Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja historia

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
truskawka_21
Nowy Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 28 listopada 2023, o 09:44

29 listopada 2023, o 23:47

Cześć wszystkim,

Jestem nowa i chciałabym Wam opisać moją historię.
Na wstępie powiem, że nie mam na ten moment zdiagnozowanej nerwicy.
Może bardziej chodzi mi o wygadanie się. Wiem, że nikt z Was nie jest lekarzem i pewnie takie objawy jak ja mają prawie wszyscy.

13 lat temu (nie miałam jeszcze 18 lat) rozpoczęły się u mnie takie problemy: szczególnie na wieczór bóle żołądka, trzęsiawki, takie drżenia całego ciała, kołatanie serca.
Już za dziecka miałam tak że często po wszystkim myłam rece, potrafiłam powtarzać jakieś czynności.
Mama ze mną poszła do internisty dziecięcego, kazał mierzyć ciśnienie i od razu że nerwica żołądka. Nie dostaliśmy żadnego skierowania do psychiatry/psychologa.
Rodzice prywatnie wykonali mi holtera i echo serca. Echo serca wyszło w porządku, holter wykazał 43 przedwczesne skurcze nadkomorowe. Poszłam z wynikami do kardiologa który mnie wyśmiał że w tym wieku nie ma się problemów z sercem.

Już jak miałam 18 lat i udałam się do innego internisty dla dorosłych to wyjaśniła mi że taka arytmia jest normalna, nie jest niebezpieczna.

Mama zapisała mnie do endokrynologa bo akurat było głośno o chorobach tarczycy. Endokrynolog od razu zapisał mi lek na niedoczynność tarczycy bo według lekarza rozpoczynała się u mnie + Hashimoto.
W między czasie jeszcze zanim zaczęłam brać leki na niedoczynność tarczycy zdarzyło mi się 3 razy zemdleć. Raz w autobusie, było ciepło, dużo ludzi, stałam patrzyłam w telefon i nagle zrobiło mi się gorąco, oblał mnie zimny pot, mroczki przed oczami i osunęłam się. Ale wszystko pamiętam. Usiadłam i doszłam do siebie. Poszłam do przychodni tego samego dnia zrobiono mi EKG wszystko w porządku.
Raz w domu wstałam w nocy i wracałam z łazienki do pokoju podobna sytuacja.
3 raz był w pociągu. Tak samo jak w autobusie.
Nikt nigdy nie wezwał pogotowia, ponieważ siadałam i było lepiej. Miałam tylko robione w przychodniach EKG i morfologię zwykłą.

Leki na niedoczynność tarczycy brałam ok 7 lat. Pojawiły się takie problemy ze byłam osłabiona, zmęczona. Poszłam do nowego internisty, który skierował mnie po raz pierwszy na badanie ferrytyny i żelaza. Żelazo wyszło w normie a ferrytyna poniżej normy. Lekarz od razu zapisała mi żelazo. Po 3 miesiącach brania żelaza zaczęłam mieć kołatania serca, uderzenia gorąca. Zrobiłam badanie krwi i okazało się, że wpadłam w nadczynność tarczycy.
Dostałam leki na nadczynność tarczycy, endokrynolog do którego chodziłam na NFZ twierdził że przy niskiej ferrytynie nie trzeba brać żelaza.
Leki brałam 4 lata - lek na nadczynność + prorpanolol 10. Raz 2 razy dziennie, później przez jakiś czas raz dziennie.
Pojawiły się znowu kołatania serca (puls około 80,90). Poszłam prywatnie do endokrynologa. Endokrynolog stwierdził że 4 lata to jest stanowczo za długo na stosowanie takich leków. W związku z tym, że wyniki ft3 ft4 w normie odstawił mi całkowicie leki. Zapisał też żelazo ponieważ ferrytyna znowu niska, powiedział że nie mam w ogóle zapasów żelaza.

Od maja tego roku odczuwam kołatania serca jak by serce mi mocno waliło ale w chwili zmierzenia zazwyczaj puls 80,90. Myślałam że to od tarczycy ale wyniki w normie. Udałam się do kardiologa. Lekarz wydała się zainteresowana moim stanem. Byłam wcześniej prywatnie u kardiologa to nie miała czasu wykonać echo serca, zrobiła EKG i stwierdziła że mogę mieć napadowe kołatania ale to trudno wyłapać. I że mogę sobie brać doraźnie propranolol. Endokrynolog z kolei powiedział że to nie jest lek który sobie można brać od czasu do czasu.
Druga kardiolog uznała że zanim stwierdzi że to na tle nerwicowym musi upewnić się czy nie mam arytmi.
Zleciła mi echo serca które wyszło prawidłowe oprócz pulsu 150 w trakcie badania.
Na holtera jestem umówiona na grudzień.

