ze kazdy z nich byl cudowny. Na miejscu wiele sie dzialo, odciagalo moja uwage od nerwy, oczywiscie jakies tam leki czasem sie pojawialy ale nie utrudnialy za bardzo zycia. Wracajac zalowalam ze juz musze jechac do domu.
Wczoraj, po powrocie z ostatniego wyjazdu dotarlo do mnie w jakiej iluzji zylam ostatnie kilka miesiecy. Balam sie, nie spalam po nocach obawiajac sie czegos co sie nigdy nie wydarzylo. Moje mysli normalnie robily mnie w konia. W koncu chyba dotarlo do mnie czym jest ta opisywana akceptacja. Droga przede mna jeszcze daleka, ale mam nadzieje ze z ta wiedza bedzie juz latwiej.
Najpierw 3 wyjazdy ktore ogromnie mnie stresowaly juz kilka miesiecy wczesniej. Wymyslalam wszystkie najgorsze scenariusze, oczami wyobrazni widzialam ciagle ataki paniki, wymioty, Bog wie co jeszcze. A okazalo sie ze kazdy z nich byl cudowny. Na miejscu wiele sie dzialo, odciagalo moja uwage od nerwy, oczywiscie jakies tam leki czasem sie pojawialy ale nie utrudnialy za bardzo zycia. Wracajac zalowalam ze juz musze jechac do domu.
Wczoraj, po powrocie z ostatniego wyjazdu dotarlo do mnie w jakiej iluzji zylam ostatnie kilka miesiecy. Balam sie, nie spalam po nocach obawiajac sie czegos co sie nigdy nie wydarzylo. Moje mysli normalnie robily mnie w konia. W koncu chyba dotarlo do mnie czym jest ta opisywana akceptacja. Droga przede mna jeszcze daleka, ale mam nadzieje ze z ta wiedza bedzie juz latwiej.
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Widzę punkt zwrotny Tak trzymac!Kredka pisze: ↑13 sierpnia 2018, o 16:28Chcialam sie pochwalic, te wakacje mialam dosc intensywne, wiele sie dzialo.
Najpierw 3 wyjazdy ktore ogromnie mnie stresowaly juz kilka miesiecy wczesniej. Wymyslalam wszystkie najgorsze scenariusze, oczami wyobrazni widzialam ciagle ataki paniki, wymioty, Bog wie co jeszcze. A okazalo sie ze kazdy z nich byl cudowny. Na miejscu wiele sie dzialo, odciagalo moja uwage od nerwy, oczywiscie jakies tam leki czasem sie pojawialy ale nie utrudnialy za bardzo zycia. Wracajac zalowalam ze juz musze jechac do domu.
Wczoraj, po powrocie z ostatniego wyjazdu dotarlo do mnie w jakiej iluzji zylam ostatnie kilka miesiecy. Balam sie, nie spalam po nocach obawiajac sie czegos co sie nigdy nie wydarzylo. Moje mysli normalnie robily mnie w konia. W koncu chyba dotarlo do mnie czym jest ta opisywana akceptacja. Droga przede mna jeszcze daleka, ale mam nadzieje ze z ta wiedza bedzie juz latwiej.
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
- Wiktor96
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 87
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 16:03
Myślę że sporo już ruszyłem do przodu, bo mam już problem właściwie z jedną rzeczą. Od początku nerwicy bałem się stanu pustki, osamotnienia, odczuwania tylko lęku i beznadzieji. Od początku nastawiłem się że to najgorsze co może spotkać człowieka, że to najgorszy stan lęku jaki istnieje. Że jak to wgl możliwe żeby tak się odciąć od świata i przeżywać tylko ten stan.
Ostatnio zrozumiałem że może faktycznie tak jest, że to jeden z najgorszych stanów. ALE.... widzę że stan silnego odcięcia, i poczucie pustki może wgl nie wiązać się z lękiem. Że to nie lęk powoduje ten stan, tylko ja po prostu zaregowałem lękiem, na takie odczucia odcięcia od świata. Tyle że tak długo kodowałem sobie że już nic nie mogę zrobić, że bedę stał i patrzył się w tą przelęknioną pustkę, że ciężko mi teraz wrócić do normalnego świata.
Na ile się da będę się uczył nie nakręcać już bardziej tego lęku, jeśli nie będę już w stanie nad tym pracować, pomogę sobie lekami.
Bardzo chciałem to opisać bo sam nie znalazłem czegoś podobnego na forum, może komuś coś to pomoże.
WYCISZYĆ LĘK
Ostatnio zrozumiałem że może faktycznie tak jest, że to jeden z najgorszych stanów. ALE.... widzę że stan silnego odcięcia, i poczucie pustki może wgl nie wiązać się z lękiem. Że to nie lęk powoduje ten stan, tylko ja po prostu zaregowałem lękiem, na takie odczucia odcięcia od świata. Tyle że tak długo kodowałem sobie że już nic nie mogę zrobić, że bedę stał i patrzył się w tą przelęknioną pustkę, że ciężko mi teraz wrócić do normalnego świata.
Na ile się da będę się uczył nie nakręcać już bardziej tego lęku, jeśli nie będę już w stanie nad tym pracować, pomogę sobie lekami.
Bardzo chciałem to opisać bo sam nie znalazłem czegoś podobnego na forum, może komuś coś to pomoże.
WYCISZYĆ LĘK