Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja historia, jak żyć?

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Maksencjusz
Gość

3 stycznia 2011, o 03:08

Witam,
Mam 21 lat. Wszystko zaczęło się od zapalenia marihuany blisko rok temu (prawdopodobnie po wcześniejszym wypiciu wina), wtedy poczułem się podobnie jak opisał to jeden z użytkowników tego forum - Kazik666:

"jakby ktoś mnie włączył i wyłączył... poczułem totalny niepokój, strach, przerażenie i lęk... wszystko mi się powtarzało i jakby było jedną chwilą... Jakby ktoś wcisnął play w filmie, obejrzał 10 sekund, potem znów przewinął do tyłu tak w kółko"

Jakbym wpadł w próżnię, jakby świat i ja sam się zdematerializował. Paliłem wcześniej kilka razy i raczej mnie to przygnębiało, a nie rozweselało, lecz też nie paraliżowało w ten sposób.

W tym czasie studiowałem i mieszkałem w innym mieście, do tego nieszczęsnego dnia radziłem sobie na uczelni i dobrze się bawiłem, było dużo alkoholu. Po kilku tygodniach, nie potrafiąc się po tym pozbierać, przerażony wróciłem do domu w rodzinnym mieście. Dość szybko trafiłem do neurologa, który próbował mnie lekami Afobam i Zotral, przez jakiś czas podejrzewał padaczkę "Deja vu". Owy lekarz polecił mi psychologa, ale ten nic mi nie pomógł. Dziwne uczucie trwało non stop, miałem wrażenie ciągłego deja vu, nie mogłem zasnąć i sypiałem przy włączonym świetle. Próbowałem lek "Nasen", ale źle na mnie działał. Wtedy nie było mowy o depersonalizacji i derealizacji.

Zrezygnowałem z nieefektywnego leczenia, zacząłem sam sobie jako tako radzić, ale wciąż było coś nie tak. Jakby od chwili zapalenia trawki przekroczył jakąś granicę, świat się całkowicie zmienił, załamał, co najgorsze - jakbym umarł, a teraz miał tylko wrażenie istnienia. Pół roku jakoś sobie radziłem.

I pewnego dnia trafiłem na film Numb - Facet, który się zawiesił (2007), już po opisie filmu wiedziałem, że to TO. I tak oto jestem tutaj. Mogę podpisać się pod prawie każdym objawem w przyklejonym wątku ("Krótko o nich"). To dla mnie wielki postęp, bo najgorszy był lęk przed chorobą - że nie wiem co mi jest i wariuję. Teraz mam diagnozę.
Dodam, że od powrotu do domu nie piję alkoholu. Zacząłem palić więcej papierosów niż kiedyś - do paczki dziennie. Wciąż mam problemy z zaśnięciem, kładę się o 3 w nocy, ale potrafię przespać 12 godzin dziennie. O której bym się nie położył ciężko mi jest się przebudzić.

Za to nie wiem co dalej - wrócić do tego neurologa, szukać nowego lekarza, terapeuty? Studiować dalej czy znaleźć pracę?
Studia - kompletnie nie czuję się na siłach, nigdy się nie uczyłem pilnie i jakoś zaliczałem, ale z obecnym poziomem koncentracji nie mam tam szans. Po za tym to miasto kojarzy mi się ciągle z "tym" stanem...
Praca w moim mieście - wydaje mi się, że mieszkając z rodzicami jednak im zawadzam, na pewno mnie nie wyrzucą, ale jednak źle się z tym czuję. A przeprowadzka odpada, bo nie miałbym z kim mieszkać (znajomym). Jeszcze mogę pojechać na uniwerek i spróbować swoich sił, a jeśli się nie uda to tam znaleźć pracę... Nie wiem.

