Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

napad lęku i panika związana z parciem na pęcherz i biegunką

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
NowakowskaTeam64
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 20 grudnia 2022, o 10:37

20 grudnia 2022, o 10:41

No ja obecnie jestem przed miesiaczką, zmniejszyłam dawkę Parogenu do ćwiartki. Mam lekką biegunkę i chyba zapalenie pęcherza. Nerwica w w PMS to jakiś koszmar. Latam do kibelka co chwile i nie wiem już co mnie boli. Oczywiście wkręcanie sobie chorób obowiązkowe.
Koko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 17 lutego 2023, o 21:33

17 lutego 2023, o 22:37

Czy ktoś poradził sobie z tym parciem na biegunkę? Proszę napiszcie jak🫣💓
nimbus
Gość

18 lutego 2023, o 21:32

Teraz się chyba takie biegunki diagnozuje pod kątem IBS jeśli to nie inny problem medyczny. Poczytaj sobie o tym.
kasiarzyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 2 marca 2023, o 08:53

20 marca 2023, o 18:55

Koko pisze:
17 lutego 2023, o 22:37
Czy ktoś poradził sobie z tym parciem na biegunkę? Proszę napiszcie jak🫣💓
Ja kiedyś miałam istną masakrę, aż bałam się wyjść z domu. Dalej w ciężkich chwilach mam biegunkę, codziennie przed wyjściem z domu muszę swoje odsiedzieć na toalecie, ale nauczyłam się z tym w pewnie stopniu żyć… kiedy czeka mnie podróż lub trudny dzień w pracy czy stresująca wizyta u lekarza biorę pół tabletki laremidu, staram się jeść lżej poprzedniego dnia.

Polecam tez zrobić badania, żeby wykluczyć choroby lub nietolerancję pokarmowe.

Dodatkowo chodzę na terapie, a od kilku dni włączyłam psychotropy.

Powodzenia!
Awatar użytkownika
Czarna2022
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 29 kwietnia 2023, o 13:22

29 kwietnia 2023, o 13:50

Siema wszystkim moja historia niestety również zaczęła sie od parcia na pecherz. Dojeżdżałam do pracy autobusem firmowym ( ok 50 min ) pewnego dnia w połowie drogi do pracy niestety musiałam wysiąść bo po prostu myslałam,że sie posikam ( wysikałam sie w pobliskiej szkole), nastepnie w kolejnych dniach juz robilam badania na zapalenie pecherza,ktore wyszlo ok, w pracy nie dawałam rady zaczęłam jezdzic do niej autem,po ok 3 dniach ciaglego parcia na pecherz zrobilam posiew ( na wyniki czekalam 7 dni) dostalam zapobiegawczo juz antybiotyk lekarz podejrzewał,że to może byc bakteria,jednak po 2 dniach znowu wyladowalam u lekarza po l4 (nadal czekajac na wynik posiewu) powoli zaczynałam wariowac,bo sama widzac,ze chodze do wc czesto juz nie mam czym sikac,wiec zaczelam swirowac,ze cos jest ze mna nie tak,w koncu badanie wyszlo pozytywnie z bakteria i z podpowiedzia,ze wczesniej wypisany antybiotyk na mnie akurat nie działal,dostalam drugi i dłuższe l4,troche sie uspokoilam jednak po leczeniu i powrocie do pracy nadal odczuwalam parcie,zaczelam czytac,ze to pewnie nerwy wyladowalam od razu u psychiatry, gdzie poplakalam sie dostalam leki ( Anafranil + Cloranxen ) oraz 6 tyg l4 oraz zalecenie zmiany pracy ( 5 lat w korpo ), po ok 2 tyg leczenia ( marzec 2023 ) juz mala poprawa tz nie poddawalam sie ,w markecie mimo strachu i gonitw mysli potrafilam zrobic zakupy, codziennie wychodzilam na spacer,czasem szlam na silownie i ok po 6 tyg stweirdzilam,ze totalnie nic mi nie jest,brak stresu,strachu,parcia na pecherz i postanowilam wrocic jednak do pracy,po ok 3 dniach znowu zalamka gdy przesiadłam sie z auta na autobus wszystko wrocilo,ale nie poddalam sie dojechalam do pracy,jednak wykonczylo mnie to caly dzien na spinie :(, wiec postanowilam nadal sie nie poddawac i jeździc do pracy autem,jednak przerobilam niecałe 3 tyg i znowu jestem na l4 :( wrocilo parcie na pecherz bez przyczyny,zaczął sie lęk przed lękiem :( i to,ze po 10 h poza domem lęk mnie wykanczał fiz do tego, najgorsze jest to,ze jestem ciagle zła sama na siebie,że nie potrafię sobie z tym poradzić, parcia na pecherz nie mam nadal na zakupach,gdy cwicze,jade gdzies autem,jedynie w pracy i tak sie zastanawiam czy zmiana praca naprawi problem? Czy ktoś miał podobnie? Nadal biore te same leki ( zwiekszono mi dawke anafranilu jedynie i Cloranxen co 2 dzien) zastanawiam sie nad psychoterapią i czesto nadal mysle nad powrotem do pracy czy to w ogole ma sens? Mam chwile załamki,dołów itp,jednak nie chce sie poddac i nie poddam tylko zawsze wraca ta mysl co bedzie w nowej pracy i czy to w ogole dobry okres na nowa prace? Pozdrawiam wszystkich panikarzy sikaczy i nie tylko :DD
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

