Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja przygoda z DD plus pare pytan

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
foxtrot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 21 stycznia 2014, o 22:58

21 stycznia 2014, o 23:34

Cześć, chciałem się z wami podzielić moim przypadkiem i zapytać się o parę spraw osob wyleczonych ;)
Moja historia z DD zaczeła się około 14 miesięcy temu,a było to tak:
W zupełnie bezpiecznej sytuacji,z moją dziewczyną u boku dostałem ataku paniki podczas oglądania filmu. Wtedy nie wiedziałem jeszcze,co mi się stało i wydawało mi się,że to przez Izotek (lek na skórę),który wówczas brałem - na ulotce są ostrzeżenia przed skutkami ubocznymi,to dosyć mocny specyfik.
Oczywiście trafiłem na nocny dyżur,gdzie okazało się,że nic mi nie jest - mimo to byłem przerażony bo czułem się jakbym umierał.
Kilka dni później doznałem tego dziwnego uczucia zaniku świadomości,jakby transu w którym bodźce zewnętrzne nie docierają do mnie tak jak powinny.
Stan się utrzymywał,więc postanowiłem coś z tym zrobić i jak wiadomo,zaczęło się od google.pl i szukania chorób. Wtedy znalazłem informacje o dd,zaburzeniach lękowych i uświadomiłem sobie,że wszystko się pokrywa - zdałem sobie sprawę,że od dawna miałem dziwne odczucia niepokoju,fobie i wszystko co z tym związane.
Trafiłem więc do psychiatry no i zaczęły się leki - antydepresanty i przeciw lękowe. Początkiem wiosny miałem drugi mocny atak - tym razem skończyło się w szpitalu. Te pare miesięcy to najgorszy okres w moim życiu,bałem się położyć spać (atak wybudził mnie w nocy) i czułem się skrajnie wyczerpany,dodatkowo te zawroty głowy i nierealność.. Tragedia.
W miarę upływu czasu postanowiłem,że muszę skończyć z tym albo ze sobą :lala: Stwierdziłem,że spróbuję żyć normalnie,zacząłem z powrotem ćwiczyć,wychodzić do ludzi itd. Po paru miesiącach zdecydowałem się na terapię i odstawienie leków ( ostatnie zjadłem mniej-więcej 2 miesiące temu).
Chyba jest lepiej,ta ściana dzieląca mnie ze światem wydaje się odrobine cieńsza,ale to dalej nie to samo co przed tą historią.
Więc mam parę pytań do bardziej zaawansowanych :)
Co robić żeby jeszcze mniej odczuwać dd?
Czy ta nierealność przechodzi nagle czy etapami?
Jaki rodzaj terapii wybrać?
Po jakim czasie leki wydostaną się z mojego organizmu?
Dzięki wszystkim,którzy znaleźli czas żeby to przeczytać
Awatar użytkownika
lenka89
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 177
Rejestracja: 13 grudnia 2013, o 22:18

21 stycznia 2014, o 23:52

tzn no co ja duzo moge mowic bo DD nie mam. Ale mysle ze DD , ataki czy tez ciagly lek to jedna wielka rodzina.
Odnosnie terapi wydaje mi sie ze terapia bahawioralno- poznawcza i w twoim przypadku bylaby wlasciwa. Poniewaz wszystko pobudzilo sie od jakiegos nie pokoju i dyskomfortu. Od leku po prostu. Terapia pozwala racjonalnie zrozumiec i zaakceptowac ten stan. Jak juz pewnie czytales kilka razy ze z tym nie nalezy walczyc a czasem wrecz nalezy domagac sie wiecej! I sam zobaczysz ze nic sie z toba nie dzieje i ze zyjesz w iluzji.
Nie jestem zwolennikiem lekow bo na moje one tlumia tylko zaburzenie a problem moze powrocic. Zapisz sie na terapie i poczytaj posty Victora i Divina. One mi bardzo duzo pomogly wlasnie zrozumiec. Ja nie dlugo bede pisac po koleji jak zabrac sie i jak zaczac samemu (jak ktos nie ma kasy na terapeute) sie odurzac. Wiec powodzenia!
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