Proszę o poradę, cokolwiek - wiadomo nie dostanę recepty na życie. Jak Wy radzicie sobie w życiu zawodowym, społecznym, towarzyskim?
Pozdrawiam
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

3 stycznia 2011, o 09:56

Czesc
Przede wszystkim na poczatku powiem ci ze u mnie zaczelo sie identycznie od trawki i procentow i odjechalem ostro bylo to ponad rok temu i tez wszedlem tutaj przeczytalem "krotko o nich" i kazdy objaw pasowal i poczulem mimo wszystko ulge bo wiedzialem co to jest to moje dziwne odbieranie swiata i siebie. Najbardziej sie cieszylem ze jest na to nazwa i ktos wogole wie co ja czuje
Od razu dodam ze jest u mnie lepiej o wiele niz bylo wczesniej ale tez przestalem sobie radzic ze studiami i praca ale na szczescie i tak mieszkalem z rodzicami ktorzy zajeci biznesem nie zauwazali moich odchylow
Ale tez wiedzialem ze musze cos robic i po kilku pierwszych miesiacach znalazlem prace fizyczna zeby mnie odrywala od tego stanu zebym za duzo nie myslal, poszedlem do psychologa i powiem ci ze najlepiej panstwowo...bo tam dobrze sie robi jak sie wygadasz z tego i pomaga to w strachu i zagubieniu i ja akurat za rada kolegi tu z forum postawilem tez na leki tylko niestety musialem ich pare wyprobowac ale mysle ze dzieki temu wszystkiemu jest teraz lepiej.
Moim zdaniem to najgorzej sie zaszyc w domu i myslec o tym ja wiem ze jest to ciezkie w tym stanie robic cokolwiek ale nie robienie nic pogarsza to niestety :(
wiec mimo wszystko znalezc prace bo ona w sumie zajmuje najbardziej przynajmniej mnie, do neurologa isc jedynie po to zeby moze dal skierowanie na jakies badanie na wszelki wypadek tomograf czy eeg jezeli nie miales a tak to najlepiej do psychologa, terapeuty i skonsultuj z nim czy isc do psychiatry i spróobowac leku, najlepiej walczyc z tym na kazdy sposob....
Recepty na zycie moze nie dostaniesz to fakt ale recepta moja na dd to jest taka zeby mimo wszystko probowac zyc normalnie na poczatku udawac i leczyc ten syf i musi w koncu zaczac mijac. dzielic sie sukcesami i porazkami na forum i czytac ze kazdy tak sie zmaga to mi dodaje sil ze nie jestem sam i czytac ze to mija a ja sam ci moge powiedziec ze mija.
sorki za chaos w wypowiedzi ale pisze na malym ekraniku z malej klawiatury
pozdrawiam
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

3 stycznia 2011, o 10:05

Witam!

Współczuję Ci, że tak długo się z tym męczysz.
Ile razy byłeś u psychologa? Najlepiej jest chodzić systematycznie.. Moim zdaniem ten stan mija. Do tego zawsze można dołączyć jakieś leki...
Jeśli bierzesz pod uwagę powrót na uniwerek to zrób to. Wróć do normalnego życia. Znajdź jakąś pasję. Uprawiaj dużo sportu. Nie koncentruj się za bardzo na DD - wiem, łatwo mówić, ciężej zrobić. Będzie dobrze! Wiem jak to utrudnia życie ale się nie poddaję... To musi minąć. Trzymaj się i wierz, że to minie. Pozdrawiam :)
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Awatar użytkownika
Frida
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 1 stycznia 2011, o 17:25

3 stycznia 2011, o 16:35

Ja pamiętam jeden mój odjazd po trawie, to rzeczywiście przypomina mój obecny stan derealizacji. Ale wtedy to minęło i pojawiło się znów przy depresji.
Wiem, że nie masz w sobie kropli nadziei, i nic dziwnego w takim stanie, ale to musi minąć, nie spędzimy całego życia w matriksie. Psychiatra, leki, może terapia, sport i jakoś idzie.
"Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna"
Czesław Miłosz
Kazik666
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 25 listopada 2010, o 15:44

