Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moje codzienne zmagania

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

11 września 2015, o 14:54

mam już tego dość, nerwica tak zubaża życie, tak ogranicza, ogranicza jakikolwiek rozwój;
od tak długiego już czasu żyję na pół gwizdka...
dziś:
znowu lęki wśród ludzi, wrażenie, że wszyscy widzą, jakie mam problemy, że wiedzą, a wiedzą, bo widzą, po tym jak się zachowuję, po mowie ciała; jeszcze jak wszystko było ze mną ok, widziałam po innych, że coś jest z nimi nie tak, dlatego dochodzę do wniosku, że inni też widzą, poza tym to co ma się w głowie, to jakie ma się myśli, wychodzi na zewnątrz właśnie w postaci zachowania, więc dlaczego inni mieliby nie widzieć;
wróciłam do domu, żeby ugotować obiad i nie mogę, nie potrafię przestać myśleć o tym gównie, chciałabym się tego wszystkiego, tych chorych myśli pozbyć raz na zawsze, być szczęśliwa, czuć się lekko, jak kiedyś, wolna od tego syfu;
nie jestem w stanie nic robić przez to; psycholog dopiero w poniedziałek, ale i tak mi pewnie nic to nie da, bo to pierwsze spotkanie;

bazą mojej nerwicy są moje kompleksy, skupianie się na moich wadach (które ja sama uważam za wady), nie potrafię jakoś pogodzić się z pewnymi rzeczami, jednocześnie widzę, że inni ludzie, co mają tak samo, lub gorzej żyją, radzą sobie i są szczęśliwi, nie użalają się nad sobą; nie wiem, może to dlatego, że mam za dużo czasu na myślenie, może dlatego, że się zasiedziałam w domu z dziećmi i że się nie rozwijam; w ogóle brakuje mi wokół ludzi, z którymi mogłabym się utożsamiać, lub którzy stanowiliby dla mnie jakiś przykład, motywację, że skoro oni mogą, żyją normalnie to ja też mogę lub wręcz muszę;
kontakt ze zdrowymi ludźmi, mnie niesamowicie motywuje, czuję wręcz wstyd, że ja sama odwalam w swoim życiu taki cyrk a oni dają radę i się nie użalają nad sobą...
...
coltowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 3 czerwca 2015, o 15:42

11 września 2015, o 18:29

postaraj sie prosze myslec o sobie o tym co mozesz dla siebie zrobic dobrego. Ja juz tu pisalam ze mi pomoglo wieczorne bieganie ,chodzilam na zumbe itd mnie tez moje zaburzenie ograniczylo ale jakos wychodzilam z domu chodz bywalo mi ciezko a ze za gruba a nie ladna a ze nie umiem tak ladnie mowic jak inne kolezanki ale z czasem okazalo sie ze bylam w bledzie kazdy robi jakies bledy strzela gafy poprostu wtedy bylam bardzo wyczulona na wszystko balam sie zeby mnie ktos ocenial.Kazdy z nas jest inny i to jest piekne postaraj sie byc dla siebie dobra, przyjacielska usmiechaj sie,nie oceniaj sie zle ,jestes w dobrym miejscu w kupie razniej pozdrawiam i zycze wszystkiego najlepszego
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

