Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moja historia...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

25 listopada 2010, o 15:48

Witam ! moja historia z tym gownem zaczela sie jakies 6 lat temu (mialem wtedy ok 15 lat) ... po zajaraniu ganji poczulem sie jakby ktos mnie wlaczyl i wylaczyl... poczulem totalny niepokoj,strach,przerazenie i lek... wszystko mi sie powtarzalo i jakby bylo jedna chwila... Jakby ktos wcisnal play w filmie,obejrzal 10 sekund,potem znow przewinal do tylui tak w kolko.... totalnie nie wiedzialem o co kaman przerazilem sie smiertelnie ze to nie minie i co mi w ogole jest... do tego suchosc w ustach przez co myslalem ze zaraz sie udusze... mimo picia ciagle wody ona utrzymywala sie, ludzie co byli tam ze mna nie mieli pojecia co sie ze mna dzieje... po jakims czasie poszedlem do drugiego pokoju i polozylem sie nie lozku... zostalem sam... he... po jakichs 2 czy 3 godzinach powoli to minelo ale niedokonca... no ale jakos dotrzymalem do konca tej "posiadowy" i myslalem ze wstane rano i nie bede sie tym przejmowal i wszystko wroci do normy... Jak sie obudzilem to wcale nie bylo lepiej, mialem wrazenie ze ciagle kreci mi sie w bani,ze widze jakos inaczej, tak jak bym byl podpity,nie wiedzialem co ze mna jest... Myslalem sobie ze to pewnie ciagle ta ganja i ze do jutra jak dotrwam to wszystko minie jak reka odjal... Niestety jak wstalem nastepnego dnia bylo nadal tak samo,0 poprawy. Wiec zaczalem sie zastanawiac co mi jest,co sie stalo, ze chyba wariuje,strasznie sie balem... Ale myslalem sobie w tym wszystkim tak ze leczylem sie na padaczke ( w tym czasie jak zapalilem) wiec to pewnie cos zwiazane z tym. Powiedzialem rodzicom ze kreci mi sie w glowie i ze to chyba cos z padaczka bo wlasnie bylem w fazie odstawiania leku bo zdaniem lekarza leczenia przebieglo ok i najprawdopodobniej to minelo. Zanim dotarlem do neurologa ( a troche to trwalo) to nie moglem spac w nocy,mialem dziwne leki,balem sie wyjsc z domu... Nareszcie jakos dotrwalem do tej wizyty u neurologa,mialem zrobiony rezonans magnetyczny.. jak sie pozniej okazalo badania byly pozytywne i nic nie bylo zle. Wtedy bylo jeszcze gorzej.... nie mialem pojecia co mi jest a ciagle sie tak fatalnie czulem,nie moglem spac itp... z czasem jak musialem wyjsc to wychodzilem z domu, nie chodzilem do szkoly, wagarowalem bo okolo mcu mama sie dowiedziala ze nie chodze do szkoly. po rozmowach z nia o tym ze kreci mi sie w glowie i ze nie daje rady,czulem sie jeszcze gorzej bo nie czulem zrozumienia z jej strony... Jednak nie poddalem sie i probowalem wychodzic z domu,chociaz na chwile i jakos staralem sie z tym walczyc... po czasie przyzwyczailem sie do chodzenia do szkoly, do tego dziwnego wzroku... zaczalem jakos sypiac,nie miec lekow,zawroty glowy staly sie mniejsze ale ten dziwny wzrok i odczuwanie swiata pozostalo. No i nauczylem zyc sie z DD, poznawalem nowe dziewczyny,normalnie wychodzilem z domu wszystko bylo w miare ok.. (nikomu o niczym nie mowilem, o tej akcji z ganja i ze cos mi jest). W miedzy czasie lekarz stwierdzil ze z padaczki jestem wyleczony i ze szansa ze powroci jest ok 5% przez 1 rok po odstawieniu lekow i z uplywem czasu szansa na powrot jest jeszcze mniejsza. Jak juz wspominalem zylem sobie z dd do czasu... w wieku ok 17 czy 18 lat, po pewnej imprezie zakrapianej alko, na kacu poczulem dziwny zawrot glowy.. ale sie nim nie przejmowalem... z czasem mojego imprezowania,niewyspania itp zawroty glowy nasilaly sie, mialem pare atakow ze tracilem na sekunde swiadomosc, i zaraz do niej wracalem i tak pare razy... no ale tez jakos z tym zylem i dawalem sobie rade... Przed wakacjami br. odczuwalem ciagla wrazliwosc na swiatlo,ze jak jest ostre to mi strasznie przeszkadza i wydawalo mi sie ze kreci mi sie w bani i ze moge dostac ataku, z czasem coraz czesciej sie tak czulem ze jest mi zle i zaraz moge dostac ataku,strasznie sie tego balem. (oczywiscie dd i to dziwe widzenie mialem ciagle) Idac dalej w moja historie zaraz przed tymi wakacjami poznalem pewna dziewczyne grajac w siatkowke... jakos udalo mi sie znalezc ja na slynnym portalu NK Very Happy i sie spotkalismy.... po 1 spotkaniu bylo 2,3 bylismy ze soba, bylo cudownie,dzieki niej uwierzylem w milosc w ktora nigdy nie wierzylem i zmienialem dziewczyny od tak,praktycznie nigdy sie nie angazowalem... od pazdziernika zaczely sie nam studia. Niestety chyba z moim zdrowiem bylo cos nie tak z kazdym dniem zaworty glowy sie nasilaly,strasznie sie tym stresowalem i balem sie ze dostane ataku na uczelni a wtedy takowego wstydu bym nie zniosl i tam nie wrocil. Najgorzej bylo jak bylem niewyspany... ( a 4 na 5 dni w tygodniu chodzilem na uczelnie na 8, wiec wstawac musialem o 6:30 co rownalo sie z ciaglym nie wyspaniem i zawrotami glowy...) do tego zaczalem miec problemy ze snem martwiac sie tym ze bede niewyspany rano i bede sie zle czul... no ale jakos tez staralem sie dawac rade.... niestety to nie bylo najgorsze... zeszlej soboty obudzilem sie o godzinie 6 rano z uczuciem ktorego nie potrafie opisac,lek, przerazenie,totalny niepokoj, nie moglem juz zasnac, mialem taki "inny tan umyslu" milion jakich dziwnych zlych mysli, nie wiedzialem skad, nie potrafilem o nich nie myslec... rodzice jeszcze wyjechali o 8 rano na mazury do rodziny na jakies tam swieto