29 kwietnia 2023, o 20:08

Czarna2022 pisze:
29 kwietnia 2023, o 13:50
Siema wszystkim moja historia niestety również zaczęła sie od parcia na pecherz. Dojeżdżałam do pracy autobusem firmowym ( ok 50 min ) pewnego dnia w połowie drogi do pracy niestety musiałam wysiąść bo po prostu myslałam,że sie posikam ( wysikałam sie w pobliskiej szkole), nastepnie w kolejnych dniach juz robilam badania na zapalenie pecherza,ktore wyszlo ok, w pracy nie dawałam rady zaczęłam jezdzic do niej autem,po ok 3 dniach ciaglego parcia na pecherz zrobilam posiew ( na wyniki czekalam 7 dni) dostalam zapobiegawczo juz antybiotyk lekarz podejrzewał,że to może byc bakteria,jednak po 2 dniach znowu wyladowalam u lekarza po l4 (nadal czekajac na wynik posiewu) powoli zaczynałam wariowac,bo sama widzac,ze chodze do wc czesto juz nie mam czym sikac,wiec zaczelam swirowac,ze cos jest ze mna nie tak,w koncu badanie wyszlo pozytywnie z bakteria i z podpowiedzia,ze wczesniej wypisany antybiotyk na mnie akurat nie działal,dostalam drugi i dłuższe l4,troche sie uspokoilam jednak po leczeniu i powrocie do pracy nadal odczuwalam parcie,zaczelam czytac,ze to pewnie nerwy wyladowalam od razu u psychiatry, gdzie poplakalam sie dostalam leki ( Anafranil + Cloranxen ) oraz 6 tyg l4 oraz zalecenie zmiany pracy ( 5 lat w korpo ), po ok 2 tyg leczenia ( marzec 2023 ) juz mala poprawa tz nie poddawalam sie ,w markecie mimo strachu i gonitw mysli potrafilam zrobic zakupy, codziennie wychodzilam na spacer,czasem szlam na silownie i ok po 6 tyg stweirdzilam,ze totalnie nic mi nie jest,brak stresu,strachu,parcia na pecherz i postanowilam wrocic jednak do pracy,po ok 3 dniach znowu zalamka gdy przesiadłam sie z auta na autobus wszystko wrocilo,ale nie poddalam sie dojechalam do pracy,jednak wykonczylo mnie to caly dzien na spinie :(, wiec postanowilam nadal sie nie poddawac i jeździc do pracy autem,jednak przerobilam niecałe 3 tyg i znowu jestem na l4 :( wrocilo parcie na pecherz bez przyczyny,zaczął sie lęk przed lękiem :( i to,ze po 10 h poza domem lęk mnie wykanczał fiz do tego, najgorsze jest to,ze jestem ciagle zła sama na siebie,że nie potrafię sobie z tym poradzić, parcia na pecherz nie mam nadal na zakupach,gdy cwicze,jade gdzies autem,jedynie w pracy i tak sie zastanawiam czy zmiana praca naprawi problem? Czy ktoś miał podobnie? Nadal biore te same leki ( zwiekszono mi dawke anafranilu jedynie i Cloranxen co 2 dzien) zastanawiam sie nad psychoterapią i czesto nadal mysle nad powrotem do pracy czy to w ogole ma sens? Mam chwile załamki,dołów itp,jednak nie chce sie poddac i nie poddam tylko zawsze wraca ta mysl co bedzie w nowej pracy i czy to w ogole dobry okres na nowa prace? Pozdrawiam wszystkich panikarzy sikaczy i nie tylko :DD
Jeżeli chodzi o parcie na pęcherz to tez dotyka mnie dość często , zawsze często chodziłem do toalety. Od małego byłem tym gościem dla którego musiał się zatrzymywać autobus podczas jazdy na wycieczkę szkolna… Oczywiście przy większych stanach stresowych , napięciowych , lekowych toaletę odwiedzam jeszcze częściej , jak wypije herbatę to potrafię wtedy latać co 5 min . Jeśli wyniki są okej to raczej nie ma czego tam szukać w kwestii jakiejś choroby.
Awatar użytkownika
Czarna2022
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 29 kwietnia 2023, o 13:22

