Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
	1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
napad lęku i panika związana z parciem na pęcherz i biegunką
- 
				karinax3
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 18 czerwca 2015, o 11:49
Przepraszam ,że tak pózno odpisuję ,ale zaczełam się zastanawiać czy czytanie tej strony jeszcze bardziej mnie nie nakręca ,bardzo Ci dziękuję na odpowiedz ,jednak dała mi chociażby w minimalnym stopniu wiare w siebie,jestem już obecnie za granicą i muszę powiedzieć ,że to podróż to była najgorszym dniem w moim życiu,przez 5 godzin ciągły atak paniki może parę minut przesiadziałam w miarę spokojnie chciałam uciekać płakać i wszystko na raz ,tak jak mówisz za bardzo wyszłam na głeboką wodę żaluje ,że nie przełożyłam podrózy i nie poszłam najpierw do psychiatry bo po czesku to się tutaj nie dogadam  ,a zostaję do końca wakacji a co mi z wakacji jak już mam taka traume ze 5 dzien nie wychodze z domu,wyszlam moze jedynie na pol godziny a juz panika ,ale ogromnie Ci dziękuję bo masz rację miałam gorszy dzien i moze jutro bd lepiej ,nie sądziłam ,że ktos mi tu jeszcze odpowie a przynajmniej takie wsparcie jest dla mnie wielkie ,jeszcze raz dziękuję i przepraszam,że truję moją historią ale czytając jakąkolwiek pomoc mam nadzieje,że mi pomoże...
			
									
									
						- 
				klawiszq92
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 181
- Rejestracja: 12 czerwca 2011, o 20:57
Jesli sie nakrecasz to nie czytaj  ojj ja w podrozy tez panikowalem jak lecialem do Anglii. Na lotnisku toaleta co 10min, w samolocie to samo, jadac busem 2h to juz w ogole masakra byla! Ale bralem afobam i sie uspokajalem. Teraz minelo pol roku od tamtego czasu i jest znaaacznie lepiej wiec nie panikowalbym tak, ba w ogole bym nie panikowal
 ojj ja w podrozy tez panikowalem jak lecialem do Anglii. Na lotnisku toaleta co 10min, w samolocie to samo, jadac busem 2h to juz w ogole masakra byla! Ale bralem afobam i sie uspokajalem. Teraz minelo pol roku od tamtego czasu i jest znaaacznie lepiej wiec nie panikowalbym tak, ba w ogole bym nie panikowal  daj sobie czas, "zdobywaj tereny" idz do psychoatry i bedziesz zdrowa
 daj sobie czas, "zdobywaj tereny" idz do psychoatry i bedziesz zdrowa  pozdrawiam!
 pozdrawiam!
			
									
									
						 ojj ja w podrozy tez panikowalem jak lecialem do Anglii. Na lotnisku toaleta co 10min, w samolocie to samo, jadac busem 2h to juz w ogole masakra byla! Ale bralem afobam i sie uspokajalem. Teraz minelo pol roku od tamtego czasu i jest znaaacznie lepiej wiec nie panikowalbym tak, ba w ogole bym nie panikowal
 ojj ja w podrozy tez panikowalem jak lecialem do Anglii. Na lotnisku toaleta co 10min, w samolocie to samo, jadac busem 2h to juz w ogole masakra byla! Ale bralem afobam i sie uspokajalem. Teraz minelo pol roku od tamtego czasu i jest znaaacznie lepiej wiec nie panikowalbym tak, ba w ogole bym nie panikowal  daj sobie czas, "zdobywaj tereny" idz do psychoatry i bedziesz zdrowa
 daj sobie czas, "zdobywaj tereny" idz do psychoatry i bedziesz zdrowa  pozdrawiam!
 pozdrawiam!- 
				helpmi
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 535
- Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43
Mialem rowznie tak Karina jak opisujesz.
I od siebie powiem tyle ze zdobywanie terenow jak najbardziej na plus, ale na minus psychiatra, to znaczy na poczatku mozna brac leki i sie uspokajac nimi.
Ale jak chcesz naprawde zdobywac tereny i przyzwyczajac sie do tego, to rob to bez uspokajaczy, i dlatego zamiast psychiatry idz do terapeuty-psychologa.
Bo zdobywanie nowych terenow przy jednoczesnym braniu lekow nie daje gwarancji ze to TY zdobywasz te tereny.
I mowie to z wlasnych doswiadczen.
A jeszcze dodam, ze jesli masz problemy tylko z wychodzeniem atakami paniki w podrozy itd itd to nie musisz czytac calego forum, nie masz po co sie nakrecac innymi.
Ale jesli meczy cie od dluzszego czasu ogolna nerwica, tendencja do wkrecania sobie, slabosc w postaci nadmiernego przejmowania sie wszystkim, to takze polecam w koncu zaczac uczenia sie - nie wkrecania kiedy cos czytamy.
Pora zmienic stosunek do zycia.
Oczywiscie to tylko moja mala rada na zycie bardziej swiadome
Pozdrawiam cieplo.
			