mysliwych, ja zostalem sam w domu,czulem ciagly nie pokoj,dziwny lek,wrazenie ze wariuje,ze cos jest inaczej ( mimo tego ze mam ciagle dd i inne widzenie i odczuwanie swiata) czulem jakby cos peklo w mojej psychice i sie rozpierdolilo na dobre... czas mi sie dluzyl jak skurwysyn... jakos doczekalem 15 i przyszla do mnie dziewczyna o ktorej pisalem wczesniej, powiedzialem jej co czuje ze cos jest nie tak itp... potem bylo tylko gorzej... jakos dotrwalem z nia do nocy... czulem ciagly niepokoj,strach inne odczucia swiata chcoaz ciagle mialem i mam dd ale bylo jeszcze inaczej gorzej i natlok tych jebanych mysli.... no ale znow myslalem ze to minie po nocy ze bedzie jak przed sobota... niestety... nie moglem zasnac,wzialem stilnox na sen (pol tabletki) to jakos zasnalem na 2h to wzialem znow pol tabletki... obudzilem sie i nadal to dziwne uczucie bylo,wielki dol,przybicie, nie wiedzialem skad co i jak... dziewczyna nalegala zebym powiedzial o tym rodzicom jak wroca... no i czekalismy az wroca, ja ciagle sie meczylem. Gdy wrocili jakos sie przemoglem ale nie powiedzialem im tylko napisalem smsa do mamy... zaczela sie rozmowa co i jak itp,placz i mielismy sie udac do neurologa lecz ja wiedzialem ze to nie pomoze... powiedzialem ze chce isc do psychiatry bo ne daje rady juz i wariuje,cos jest ze mna nie tak... no to zamowilismy psychaitre na wtorek... to co sie dzialo do wtorku jest niedoopisania. Mam wrazenie ze mozg mi sie podzielil na 2 czesci (moje mysli i podswiadomosc) nie potrafie nie myslec o tym co sie stalo w sobote, to ze jestem w jakims innym stanie,ze jest tragicznie i tak sie nakrecam... nie potrafilem sie skupic na niczym tylko moja radosna! podswiadomosc myslala i myslala i myslala ! juz mialem tyle zalaman nerwowych ze nie doczekam tego wtorku, jakos dotrwalem do tego wtorku i do wizyty u psychiatry ( gdy sie budzilem kazdego dnia czulem sie tak dziwnie,inaczej,odosobniony,zamkniety w swoim swiecie) Wiec we wtorek u psychiatry wszystko jej opowiedzialem od historii z marycha 6 lat temu do dzis. to tez bylo trauma bo przez 6 lat zycia z dd nigdy o tym nikomu nie mowilem,balem sie ze pomysla ze jestem jebniety,balem sie jak odbiora to inni,jak beda mnie postrzegali,balem sie psychiatry, no ale sie przemoglem i jej to opowiedzialem ze lzami w oczach,glos mi sie zalamywal ale nie widzialem juz dla siebie ratunku... stwierdzila derealizacje i depresjonalizacje (o czym sam wiedzialem) i ze mam depresje lekowa. po 45 min sesji weszla moja mama do gabinetu i tez chciala wiedziec co to jest i dlaczego. Pani dr. nie powiedziala jej o tej akcji z ganja bo jej powiedzialem ze nikomu przez 6 lat o tym nie mowilem wiec ona sama stwierdzila ze lepiej bedzie jak nie powie... posiedzielismy tam jeszcze z 10 min. przepisala mi leki i kazala zadzwonic za 2-3 tygodnie i powiedziec co i jak. problem w tym ze dla mnie kazda godzina byla coraz trudniejsza do przezycia,czulem sie coraz bardziej odosobiony,odrealniony i natlok tych jebanych mysli w podswiadomosci,mysli ktorych nie moglem niczym powstrzymac ! i ciagle one we mnie sa do dzis ! dziewczyna mowi ze nasz zwiazek nie ma juz chyba sensuboi sie ze przestane okazywac jej uczucia,kochac ja i ze mnie straci (choc nadal we mnie wierzy ze sobie poradze) ja mam ciagle mega dola, w nic juz chyba niewierze co chwile jest tylko gorzej,kazdy dzien mi trudniej przezyc,przetrwac,czas mi sie tak dluzy, nie potrafie wylaczyc tej jebanej podswiadomosci przez ktora momentami mam mysli samobojcze... i najlepsze jest to ze nie wiem co mam dalej robic... to gowno ze mna wygrywa nie wiem czemu.. ja tak bardzo tego nie chce... staram sie wychodzic z domu... ale czuje taka niechec,obojetnosc do wszystkiego,nie potrafie opisac tego co czuje... i najlepsze jest to ze powiedziwlem tez cala historie z dd i ganjia wczoraj mamie... i ona tego nie rozumie totalnie, ze to nie mozliwe fizycznie zapalic raz i miec takie cos przez cale zycie, ojciec tez o tym wie od niej lecz oni twierdza ze ja sobie wszystko wmawiam,ze to moja wina, a ja sie czuje zupelnie inaczej od ostatniej soboty, sam nie wiem czemu ale tak jest... nie mam sily na to zycie.... jedyna moja nadzieja sa te leki co biore teraz. coraz czesciej wyobrazam sobie jakby to bylo jak by mnie nie bylo.. ale w glebi serca wiem ze tego nie zrobie... z tym ze nie mam sily na walke, staram sie ale kazdegodnia jak sie budze jest tylko gorzej i do tego nikt mnie nie rozumie,nawet nie stara sie zrozumiec oprocz mojej dziewczyny... jeszcze jakos staram sie trzymac,resztkami sil... i to chyba na tyle... dzis w ogole sie nie czuje obecny na tym swiecie... nie wiem co mam dalej robic i czemu mi tak odjebalo od soboty rano... nie potrafie spac,jak juz zasne i sie budze to nie czylem zebym w ogole spal... i jak tylko sie obudze to czuje to niechec do zycia,wielkiego dola psychicznego... nie potrafie sobie z tym poradzic boje sie, tak bardzo sie boje... natlok tych jebanych mysli... to mnie zabija ;( stracilem zycie,moja milosc zyciowa... wstalem o godzinie 9~~ jest godzina 12:30 , czuje sie jakby byla 20. od soboty moje zycie stalo sie pieklem na ziemi... boje sie ze to juz sie nie cofnie... dobra koncze ta historie bo moglbym tak pisac non stop... 3majcie sie !
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 listopada 2010, o 16:22