1 maja 2023, o 15:16

whereismyhead pisze:
29 kwietnia 2023, o 20:08
Czarna2022 pisze:
29 kwietnia 2023, o 13:50
Siema wszystkim moja historia niestety również zaczęła sie od parcia na pecherz. Dojeżdżałam do pracy autobusem firmowym ( ok 50 min ) pewnego dnia w połowie drogi do pracy niestety musiałam wysiąść bo po prostu myslałam,że sie posikam ( wysikałam sie w pobliskiej szkole), nastepnie w kolejnych dniach juz robilam badania na zapalenie pecherza,ktore wyszlo ok, w pracy nie dawałam rady zaczęłam jezdzic do niej autem,po ok 3 dniach ciaglego parcia na pecherz zrobilam posiew ( na wyniki czekalam 7 dni) dostalam zapobiegawczo juz antybiotyk lekarz podejrzewał,że to może byc bakteria,jednak po 2 dniach znowu wyladowalam u lekarza po l4 (nadal czekajac na wynik posiewu) powoli zaczynałam wariowac,bo sama widzac,ze chodze do wc czesto juz nie mam czym sikac,wiec zaczelam swirowac,ze cos jest ze mna nie tak,w koncu badanie wyszlo pozytywnie z bakteria i z podpowiedzia,ze wczesniej wypisany antybiotyk na mnie akurat nie działal,dostalam drugi i dłuższe l4,troche sie uspokoilam jednak po leczeniu i powrocie do pracy nadal odczuwalam parcie,zaczelam czytac,ze to pewnie nerwy wyladowalam od razu u psychiatry, gdzie poplakalam sie dostalam leki ( Anafranil + Cloranxen ) oraz 6 tyg l4 oraz zalecenie zmiany pracy ( 5 lat w korpo ), po ok 2 tyg leczenia ( marzec 2023 ) juz mala poprawa tz nie poddawalam sie ,w markecie mimo strachu i gonitw mysli potrafilam zrobic zakupy, codziennie wychodzilam na spacer,czasem szlam na silownie i ok po 6 tyg stweirdzilam,ze totalnie nic mi nie jest,brak stresu,strachu,parcia na pecherz i postanowilam wrocic jednak do pracy,po ok 3 dniach znowu zalamka gdy przesiadłam sie z auta na autobus wszystko wrocilo,ale nie poddalam sie dojechalam do pracy,jednak wykonczylo mnie to caly dzien na spinie :(, wiec postanowilam nadal sie nie poddawac i jeździc do pracy autem,jednak przerobilam niecałe 3 tyg i znowu jestem na l4 :( wrocilo parcie na pecherz bez przyczyny,zaczął sie lęk przed lękiem :( i to,ze po 10 h poza domem lęk mnie wykanczał fiz do tego, najgorsze jest to,ze jestem ciagle zła sama na siebie,że nie potrafię sobie z tym poradzić, parcia na pecherz nie mam nadal na zakupach,gdy cwicze,jade gdzies autem,jedynie w pracy i tak sie zastanawiam czy zmiana praca naprawi problem? Czy ktoś miał podobnie? Nadal biore te same leki ( zwiekszono mi dawke anafranilu jedynie i Cloranxen co 2 dzien) zastanawiam sie nad psychoterapią i czesto nadal mysle nad powrotem do pracy czy to w ogole ma sens? Mam chwile załamki,dołów itp,jednak nie chce sie poddac i nie poddam tylko zawsze wraca ta mysl co bedzie w nowej pracy i czy to w ogole dobry okres na nowa prace? Pozdrawiam wszystkich panikarzy sikaczy i nie tylko :DD
Jeżeli chodzi o parcie na pęcherz to tez dotyka mnie dość często , zawsze często chodziłem do toalety. Od małego byłem tym gościem dla którego musiał się zatrzymywać autobus podczas jazdy na wycieczkę szkolna… Oczywiście przy większych stanach stresowych , napięciowych , lekowych toaletę odwiedzam jeszcze częściej , jak wypije herbatę to potrafię wtedy latać co 5 min . Jeśli wyniki są okej to raczej nie ma czego tam szukać w kwestii jakiejś choroby.
Tz ja bakterie mam zaleczona,bardziej pytam o to czy ktos nie reaguje w taki sposob na prace tak jak np ja :)
agan820101
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 listopada 2018, o 18:14