									
									
						I od siebie powiem tyle ze zdobywanie terenow jak najbardziej na plus, ale na minus psychiatra, to znaczy na poczatku mozna brac leki i sie uspokajac nimi.
Ale jak chcesz naprawde zdobywac tereny i przyzwyczajac sie do tego, to rob to bez uspokajaczy, i dlatego zamiast psychiatry idz do terapeuty-psychologa.
Bo zdobywanie nowych terenow przy jednoczesnym braniu lekow nie daje gwarancji ze to TY zdobywasz te tereny.
I mowie to z wlasnych doswiadczen.
A jeszcze dodam, ze jesli masz problemy tylko z wychodzeniem atakami paniki w podrozy itd itd to nie musisz czytac calego forum, nie masz po co sie nakrecac innymi.
Ale jesli meczy cie od dluzszego czasu ogolna nerwica, tendencja do wkrecania sobie, slabosc w postaci nadmiernego przejmowania sie wszystkim, to takze polecam w koncu zaczac uczenia sie - nie wkrecania kiedy cos czytamy.
Pora zmienic stosunek do zycia.
Oczywiscie to tylko moja mala rada na zycie bardziej swiadome

Pozdrawiam cieplo.
- 
				karinax3
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 18 czerwca 2015, o 11:49
helpmi,muszę odrazu powiedzieć,że nie mam takich tendecji dosłownie robie wszystko próbuję wychodzę ,ale moim zdaniem to pogarsza sytuacje i mam co raz większą traumę ,jestem już prawie miesiąc za granicą a wyszłam trzy razy na miasto żeby siedzieć spokojnie w miarę musiałam bardzo dużo wypić..plus to ,że mam takie combo ,że ogólnie mam  prawdziwy problem z pęcherzem bo dowiedziałam się od mojej mamy z Polski,że przysły badania i mam bakterie w moczu ,dalsze badania zrobię jak już wrócę a na samą mysł na powrót wariuje ,także takie dwa problemy paradoksalnie mnie spotkały,ale jednakże bardzo dziękuję za opinie ,oczywiście będę walczyć nie poddam się,jakos muszę to przecierpieć i sprobować u lekarzy poszukać rozwiązania...również pozdrawiam 
			
									
									
