Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja przygoda z deralizacją...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
mysterious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 13 maja 2010, o 20:18

27 czerwca 2010, o 18:45

WSTĘP
Witajcie! Czemu tu jestem? To chyba oczywiste - mam DR. Dlaczego zdecydowałem się stworzyć swój wątek w tym dziale?
1. Mam DR i chcę tu wylać swoje odczucia
2. Mimo tego, że darzę Was sympatią nie chce mi się każdemu powtarzać tego samego.

Tu będzie wszystko.

MOJA HISTORIA
Jak to się zaczęło ? Warto sięgnąć tu pamięcią możliwie najdalej... Cóż... Odkąd pamiętam byłem nieśmiały i zamknięty w sobie. Czy to już było DR ? Wątpię, żebym mając kilka lat aż do dziś żył z derealizacją. Zapewne po prostu miałem taki, a nie inny charakter.
Jednak od zawsze obserwowałem, że jest ze mną coś nie tak... Czułem, że coś jest nie w porządku...
Przełom nastąpił po śmierci mojej mamy... Od tego wydarzenia co jakiś czas załamywałem się, rozbudzałem pretensje do siebie m.in. o to jaki byłem. Stwierdziłem też, że mama prawdopodobnie miała depresję, być może odziedziczyłem po niej skłonność do przypadłości psychicznych. Kilka tygodni temu nastąpił ważny moment. Stwierdziłem, że musi ze mną być coś nie tak. Powiedziałem sobie: "W internecie jest wszystko" i tak będąc na fali uczuć zacząłem wpisywać w wyszukiwarce ... co? To co czułem, a właściwie to co byłem w stanie określić słowami. Pojawiały się takie hasła: "Życie za niewidzialną ścianą", "Mam dość" itp. Błąkając się po kolejnych stronach zacząłem podejrzewać u siebie schizofrenię. Przez to zacząłem się pogrążać w tych myślach i było coraz gorzej.
Zaczęły się przemyślenia o świecie, o Bogu i inne poważne myśli. W końcu stwierdziłem, że Boga nie ma, a jeśli istnieje to jedynie jako jakaś bliżej nieokreślona siła życia, a nie stary, brodaty dziadek, ale nie wpływa na nasze losy. To my jesteśmy kowalami własnego życia.
W czasie takiej wędrówki po sieci trafiłem na ciekawe pojęcie: "Derealizacja". Wówczas z linku do linku trafiłem m.in. na to forum. Czytając definicje, a zwłaszcza istniejące tu tematy z całą pewnością stwierdziłem, że mam derealizację.

Ogólnie na podstawie swoich przemyśleń stwierdzam, że mogę mieć DR od kilku lat.

CO POCZUŁEM?
Ulgę... Na twarzy i w sercu pojawiła się... radość... Hmmm... możecie pomyśleć - idiota - dowiedział się, że ma zaburzenia psychiczne, a się cieszy. Ale jaką radość odczułem móc poczuć z Wami swoistą solidarność... Wreszcie moje zachowanie, moje życie, ja... wreszcie wiedziałem co jest nie tak. Potrafię już wszystko, a jeśli nie wszystko to bardzo wiele zrozumieć. DR tłumaczy mi bardzo dużo z tego co dotychczas wywoływało u mnie załamanie i rozterki. DR to część mojego życia... niestety jego negatywnej części.

