Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja droga do delikatnego zdrowienia

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

17 lipca 2020, o 22:41

Hej zaburzeni i odburzeni 🧡 dziś na chwilę weszłam na czat po pewnej przerwie i zmotywowano mnie do napisania posta o swoim zdrowieniu z dd i nerwicy. 😏 Nigdy nie umiałam opisywać swojego stanu i nadal tak uważam, że ani zaburzenia, ani odburzenia nie da rady dokładnie opisać i trzeba to przeżyć,ale postaram się.
Najgorsze zaczęło się podstępnie dwa lata temu, kiedy byłam osłabiona antybiotykoterapią i stresem związanym z zrzucaniem wagi, być może nawet zbyt dużym zrzutem, choć nie jestem pewna czy to miało wpływ, ale jakiś dodatkowy na pewno mogło.
Dawniej też miewałam ataki paniki i nerwicowe objawy ale były one przelotne, krótkie i inaczej wyglądały.
Te stany sprzed 2 lat doprowadziły do objawów, które w ciągu pierwszych kilku miesięcy zmieniały się lub nasilały a potem ze mną zostały. Najgorsze z nich to otumanienie i uczucie dziwnej lekkiej oraz pustej głowy, zdezorientowanej, jakby się zmieniła, momentami czułam nawet że jest jakaś zdeformowana i inna ale nie fizycznie to czułam a bardziej psychicznie, bardzo trudno mi to opisać. Dziwne dźwięki w uszach, smutek bez powodu utrzymujący się i nagłe napady płaczu, depersonalizacja i jej dwa dla mnie najgorsze objawy. Uczucie, że coś się zmieniło i jest zupełnie inaczej, że zmieniła się moja głowa, dziwaczna świadomość wlasnej głowy i zwracanie uwagi na nią cały czas, choć nie chciałam tego. Tak jakby coś chciało mnie na tej głowie kiedy tylko to możliwe koncentrować. Dodatkowo miałam myśli że nie uda mi się o tym zapomnieć, bo to coś z moją głową się stało i dlatego ją tak czuję, więc nie mogę przestać jej czuć i nie będę mogła już normalnie żyć.
Drugi najgorszy objaw to brak emocji, zobojętniałam na wszystko
i bardzo ciężko mi było się z tym pogodzić, bo czynności wykonywałam z automatu i czułam się przez to jak w jakiejś głębokiej depresji. Pewnym problemem przez jakiś czas były niby arytmie serca ale nie potykania a silne drgania serca i zawsze pojawiały się w spoczynku albo podczas snu i czasami trwały kilkanaście godzin. Dodam tylko że serce mam zdrowe.
Na początku było też wiele myśli o schizofrenii, ale tu ryzykowanie mi najbardziej pomogło. Potem dużo miałam nakręcania na depresję, ale to z powodu pustki, która nie ustępowała. Pustka była moim napięciem bo czułam się spięta, ale czułam pustkę przy tym a lęk bardziej okazjonalnie choć na początku był silny. Miałam też napady natłoków myśli, bez konkretnej treści a po prostu gonitwa myśli. Pojawiał się lęk,ale po początkowym okresie podeście moje do lęku zmieniło się i częściej znikał,ale w zamian za to była pustka i smutek. 🙃
Dodatkowych objawów nie będę wymieniała, bo jak sami wiecie różnie coś łapie i różnie puszcza. Pierwsze miesiące to wybuchy płaczu i dezorientacji i paniki. Czułam że coś się skończyło i nie wróci do normalności a że było to coś innego niż kiedyś miałam, to byłam przekonana że to prawda. Trochę się przebadałam i poszłam do psychiatrów, spróbowałam też sił z psychologiem i jakoś trafiłam na forum z czego bardzo się cieszę i dziękuję wszystkim za pierwsze wsparcie, choćby w kilku słowach a potem za trochę odpowiedzi na prywatnej rozmowie. Niby to tylko słowa i zawsze te same 🤪😆 ale wtedy to kamień z serca choć na chwilkę. Znalazłam też terapię i wszystko to razem jakoś poprowadziło mnie w odpowiednią stronę.
Kiedy poznawałam historie na forum w pierwszych miesiącach, bo dużo czytałam, to postanowiłam że choćby nie wiem co się działo ze mną, to będę twardo stała przy tym, że to jest tylko zaburzenie i wszystkie moje objawy tak samo. Tak też starałam się robić ale przyznaję, że musiałam co trochę odnawiać wiedzę, bo czułam się pusta jak idiotka, jakbym nie pamiętała. Objawy utraty pamięci też były moim gwoździem dobijającym bo resetowało mi pamięć i miałam taki mętlik, że zajmowało to całą przestrzeń na moim chorym dysku. Na tym spędziłam pierwszy rok i głównie akceptacji, bo to ona była moim sposobem. Dziś starałam się zastanowić jak opisać akceptację, ale akceptacja w tym co miałam polegała głównie na akceptacji tak bardziej na siłę, bo ja za nic nie chciałam tego wszystkiego czuć. Dlatego zgadzałam się z tym na siłę, często tłumacząc sobie że to jest mi potrzebne a nie szukanie odpowiedzi czyli analizowanie. Było to chyba najważniejsze w moim zdrowieniu i jeszcze traktowanie wszystkich objawów jako jedno i tłumaczenie sobie że to jest tym samym. Ważne było ryzykowanie ale to głównie na początku i potem okazjonalnie szczególnie dla myśli o tym że stracę kontrolę ale to akurat dość szybko przyswoiłam choć nie było to też łatwe.
