Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja historia i moje wątpliwości.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

24 stycznia 2021, o 14:36

Hej Wszystkim.
Postanowiłam po krótce opisać moją historię z zaburzeniem. Pewnie pisałam to nie raz na Forum, ale wszystko zaczęło się w marcu 2020r. Bóle głowy były tak silne, że noce były przepłakane z bólu. Nie byłam w stanie nawet samodzielnie wstać. Do łazienki musiał mnie ktoś zaorowadzić. Nawet kąpać. W kraju wybuchła panika w związku z wirusem, więc dostanie się do lekarza graniczyło z cudem. Kiedy raz trafiłam na SOR podali mi ketonal, po którym dostaję częstoskurczu, i odsyłali do domu. A ja byłam przekonana o guzie mózgu, bo co innego dawało by tak silne bóle i zawroty. Sztywność karku. Neurolog (w końcu doczekałam wizyty) po zbadaniu stwierdził, że to na pewno nie guz (nie widział nawet sensu badań obrazowych) tylko... nerwica. Wiedziałam, że to na pewno nie to. Przecież ja nie miałam żadnych lęków. Ja fizycznie cierpiałam. Przepisał mi pregabalinę. Przez 2 miesiące czułam się świetnie. Bóle minęły. Ale wrażenie omdlenia i nogi jak z waty nie (mam to do dziś). Po pół roku odstawiałam (stopniowo!) lek, bo już właściwie nie działał. W międzyczasie milion badań i wydane tysiące, bo wszystko prywatnie. Kilkanaście razy lądowałam na SORze, z dusznościami, bólami, zawrotami, drętwieniami. Kilkugodzinne badanian i do domu. Kończyło się zawsze tak samo: nerwica. W końcu psycholog. Skończyły się pieniadze. Psychiatra - niestety nic nie powiedział. Przepisał leki. Nigdy ich nie wykupiłam.
I tak tkwię w tym prawie rok. Na dzień dzisiejszy:
- duszności - akurat dziś zaraz mam wrażenie, że oszaleję i przestanę oddychać i oczywiście umrę,
- uczucie ścisku w nosie j.w.
- zawroty głowy - lęk przed omdleniem
- ciągły płacz - nie ma dnia bez łez
- nieustający lęk
- włosy wypadają garściami
- nie potrafię przytyć, a straciłam 10kg, jem normalnie
- coraz częściej zaparcia
- lęk przed zostaniem samej w domu, bo przecież się uduszę
- ściski w gardle i jakby spuchł mi język

Rzadziej pojawiają się bóle żołądka, bóle w klatce, w plecach.

Nie wiem co miało na celu napisanie tego. A raczej wiem. Pocieszenia! Walczę z tym sama. Czasem wątpię, że to nerwica i że fizycznie nic mi nie będzie.
Na wsparcie w rodzinie nie liczę.
Wiedzą rodzice, brat i mąż.
Mama tylko mówi: "a przestań, ogarnij się". Tata nawet nie komentuje. Brat jedynie mi współczuje i codziennie pyta jak się czuję. A mąż... w kółko krzyczy, że mam się wziąć w garść, bo dlużej tego nie zniesie i straszy rozwodem.
Pojutrze są moje urodziny. Już wiem, że spędze je sama. Rodzice odmówili przyjscia, bo są pokłóceni z męzem. Mąż w pracy. Znajomych nie mam. Przyjaciółka kiedy któregoś razu wpadła na kawę i opowiedziałam jej o wszystkim... więcej się nie odezwała.