						
- 
				mocia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 22 sierpnia 2015, o 23:37
Ja też mam problem z biegunką, którą dostaję podczas napadów.
Wszystko zaczęło się jakieś 4 lata temu od klasycznych napadów z dusznościami, kołotaniem serca i biegunką. Początek był typowy i straszny- myślałam, że zwariowałam. Ale z pomocą terapii bechawioralno-poznawczej doszłam do siebie jako tako, choć od tamtej pory nigdy nie wsiadłam do autobusu, ani nie poszłam do kina bądź teatru. Jednak pojawił się inny problem; pomimo, że już wiem, że nie umrę i napad przejdzie, to nie potrafię opanować lęku przed kompromitacją, gdyby zdarzyło mi się zrobić w gacie to drugie bądź choćby puścić bąka. A dlatego tak mnie to trzyma, bo niestety kilka razy zdarzyło się to drugie, i to w miejscach totalnie krępujących - np. u lekarza, gdzie byłam z nim sam na sam. Ponadto zdarzyło mi się np. wylecieć z gabinetu lekarza pediatry, zostawiając małe dziecko z nim, i biec do toalety na oczach wszystkich czekających ludzi, gdzie faktycznie dopadła mnie lękowa biegunka. Koszmarem są wywiadówki, gdy muszę wychodzić np. 3 krotnie w ciągu godziny do toalety. I to przy każdej wywiadówce. Albo ostatnio u fryzjera- 4 razy chodziłam do toalety... Ja wiem, że to możliwe, że mogę narobić w gacie. A już 100% możliwe z tymi bąkami z nerwów, bo to przeżyłam. Poza tym sam fakt bycia dziwnym, kursującym co chwilę do kibelka jest straszny. Zaznaczam, że nie mam chorych jelit i zdarza mi się to tylko w określonych lękowych sytuacjach.
I jak tu walczyć z tym mówiąc "To tylko wyobraźnia, to się nie zdarzy" gdy się po części zdarzyło???
To straszne poczucie kompromitacji. Podczas porodu też mi się zdarzyło, akurat z innego powodu (znieczulenie) i w dodatku spotkałam się z wyśmiewczo- obraźliwą reakcją personelu..
Wybieram się znowu na terapię, ale już wiem na czym ona polega i nie mam pewności, że akurat na ten mój konkretny problem pomoże. No bo jak można poddać się nerwicy i zaakceptować fakt, że faktycznie zasmrodzi się otoczenie??? Tym razem spróbuję leków oprócz terapii, bo wrzesień i wywiadówki się bardzo zbliżają..a tu rozwiązanie jakiekolwiek daleko... Relanium, hydroksyzyna albo za słabe albo zbyt zamulające... Trochę tracę nadzieję...Po pierwszej terapii widziałam poprawę i myślałam, że jestem na dobrej drodze do wyleczenia, a teraz powątpiewam... Ciężkie to życie..
			
									
									