faktycznie możesz o tym pisac i pisać ;)
Ja ci powiem tylko tyle że ja cię rozumiem. A mnie też nikt poza ludzmi z forum z depresonalizacją nie rozumie. U mnie tez zaczeło się od trawy zjarałem i bum inny świat. Tez miałem nadzieję że obudze się jutro i minie i tak codzień potem nadzieje straciłem. I zaczeło sie wariowanie objawy leki na maksa. Depersonalizacja była taka że nie wiedziałem co mam ze soba robić. Pochłaniałem fora ludzie dookoła mnie tylko mnie dołowali bo mówili jak tobie rady w stylu wez sie w garsc
Nie wmawiaj sobie ale ja wiedziałem ze to nie jest wmawianie. Oczywiscie tez badania i psychiatra dostałem leki pokładałem w nich nadzieję ale sie nie poprawiało.Na szczescie mogłem na forach o depersonalizacji popisac i usłyszec jakąś odpowiedź
Objawy najlepiej opisac mowiac ze to czysty sajgon w glowie i osobowosci, lęk w skali do 10 dałbym 15 myśli o wszystkim o życiu o śmierci. Lezałem i łkałem
KOSZMAR
Co prawda sporo czasu sie mecyłem ale chce ci powiedziec że jest u mnie lepiej. Nie do końca ale minal ten koszmar tego roztrszesienia jaki ty opisujesz
teraz mam zmienic lek na inny i zrobie to bo juz nie jestem tak spanikowany. nie wiem czy leki to zrobiły czy po prostu sie poprawiło. sam nie wiem
Z czasem mialem tak samo leciał za szybko albo za wolno, gubiłem sie w tym czasie. Bardzo chciałem zeby to przeszło
I jak na razei przeszło to najgorsze wlasnie to co ty napisałes tak sie czulem moze niektore objawy sie nie pokrywaja ale tak wlasnie sie czułem
teraz troche bardziej chce mi sie zyc i czekam az bedzie wogole lepiej
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