Pozdrawiam.
Immo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 10 stycznia 2021, o 05:40

24 stycznia 2021, o 15:05

DreamOn pisze:
24 stycznia 2021, o 14:36
Hej Wszystkim.
Postanowiłam po krótce opisać moją historię z zaburzeniem. Pewnie pisałam to nie raz na Forum, ale wszystko zaczęło się w marcu 2020r. Bóle głowy były tak silne, że noce były przepłakane z bólu. Nie byłam w stanie nawet samodzielnie wstać. Do łazienki musiał mnie ktoś zaorowadzić. Nawet kąpać. W kraju wybuchła panika w związku z wirusem, więc dostanie się do lekarza graniczyło z cudem. Kiedy raz trafiłam na SOR podali mi ketonal, po którym dostaję częstoskurczu, i odsyłali do domu. A ja byłam przekonana o guzie mózgu, bo co innego dawało by tak silne bóle i zawroty. Sztywność karku. Neurolog (w końcu doczekałam wizyty) po zbadaniu stwierdził, że to na pewno nie guz (nie widział nawet sensu badań obrazowych) tylko... nerwica. Wiedziałam, że to na pewno nie to. Przecież ja nie miałam żadnych lęków. Ja fizycznie cierpiałam. Przepisał mi pregabalinę. Przez 2 miesiące czułam się świetnie. Bóle minęły. Ale wrażenie omdlenia i nogi jak z waty nie (mam to do dziś). Po pół roku odstawiałam (stopniowo!) lek, bo już właściwie nie działał. W międzyczasie milion badań i wydane tysiące, bo wszystko prywatnie. Kilkanaście razy lądowałam na SORze, z dusznościami, bólami, zawrotami, drętwieniami. Kilkugodzinne badanian i do domu. Kończyło się zawsze tak samo: nerwica. W końcu psycholog. Skończyły się pieniadze. Psychiatra - niestety nic nie powiedział. Przepisał leki. Nigdy ich nie wykupiłam.
I tak tkwię w tym prawie rok. Na dzień dzisiejszy:
- duszności - akurat dziś zaraz mam wrażenie, że oszaleję i przestanę oddychać i oczywiście umrę,
- uczucie ścisku w nosie j.w.
- zawroty głowy - lęk przed omdleniem
- ciągły płacz - nie ma dnia bez łez
- nieustający lęk
- włosy wypadają garściami
- nie potrafię przytyć, a straciłam 10kg, jem normalnie
- coraz częściej zaparcia
- lęk przed zostaniem samej w domu, bo przecież się uduszę
- ściski w gardle i jakby spuchł mi język

Rzadziej pojawiają się bóle żołądka, bóle w klatce, w plecach.

Nie wiem co miało na celu napisanie tego. A raczej wiem. Pocieszenia! Walczę z tym sama. Czasem wątpię, że to nerwica i że fizycznie nic mi nie będzie.
Na wsparcie w rodzinie nie liczę.
Wiedzą rodzice, brat i mąż.
Mama tylko mówi: "a przestań, ogarnij się". Tata nawet nie komentuje. Brat jedynie mi współczuje i codziennie pyta jak się czuję. A mąż... w kółko krzyczy, że mam się wziąć w garść, bo dlużej tego nie zniesie i straszy rozwodem.
Pojutrze są moje urodziny. Już wiem, że spędze je sama. Rodzice odmówili przyjscia, bo są pokłóceni z męzem. Mąż w pracy. Znajomych nie mam. Przyjaciółka kiedy któregoś razu wpadła na kawę i opowiedziałam jej o wszystkim... więcej się nie odezwała.