						Wszystko zaczęło się jakieś 4 lata temu od klasycznych napadów z dusznościami, kołotaniem serca i biegunką. Początek był typowy i straszny- myślałam, że zwariowałam. Ale z pomocą terapii bechawioralno-poznawczej doszłam do siebie jako tako, choć od tamtej pory nigdy nie wsiadłam do autobusu, ani nie poszłam do kina bądź teatru. Jednak pojawił się inny problem; pomimo, że już wiem, że nie umrę i napad przejdzie, to nie potrafię opanować lęku przed kompromitacją, gdyby zdarzyło mi się zrobić w gacie to drugie bądź choćby puścić bąka. A dlatego tak mnie to trzyma, bo niestety kilka razy zdarzyło się to drugie, i to w miejscach totalnie krępujących - np. u lekarza, gdzie byłam z nim sam na sam. Ponadto zdarzyło mi się np. wylecieć z gabinetu lekarza pediatry, zostawiając małe dziecko z nim, i biec do toalety na oczach wszystkich czekających ludzi, gdzie faktycznie dopadła mnie lękowa biegunka. Koszmarem są wywiadówki, gdy muszę wychodzić np. 3 krotnie w ciągu godziny do toalety. I to przy każdej wywiadówce. Albo ostatnio u fryzjera- 4 razy chodziłam do toalety... Ja wiem, że to możliwe, że mogę narobić w gacie. A już 100% możliwe z tymi bąkami z nerwów, bo to przeżyłam. Poza tym sam fakt bycia dziwnym, kursującym co chwilę do kibelka jest straszny. Zaznaczam, że nie mam chorych jelit i zdarza mi się to tylko w określonych lękowych sytuacjach.
I jak tu walczyć z tym mówiąc "To tylko wyobraźnia, to się nie zdarzy" gdy się po części zdarzyło???
To straszne poczucie kompromitacji. Podczas porodu też mi się zdarzyło, akurat z innego powodu (znieczulenie) i w dodatku spotkałam się z wyśmiewczo- obraźliwą reakcją personelu..
Wybieram się znowu na terapię, ale już wiem na czym ona polega i nie mam pewności, że akurat na ten mój konkretny problem pomoże. No bo jak można poddać się nerwicy i zaakceptować fakt, że faktycznie zasmrodzi się otoczenie??? Tym razem spróbuję leków oprócz terapii, bo wrzesień i wywiadówki się bardzo zbliżają..a tu rozwiązanie jakiekolwiek daleko... Relanium, hydroksyzyna albo za słabe albo zbyt zamulające... Trochę tracę nadzieję...Po pierwszej terapii widziałam poprawę i myślałam, że jestem na dobrej drodze do wyleczenia, a teraz powątpiewam... Ciężkie to życie..
- 
				malutka89
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 4 sierpnia 2015, o 16:18
mocia ja tak miałam w gimnazjum tyle, że z wymiotami. Sytuacja lękowa = wymioty, czy to u lekarza czy przed wyjazdem na obóz. Dla mnie kompromitacją było to, że wymiotowałam na randkach z chłopakami, bo to powodowało u mnie duży stres i lęk, ale na szczęście oni zwykle przybierali opiekuńcze zachowania. Potem nauczyłam się mówić o tym wprost, tzn informowałam ich, ze mam taki problem i może się coś takiego zdarzyć. Czułam się lepiej, bo nawet jak zwymiotowałam to przecież ostrzegałam. No ale fakt, obcym ludziom w autobusie się nie wytłumaczysz. Pamiętam jak kiedyś w czasie sesji jakaś studentka kazała zatrzymać autobus na środku drogowej trasy średnicowej, bo musiała zwymiotować - też pewnie z nerwów. Potem wsiadła i jechaliśmy dalej. Takie rzeczy się zdarzają. Mi osobiście wymioty przeszły w liceum i choć nie mam ich już tyle lat to wciąż mam strach, by to nie wróciło. Teraz mam inne objawy.
Co do Twoich strachów powiem tak... jeśli narobisz w gacie to nikt poza Tobą nie będzie tego wiedzieć, przynajmniej na początku. Nikt nie pomyśli "ona narobiła w gacie" tylko "hmm śmierdzi tu coś, chyba w rurach albo ktoś wdepnął w kupkę, może ja mam na bucie?". Uwierz, że nie będziesz ich pierwszą myślą. Noś sobie może bieliznę na zmianę w torebce. Możliwe, że nigdy Ci się to nie przytrafi, ale będziesz czuła się pewniej i dasz sobie ewentualne przyzwolenie na to. A bieganie do kibelka... Jeśli Cię to stresuje to może spróbuj za każdym razem jak wybiegasz z sali łapać za telefon i udawać, że ktoś do Ciebie dzwoni. Wyjdziesz może trochę na nietaktowną, zapracowaną, rozchwytywaną bizneswoman, ale to może będzie dla Ciebie lepsze rozwiązanie, jak uważasz ja tak robię gdy mam zawroty. Przystaję i udaję, że czytam smsa lub szukam jakiejś ulicy (stoję i się rozglądam choć znam teren od dawna
 ja tak robię gdy mam zawroty. Przystaję i udaję, że czytam smsa lub szukam jakiejś ulicy (stoję i się rozglądam choć znam teren od dawna  ) Hmm nerwica rozwija kreatywność ;D
) Hmm nerwica rozwija kreatywność ;D
			
									
									
						Co do Twoich strachów powiem tak... jeśli narobisz w gacie to nikt poza Tobą nie będzie tego wiedzieć, przynajmniej na początku. Nikt nie pomyśli "ona narobiła w gacie" tylko "hmm śmierdzi tu coś, chyba w rurach albo ktoś wdepnął w kupkę, może ja mam na bucie?". Uwierz, że nie będziesz ich pierwszą myślą. Noś sobie może bieliznę na zmianę w torebce. Możliwe, że nigdy Ci się to nie przytrafi, ale będziesz czuła się pewniej i dasz sobie ewentualne przyzwolenie na to. A bieganie do kibelka... Jeśli Cię to stresuje to może spróbuj za każdym razem jak wybiegasz z sali łapać za telefon i udawać, że ktoś do Ciebie dzwoni. Wyjdziesz może trochę na nietaktowną, zapracowaną, rozchwytywaną bizneswoman, ale to może będzie dla Ciebie lepsze rozwiązanie, jak uważasz
 ja tak robię gdy mam zawroty. Przystaję i udaję, że czytam smsa lub szukam jakiejś ulicy (stoję i się rozglądam choć znam teren od dawna
 ja tak robię gdy mam zawroty. Przystaję i udaję, że czytam smsa lub szukam jakiejś ulicy (stoję i się rozglądam choć znam teren od dawna  ) Hmm nerwica rozwija kreatywność ;D
) Hmm nerwica rozwija kreatywność ;D- 
				mocia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 22 sierpnia 2015, o 23:37
Zdecydowałam się jednak na leczenie farmakologiczne. Miałam już dosyć. Biorę drugi tydzień mozarin a w sytuacji typowo lękowej wzięłam afobam i było ok. Żałuję, że tak długo się męczyłam. Na psychoterapię na NFZ muszę czekać pół roku. Poczekam.
			