25 listopada 2010, o 16:31

no tego posta napisalem na innym forum od tejfelernej soboty minelo juz 2.5 tygodnia... na dzien dzisiejszy jest tak ze wiem ze zyje i jestem tego swiadomy ale momentami w ogole nie czuje zycia ,otaczajacego mnie swiata, jestem bardziej oddalony niz jak to wszystko sie zaczelo... moj umysl nie potrafi z tym zyc i sie ciagle buntuje... jestem na coaxilu 2 tygodnie i wspomagam leczenie afobamem jak mnie dopada taki totalny lek,zalamanie nerwowe,takie mega napiecie tych mysli we mnie,mysli samobojcze... zyje z dnia na dzien... staram sie zyc jakos nie siedzac w domu,czasem z niego wydje, a to do dziewczyny, a to ze znajomymi, chodze na siatke jak dawniej... z tym ze na uczelnie nie dam rady isc... momentami mysle ze jest lepiej, ze jak w ogole moglem o tym myslec a momentami lapie mie taki dol,lek,panika i wszystko naraz ze mysle o najgorszym... wczesniej zylem sobie ze wzrokiem dd , czulem otaczajacy mnie swiat , czasami jakeis zawroty glowy... a teraz ? teraz nie czuje swiata... czasem moze cos troche... przez co moja psychika wariuje...