Napiszę jeden z moich głównych początkowych błędów w którym życie traktować chciałam jako ucieczkę od objawów a to i tak nie dawało mi ulgi ale i tak łudziłam się trochę, że może tak będzie, że będę tylko żyła i wszystko samo zejdzie.
Dlatego później o wiele wiele bardziej skupiałam się na akceptacji tych niechcianych uczyć, tłukłam do głowy sobie, że może być tak jak jest,ale nie szukałam na siłę juz życia i zajęć, bo życie miałam,ale poza akceptacja bardziej potrzebowałam szukać koncentracji na tym życiu. Wszystko może brzmieć prosto a nawet mi ktoś napisał czasem na prywatnej rozmowie, że po moich postach nie widać problemów,ale to nie tak. Po pierwsze pisanie o moim dd nie miało sensu z różnych powodów i od samego początku chciałam sama dla siebie być mimo wszystko bardziej w tym co może pomóc a nie w tym, żeby pisać że mam to czy tamto, choć wiele wiele wiele razy to wszyatko kosztowało mnie krokodyle łzy. Nie wiem do końca w którym momencie,ale zaczęło się powoli poprawiać, tyle że nie widziałam tego i każdego pewnie ranka czekałam na cudowne samopoczucie i zawsze był zonk. Dopiero Wiktor 💛 💚 w którymś momencie sprowadził mnie dość mocno na ziemię pytając, jakich ja w zasadzie fajerwerków oczekuje, bo to lepiej na które tak czekam to jest już teraz, bo wiem co robić, nie muszę brać leków i zamiast szukać odpowiedzi i super samopoczucia to dobrze się skupić na akceptacji i koncentracji na zwykłym życiu i innych problemach z emocjami a reszta odburzania jest już niepotrzebna. Przyznaję, że wtedy zniszczyło to mój światopogląd i nakręcałam się jakiś czas bardzo, że to tak to koniec bo już tak będzie zawsze jak jest teraz. Ochłonęłam jednak dość szybko i po wyjaśnieniu zrozumiałam sens tego, że szukając odpowiedzi ciągle kontroluje. Postawiłam dlatego tylko na siłową akceptację i koncentrację na życiu i zero szukania odpowiedzi na pytania jak się szybciej odburzyc bo czułam że stoję w miejscu. Po jakimś roku zaczęłam.. czuć się dobrze. 😂 Nie tak, że od razu, bo to były takie dłuższe okresy zapominania o nerwicy i głowie, nie tylko na 5 minut jak pokłóciłam się z chłopakiem, ale dłuższe a potem coraz dłuższe a teraz wstaje i kładę się bez tego. W między czasie bywało też wiele dodatkowych objawów ale dla mnie znaczenie dla nich miało ryzykowanie. Teraz o odrealnieniu przypomina mi jedynie drzemka, bo po wybudzeniu jest przez chwilę tak dziwnie ale to normalne, że tak jest po drzemce, tylko że kojarzy mi się to z tym stanem dziwnej głowy lecz za chwilę samo się rozmywa. Objawy przeszły, emocje wróciły i to co jest dla mnie przyznaje dziwne to czuję jakby ich nigdy nie było. Dziwne dlatego bo pomiędzy tym co dzieje się w głowie przy zaburzeniu a tym kiedy tego nie ma jest różnica, której nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić będąc zaburzoną choć nieraz pamiętam próbowałam 😉 Nie jest to koniec jednak mojej pracy nad sobą, bo w trakcie terapii wyszło mi reagowanie silnym palącym wstydem i miałam tak od zawsze. Myślałam kiedyś, że to normalne i każdy tak ma albo jestem nadwrażliwa ale dopiero w trakcie zdrowienia zdałam sobie sprawę, że nie jest to normalne,bo zaczęłam rozumieć lepiej pewne rzeczy dzięki nerwicy. Wiem co już z tym robić, ale jeszcze mam problem aby odróżniać sytuacje adekwatne i nieadekwatne, dlatego nadal się terapeutyzuję bo potrzebuję to lepiej sobie ułożyć. To wszystko co chciałam napisać, jeszcze raz dzięki wszystkim za to, że byliście i jesteście 💚 pozdrawiam
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