2 maja 2023, o 13:21

ninka88 pisze:
6 lutego 2011, o 13:13
Witam Was wszystkich. Cieszę się ,że znalazłam to forum. Dzięki temu wiem że nie tylko ja się tak męcze, i może razem będzie nam raźniej stawić czoła problemom. Mój przypadek jest podobny do niektórych opisanych na tym forum...

Moja historia zaczęla się ok 5 lat temu w 3 klasie technikum.
Zawsze dobrze się uczylam ,bez większego wysilku, więc lekcje mnie raczej nie stresowały. Bylam lubiana , miałam przyjaciół, chlopaka. Normalne fajne życie młodej osoby.
Pamiętam to jak dziś. Lekcja matematyki. Cisza ( zawsze tak było, bo pani od matmy byla surowa) Ja z przyjaciółką siedziałysmy w pierwszej lawce.
Było ok 20 min po dzwonku, czyli srodek lekcji. Nagle poczułam ogromne parce na pęcherz. Nigdy mi się to nie zdarzylo wczesniej. Nie znalam takiego nagego uczucia. Pamiętam moje myśli wtedy " Co się dzieje?? Przecież to niemożliwe żebym nie wytrzymała..." a parcie było coraz mocniejsze. Pani od matmy nikogo nie wypuszczala z lekcji. Więc o wyjsciu moglam zapomnieć. Do końca lekcji walczylam ze sobą by wytrzymać, Zeby sie po prostu nie zsikać.... :/ to bylo straszne, nie słyszałam nic ani nikogo. Tylko myślałam o tym by wytrzymać. po dzwonku od razu pobiegłam do wc.
Byłam u urologa, leki , badania - wsztstko ok, brałam leki antybakteryjne na pęcherz i zurawine. Ale parcie i tak sie pojawialo, szczególnie w chwilach,, gdy mialam utrudniony dostep do toalety.
Byłam juz przewrażliwiona, wiec robilam zapobiegawcze rzeczy, szczególnie przed matma. Malo piłam... na wrazie czego zakładalam podpaskę, i czarne spodnie.
Ledwo zdałam przez unikanie niektórych przedmiotów, tych z których nie chcieli wypuszczać do wc. Czasem czułam sie dobrze, a czasem faktycznie pecherz dokuczał w sytuacjach stresowych. Ale czesto juz sama sie nakręcałam. Przestałam chodzic na wycieczki. I zajecia dodatkowe, wyjscia ze znajomymi... wylączyłam się.
Potem klasa maturalna, matura - czynnosci zapobiegawcze non stop - czarne spodnie, malo picia i podpaski...
Jakos zdalam. A moglam miec super wyniki , pojsc na studia. Nie odważylam się, mimo ogromnych checi bylam zmeczona psychicznie. Nie dalam rady zacząc studiów.
Raz jak jechalam ze znajomymi na wakacje samochodem to zatrzymywalismy sie co 15 min , to byl koszmar... to parcie , stres ze nie wytrzymam przy znajomych... powiedzialam ze mam przeziebiony pecherz, zrozumieli i wspierali mnie. Bylo mi strasznie glupio ze co chwile prosze o zatrzymanie sie... od wtedy mam lęk przed jazda samochodem, szczegolnie w korkach i z kimś. Jak jade sama wiem, że nawet jak sie zsikam , to wypiore sobie fotel i nikt nic nie zauważy. Ale tylko jak mam z kimś gdzies jechac samochodem, a szczegolnie w korkach to juz koniec panika, lęk i ogromne parcie. czesto sie wycofuje z takich podróży.
Dodam że nigdy mi sie nie zdarzylo "popuścić" tylko to ogromne parcie i strach ze wlasnie zaraz nie wytrzymam.