P.S - staram sie cokolwiek robic zeby mi totalnie nie odwalilo,zebym nie nie odizolowal od ludzi i czekam na jakas poprawe... aktualnie niebardzo ja widze moze czasem ? a moze mi sie wydaje ? a moze wszystko jest lepiej a sobie wmawiam ze nie jest ? sam kobieta luźna w udach juz nic nie wiem... radosne! to wszystko... sry za wulgaryzmy ale nie daje rady momentami... a i dzis dzwonilem do mojej psychiatry i stwierdzila ze musi mi dac cos silniejszego niz coaxil, heh... a ja sobie nie wyobrazam zycia na dluzsza mete nie czujac ze zyje bo dla mnie to nie jest zycie... strasznie sie mecze...
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 listopada 2010, o 16:39

ja tez ratowałem się i do dziś jeszcze ratuje sie doraźnie afobamem. ja tak samo mialem i mam dotychczas. minelo mi tylko to wewnetrzne straszne napiecie i ciagly lek. minela ta panika. ale oddalenie od swiata i wogole zycia zostalo. zzuje sie tak jakbym nie zyl do konca to nie da rady opisac.
tez chcialem normalnie wychodzic i zyc ale czesto sie poddawalem bo w tym oddzieleniu nic mnie nie cieszy. w tym stanie co ty tez wogole nie chcialo mi sie zyc i mialem zle mysli.... teraz widzac troche poprawy nadzieja wrocila ze moze wyjde z tego calkiem. ale mam dni tak samo wstretne jak kiedys i znowu chce mi sie wyc.
zyje tez z dnia na dzien tak zeby jakos przetrwac i moze jutro obudze sie bez tego. dokladnie takie same mam mysli.
ja bym opisal to tak ze nie czuje tego ze zyje. nie czuje siebie. nie czuje emocji ani czasu. swiat jest jak ze snu oddalony. wiem ze istnieje ale nie dociera to do mnie. 2 tygodnie na takim leku to jeszcze malo wiec nie trac wiary bo to najgorsze moze minac. wiem po sobie. i wierze ze wogole to wszystko moze minac.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

25 listopada 2010, o 17:02

he... widze bardzo podobne objawy u siebie... i jeszcze rozwala mnie to ogolnie ze mam nerwice,depresje,derealizacje. to mnie dobija... nie potrafie wyobrazic sobie dalszego zycia z tym, zalozenia rodziny, codziennego chodenia do pracy, tylko te mysli i mysli i mysli i mysli.... czasami na troche zapominam.... najabardziej udaje mi sie to z moja Martusia... he... i jedyne czego jestem pewny to to ze ja kocham i kochal bede mimo tego cy by sie ze mna nie stalo.... boli mnie to ze mnie to dopadlo i nie potrafie sie wewnetrznie z tym pogodzic... a plakac ? plakac juz w sumie nie potrafie...

p.s - psychiatre mam dopiero we wtorek a afobamu skonczy mi sie jutro... nie wiem jak to przezyje :D do tego problemy ze snem... tzn z zasnieciem nie ale jak sie przebudze nadranem to ten niepokoj juz nie pozwala mi dalej spac... jeszczem usze isc do okulisty i neurologa ze sniegiem optycznym i tymi zawrotami glowy... heh...
Darek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 9 listopada 2010, o 19:20

25 listopada 2010, o 17:40

U mnie tez to wystapiło po zielsku, mam to od 5 miesiecy. Neurologa mam w nastepnym tygodniu bo chyba musze miec jakies badanie glowy.
Ja jestem odciety od rzezywistosci jakby szyba na oczach. A snieg optyczny to jak widzisz kazik? Jakby biala mgle na ocach czy jak?
Zaluje bardzo ze palilem bo tez nie wyobrazam sobie jak tu zyc. Dookoła ludzie zyja i nie maja takich zmartwien a ja..Mam tez zawroty głowy ale to sa takie jakby silne jednorazowe zawroty i potem przerwa. I za jakis czas znowu kręci i przerwa. I ciagle mi sie inaczej widzi albo moze mi sie to wydaje trudno kreslic.
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