									
									
						- 
				malutka89
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 4 sierpnia 2015, o 16:18
i bardzo dobrze  uważam, że jeśli objawy są nie do zniesienia to wspomaganie lekami nie jest niczym złym. Ja bez leków miałam zagrożenie życia więc musiałam też i nie żałuję choć wiem, że odburzanie przeciągnie się w czasie, ale nie martwi mnie to. Są priorytety. Co do psychoterapii to się trochę przejechałam. Chodziłam na nfz, ale moja terapeutka się na mnie wypięła i kazała nagle zacząć płacić. Straciłam wszelką ochotę na pomoc psychoterapeutów. Tylko coraz bardziej w głowie mieszali. Nie wiem co dalej zrobię, najpierw muszę wyleczyć objaw, który zagraża mojemu życiu.
 uważam, że jeśli objawy są nie do zniesienia to wspomaganie lekami nie jest niczym złym. Ja bez leków miałam zagrożenie życia więc musiałam też i nie żałuję choć wiem, że odburzanie przeciągnie się w czasie, ale nie martwi mnie to. Są priorytety. Co do psychoterapii to się trochę przejechałam. Chodziłam na nfz, ale moja terapeutka się na mnie wypięła i kazała nagle zacząć płacić. Straciłam wszelką ochotę na pomoc psychoterapeutów. Tylko coraz bardziej w głowie mieszali. Nie wiem co dalej zrobię, najpierw muszę wyleczyć objaw, który zagraża mojemu życiu.
			
									
									
						 uważam, że jeśli objawy są nie do zniesienia to wspomaganie lekami nie jest niczym złym. Ja bez leków miałam zagrożenie życia więc musiałam też i nie żałuję choć wiem, że odburzanie przeciągnie się w czasie, ale nie martwi mnie to. Są priorytety. Co do psychoterapii to się trochę przejechałam. Chodziłam na nfz, ale moja terapeutka się na mnie wypięła i kazała nagle zacząć płacić. Straciłam wszelką ochotę na pomoc psychoterapeutów. Tylko coraz bardziej w głowie mieszali. Nie wiem co dalej zrobię, najpierw muszę wyleczyć objaw, który zagraża mojemu życiu.
 uważam, że jeśli objawy są nie do zniesienia to wspomaganie lekami nie jest niczym złym. Ja bez leków miałam zagrożenie życia więc musiałam też i nie żałuję choć wiem, że odburzanie przeciągnie się w czasie, ale nie martwi mnie to. Są priorytety. Co do psychoterapii to się trochę przejechałam. Chodziłam na nfz, ale moja terapeutka się na mnie wypięła i kazała nagle zacząć płacić. Straciłam wszelką ochotę na pomoc psychoterapeutów. Tylko coraz bardziej w głowie mieszali. Nie wiem co dalej zrobię, najpierw muszę wyleczyć objaw, który zagraża mojemu życiu.- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Ja od stycznia mam problem z pęcherzem.
-- 14 marca 2016, o 12:15 --
Wszystko zaczelo się w zimnym aucie, w który przestraszyłam sie, ze mogę przeziębić pęcherz.
-- 14 marca 2016, o 12:17 --
Po tym zaczelam odczuwać parcie na pęcherz... Bralam leki na zapalenie pęcherza, po których odstawieniu wszystko wraca... Najpierw pojawia sie strach, ze tego nie wyleczę, ze to wróci, a potem samo parcie...
-- 14 marca 2016, o 12:23 --
Juz nie wiem co z tym robic, czy isc z tym do lekarza...
-- 14 marca 2016, o 12:26 --
Z badan moczu nic nie wynika...
			