21 stycznia 2014, o 23:58

Witaj na forum, Foxtrot. :)
Jeśli chodzi o to jak radzić sobie z DD, to po pierwsze zrozumieć jej istotę, że jest to tylko mechanizm obronny, który ma Ci pomóc i usiłuje Ci zrobić przysługę odcinając Cię od rzeczywistości (czyli teoretycznie źródła nerwicy). Po drugie, nie skupiać się na tym objawie i nie nadawać mu tym samym większej mocy, zajmować się jakimiś czynnościami jakgdyby nigdy nic. Początki mogą być trudne, bo pomysł ignorowania tej przeszkody w kontakcie z rzeczywistością może wydawać się poroniony, ale tak właśnie się pokonuje objawy nerwicy- ignorując je. Czyli w dwóch słowach DD pokonuje się ignorowaniem i zrozumieniem jej istoty. Jeśli interesuje Cię dogłębne zrozumienie jej mechanizmów i pokonywania jej, polecam wygospodarować trochę czasu i zajrzeć tu: male-podsmumowanie-dd-leczenie-czesc-6-t3666.html .

Jeśli zaś chodzi o przechodzenie DD, czy nerwicy, to na pewno etapami. Nie można oczekiwać magicznego wyzdrowienia w 1 dzień, co oznacza też, że nie można się poddawać po krótkim czasie pracy nad sobą. Jest tu trochę jak z czkawką, może wracać ale za to coraz rzadziej! A nawet jak się będzie pojawiać, to będzie nieszkodliwie, bo już bez paniki. :)

Jeśli chodzi o wydostanie się leków z organizmu, nie bardzo rozumiem? Jak odstawiłeś 2 miesiące temu, to na pewno żaden już nie działa...
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

22 stycznia 2014, o 10:06

Jeśli szyba się zmniejsza to jesteś na dobrej drodze do wyjścia z tego...
mood_sarenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 18 listopada 2013, o 18:57

23 stycznia 2014, o 15:20

cześć foxtrot,
u mnie derealizacja skończyła się nagle.
To, co na pewno może Ci choć trochę pomóc, to nie wracać do czytania o objawach, jeśli już o nich poczytałeś, nie teoretyzować na swój temat. Ruminacje to jedna z rzeczy, które często robią osoby z dd, tymczasem z tego co się dowiedziałam powoduje to dystansowanie się od siebie i pogłębienie tego stanu.
Druga rzecz, zajmij się czymś prozaicznym. Albo rzuć się na głęboką wodę w sensie pracy, jakiegoś projektu czy czegoś. O tym co prawda nigdzie nie czytałam, ale wydaje mi się, że mi bardzo pomogła zwykła walka o przetrwanie i martwienie się rzeczywistymi sprawami, dzięki czemu nie miałam czasu na snucie egzystencjalnych pytań, a także mój lęk był w końcu powiązany z czymś realnym, ale nie przytłaczającym.
foxtrot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 21 stycznia 2014, o 22:58

29 stycznia 2014, o 17:48

Dzięki wszystkim za odpowiedzi
Rzuciłem się w wir pracy i treningów,ale ciągle czuje,że jest coś nie tak ze mną,a trzyma już ponad rok. Co jeśli tak będzie do końca życia?
Najgorsze jest,że nie ma z kim o tym pogadać bo większość osób to bagatelizuje,dlatego też odpuściłem sobie wszelkie próby.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

29 stycznia 2014, o 19:16

Nie będzie do końca życia. :) Dobrze, że skupiasz się na jakichś zajęciach, staraj się w nie angażować i tym samym przenosić uwagę z wewnątrz siebie na zewnątrz i zobaczysz, że zacznie sie polepszać. Kryzysy mogą wracać, ale nigdy nie spadniesz tak nisko jak na początku.
A z ludźmi trudno jest o tym pogadać, bo oni nie rozumieją o co chodzi. Nie przytrafiło im się to i nie są w stanie z Tobą na tym polu empatyzować. Trzeba też i to wziąć pod uwagę i szukać osób, które wiedzą doskonale o czym mówisz. Wiem, że fajnie byłoby o tym pogadać z kimś bliskim, ale na forum też masz do czynienia z ludźmi i warto to wykorzystać. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