25 listopada 2010, o 18:05

Darek to masz to samo co ja po zielksu ;p tylko ja wtedy nie czulem takiego odrealnienia albo i czulem tylko bardziej sie martwilem tymi zawrotami glowy bo przed tym chorowalem na padaczke fotogenna ( ta wrazliwosc na bodzce swietlne) i to bylo u mnie priorytetem... wiec moze odrwalnienia nie czulem az tak bardzo bo sie balem nawrotu padaczki... i wlasnie jakos staralem sie dozyc do wizyty u neurologa... jednak ona mi nie pomogla a wrecz bylo gorzej bo rezonans magnetyczny niz nie wykazal... i wtedy myslalem ze mi chyba odwalilo ze ciagle kreci mi sie w bani a nie ma zadnych zmian w mozgu,wagarowalem ze szkoly,uciekalem, lezalem tylko w odmu na lozku i ogladalem tv... z czasem jednak trzeba bylo isc do budy bo to 3 gimnazjum,egzamin itp. jakos sie przemagalem i chodzilem, potem wmawialem sobie ze to nie problemy z glowa tylko ze wzrokiem i jakos dawalem rade... z czasem to sutepowalo i zostal tylko ten wzrok otepialy.taki 2D i sobie zylem,nabralem pewnosci siebie, imprezowalem,poznawalem nowych ludzi,skonczylem jedna szkole,potem 2 ale z czasem moich melanzy (na kacu) strasnzie psiakostkowo sie czulem w nocy spac nie moglem,mialem jakies dziwne leki ale myslalem ze to normalne na kacu... jakies pol roku temu wrocily te zawroty,podatnosc na swiatlo,kazdego dnia pare razy balem sie ze moge dostac ataku i tak az do soboty 2 tygi temu... jak sie obudzilem z jakims przerazeniem, niepokojem, myslami ze wariuje i jeszcze wiekszym oddaleniem. myslalem ze oszaleje i nie wytrzymam do konca dnia... wytrzymalem 4 dni powiedzialem o moim stanie rodicom i zalatwili mi psychiatre bo chcialem,nie widzialem ratunku juz zadnego... dozylem do tego wtorku, poszedlem tam opowiedzialem cala historie z zielskiem i moje zycie po zalapeniu ganji i tyle... dostalem leki na uspokojenie (afobam) i antydepresanta (coaxil) i jest troche lepiej ale ciagle sie mecze w tym gownie... duzo pomaga mi dziewczyna,przetrwac to gowno... teraz czekam do kolejnego wtorku na wizyte u psychiatry na zmiane leku bo dzwonilem dzis do niej i wstepnie tak ustalilismy... a wzrok snieg optyczny ? no taka jakby sniezaca,przezroczysta mgielka. na jasnych obiektach i po ciemku ja widac najbardziej. i tyle... modle sie codziennie ze udalo mi sie przertwac dany dzien i prosze o nastepny :D a i w miare o spokojny sen..

P.S - nie nie wydaje Ci sie ze dziwnie widzisz ;/ tez tak widze od 6 lat ? bez zmian... z tym ze nauczylem sie z tym zyc, czulem ze zyje, nie mialem zadnych lekow itp... no a teraz j/w psiakostka!.
Darek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 9 listopada 2010, o 19:20

25 listopada 2010, o 18:16

chyba mi sie wlasnie nie wydaje ze dziwnie widze, bo nie pamietam zebym wczesniej tak widzial. Ja tez widze gorzej na jasnych obiektach jak np patrze w niebo albo na biala sciane ale czytalem o sniego i ja widze nie sniezenie ale taka biala poswiate, dym czy coś :(
Widze ze u ciebie tez psiakostkowo :( dziwne to jest czemu po trawce tak niektorym sie robi :( Ja badan glowy nie moge sie doczekac bo sie martiwe ze cos tam jest nie tak. I najgorsze ze mam coraz wiecwej jakis niepokojów i mysli dziwnych. Tak jak ty mysli mysli mysli mysli szkoda tylko ze mało logiczne jakies one sa. Taki neład mam w glowie.
A czy czujesz jakies polepszenie po tym afobamie jak go wezmiesz?
Dobrze ze masz laske ktora cie wspiera
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

25 listopada 2010, o 21:40

troche moze... sam juz nie wiem.... ja juz nic nie wiem.... aktualnie dzis czuje sie tragicznie,rozbity i zalamany jestem totalnie,czuje ciagly niepokoj nie wiem skad,boje sie isc spac ze znow obudze sie nad ranem z tym cholernym niepokojem i nie bede mogl spac albo ze moje sny beda bardziej realne niz zycie... bardziej normalne... albo ze bede mial "sen na jawie " jak to nazywam, juz 2 poranki mialem takie ze myslalem ze sie budze i cos robie a jednak sie nie budzilem i tak z 10 razy taki sen... to jak sie obudzilem naprawde to bylem roztrzesiony,rozbity.. i caly dzien byl koszmarny... ech ;( i wciaz sie zastanawiamczemu musze tak cierpiec..
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 listopada 2010, o 01:01