Potem praca, życie po pracy , staralam sie omijac sytuacje z utrudnionym dostepem do wc, czesem nawet zapominalam o tym , ale często powracalo to uczucie paniki i lęku ze zdwojoną silą , szczególnie w niektórych sytuacjach, spotkaniach, miejscach publiczynych w samochodzie, w korkach szczególnie.
Minęlo od tamtej lekcji matmy 5 lat, a od mniej więcej roku, przez ten stres zaczął mi dokuczać brzuch i jelita , wiec oprócz parcia na pęcherz , dostaje też biegunki. Więc już wogóle staram sie nie wychodzic tam gdzie nie czuje sie swobodnie- czyli wlasciwie wszedzie poza domem.
Ten lęk i panika najcześciej atakują gdy jestem z kimś na miescie czy jade samochodem, nawet z mama czy moim narzeczonym- oni mnie rozumieją, ale i tak boje sie kompromitacji i wpadam w panike.
Bralam leki uspakajające, czesto przed jakąs wspólną sprawą na miescie biore stoperan, i syrop neospazminę, ale i tak sie stresuje i potrzebuje co chwile sie zatrzymać na stacji lub znaleść wc gdzies na mieście. jak juz wiem ze toaleta jest tam gdzie jade to jest w miare ok, byle tylko nie stac w korkach , bo wtedy odrazu oblewam sie zimnym potem , przyspieszony oddech ... czuje że musze wyjsc z samochodu, szukam wzrokiem przy drodze krzakow czy toi toia , ale w miescie stojąc w korkach jest to czesto nierealne. Chce uciec wtedy. Chyba ze jade sama. Wtedy czuje sie duzo bardziej komfortowo.
Jutrozadzwonie zapisac sie do neurologa, albo psychiatry, potrzebuje jakiegoś leku na te ataki paniki, bo mnie to wykończy. Czuje sie jak inwalida, nie moge normalnie żyć. A bardzo chce!!! Powracam czasem myslami do czasów gdy nie mialam tego problem, to byly czasy...
Czytalam troche co pisaliscie o " walcz albo uciekaj" dokladnie tak sie czuje.... ale tez wiem ze narazie nie dam sobie rady sama, bo za dlugo to juz trwa, musze chyba wyciszyć ten lęk i panike jakimiś lekami, a potem dac sobie rade ze swoją psychiką... wydaje mi się to jak spacer pod prąd rzeki.... ale spróbuje , chce normalnie żyć!!!!!!!!!!
Za rok biore ślub, przecież jesli bedzie tak jak teraz to nie dam rady dojechac nawet pod kościól.... musze coś z tym zrobić. Rozmowy samej ze sobą niestety nic nie dają.
Jesli ktoś doczytał to do konca , to proszę, napisz co uważasz o tym.
Jak ja cie rozumiem. Nie cieszą mnie wakacje, zwiedzanie, podróże, mąż się na mnie złości, bo co pół godziny musi stanąć na stacji, żebym się wynikała. W pracy też ciężko wytrzymać, ale podróże, zwiedzanie to najgorsze co może być .
Awatar użytkownika
Czarna2022
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 29 kwietnia 2023, o 13:22

2 maja 2023, o 13:54

agan820101 pisze:
2 maja 2023, o 13:21
ninka88 pisze:
6 lutego 2011, o 13:13
Witam Was wszystkich. Cieszę się ,że znalazłam to forum. Dzięki temu wiem że nie tylko ja się tak męcze, i może razem będzie nam raźniej stawić czoła problemom. Mój przypadek jest podobny do niektórych opisanych na tym forum...