17 lipca 2020, o 23:46

Ale super jest coś takiego przeczytać <3 Z tym progresem święta prawda, mi też to zostało ostatnio uświadomione. Napiszesz coś więcej o tym wstydzie? Kiedyś na terapii psychodynamicznej próbowałem z psychoterapeutką dojść do wniosków, jakie emocje generują mi się przy myślach presjogennych, analizujących mój rozwój osobisty i doszliśmy, że to wstyd, ale nie przepracowaliśmy tego.
/przerwa od forum
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

18 lipca 2020, o 07:24

Gratulacje ;)
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

18 lipca 2020, o 12:01

Dziękuję, że mnie posłuchałaś :D :shock: daj teraz wycisk swojemu wstydowi
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

18 lipca 2020, o 21:40

lubieplacki13 pisze:
17 lipca 2020, o 23:46
Ale super jest coś takiego przeczytać <3 Z tym progresem święta prawda, mi też to zostało ostatnio uświadomione. Napiszesz coś więcej o tym wstydzie? Kiedyś na terapii psychodynamicznej próbowałem z psychoterapeutką dojść do wniosków, jakie emocje generują mi się przy myślach presjogennych, analizujących mój rozwój osobisty i doszliśmy, że to wstyd, ale nie przepracowaliśmy tego.
Z tym wstydem to jak pisałam, borykam się odkąd pamiętam,ale nie traktowałam tego jako coś dziwnego, tylko wielu rzeczy przez to unikałam. Jak mi Wiktor po pierwszym chyba już roku powiedział, to co napisałam, że przerobiliśmy już dużo podejścia do zaburzenia i ja to robię i mam nie oczekiwać od tego już więcej i teraz to już akceptacja jest puszczeniem u mnie kontroli i ja wiem już co robić, tylko mam to robić, to pogadaliśmy o innych konfliktach. Wtedy wyszedł ten wstyd i robienie sobie wyrzutów zupełnie głupich ale no tak to czułam. Ma to związek z moimi rodzicami. Z wyrzutami to poszło nawet gładko, bo zaczęłam sobie dawać dużo prawa do swojego życia, ale wstyd jest jeszcze emocją, którą czuje w wielu sytuacjach. Nawet jak się ładniej ubiorę to go czuję, jak coś kupię sobie to tak samo i doszliśmy do wniosku, że to odpowiednik poczucia winy. Przez ostatni czas wielu rzeczy już nie unikam, co jest sukcesem ale jeszcze mam często irracjonalne uczucie, że może źle postępuję w tych różnych sytuacjach, dlatego teraz na tym się chcę skupić. Tak to u mnie wygląda mniej więcej. 🧡
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 lipca 2020, o 21:44

Wielkie gratulacje dla Ciebie :) widać w tym Twoją pracę własną i upór - co najważniejsze - żeby sobie z tym poradzić. Zrobiłaś bardzo dużo żeby z tego wyjść - jeszcze raz GRATULACJE :)
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