ze snami też miewam podobne akcje albo paralize senne odkad choruje mam nagminnie ale juz do tego sie przyzwyczaiłem. tez teraz lezalem i probowałem zasnac ale niestety jakies dziwne mam akcje i nic z tego poloze sie troche pozniej.
ehhh kazdy z nas mysli czemu akurat tak musi cierpiec...
ten niepokoj co czujesz to on zawsze jest taki ni stad ni zowąd i za bardzo nie wiadomo po co. moze jutro bedzie akurat lepiej
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

26 listopada 2010, o 09:25

noo spalem do 4:30.... obudzil mnie ten radosny! niepokoj... meczylem sie zeby zasnac i jak juz jakos zasnalem to budzilemsie co 15-20 min z tym niepokojem... a i w gole tego do 4:30 bym nie nazwal snem bo w ogole nie odczulem tego jakbym spal... tylko zamknal i otworzyl oczy.... nie mam juz sily na takie zycie.. a w zasadzie nie zycie.....
Darek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 9 listopada 2010, o 19:20

26 listopada 2010, o 14:35

Tez mam tak ze klade sie i czuje jakbym zamnkal oczy i otworzyl wogole nie czuje ze spalem. Ale najgorzej jest zasnac i najgorzej jak sie przebudze nad ranem to potem leze i sie jakis tak dziwnie czuje. Calkowity matrix. Albo nie umiem odczuwac zmeczenia jak kiedys wogole nie czuje ze jestem senny czy zmeczony.
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

26 listopada 2010, o 14:47

he no to tak jak ja ;p dzis od samego rana meze sie z myslami,lekiem dd , dp nie mam juz sily chcialbym to skonczyc ale walcze ;) aaa pamietam ze za 1 razem z lekiami itp pomogla mi muzyka.. a dokladniej polskie reggae ;) teraz do mnie w ogole prawie nie trafia he... ale moze wam pomoze ;)

-- 26 listopada 2010, o 15:45 --
najgorsze w tym wszystkim jest tez to ze moim zdaniem nie robiac nic zlego ( mam na mysli sporadyczne najebki alkohowloe, i jakies tam lekkie ekscesy :D) musimy mysle cierpiec jak ludzie co nie szanuja swojego zycia ani ciala cpajac i chlejac latami... :p no ale zycie nie jest sprawiedliwe. a moze walczymy o bilet do nieba ?:D hehe xd pozyjemy zobaczymy ;D najwazniejsze jest mimo wszystko sie nie poddac jakby sie nie cierpialo i jakiego dola by sie nie mialo i jakie to zycie chujowe by dla nas nie bylo " rodzice dali Ci zycie wiec to uszanjuj brat " jak to grubson mowi :)
Darek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 9 listopada 2010, o 19:20

26 listopada 2010, o 15:54

Mnie muzyka chociaz troche pomaga moze w takim znaczeniu że troche relaksuje Chociaz nie wiem do konca czy to tylko wrazenie czy naprawde podczas transu sluchania muzyki cos sie dzieje dobrego :)
Ja wiem ze troche zaluje palenia ziola bo jednak sporo palilem ale za ostatnim razem mnie sieka naszla i tak zostalo.
Ale masz racje zycie trzeba szanowac tez nie rozumiem czemu moim koledzy ktorzy popijaja prochy na choroby psychiczne wodką dobrze sie bawia i nic im nie jest a ja po trawce mam w bance SZOK. :)
Zycie nigdy nie bylo sprawiedliwe ale mimo tego ze nie mam sily z tym zyc to sie zmienilem kiedys wszystko mnie gowno obchodzilo a teraz jest inaczej chyba bym uszanowal pewne rzeczy bardziej niz kiedys jak bylem zdrowy
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

26 listopada 2010, o 16:06

widzisz Ty paliles... ja zapailem raz i jazda. moze to przez to ze bylem po odstawieniu lekow na padaczke albo w trakcie odstawiania... prącie wie i nigdy sie nie dowiem... za duzo pytan za malo odpowiedzi...
ODPOWIEDZ