1 listopada miałam stresująca sytuację. Byłam świadkiem reanimacji babci przez tatę, w tym czasie zachowałam spokój, uspakajalam tatę, babcia odzyskała przytomność została zabrana do szpitala. Po tym całym zdarzeniu usiadłam, zjadłam obiad i nagle zrobiło mi się gorąco, niedobrze, kołatanie sefxs, zmierzyłam puls 120. Wzięłam dwie ziołowe tabletki labofarmu. Pojechałam na spacer było ok. Na wieczór wzięłam również 2 tabletki ale już w nocy nie spałam. Co chwilę miałam jedzenia gorąca, czułam kołatanie serca, drżenie całego ciała. Wzięłam o 2 w nocy dwie kolejne tabletki ale do 4 nie spałam. W środę cały dzień czułam kołatanie, byłam jakaś taka spięta, niespokojna, cały czas czułam te drżenia. Nie mogłam praktycznie jesc. Bóle żołądka, chyba żołądka bo to nad pępkiem w okolicach dołka. Poszłam do internisty ponieważ już dwie noce nie spałam, lekarka przepisała mi promolan. Mówiła że to taki super lek, nie uzależnia, na pewno będzie o wiele lepiej. Wzięłam więc w czwartek na noc lek, całą noc się przebudzalam jak by przez sen, o 5 się obudziłam poszłam do toalety, wróciłam i dostałam takiego kołatania serca. Dudniło mi dosłownie w uszach, było mi gorąco, duszno, otworzyłam okno, zmierzyłam ciśnienie, było podwyższone i 170 puls. Wystraszyłam się, poprosiłam męża aby wezwał pogotowie. Przyjechali, puls miałam 140, zrobili mi EKG, i od razu że to na tle nerwowym. Ja mówię że nigdy tak nie miałam, to zapytali czy się czymś nie zdenerwowałam rano. Ja mówię a czym się miałam zestresować o 5 rano po przebudzeniu. Później powiedziałam jaki lek wzięłam. Ratownik powiedział że mogą mi dać coś na uspokojenie albo mogę pojechać z nimi.
Uznałam że pojadę z nimi. Na prawdę nigdy tak nie miałam, nie wiedziałam co się dzieje. Oczywiście na sorze zostałam ochrzaniona przez tego co mnie rejestrował że po co od razu wzywam pogotowie. Że organizm się do leku nie przyzwyczaił itd. i że będę długo czekała. To powiedziałam że poczekam.
Zostalo mi zrobione EKG - prawidłowe, puls 130. Wykonano mi badania krwi łącznie z troponinami i dimerami, podano hydroksyzyne i betaloc + kroplówka potas.
O 16 mnie wypuścili. Badania krwi w porządku, cukier na czczo 123 ponad normę ale o tym nic lekarz nie mówił.
Zapisał doraźnie betaloc i hydroksyzyne. Wróciłam do domu, na wieczór znowu pojawiły się drżenia, nie mogłam dalej jeść. Wzięłam na noc hydroksyzyne. Miałam wrażenie że po niej jest jeszcze gorzej. I tak w nocy nie spałam, miałam uderzenia gorąca, pocilam się, serce mi waliło. Rano wzięłam betaloc który też nic nie dał. Ale tego dnia poszłam od razu zrobić prywatnie holtera aby wyłapać to kołatanie serca.
W niedzielę napisałam rano do lekarza czy nie mogłabym do czasu wizyty u kardiologa brać propronalolu który brałam przy tarczycy. Internista zalecił brać 2x dziennie po 10 mg. Wzięłam w niedzielę rano i zaczęłam choc trochę funkcjonować. Powoli kołatanie się uspokoiło. Później zaczęłam w nocy spać.
Na holetrze wyszło: eksasytoria komorowa 2 pojedyncze epizody.
Eksasytoria nadkomorowa 1 epizod pojedynczy.
Kardiolog powiedziała że wyniki są dobre, mieści się to w normie, mam brać jeszcze przez 2 tygodnie propranolol 2 x dziennie po 10 mg aby serce zapomniało o arytmi + asparagin 1 tabletka i żelazo 1 tabletka. Miałam potas w normie w wynikach ze szpitala ale lekarka powiedziała że lepiej jak jest trochę wyższy potas.
Holtera powiedziała aby powtórzyć w normalnych warunkach jak już jestem na niego umówiona.