19 lipca 2020, o 07:38

Gratuluję
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

19 lipca 2020, o 14:27

Dzięki ☺️
Olalala pisze:
18 lipca 2020, o 21:44
Wielkie gratulacje dla Ciebie :) widać w tym Twoją pracę własną i upór - co najważniejsze - żeby sobie z tym poradzić. Zrobiłaś bardzo dużo żeby z tego wyjść - jeszcze raz GRATULACJE :)
Tobie dziękuję za Twoją historię jaką opisałaś, bo ona dała mi dodatkowy duży punkt do zrozumienia, że najważniejsze jest uświadamianie mechanizmów i czas. Do tego mimo różnic w naszych objawach widziałam, że trzymałaś się własnie podejścia do nerwicowych mechanizmów i to też bardzo uparcie a potem podjęłaś pracy nad innymi problemami, podobnie jest u mnie. 😘
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

20 lipca 2020, o 10:08

Ewellla pisze:
19 lipca 2020, o 14:27
Dzięki ☺️
Olalala pisze:
18 lipca 2020, o 21:44
Wielkie gratulacje dla Ciebie :) widać w tym Twoją pracę własną i upór - co najważniejsze - żeby sobie z tym poradzić. Zrobiłaś bardzo dużo żeby z tego wyjść - jeszcze raz GRATULACJE :)
Tobie dziękuję za Twoją historię jaką opisałaś, bo ona dała mi dodatkowy duży punkt do zrozumienia, że najważniejsze jest uświadamianie mechanizmów i czas. Do tego mimo różnic w naszych objawach widziałam, że trzymałaś się własnie podejścia do nerwicowych mechanizmów i to też bardzo uparcie a potem podjęłaś pracy nad innymi problemami, podobnie jest u mnie. 😘
To cieszę się tym bardziej, że moja historia pomogła Ci w drodze do zdrowienia :) :) :) to bardzo cieszy gdy można dodatkowo komuś dać punkt zaczepienia własną historią i własnymi zmaganiami :D podjęcie pracy nad sobą napewno jest takim ważnym kolejnym krokiem w budowaniu siebie na nowo, więc bardzo dobra decyzja :)
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

20 lipca 2020, o 12:33

Gratki ode mnie również :friend:
i dzięki szczególnie za to
bo wiem co robić, nie muszę brać leków i zamiast szukać odpowiedzi i super samopoczucia to dobrze się skupić na akceptacji i koncentracji na zwykłym życiu i innych problemach z emocjami a reszta odburzania jest już niepotrzebna. Przyznaję, że wtedy zniszczyło to mój światopogląd i nakręcałam się jakiś czas bardzo, że to tak to koniec bo już tak będzie zawsze jak jest teraz. Ochłonęłam jednak dość szybko i po wyjaśnieniu zrozumiałam sens tego, że szukając odpowiedzi ciągle kontroluje.

bo tak mi się właśnie wydawało, że nie ma co nieskończoność molestować tematu, bo w ten sposób nigdy nie dajemy sobie tej normalności i braku ciągłej kontroli


Pozdrawiam :)
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

20 lipca 2020, o 13:07

Fajnie, ze jednak się zdecydowałaś coś napisać :)
Dobra robota, podziwiam :)
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

20 lipca 2020, o 14:24

Gratuluję :)
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
alaalicja
Świeżak na forum
Posty: 9
Rejestracja: 19 stycznia 2016, o 12:34

20 lipca 2020, o 17:33

A jak doszłaś do tego że masz problem z tym wstydem, jak pracowałaś i pracujesz nad tym konfliktem? Mogłabyś podać szczegóły?
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

20 lipca 2020, o 22:51

Dziękuję wszystkim za dobre słowo 😊
Katja pisze:
20 lipca 2020, o 12:33
Gratki ode mnie również :friend:
i dzięki szczególnie za to
bo wiem co robić, nie muszę brać leków i zamiast szukać odpowiedzi i super samopoczucia to dobrze się skupić na akceptacji i koncentracji na zwykłym życiu i innych problemach z emocjami a reszta odburzania jest już niepotrzebna. Przyznaję, że wtedy zniszczyło to mój światopogląd i nakręcałam się jakiś czas bardzo, że to tak to koniec bo już tak będzie zawsze jak jest teraz. Ochłonęłam jednak dość szybko i po wyjaśnieniu zrozumiałam sens tego, że szukając odpowiedzi ciągle kontroluje.