Moja historia zaczęla się ok 5 lat temu w 3 klasie technikum.
Zawsze dobrze się uczylam ,bez większego wysilku, więc lekcje mnie raczej nie stresowały. Bylam lubiana , miałam przyjaciół, chlopaka. Normalne fajne życie młodej osoby.
Pamiętam to jak dziś. Lekcja matematyki. Cisza ( zawsze tak było, bo pani od matmy byla surowa) Ja z przyjaciółką siedziałysmy w pierwszej lawce.
Było ok 20 min po dzwonku, czyli srodek lekcji. Nagle poczułam ogromne parce na pęcherz. Nigdy mi się to nie zdarzylo wczesniej. Nie znalam takiego nagego uczucia. Pamiętam moje myśli wtedy " Co się dzieje?? Przecież to niemożliwe żebym nie wytrzymała..." a parcie było coraz mocniejsze. Pani od matmy nikogo nie wypuszczala z lekcji. Więc o wyjsciu moglam zapomnieć. Do końca lekcji walczylam ze sobą by wytrzymać, Zeby sie po prostu nie zsikać.... :/ to bylo straszne, nie słyszałam nic ani nikogo. Tylko myślałam o tym by wytrzymać. po dzwonku od razu pobiegłam do wc.
Byłam u urologa, leki , badania - wsztstko ok, brałam leki antybakteryjne na pęcherz i zurawine. Ale parcie i tak sie pojawialo, szczególnie w chwilach,, gdy mialam utrudniony dostep do toalety.
Byłam juz przewrażliwiona, wiec robilam zapobiegawcze rzeczy, szczególnie przed matma. Malo piłam... na wrazie czego zakładalam podpaskę, i czarne spodnie.
Ledwo zdałam przez unikanie niektórych przedmiotów, tych z których nie chcieli wypuszczać do wc. Czasem czułam sie dobrze, a czasem faktycznie pecherz dokuczał w sytuacjach stresowych. Ale czesto juz sama sie nakręcałam. Przestałam chodzic na wycieczki. I zajecia dodatkowe, wyjscia ze znajomymi... wylączyłam się.
Potem klasa maturalna, matura - czynnosci zapobiegawcze non stop - czarne spodnie, malo picia i podpaski...
Jakos zdalam. A moglam miec super wyniki , pojsc na studia. Nie odważylam się, mimo ogromnych checi bylam zmeczona psychicznie. Nie dalam rady zacząc studiów.
Raz jak jechalam ze znajomymi na wakacje samochodem to zatrzymywalismy sie co 15 min , to byl koszmar... to parcie , stres ze nie wytrzymam przy znajomych... powiedzialam ze mam przeziebiony pecherz, zrozumieli i wspierali mnie. Bylo mi strasznie glupio ze co chwile prosze o zatrzymanie sie... od wtedy mam lęk przed jazda samochodem, szczegolnie w korkach i z kimś. Jak jade sama wiem, że nawet jak sie zsikam , to wypiore sobie fotel i nikt nic nie zauważy. Ale tylko jak mam z kimś gdzies jechac samochodem, a szczegolnie w korkach to juz koniec panika, lęk i ogromne parcie. czesto sie wycofuje z takich podróży.
Dodam że nigdy mi sie nie zdarzylo "popuścić" tylko to ogromne parcie i strach ze wlasnie zaraz nie wytrzymam.
Potem praca, życie po pracy , staralam sie omijac sytuacje z utrudnionym dostepem do wc, czesem nawet zapominalam o tym , ale często powracalo to uczucie paniki i lęku ze zdwojoną silą , szczególnie w niektórych sytuacjach, spotkaniach, miejscach publiczynych w samochodzie, w korkach szczególnie.
Minęlo od tamtej lekcji matmy 5 lat, a od mniej więcej roku, przez ten stres zaczął mi dokuczać brzuch i jelita , wiec oprócz parcia na pęcherz , dostaje też biegunki. Więc już wogóle staram sie nie wychodzic tam gdzie nie czuje sie swobodnie- czyli wlasciwie wszedzie poza domem.