									
									
						-- 14 marca 2016, o 12:15 --
Wszystko zaczelo się w zimnym aucie, w który przestraszyłam sie, ze mogę przeziębić pęcherz.
-- 14 marca 2016, o 12:17 --
Po tym zaczelam odczuwać parcie na pęcherz... Bralam leki na zapalenie pęcherza, po których odstawieniu wszystko wraca... Najpierw pojawia sie strach, ze tego nie wyleczę, ze to wróci, a potem samo parcie...
-- 14 marca 2016, o 12:23 --
Juz nie wiem co z tym robic, czy isc z tym do lekarza...
-- 14 marca 2016, o 12:26 --
Z badan moczu nic nie wynika...
- 
				kucyki46
- Gość
To jest typowa wkrętka!  I to jest przykład, jak działa myśl. Rozumiecie to? Znam osoby, które wiatr owieje i już mają objawy zapalenia gardła. A jak myślisz tak jest, bo myśl staje się rzeczywista w czasie. No to teraz - staniesz się idealna! A jak coś jest bez skazy to nie ma na to siły! Świeżo zmielone siemię(2 łyżeczki) z suszoną żurawiną(łyżeczka) miód(łyżeczka) 3/4 szklanki wody 2x dziennie!! Rzuć herbatę. Spokój, dużo spokoju, a w tym czasie nie myślimy! Przypomnij sobie jak było przed przygodą w aucie i wyobrażaj sobie ten stan często! WIZUALIZACJA zdrowia!! 
			
									
									
						
- myszusia
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 545
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10
Olala ja dawniej miałam ciągle problemy z pęcherzem. Ledwo zmarzłam i juz mnie bolał albo ciągle siusiu chodziłam. Pomogło mi zażywanie suplementu Żurawit i jadłam tez dużo suszonej żurawiny bo chroni pęcherz i wypłukuje bakterie. Ponadto gdy tylko zmarzły mi stópki to moczyłam w dość ciepłej wodzie i nacierałam amolem do tego skarpetki i na noc obowiązkowo termofor żeby sie dogrzać. A no i zaczęłam nosić jakies koszulki pod bluzki żeby w nerki było ciepło.
			
									
									" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
						- 
				pixels
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
Ja mam przez nerwicę IBS, czyli jelito drażliwe. Eh, to dopiero jatka, jak mi nawala psychika, to się co 2 h wypróżniam, czuję jakby nie do końca, wzdęcia i taki dyskomfort, raz miałam taką nerwówkę przez stres w domu, że wymiotowałam na sucho i biegunka na sucho, czyli prycham, wzdycham, boli itd a nic nie leci - głowa potrafi nieźle nakręcić. Ale lekarza warto odiwedzić, ja tam coś na IBS mam, ale jednak głowa tutaj rządzi.
			
									
									
						- daniwa019
- Świeżak na forum
- Posty: 4
- Rejestracja: 8 maja 2016, o 18:52
Ja również miałam kiedyś na początku taki problem, po prostu myślałam, że już nie wytrzymam. TO jednak stało się wtedy kiedy miałam silne stresy z którymi sobie nie radziłam. To straszne, że coś takiego jest w stanie sprawić, że poczujemy się ze sobą tak źle. Ja w końcu poszłam i zdecydowałam się na wizytę u psychologa, na początku było ciężko, ale teraz jakoś funkcjonuję.
			
									
									
						- Nana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 76
- Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27
Czy jest w ogóle możliwe wyjście z takiego stanu raz na zawsze? Przecież to nie jest tak, jak w przypadku duszności, kołatania serca, itd. Tylko to jest naglące parcie, którego nie da się powstrzymać. Jak można sobie wytłumaczyć, że to tylko objaw i tak na prawdę zaraz minie, skoro parcie jest na prawdę naglące i coraz silniejsze? Mamy wmawiać sobie, że to zaraz minie i nie żyć tymi objawami i nie kontrolować? A jeśli znajdziemy się w miejscu w którym nie ma w pobliżu toalety i uświadomimy sobie, że dawno z niej nie korzystaliśmy i przyjdzie silny atak paniki, a być może nasze obawy się ziszczą i zrobimy to mimowolnie... ?
			
									
									
						