JAK WYGLĄDA MOJA DR?
Psychicznie...
Życie... Czy ja w ogóle żyję? Nie, ja egzystuję. Czasem odnoszę wrażenie, że to ktoś inny za mnie żyje... Może to moja podświadomość? Ok, spoko, ale czemu nie dzieje się to całkowicie świadomie? Dlaczego czuję jakbym znajdował się za niewidzialną ścianą, jakbym był pod wodą... Wszystko jest takie... nierealne... Wiem, że rzeczywistość istnieje, generalnie już nie mam co do tego wątpliwości, ale problem tkwi w postrzeganiu świata.
Koncentracja i nauka sprawia mi większe problemy niż kiedyś, z kolei zainteresowania itd. nie dają mi takiej radości jak dawniej.
Ogólnie zazwyczaj bywam zmęczony, pozbawiony chęci do życia. Zapomniałem czym jest spontaniczność...
Nie odczuwam radości, szczęście jest mi obcym stanem. Zastanawiam się czy mam jeszcze jakiekolwiek uczucia.
Czasem odczuwam typowy lęk przed światem... Staram się uspokoić... DR to chyba forma obrony psychiki przed otoczeniem...
Co ciekawe zauważyłem, że ostatnio sny stają się bardziej realne i mam je dość często.
Biernie obserwuję rzeczywistość, czasem coś zadziałam, bardzo często działam według ustalonego planu, żeby po prostu odwalić co mam do zrobienia i dalej jakoś przebrnąć przez codzienność.
Czuję się aktorem, który ma zagrać swoją rolę... czasem ktoś inny (podświadomość) mnie wyręcza i wszystko dzieje się samo, a bywa i tak, że wytężając swoje siły udaję przed światem, że żyję.
Jestem nieobecny.

OBJAWY:
- Obraz wydawaje się nam płaski, dwu wymiarowy, jak z kreskówki (bardzo nieprzyjemne doznanie)
- Wrażenie siedzenia w zamkniętej bańce, a wszystkie bodźce z zewnątrz dochodzą jakby z opóźnieniem
- Poczucie odizolowania od otoczenia
- Poczucie życia jak we śnie, jakby to była jawa
- Wrażenie iż poszczególne elementy z tego co widzisz nie docierają do twojego mózgu
- Wrażenie ciągłej utraty kontaktu z rzeczywistością
- Poczucie dziwności i tajemniczości świata

Fizycznie...
Jeśli chodzi o objawy fizyczne to głównie mogę do nich zaliczyć kwestię wzroku, mianowicie mam "śnieg optyczny" oraz "powidoki". Co za tym idzie problemy z ostrością itp.
Poza tym? Wiadomo, związana ze stanem psychicznym zmienna forma organizmu. Szczególnych objawów brak.

MOJA WALKA Z DR

- sport (Regularnie ćwiczę na siłowni, poza tym jedynie zajęcia na WF. Zawdzięczam siłowni bardzo wiele - większe poczucie jedności umysłu z ciałem, podniesienie samooceny, większa pewność siebie, większy poziom testosteronu i ogólnie jestem większy. Reasumując same pozytywy.), +
- wypoczynek (Jest bardzo ważny, pozwala organizmowi utrzymać lepszą formę zarówno fizyczną jak i psychiczną), +
- witaminy (Ogólna poprawa formy organizmu, moim zdaniem warto zadbać o uzupełnienie witamin.), +
- magnez (Spotkałem się ze zdaniami, że Mg może pomóc lub pomaga w DR, ja żadnej różnicy nie odczułem, zapewne dlatego, że w diecie staram się zapewnić witaminy itp. W moim przypadku po kilkutygodniowym braniu magnezu żadnej różnicy nie zauważyłem, zaliczam go wobec tego do witamin - dla uzupełnienia braków w organizmie, nic poza tym.),
- kozłek lekarski / waleriana (Znalazłem w sieci informacje, że to może pomóc więc spróbowałem. Wnioski: uspokojenie, zamuła. Nic pozytywnego to nie dało i odstawiłem te zioła, bo tylko pogarszały mój stan), -
- nikotyna (Nie palę nałogowo, ale zdarza mi się zapalić. W moim przypadku nikotyna działa przez chwilę pobudzająco. Rozjaśnia umysł, nakręca do działania, pobudza. Jednak po dłuższym zażywaniu raczej zamula.), -
- alkohol (W niewielkich ilościach rozluźnia itp, jednak w przypadku picia "do odcięcia" pogarsza DR, bardziej pogrąża w stanie smutku.), -
- marihuana (Paliłem raz w życiu. Lekko mnie kopnęła, ale jak na mój organizm to było za mało więc ciężko mi powiedzieć, ale czytając informacje z internetu jednoznacznie stwierdzam, że zioło może wywołać DR, wobec tego odradzam), -
- myślenie o DR (Trzeba być tego świadomym, że się ma derealizację, lecz ciągłe zamartwianie się pogarsza stan),
- próba zapomnienia o DR (Jest to trudne, ale możliwe, przynajmniej na jakiś czas. Mi to nie pomaga, bo i tak wiem, że mam DR więc myślę, że ucieczka nic nie da. Można z tym żyć, próbować zapomnieć, ale nie uciekniesz od tego jeśli już wiesz, że masz DR),