Pozdrawiam.
Napisz priv
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

24 stycznia 2021, o 19:30

DreamOn pisze:
24 stycznia 2021, o 14:36
Hej Wszystkim.
Postanowiłam po krótce opisać moją historię z zaburzeniem. Pewnie pisałam to nie raz na Forum, ale wszystko zaczęło się w marcu 2020r. Bóle głowy były tak silne, że noce były przepłakane z bólu. Nie byłam w stanie nawet samodzielnie wstać. Do łazienki musiał mnie ktoś zaorowadzić. Nawet kąpać. W kraju wybuchła panika w związku z wirusem, więc dostanie się do lekarza graniczyło z cudem. Kiedy raz trafiłam na SOR podali mi ketonal, po którym dostaję częstoskurczu, i odsyłali do domu. A ja byłam przekonana o guzie mózgu, bo co innego dawało by tak silne bóle i zawroty. Sztywność karku. Neurolog (w końcu doczekałam wizyty) po zbadaniu stwierdził, że to na pewno nie guz (nie widział nawet sensu badań obrazowych) tylko... nerwica. Wiedziałam, że to na pewno nie to. Przecież ja nie miałam żadnych lęków. Ja fizycznie cierpiałam. Przepisał mi pregabalinę. Przez 2 miesiące czułam się świetnie. Bóle minęły. Ale wrażenie omdlenia i nogi jak z waty nie (mam to do dziś). Po pół roku odstawiałam (stopniowo!) lek, bo już właściwie nie działał. W międzyczasie milion badań i wydane tysiące, bo wszystko prywatnie. Kilkanaście razy lądowałam na SORze, z dusznościami, bólami, zawrotami, drętwieniami. Kilkugodzinne badanian i do domu. Kończyło się zawsze tak samo: nerwica. W końcu psycholog. Skończyły się pieniadze. Psychiatra - niestety nic nie powiedział. Przepisał leki. Nigdy ich nie wykupiłam.
I tak tkwię w tym prawie rok. Na dzień dzisiejszy:
- duszności - akurat dziś zaraz mam wrażenie, że oszaleję i przestanę oddychać i oczywiście umrę,
- uczucie ścisku w nosie j.w.
- zawroty głowy - lęk przed omdleniem
- ciągły płacz - nie ma dnia bez łez
- nieustający lęk
- włosy wypadają garściami
- nie potrafię przytyć, a straciłam 10kg, jem normalnie
- coraz częściej zaparcia
- lęk przed zostaniem samej w domu, bo przecież się uduszę
- ściski w gardle i jakby spuchł mi język

Rzadziej pojawiają się bóle żołądka, bóle w klatce, w plecach.

Nie wiem co miało na celu napisanie tego. A raczej wiem. Pocieszenia! Walczę z tym sama. Czasem wątpię, że to nerwica i że fizycznie nic mi nie będzie.
Na wsparcie w rodzinie nie liczę.
Wiedzą rodzice, brat i mąż.
Mama tylko mówi: "a przestań, ogarnij się". Tata nawet nie komentuje. Brat jedynie mi współczuje i codziennie pyta jak się czuję. A mąż... w kółko krzyczy, że mam się wziąć w garść, bo dlużej tego nie zniesie i straszy rozwodem.
Pojutrze są moje urodziny. Już wiem, że spędze je sama. Rodzice odmówili przyjscia, bo są pokłóceni z męzem. Mąż w pracy. Znajomych nie mam. Przyjaciółka kiedy któregoś razu wpadła na kawę i opowiedziałam jej o wszystkim... więcej się nie odezwała.

Pozdrawiam.
Wiem o czym mówisz.Mój mąż wogole tego nie przyjmuje do siebie ze jest takie coś jak zaburzenie lękowe.Zawsze mi mówi WEŹ SIĘ W GARŚĆ a ja wtedy wiem ze mnie wogole nie rozumie.Wiec nie mówię mu nic żeby go tym nie obarczac.Poprostu zmagam się z tym sama a on nie widzi ze zle się czuje.Tak samo jak reszta ludzi.Kto tego nie miał to nie jest w stanie tego pojąć i trzeba zostawić temat.Jeżeli lekarz twierdzi ze wszystko ok to trzeba sobie powiedzieć ze fizycznie jestem zdrowa i ignorować objawy choć wiem ze jest trudno bo to wszystko boli naprawdę.Z czasem będzie coraz lepiej.Nie poddawaj się
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 144
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

25 stycznia 2021, o 15:24

To w końcu neurolog zrobił ci te badania czy tylko stwierdził "na oko"? Jeśli nie zrobił badań to nie dziwię się, że nie rozwiało to twoich wątpliwości. Ja dla świętego spokoju poszłabym do innego, nawet prywatnie - porządna diagnoza by cię uspokoiła.
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

25 stycznia 2021, o 17:45

Do tej pory byłam u 3 neurologów. Miałam TK i MRI głowy. Nic tam nie mam.
ODPOWIEDZ