bo tak mi się właśnie wydawało, że nie ma co nieskończoność molestować tematu, bo w ten sposób nigdy nie dajemy sobie tej normalności i braku ciągłej kontroli


Pozdrawiam :)
Tak, to ważne ale do tego trzeba dojść, bo na początku pamiętam nie było mowy, żebym tak to zobaczyła. Gdzieś też chyba jakaś odburzona dziewczyna tak też pisała, więc pewnie coś w tym jest. Potrzebowałam się racjonalizować, ryzykować, trochę rozmawiać z nerwicą 🤪 i dopiero potem wydaje mi się, że mogłam usłyszeć że tego to już starczy. Mnie trudno było przyjąć do wiadomości, że robię coś dajmy na to rok czasu a momentami jest tak jak było kiedyś. Bo też nie zauważałam żadnych oznak zmiany a tak naprawdę poza samopoczuciem to trochę ich było, bo do wielu rzeczy inaczej podchodziłam niż na początku choć objawy były.
Więc w którymś momencie zaczęłam szukać dodatkowych odpowiedzi, ale trochę zrozumiałam, że rzeczywiście została w sumie akceptacja, tak jak pisałam wcześniej.
alaalicja pisze:
20 lipca 2020, o 17:33
A jak doszłaś do tego że masz problem z tym wstydem, jak pracowałaś i pracujesz nad tym konfliktem? Mogłabyś podać szczegóły?
Pogadałam z Wiktorem o sytuacjach z dzieciństwa przez pewien czas, potem dostałam pytania jakie emocje mi najczęściej towarzyszyły w życiu w różnych sytuacjach, był jakiś test czy dwa i tak mi wyszło to co wyszło, z czym się zgodziłam bo zaczęłam sobie uświadamiać jak wiele unikałam rzeczy przez poczucie winy i jak mało robiłam dla siebie. Obecnie daje sobie prawo do różnych własnych rzeczy i na razie wyłapuje te schematyczne emocje. Uświadamiam sobie, że to też będzie wymagało czasu, bo z tym też bym chciała się za bardzo pospieszyć, choć trochę lepiej jest już z tym czasem dzięki wychodzeniu z nerwicy 😁😉
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

