Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
napad lęku i panika związana z parciem na pęcherz i biegunką
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 marca 2025, o 05:40
Z tym wypadanie pochwy tak mnie przestraszyłaś, ze aż widziałam jakby mi wypadała. Popędziłam natychmiast prywatnie do ginekologa, wszystko idealnie, sprawdziła pochwe, powiedziała ze wygląda jakbym nie rodziła. Zrobiła też usg, wszystko idealnie. To samo pecherz. A już widziałam ze wypada, masakra jakie nakręceni...
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 marca 2025, o 05:40
Dodam jeszcze że to uczucie ciągłego parcia przechodzi po pregabalinie. Plus nie pisałam, ale w skrócie żeby nie męczyć was moja historia leczę się na nerwice od zawsze właściwie. Pół mojego życia. Większość leków jakie miałam to właśnie hipochondryczne, przerabiałam masę objawów, totalnie dziwnych jak uporczywy suchość oczu, nawet katar potrafiłam sobie z dnia na dzień wkręcić, nie wiem jakim cudem. Plus oczywiście kłucie serca, ale to w dzieciństwie.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 marca 2025, o 05:40
Tak, serio byłam. No to jest taki lek, że obawiam się że znow się skończy na hospitalizacji... dlatego jeśli ktoś z was miał takie objawy i jakoś z nimi sobie poradził to proszę o informację. Bo u mnie to dosłownie idzie w myśli wiadomo jakie, s...
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 11 marca 2025, o 05:40
O tyle wątpię, że u mnie to sprawa fizyczna, bo jestem całą przebadan, plus po hospitalizacji w miarę jak się uspokajałam problem minął całkowicie na parę mies, raczej realna choroba tak nie mija... Ale ja już wierzę że swoimi myślami ja wywołałam teraz..
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 8 sierpnia 2025, o 20:08
Hej! Boże, ja mam tak z dwójką.
Wracałam z wakacji za granicą, rano biegunka, branie stoperanu. Pomogło. Aż nie wsiedliśmy do busa który jechał godzinę na lotnisko. Koszmar, najgorsze myśli,stres, sucho w ustach, atak paniki. Dojechaliśmy, poszłam do toalety, masakra. Później w samolocie i jak wracaliśmy było okej, oczywiście dlatego że wiedziałam że jest toaleta. Ustało. Zapomniałam.W pracy oddelegowano mnie do jazdy na nowy punkt, nagle wszystko wróciło, całą drogę próbowałam odgonić natrętne myśli, bo było koszmarnie. Od tamtej pory coś mi przeskoczylo- wyjście z psem wokół bloku to był koszmar, dojazd do pracy 5 minut to była męka. W pracy też było ciężko, w końcu doszła do tego depresja, brałam asentre, nie pomagało. W końcu tak mnie ścięło, że przedostałam chodzić do pracy, przez pół roku! Próbowałam chodzić na spacery z mamą, strasznie mnie wspierala, jak tylko czułam że muszę do łazienki od razu wracałyśmy do domu…..ale do pracy też trzeba było wrócić… biegunka, wymioty, no stres level 1000… po jakimś czasie już przywykłam, wiedziałam, że mogę wyjść do laznieki, praca stała się dla mnie bezpiecznym miejscem. problem był coraz mniejszy, coraz pewniej się czułam…. Zajęło mi to prawie dwa lata. Nadal na wyjazdach gdy nie ma toalety świruje, ale jakoś próbuje normalnie żyć….. boję się, że już do konca życia będę się męczyć, nie będę mogła cieszyć się życiem bo ten strach przed narobieniem w majtki ciągle jest…. Są lepsze i gorsze dni, teraz jest czas gorszego samopoczucia, ja już nie wiem jak mam sobie z tym radzić i czuje, że moje życie jest męczarnią… zamierzam wyjechać za granicę z moim chłopakiem, i na samą myśl o zmianie pracy po prostu wariuje…
Wracałam z wakacji za granicą, rano biegunka, branie stoperanu. Pomogło. Aż nie wsiedliśmy do busa który jechał godzinę na lotnisko. Koszmar, najgorsze myśli,stres, sucho w ustach, atak paniki. Dojechaliśmy, poszłam do toalety, masakra. Później w samolocie i jak wracaliśmy było okej, oczywiście dlatego że wiedziałam że jest toaleta. Ustało. Zapomniałam.W pracy oddelegowano mnie do jazdy na nowy punkt, nagle wszystko wróciło, całą drogę próbowałam odgonić natrętne myśli, bo było koszmarnie. Od tamtej pory coś mi przeskoczylo- wyjście z psem wokół bloku to był koszmar, dojazd do pracy 5 minut to była męka. W pracy też było ciężko, w końcu doszła do tego depresja, brałam asentre, nie pomagało. W końcu tak mnie ścięło, że przedostałam chodzić do pracy, przez pół roku! Próbowałam chodzić na spacery z mamą, strasznie mnie wspierala, jak tylko czułam że muszę do łazienki od razu wracałyśmy do domu…..ale do pracy też trzeba było wrócić… biegunka, wymioty, no stres level 1000… po jakimś czasie już przywykłam, wiedziałam, że mogę wyjść do laznieki, praca stała się dla mnie bezpiecznym miejscem. problem był coraz mniejszy, coraz pewniej się czułam…. Zajęło mi to prawie dwa lata. Nadal na wyjazdach gdy nie ma toalety świruje, ale jakoś próbuje normalnie żyć….. boję się, że już do konca życia będę się męczyć, nie będę mogła cieszyć się życiem bo ten strach przed narobieniem w majtki ciągle jest…. Są lepsze i gorsze dni, teraz jest czas gorszego samopoczucia, ja już nie wiem jak mam sobie z tym radzić i czuje, że moje życie jest męczarnią… zamierzam wyjechać za granicę z moim chłopakiem, i na samą myśl o zmianie pracy po prostu wariuje…
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 8 sierpnia 2025, o 20:08
Hej! Boże, ja mam tak z dwójką.