Dzisiaj byłam u neurologa. Poinformowałam go o drżeniach, o bolu głowy czasami jak się pochylam to po prawej strony głowy czuje ból, tak jak by takie ciśnienie, jak by coś napieralo.
Zbadał mnie w gabinecie. Zapytałam wprost o rezonans. To powiedział że nie ma potrzeby, wpisał że rozpoznanie: zaburzenia nerwicowe.
Może jak uda mi się odłożyć trochę pieniędzy to zrobię po psoru prywatnie dla świętego spokoju rezonans żeby mieć pewność.

Byłam też u hematologa ponieważ skierowała mnie do niego kardiolog z uwagi na ferrytyne. Lekarz mówił, że kołatanie może być od tej ferrytyny ale no już wzięłam 3 opakowania żelaza, ferrytyna się poprawiła więc i serce powinno się uspokoić. Hematolog skierował mnie jeszcze na badania krwi w kierunku celiaki. ;)

W między czasie byłam prywatnie u psycholog. Stwierdziła że jestem książkowym przykładem nerwicy, nie zaleciła terapii ale mówiła że można zapisać się na NFZ i czekać. Mówiła że czasem konieczne jest wprowadzenie leków aby wyciszyć organizm, ponieważ on nie wie tak jak by jaka jest norma. Że cały czas organizm działa na zwiększonych obrotach. Powiedziała też że te omdlenia to raczej od nerwicy.

2 dni temu odstawiłam propranolol. Nie pije żadnej kawy, coli, za dużo herbaty. Pije za to 3 razy dziennie melisę. Biorę asparagin i magnez. Na razie w nocy śpię. Na wieczór łapią mnie czasem drżenia, ból głowy. W ciągu dnia chwilami wali mi serce. Ale staram się tłumaczyć sobie że przecież echo serca wszystko dobrze, podczas takich kołatań też holter prawidłowy.
Zaczęłam oglądać filmiki na YouTube z tej grupy.
Z tego wynika że mogę nawet i kilka miesięcy dzień w dzień odczuwać kołatania serca. Staram się sobie tłumaczyć że nie dostanę zawału itd.
To chyba najbardziej mi dokucza. Do tego szczególnie w nocy jak się obudzę czuje gorąco na twarzy, uderzenia gorąca.
Jak chodzę czasami nawet po dworze to mam takie uczucie jak przed tymi omdleniami w autobusie. Ale też staram się iść dalej oddychać, ewentualnie gdzieś na chwilę usiąść czy coś. Skoro lekarz nie dał mi skierowania na rezonans to staram się nie myśleć że może to jednak coś w głowie. Wiem że pewnie taki ból głowy po jednej stronie może występować i przy nerwicy.
Pewnie trochę też mam takie obawy bo 2 lata temu mojej cioci pękł tętniak w głowie i ledwo ja uratowali.
Ale powiedzcie czy Wy zanim zdiagnozowano u Was nerwicę mieliście wykonywane takie badanie?

Oczywiście zdarza się że odczuwam bóle w klatce, jakieś kłucie, najczęściej bóle żołądka, w okolicach tego dołku. Najczęściej jednak są to kołatania serca i drżenia. Mam takie myśli że może jednak coś mi się stanie. Pewnie też na to ma wpływ że moja koleżanka w wieku 16 lat normalnie na lekcj w szkole spadła z krzesła, zmarła, nagłe zatrzymanie akcji krążenia. Gdzie nie chorowała, serce zdrowe itd. Prawdopodobnie miał na to wpływ stres ponieważ kilka lat wcześniej zmarł jej tata. Więc ja też mam takie myślenie że ja kilka razy w życiu przeżyłam dość silny stres. Siostra chorowała, babcia to na pewno miało wpływ myślę.
Tak samo pamiętam sytuację że z babcią w szpitalu leżała kobieta 34 lata. 2 tygodnie bolał ja żołądek, chodzila do lekarzy i zwalali na stres. A po 2 tygodniach trafiła ze stanem przedzawałowym do szpitala.

Ja mam taki strach że coś mi się stanie, że umrę, strasznie się tego boje.
Ale jednocześnie właśnie oglądam poradniki, czytam Wasze inne wypowiedzi i staram się tak nie myśleć. A nawet tłumaczyć sobie że stres mi nie pomoże. Chociaż na razie te wszystkie myśli są chyba silniejsze. A może nie do końca potrafię sobie z nimi jeszcze radzić. Z drugiej strony też nikt nie wydał konkretnej diagnozy : nerwica.
Oczywiście za dziecka każdy lekarz pierwsze co że to nerwica ale nikt nie dał skierowania do specjalisty...