11 września 2015, o 19:05

Estera nie wstydź się tego, jak się czujesz. W naszym społeczeństwie chyba na prawdę mocno zakorzeniony jest pogląd, że trzeba być tzw. człowiekiem sukcesu, rzucać na prawo i lewo innym w twarz swoje osiągnięcia i swoją wspaniałość, a wszelkie porażki, gorsze samopoczucie, negatywizm, chować gdzieś po kątach, trzymać w sekrecie jak tabu. A życie nie jest książkowo idealne, nie jest takie jak się to promuje w mainstreamie, nie jest tylko tą cała "cudownością", którą ludzie spamują na facebooku. Nieprawdą jest, że wszyscy tak doskonale sobie radzą. W większości przypadków widzimy tylko to, co na zewnątrz, a rzadko kiedy mamy wgląd w to jak wygląda osobiste życie tych, do których się porównujemy , czy to jak się na prawdę czują. Ile razy wydawało mi się, że inni sobie lepiej radzą, że wszyscy sobie lepiej radzą. Dopóki nie przyjrzałam się na prawdę tym ludziom, którym przypisywałam nieziemskie cechy. Ileż razy widziałam u siebie w pracy ludzi siedzących przy kompie z chusteczką, pociągających nosem, albo kiedy puszczały im nerwy, milczących nie raz. Samo życie! Są lepsze i gorsze dni, lepsze i gorsze okresy, to jest ludzkie!
Znam kobitkę, której na prawdę bardzo zazdrościłam, że ma własny biznes i jest na swoim, wszystko z zewnątrz tak pięknie wyglądało - dwójka dzieci, mąż, fajna chata. I pewnego dnia po paru latach od kiedy ją poznałam dowiedziałam się jaką ma podłą rodzinę, jakie ciężkie miała dzieciństwo, jak trudno jest jej się wywiązać ze wszystkich zobowiązań finansowych, jak zmarli jej bliscy. I wtedy zrozumiałam ważną lekcję, że na prawdę każdy dźwiga jakiś krzyż i zazwyczaj porównujemy się tylko do tego co nam błyszczy w innych, a jakoś o reszcie elementów zapominamy.
Czy myślisz, że ja będąć odburzona i nie mając już depresji nie mam ciężkich momentów, ciężkich dni, sytuacji w których czuję, że straciłam kompas, że jestem bezradna? Mam. Ale już nie jest to dla mnie porażka, nie biczuję się za to, jeśli coś nie działa, to staram się pocieszać, patrzeć tam, gdzie rzeczy się udają. Wiem, że Tobie przy rozszalałej nerwicy jest o to ciężko, ale spójrz, proszę, na siebie jak na człowieka. Nie złość się na siebie, nie porównuj z jakimś mitycznym tytanem, który idzie przez życie jak robot i wypluwa tylko naboje którymi dostaje od losu. Szukaj inspiracji u innych, ale nie wybieraj sobie ludzi których będziesz wyznawać jak półbogów, idealizując ich codzienność i ich reakcje na rzeczywistość. Każdy jest taki jaki jest z jakiegoś powodu, każdy ma inną historię. Gdyby jakaś osoba, która imponuje Ci swoją postawą miała taką wrażliwość i taką historię jak Ty, to byłaby teraz na innym etapie. A Ty jesteś na swoim etapie i pozwól sobie na to. Nie jest to stan permanentny, choć wiem, że trudno o cierpliwość. Ale stan, który chcesz osiągnąć, jest do wypracowania. Tylko z realistycznymi oczekiwaniami, krok po kroku i bez wewnętrznego biczowania się. To, co pisał i mówił często Divin- postawa przyjacielska! :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
stokrotka123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:42

11 września 2015, o 21:31

Ciasteczko jak Ty pięknie to napisałaś :).
Estera mam to samo, jest mi ciężko, mam depresje i ciągle porównuje się z innymi ludźmi. Też mam takie lęki wśród ludzi, wydaje mi się, że wiedzą, że jestem słaba i nieśmiała. Nie jesteś sama :)
Myśle jednak, że każdy jest na swój sposób wyjątkowy...
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.
Sami musimy się stać zmianą, do której dążymy w świecie.
Jeżeli raz się poddasz, to może stać się nawykiem. Nigdy się nie poddawaj.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

11 września 2015, o 22:33

dzięki dziewczyny, dobrze jest wiedzieć, że nie jestem sama...

coltowa, ja się przymierzam, żeby iść na yogę, pilates albo zumbę właśnie, o bieganiu też myślałam, tak na początek, myślę też o jakimś kursie, związanym z powrotem do pracy, ale ciężko jest, boję się, że nie dam rady, że zacznę mieć schizy i nie wytrzymam wśród ludzi, jak to było wcześniej, rezygnowałam z czegoś tam, bo nie dawałam rady, no ale może tym razem dam, zamierzam się podeprzeć kilkoma rzeczami na raz; mój problem w ogóle to jest taki, że zapominam o sobie, poświęcam się dla związku np., dla faceta, nie potrafię zadbać w odpowiedni sposób o siebie, nie potrafię być egoistyczna w zdrowy sposób i stawiać siebie na pierwszym miejscu; ale zamierzam to zmienić

Ciasteczko, wiesz co, gdyby inni, którzy nie mają takich problemów rozumieli, byłoby ok, ale wątpię, sama byłam kiedyś po tej stronie co oni i wiem jak łatwo jest oceniać innych, kiedy u ciebie wszystko gra; stąd moje obawy i unikanie ludzi generalnie; w ogóle nerwicowcy bardzo często są wyjątkowo wymagającymi wobec siebie ludźmi i chyba to biczowanie się za porażki, za słabość, nieumiejętność akceptowania niepowodzeń powoduje, że popada się w nerwicę właśnie, bo nie zawsze da radę w życiu być we wszystkim super i na tym cały pic polega, żeby właśnie umieć akceptować swoje niedoskonałości, słabości; tylko że łatwo się pisze a gorzej z wprowadzeniem tego w życie...

stokrotka123, czytałam Twojego innego posta i jakoś tak też wyczułam, że masz podobnie, mam nadzieję, że uda nam się z tego wyjść, bo takie życie to nie jest życie
...
ODPOWIEDZ