Wracałam z wakacji za granicą, rano biegunka, branie stoperanu. Pomogło. Aż nie wsiedliśmy do busa który jechał godzinę na lotnisko. Koszmar, najgorsze myśli,stres, sucho w ustach, atak paniki. Dojechaliśmy, poszłam do toalety, masakra. Później w samolocie i jak wracaliśmy było okej, oczywiście dlatego że wiedziałam że jest toaleta. Ustało. Zapomniałam.W pracy oddelegowano mnie do jazdy na nowy punkt, nagle wszystko wróciło, całą drogę próbowałam odgonić natrętne myśli, bo było koszmarnie. Od tamtej pory coś mi przeskoczylo- wyjście z psem wokół bloku to był koszmar, dojazd do pracy 5 minut to była męka. W pracy też było ciężko, w końcu doszła do tego depresja, brałam asentre, nie pomagało. W końcu tak mnie ścięło, że przedostałam chodzić do pracy, przez pół roku! Próbowałam chodzić na spacery z mamą, strasznie mnie wspierala, jak tylko czułam że muszę do łazienki od razu wracałyśmy do domu…..ale do pracy też trzeba było wrócić… biegunka, wymioty, no stres level 1000… po jakimś czasie już przywykłam, wiedziałam, że mogę wyjść do laznieki, praca stała się dla mnie bezpiecznym miejscem. problem był coraz mniejszy, coraz pewniej się czułam…. Zajęło mi to prawie dwa lata. Nadal na wyjazdach gdy nie ma toalety świruje, ale jakoś próbuje normalnie żyć….. boję się, że już do konca życia będę się męczyć, nie będę mogła cieszyć się życiem bo ten strach przed narobieniem w majtki ciągle jest…. Są lepsze i gorsze dni, teraz jest czas gorszego samopoczucia, ja już nie wiem jak mam sobie z tym radzić i czuje, że moje życie jest męczarnią… zamierzam wyjechać za granicę z moim chłopakiem, i na samą myśl o zmianie pracy po prostu wariuje…
Wracałam z wakacji za granicą, rano biegunka, branie stoperanu. Pomogło. Aż nie wsiedliśmy do busa który jechał godzinę na lotnisko. Koszmar, najgorsze myśli,stres, sucho w ustach, atak paniki. Dojechaliśmy, poszłam do toalety, masakra. Później w samolocie i jak wracaliśmy było okej, oczywiście dlatego że wiedziałam że jest toaleta. Ustało. Zapomniałam.W pracy oddelegowano mnie do jazdy na nowy punkt, nagle wszystko wróciło, całą drogę próbowałam odgonić natrętne myśli, bo było koszmarnie. Od tamtej pory coś mi przeskoczylo- wyjście z psem wokół bloku to był koszmar, dojazd do pracy 5 minut to była męka. W pracy też było ciężko, w końcu doszła do tego depresja, brałam asentre, nie pomagało. W końcu tak mnie ścięło, że przedostałam chodzić do pracy, przez pół roku! Próbowałam chodzić na spacery z mamą, strasznie mnie wspierala, jak tylko czułam że muszę do łazienki od razu wracałyśmy do domu…..ale do pracy też trzeba było wrócić… biegunka, wymioty, no stres level 1000… po jakimś czasie już przywykłam, wiedziałam, że mogę wyjść do laznieki, praca stała się dla mnie bezpiecznym miejscem. problem był coraz mniejszy, coraz pewniej się czułam…. Zajęło mi to prawie dwa lata. Nadal na wyjazdach gdy nie ma toalety świruje, ale jakoś próbuje normalnie żyć….. boję się, że już do konca życia będę się męczyć, nie będę mogła cieszyć się życiem bo ten strach przed narobieniem w majtki ciągle jest…. Są lepsze i gorsze dni, teraz jest czas gorszego samopoczucia, ja już nie wiem jak mam sobie z tym radzić i czuje, że moje życie jest męczarnią… zamierzam wyjechać za granicę z moim chłopakiem, i na samą myśl o zmianie pracy po prostu wariuje…