24 lipca 2020, o 11:47

Ewellla pisze:
17 lipca 2020, o 22:41
Hej zaburzeni i odburzeni 🧡 dziś na chwilę weszłam na czat po pewnej przerwie i zmotywowano mnie do napisania posta o swoim zdrowieniu z dd i nerwicy. 😏 Nigdy nie umiałam opisywać swojego stanu i nadal tak uważam, że ani zaburzenia, ani odburzenia nie da rady dokładnie opisać i trzeba to przeżyć,ale postaram się.
Najgorsze zaczęło się podstępnie dwa lata temu, kiedy byłam osłabiona antybiotykoterapią i stresem związanym z zrzucaniem wagi, być może nawet zbyt dużym zrzutem, choć nie jestem pewna czy to miało wpływ, ale jakiś dodatkowy na pewno mogło.
Dawniej też miewałam ataki paniki i nerwicowe objawy ale były one przelotne, krótkie i inaczej wyglądały.
Te stany sprzed 2 lat doprowadziły do objawów, które w ciągu pierwszych kilku miesięcy zmieniały się lub nasilały a potem ze mną zostały. Najgorsze z nich to otumanienie i uczucie dziwnej lekkiej oraz pustej głowy, zdezorientowanej, jakby się zmieniła, momentami czułam nawet że jest jakaś zdeformowana i inna ale nie fizycznie to czułam a bardziej psychicznie, bardzo trudno mi to opisać. Dziwne dźwięki w uszach, smutek bez powodu utrzymujący się i nagłe napady płaczu, depersonalizacja i jej dwa dla mnie najgorsze objawy. Uczucie, że coś się zmieniło i jest zupełnie inaczej, że zmieniła się moja głowa, dziwaczna świadomość wlasnej głowy i zwracanie uwagi na nią cały czas, choć nie chciałam tego. Tak jakby coś chciało mnie na tej głowie kiedy tylko to możliwe koncentrować. Dodatkowo miałam myśli że nie uda mi się o tym zapomnieć, bo to coś z moją głową się stało i dlatego ją tak czuję, więc nie mogę przestać jej czuć i nie będę mogła już normalnie żyć.
Drugi najgorszy objaw to brak emocji, zobojętniałam na wszystko
i bardzo ciężko mi było się z tym pogodzić, bo czynności wykonywałam z automatu i czułam się przez to jak w jakiejś głębokiej depresji. Pewnym problemem przez jakiś czas były niby arytmie serca ale nie potykania a silne drgania serca i zawsze pojawiały się w spoczynku albo podczas snu i czasami trwały kilkanaście godzin. Dodam tylko że serce mam zdrowe.
Na początku było też wiele myśli o schizofrenii, ale tu ryzykowanie mi najbardziej pomogło. Potem dużo miałam nakręcania na depresję, ale to z powodu pustki, która nie ustępowała. Pustka była moim napięciem bo czułam się spięta, ale czułam pustkę przy tym a lęk bardziej okazjonalnie choć na początku był silny. Miałam też napady natłoków myśli, bez konkretnej treści a po prostu gonitwa myśli. Pojawiał się lęk,ale po początkowym okresie podeście moje do lęku zmieniło się i częściej znikał,ale w zamian za to była pustka i smutek. 🙃
Dodatkowych objawów nie będę wymieniała, bo jak sami wiecie różnie coś łapie i różnie puszcza. Pierwsze miesiące to wybuchy płaczu i dezorientacji i paniki. Czułam że coś się skończyło i nie wróci do normalności a że było to coś innego niż kiedyś miałam, to byłam przekonana że to prawda. Trochę się przebadałam i poszłam do psychiatrów, spróbowałam też sił z psychologiem i jakoś trafiłam na forum z czego bardzo się cieszę i dziękuję wszystkim za pierwsze wsparcie, choćby w kilku słowach a potem za trochę odpowiedzi na prywatnej rozmowie. Niby to tylko słowa i zawsze te same 🤪😆 ale wtedy to kamień z serca choć na chwilkę. Znalazłam też terapię i wszystko to razem jakoś poprowadziło mnie w odpowiednią stronę.
Kiedy poznawałam historie na forum w pierwszych miesiącach, bo dużo czytałam, to postanowiłam że choćby nie wiem co się działo ze mną, to będę twardo stała przy tym, że to jest tylko zaburzenie i wszystkie moje objawy tak samo. Tak też starałam się robić ale przyznaję, że musiałam co trochę odnawiać wiedzę, bo czułam się pusta jak idiotka, jakbym nie pamiętała. Objawy utraty pamięci też były moim gwoździem dobijającym bo resetowało mi pamięć i miałam taki mętlik, że zajmowało to całą przestrzeń na moim chorym dysku. Na tym spędziłam pierwszy rok i głównie akceptacji, bo to ona była moim sposobem. Dziś starałam się zastanowić jak opisać akceptację, ale akceptacja w tym co miałam polegała głównie na akceptacji tak bardziej na siłę, bo ja za nic nie chciałam tego wszystkiego czuć. Dlatego zgadzałam się z tym na siłę, często tłumacząc sobie że to jest mi potrzebne a nie szukanie odpowiedzi czyli analizowanie. Było to chyba najważniejsze w moim zdrowieniu i jeszcze traktowanie wszystkich objawów jako jedno i tłumaczenie sobie że to jest tym samym. Ważne było ryzykowanie ale to głównie na początku i potem okazjonalnie szczególnie dla myśli o tym że stracę kontrolę ale to akurat dość szybko przyswoiłam choć nie było to też łatwe.