Mama średnio mnie rozumie. Dla niej to trzeba się wychowywać w patologicznej rodzinie aby mieć nerwicę. Że takie co ja miałam przeżycia na pewno nie miały wpływu.

Chce teraz umówić się do psychiatry na NFZ aby ewentualnie uzyskać skierowanie do psychologa. Chciałabym na razie postarać się poradzić sobie bez leków. Zresztą po zahciu promolanu mam uraz...
Prywatnie mnie nie stać. Wiem że bardzo istotna jest praca nad sobą na co dzień. Ale myślę że terapia nie zaszkodziłaby.
Czy ktoś z Was w ogóle chodzi do psychiatry / psychologa na NFZ? Czy to ma w ogóle sens? Szczerze mówiąc prywatnie nie zawsze oznacza lepiej.. Pierwsza kardiolog do której poszłam prywatnie mnie po prostu olala.

Od tego 1 listopada ciągle jest coś jak by nie tak. Niby jest lepiej ale pojawiają się dalej kołatania. Odczuwam te jakieś takie bóle głowy po prawej stronie. Jak by coś tam się ruszało. Ta jak bym nie mogła całkowicie dojść do siebie. Jak bym cały czas była spięta, poddenerwowana.

Dodam jeszcze, że jestem osobą która zaszczepiła się przeciw covid. Nie jestem osobą która wierzy w jakieś teorie spiskowe, nie siedzę w to że to powstało po to żeby pozabijać ludzi ale też jak tylko w internecie zaczęli pisać że co raz więcej ludzi zaczęło umierać po szczepionkach to już sama zaczęłam się zastanawiać czy taki problem nie pojawił się po tym..
Ale najlepszym rozwiązaniem jest chyba jak najmniej czytać w internecie.

Jeżeli ktoś przeczytał całość to jestem bardzo wdzięczna :-)
ania25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 16 listopada 2023, o 16:33

1 grudnia 2023, o 08:36

Terapia nigdy nie szkodzi, jeśli to nerwica to bez leków da się z niej wyjść. Winienie szczepionek o samopoczucie to kolejny wkręt nerwicy. Nie musi być prywatny psycholog żeby się sprawdził. Nie bój się o zdrowie kiedy masz kołatanie serce czy inne dolegliwości bo tak działa na nas stres ale mimo to organizm by sobie nie szkodził.
znawca84
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 17 października 2022, o 14:02

1 grudnia 2023, o 09:09

truskawka_21 witaj na forum, miło Cię poznać! :)

Twój post jest świetnym opisem rozchulanego aż po pachy mechanizmu lękowego :DD

Niestety daje on mocno popalić, zwłaszcza jeśli nie ma się świadomości jak on działa. Zmiania on dosłownie całe życie w piekiełko, bo człowiek naprawdę ma wrażenie, że wariuje i coś mu się dzieje, a wszyscy na około wmawiają mu, że nic mu nie jest, a przecież jest, bo kołatanie serca (czy wstaw tu jakikolwiek inny objaw) faktycznie się pojawia. Natomiast nie jesteś w tym sama i trafiłaś w świetne miejsce, gdzie jeśli dołożysz sporo swojej pracy w zdobywanie wiedzy to zaczniesz to wszystko rozumieć i pozwoli Ci to na rozpoczęcie pracy nad zaburzeniem i wyjście z niego.

Pisałem to też Ani25 w innym poście - pierwszym krokiem, który polecam Ci zrobić jest przeczytanie materiałów Victora i Hewada, czyli założycieli tego forum, którzy zmagali się z tym wszystkim i wyszli z zaburzenia, znajdziesz je tutaj:
spis-tre-autorami-t4728.html

Dodatkowo możesz też zajrzeć na nagrania Divovic - tam chłopaki zrobili mały podcast i opowiadali o tym, jak to u nich z tym wszystkim było, bardzo ważne jest to, aby zrozumieć czym jest pielęgnowanie swojej postawy wobec zaburzenia:
https://www.youtube.com/watch?v=HmO9OaC ... xvDOyHAEL7

Puść sobie te nagrania w tle, np. 1 dziennie i powoli słuchaj. Z czasem, nawet nieraz za 2-3 razem będziesz rozumieć więcej :)

Polecam również ostatnie wpisy Cypriana94, który nadał nowego życia temu forum i przez ostatnie tygodnie tworzył tutaj świetny cykl z podziałem na dni. Bardzo utożsamiam się ze wszystkim o czym tam napisał i uważam, że zrobił kawał dobrej roboty! Jego wpisy znajdziesz tutaj:
materia-ytkownikow.html