3 stycznia 2011, o 21:52

a mowia ze trawa to lekki narkotyk ;) chociaz w sumie ja teraz mam najgorsza DD z ktora sie po prostu obudzilem,nie palac ani nie pijac nic... wtedy po trawie odczuwalem swiat tylko wzrok odrealniony,leki i ciagle zaworty glowy, po czasie zostal sam wzrok sztuczny,jakis plaski itp. wszystko to ok bylo przez okolo 2 lata ,potem czasem zauwazylem ze na kacu,czy przy duuzym niewyspaniu dziwnie mi sie robilo w glowie na sloncu,od blyskow swiatel itp.. taka wrazliwosc na to swiatlo... ale dawalem rade itp,zylem normalnie itp :) ok 7 mcy temu wrazliwosc na swiatlo sie zwiekszyla i mialem ja praktycznie codziennie , a kazde takie "zawroty" glowy powodowaly u mnie stres ze moge zemdlec czy dostac ataku padaczki na ktora chorowalem... i tak utrapialem sie z tymi zawrotami przez jakies pol roku az obudzilem sie w weekend z tym co opisalem w swojej historii... od tego czasu jest lepiej,duzo lepiej niz 2 mce temu... nie mysle jakos o tym ze wariuje,ze jest zle (chcociaz dobrze tez nie jest ;p ) staram sie jakos zyc,uczelnie zawalilem,do pracy sie nie nadaje jeszcze zeby isc.. zycie codzienne odczuwam zupelnie inaczej niz wczesniej no ale mowie jest lepiej niz 2 mce temu gdzie totalnie bylem zalamany tym stanem jak sie czulem i jak myslalem ze nie dam rady przetrwac kolejnego dnia w takim stanie... a czy to minie ? nie wiem... martwie sie ze nie ;p chociaz.. jest troche lepiej.. 3majcie sie
mike
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 11 stycznia 2013, o 18:37

11 stycznia 2013, o 18:44

Witam
Ja mam to uczucie od kilku miesięcy ostatnio bardzo mocne się to stało, wydaje mi się że moje życie (to samo) już się zdarzyło i to nie raz a kilka razy.
Widzę kilka ścieżek, które mogłem wybrać.

Np. Dzisiaj, naprawiałem te same usterki, tym samym ludziom, w tej samej firmie, o tej samej godzinie.

Dzisiaj wiem, że Taksówkarz którego odopiero ZAMÓWIĘ się spóźni, nie będzie znał drogi mnie się o nią będzie pytał, podjedzie ze złej strony do budynku.
Prawdopodobnie się strasznie upiję - chociaż nie mam takiego zamiaru, i nie lubię alkoholu którego nie pije kilka lat.
Jeśli tak się stanie będę leżał w łóżku kilka dni i stracę pracę ale nie dlatego że mnie wyrzucą tylko dlatego, że nie będę miał odwagi do niej pójść, i wypowiem umowę telefonicznie.
Wiem, że coś wieczorem wygram jakąś pierdołkę. I prawdopodobnie ośmieszę się tańcem - a ja nigdy nie tańczę ale uczucie tego że powyższe się sprawdzi mnie do tego pociągnie.

Jak to jest w ogóle możliwe ? Czy powtarzam życie za karę ? W poprzednim podjąłem złe decyzje ? Czy życie jest w ogóle realne ?

Kilka razy paliłem marychę, bardzo mało w porównaniu do znajomych którzy używają jej co drugi dzień.

Czy żyjemy w świecie wirtualnym ? A może umarłem ? A może jest to podróż w czasie - wdaje mi się że za jakiś czas dotknę jakiegoś artefaktu w biurze wielkiej korporacji do której pojadę na rozmowę i przeniosę się w czasie.


Z niecierpliwością czekam na odpowiedz. Mam nadzieje, że znajdziecie chwilkę czasu aby mi odpowiedzieć. Ja już powoli zaczynam wariować.

Do kogo mogę zadzwonić aby tą sprawę obgadać ?
Matrr
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 1 grudnia 2012, o 10:59

7 lutego 2013, o 23:38

Kolego ja podobnie jak ty miałem i też przez marihuane :/ częstował mnie kolega z klasy ;/ i na 12 razie się skończyło tym piekłem :( musimy wytrwać trzymaj się.
ODPOWIEDZ