Ten lęk i panika najcześciej atakują gdy jestem z kimś na miescie czy jade samochodem, nawet z mama czy moim narzeczonym- oni mnie rozumieją, ale i tak boje sie kompromitacji i wpadam w panike.
Bralam leki uspakajające, czesto przed jakąs wspólną sprawą na miescie biore stoperan, i syrop neospazminę, ale i tak sie stresuje i potrzebuje co chwile sie zatrzymać na stacji lub znaleść wc gdzies na mieście. jak juz wiem ze toaleta jest tam gdzie jade to jest w miare ok, byle tylko nie stac w korkach , bo wtedy odrazu oblewam sie zimnym potem , przyspieszony oddech ... czuje że musze wyjsc z samochodu, szukam wzrokiem przy drodze krzakow czy toi toia , ale w miescie stojąc w korkach jest to czesto nierealne. Chce uciec wtedy. Chyba ze jade sama. Wtedy czuje sie duzo bardziej komfortowo.
Jutrozadzwonie zapisac sie do neurologa, albo psychiatry, potrzebuje jakiegoś leku na te ataki paniki, bo mnie to wykończy. Czuje sie jak inwalida, nie moge normalnie żyć. A bardzo chce!!! Powracam czasem myslami do czasów gdy nie mialam tego problem, to byly czasy...
Czytalam troche co pisaliscie o " walcz albo uciekaj" dokladnie tak sie czuje.... ale tez wiem ze narazie nie dam sobie rady sama, bo za dlugo to juz trwa, musze chyba wyciszyć ten lęk i panike jakimiś lekami, a potem dac sobie rade ze swoją psychiką... wydaje mi się to jak spacer pod prąd rzeki.... ale spróbuje , chce normalnie żyć!!!!!!!!!!
Za rok biore ślub, przecież jesli bedzie tak jak teraz to nie dam rady dojechac nawet pod kościól.... musze coś z tym zrobić. Rozmowy samej ze sobą niestety nic nie dają.
Jesli ktoś doczytał to do konca , to proszę, napisz co uważasz o tym.
Jak ja cie rozumiem. Nie cieszą mnie wakacje, zwiedzanie, podróże, mąż się na mnie złości, bo co pół godziny musi stanąć na stacji, żebym się wynikała. W pracy też ciężko wytrzymać, ale podróże, zwiedzanie to najgorsze co może być .
Bardzo wspolczuje :( ja mam tak na szczescie praktycznie jedynie w pracy, wakacje przede mna,ale jestem dobrej mysli :)
Julianka80
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 26 listopada 2016, o 22:32

8 czerwca 2023, o 19:34

Jaki lek dorazny by pomogl w przypadku bolow brzucha, biegunek i lęku podwczas wakacji?
Awatar użytkownika
Mariusz87sk
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 213
Rejestracja: 7 maja 2013, o 21:58

8 czerwca 2023, o 19:50

Julianka80 pisze:
8 czerwca 2023, o 19:34
Jaki lek dorazny by pomogl w przypadku bolow brzucha, biegunek i lęku podwczas wakacji?
Nie jest to lek dorazny raczej ale mnie w podobnych sytuacjach lekowych bo tez taki temat przerabialem pomogl sulpiryd.
Awatar użytkownika
Czarna2022
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 29 kwietnia 2023, o 13:22

25 lipca 2023, o 10:43

ja jeszcze od siebie dodam,ze polecam wizytę u fizjoterapeuty uroginekologa ( z polecenia psychologa ) zmniejszy napięcie różnych mięśni, mi bardzo pomaga to przy bolesnych okresach i z parciem na pęcherz również mimo,że podchodzilam do tego bardzo sceptycznie polecam naprawde warto :)
ODPOWIEDZ