To jest fundament i właściwie pełna wiedza, która jest Ci potrzebna, aby wyjść z tego zaburzenia, bez leków, a z własną pracą nad sobą. Gdybyś miała jakieś dodatkowe pytania, pisz na PW. Trzymam kciuki i wiem, że sobie poradzisz. Pamiętaj, że naprawdę da się z tego wyjść! :)
Na górę
truskawka_21
Nowy Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 28 listopada 2023, o 09:44

1 grudnia 2023, o 09:12

W ciągu dnia też miewam kołatania ostatnio ale nie jest to tak dokuczliwe. Najgorzej jest rano jak wstanę. Obudzę się, pójdę do łazienki, położę się i robi mi się gorąco, serce zaczyna walić. Wtedy staram się o tym nie myśleć, myśleć o czymś innym, jakoś spokojnie oddychać. Przechodzi po około 30 minutach. Myślę że to długi proces.. Że będzie to się powtarzać dopóki nie nauczę się z tym żyć. I tu myślę że dlatego też będzie pomocna terapia.
Oczywiście leki od psychiatry swoją drogą z tym że one zamaskują niektóre objawy ale kołatania serca nie zmniejszą. Chyba że moja psychika tak działa że ona wywołuje kołatanie serca i po prostu po wzięciu leków będzie inaczej.

Mimo wszystko wiem że najważniejsza jest praca nad sobą, trochę już tutaj obejrzałam filmików, poczytałam. Trudno w to uwierzyć że nerwica może powodować takie objawy. Z drugiej strony też czytałam że stres może powodować nawet arytmię serca a serce jest zdrowe. Dużo osób pisało że miało arytmię a w momencie gdy zaczęli terapię itd arytmią ustąpiła, zmniejszyła się.

Dzisiaj będę dzwoniła do ośrodka aby zapytać o termin na NFZ do psychiatry lub psychologa. Mam nadzieję że w końcu zacznę sobie z tym radzić.
truskawka_21
Nowy Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 28 listopada 2023, o 09:44

1 grudnia 2023, o 09:20

Dziękuję za tak obszerną odpowiedź!
Właśnie tak to dokładnie jest. Wiem że echo serca jest prawidłowe, na holetrze wyszła arytmia komorowa i nadkomorowa ale mieści się w granicach a przecież robiłam holtera w czasie chyba największych kołatań jakie miałam. Ale... No właśnie cały czas jest to ale. A może jednak nawet taka niewielka ilość arytmi komorowej jest niebezpieczna. A może jednak coś się stanie.

Chociaż powiem szczerze że po obejrzeniu kilku filmów chłopaków moje myślenie staram się zmienić. Przecież dużo osób przez to przechodziło. Oczywiście pojawia się myślenie że akurat moje serce tego walenia w końcu nie wytrzyma. To jest taka huśtawka, z jednej strony sobie tłumacze mechanizm z drugiej strony za chwilę znów powracają takie gorsze myśli.
Na wszystko chyba potrzeba czasu...

Cieszę się, że trafiłam na tą grupę. Na prawdę chłopaki robią świetną robotę.
PiotrK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 20 maja 2022, o 10:28

13 marca 2024, o 16:59

truskawka_21 pisze:
1 grudnia 2023, o 09:20
Dziękuję za tak obszerną odpowiedź!
Właśnie tak to dokładnie jest. Wiem że echo serca jest prawidłowe, na holetrze wyszła arytmia komorowa i nadkomorowa ale mieści się w granicach a przecież robiłam holtera w czasie chyba największych kołatań jakie miałam. Ale... No właśnie cały czas jest to ale. A może jednak nawet taka niewielka ilość arytmi komorowej jest niebezpieczna. A może jednak coś się stanie.

Chociaż powiem szczerze że po obejrzeniu kilku filmów chłopaków moje myślenie staram się zmienić. Przecież dużo osób przez to przechodziło. Oczywiście pojawia się myślenie że akurat moje serce tego walenia w końcu nie wytrzyma. To jest taka huśtawka, z jednej strony sobie tłumacze mechanizm z drugiej strony za chwilę znów powracają takie gorsze myśli.
Na wszystko chyba potrzeba czasu...

Cieszę się, że trafiłam na tą grupę. Na prawdę chłopaki robią świetną robotę.
W książce Fobia i Lek, czytałem, że jakaś kardiolog pisała, że serce jest tak silne, że może bić 200 na sekundę przez kilka miesięcy... także, wytrzymała jest bestia.
Mam podobny problem z sercem, cągle się zastanawiam czy to nerwica czy coś z krążęniem...
ODPOWIEDZ