PSYCHOLOG, PSYCHIATRA ITD.

Nie, nie byłem. Czemu? Boję się... Czuję opory przed aktywnością, zmianami, wyzwaniami. Czy pójdę do specjalisty? Tak, ale nie wiem kiedy, zapewne wówczas gdy będę gotowy.

OGÓLNIE
Bo DR to nie wszystko...
Jest młodym, 18-letnim chłopakiem. Niedługo matura, co prawda nie wiem co dalej, ale wierzę, że będzie dobrze. Lubię muzykę, sport (zwłaszcza siłownię i inne sporty indywidualne typu bieganie). Kocham motoryzację, piękne auta, motocykle... Coś cudownego. Przepadam za pięknymi kobietami... najwspanialsze dzieło tego świata. Od pewnego czasu interesuję się psychologią itp. Ogólnie ludzie darzą mnie sympatią i szacunkiem. Zapewne są osoby negatywnie do mnie nastawione, ale mam to gdzieś, życie nie jest po to by sympatię zdobywać. Jestem jaki jestem.
Poza tym mieszkam z tatą i siostrą, prowadzimy spokojne, dość szczęśliwe życie na dobrym poziomie.
Raz jest tragicznie, poza tym po prostu jakoś jest, czasem zapominam o DR i cieszę się chwilą radości.

KOŃCZĄC...
Chcę wyzdrowieć... Jestem tu żeby wyzdrowieć! Chcę żyć! Pragnę tego i wierzę, że DR odejdzie. Nie wiem co mnie uleczy, ale wiem, że muszę wrócić do życia.

Ciągle walczę. Swoje postępy i wszelakie odczucia postaram się tu regularnie zamieszczać.

Jeśli ktoś ma ochotę wypowiedzieć się w tym wątku na temat proszę bardzo, zachęcam też w razie chęci do skorzystania z zaproszenia w moim podpisie. Jeśli ktoś sobie życzy chętnie, poza forum porozmawiam o DR.

Pozdrawiam! :)
Derealizacja, fobia społeczna, osobowość unikająca i zależna...

Chętnie porozmawiam na PW, GG z innymi osobami zmagającymi się z podobnymi problemami. Czekam na wiadomości.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

28 czerwca 2010, o 01:29

To dobrze, że przedstawiłes swoję historię, jak napisałeś sam wylałes to gdzieś a po drugi część z tego troche przedstawia i mnie. Róznimy sie w objawach ale w całkowitym opisie wiele bym napisał tego samego. I tak naprawdę nie wiem czemu ale wydaje mi się że wielu z nas tutaj z zaburzeniami tak naprawde jest podobnych do siebie. Może ten typ tak naprawde ma....
W kazdym bądź razie jeszcze wiedze sie dobrze trzymasz albo tak mozna wywnioskować z twojego opisu, że tragedi z lękami i innymi nie ma. I powiem ci szczerze że to jest naprawde duzy plus. Specjalisci....w sumie to nie wiem czy masz czego zalowac ze do nich nie chodzisz. Ale tak: jest zawsze poczatek problemu (dd i nie tylko) srodek (rozmyslanie) i musi byc koniec ktorego zycze ci jak najszybciej.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
ODPOWIEDZ