Napiszę jeden z moich głównych początkowych błędów w którym życie traktować chciałam jako ucieczkę od objawów a to i tak nie dawało mi ulgi ale i tak łudziłam się trochę, że może tak będzie, że będę tylko żyła i wszystko samo zejdzie.
Dlatego później o wiele wiele bardziej skupiałam się na akceptacji tych niechcianych uczyć, tłukłam do głowy sobie, że może być tak jak jest,ale nie szukałam na siłę juz życia i zajęć, bo życie miałam,ale poza akceptacja bardziej potrzebowałam szukać koncentracji na tym życiu. Wszystko może brzmieć prosto a nawet mi ktoś napisał czasem na prywatnej rozmowie, że po moich postach nie widać problemów,ale to nie tak. Po pierwsze pisanie o moim dd nie miało sensu z różnych powodów i od samego początku chciałam sama dla siebie być mimo wszystko bardziej w tym co może pomóc a nie w tym, żeby pisać że mam to czy tamto, choć wiele wiele wiele razy to wszyatko kosztowało mnie krokodyle łzy. Nie wiem do końca w którym momencie,ale zaczęło się powoli poprawiać, tyle że nie widziałam tego i każdego pewnie ranka czekałam na cudowne samopoczucie i zawsze był zonk. Dopiero Wiktor 💛 💚 w którymś momencie sprowadził mnie dość mocno na ziemię pytając, jakich ja w zasadzie fajerwerków oczekuje, bo to lepiej na które tak czekam to jest już teraz, bo wiem co robić, nie muszę brać leków i zamiast szukać odpowiedzi i super samopoczucia to dobrze się skupić na akceptacji i koncentracji na zwykłym życiu i innych problemach z emocjami a reszta odburzania jest już niepotrzebna. Przyznaję, że wtedy zniszczyło to mój światopogląd i nakręcałam się jakiś czas bardzo, że to tak to koniec bo już tak będzie zawsze jak jest teraz. Ochłonęłam jednak dość szybko i po wyjaśnieniu zrozumiałam sens tego, że szukając odpowiedzi ciągle kontroluje. Postawiłam dlatego tylko na siłową akceptację i koncentrację na życiu i zero szukania odpowiedzi na pytania jak się szybciej odburzyc bo czułam że stoję w miejscu. Po jakimś roku zaczęłam.. czuć się dobrze. 😂 Nie tak, że od razu, bo to były takie dłuższe okresy zapominania o nerwicy i głowie, nie tylko na 5 minut jak pokłóciłam się z chłopakiem, ale dłuższe a potem coraz dłuższe a teraz wstaje i kładę się bez tego. W między czasie bywało też wiele dodatkowych objawów ale dla mnie znaczenie dla nich miało ryzykowanie. Teraz o odrealnieniu przypomina mi jedynie drzemka, bo po wybudzeniu jest przez chwilę tak dziwnie ale to normalne, że tak jest po drzemce, tylko że kojarzy mi się to z tym stanem dziwnej głowy lecz za chwilę samo się rozmywa. Objawy przeszły, emocje wróciły i to co jest dla mnie przyznaje dziwne to czuję jakby ich nigdy nie było. Dziwne dlatego bo pomiędzy tym co dzieje się w głowie przy zaburzeniu a tym kiedy tego nie ma jest różnica, której nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić będąc zaburzoną choć nieraz pamiętam próbowałam 😉 Nie jest to koniec jednak mojej pracy nad sobą, bo w trakcie terapii wyszło mi reagowanie silnym palącym wstydem i miałam tak od zawsze. Myślałam kiedyś, że to normalne i każdy tak ma albo jestem nadwrażliwa ale dopiero w trakcie zdrowienia zdałam sobie sprawę, że nie jest to normalne,bo zaczęłam rozumieć lepiej pewne rzeczy dzięki nerwicy. Wiem co już z tym robić, ale jeszcze mam problem aby odróżniać sytuacje adekwatne i nieadekwatne, dlatego nadal się terapeutyzuję bo potrzebuję to lepiej sobie ułożyć. To wszystko co chciałam napisać, jeszcze raz dzięki wszystkim za to, że byliście i jesteście 💚 pozdrawiam

Gratulacje ! Pięknie się to czyta ...Rozumiem , ze jesteś na terapii u Victora ?
Piszesz ze juz wiesz co robić ze wstydem ...Czyli co ? Opisałabys ? Ja tez chyba mam ten sam problem

Jeżeli znam schematy nerwicy i wyłapuje jej myśli i staram się ryzykowac na objawy, ale w sumie nie ma dnia żebym o niej nie pomyslala i nie zastanawiała się - tzn ze tu może być błąd ? Ze tez niejako kontroluje ?
ODPOWIEDZ