Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja derealizacja. historia

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Fobb
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 7 kwietnia 2015, o 23:18

8 kwietnia 2015, o 00:00

Witam, nie wiem czy to dobry wątek, to mój pierwszy wpis na tym Forum. Od kilku dobrych lat mam problemy ze sobą, nie będę się za bardzo rozpisywać bo nie wiem czy komuś będzie chciało się czytać, ale w czym rzecz - w tym momencie nie wiem nawet co mi jest, mam wrażenie, że fobia społeczna, derealizacja, depersonalizacja, depresja ? Lęki, ciągły stres, nie mogę się wyspać, czasem nie mogę się wysłowić, powiedzieć poprawnie jednego zdania, nie umiem się skupić, nie jestem w stanie, patologicznie boję się oceny innych osób, mam problemy ze wzrokiem, które w lepszych okresach mam wrażenie, że znikają, przestało mi już na sobie zależeć, na tym na czym zależało, każdy dzień jest jakiś męczący dosłownie wysysający z sił, widzę to wyraźnie, mam 22 lata, a czuję się jak 90latka. Wstaję rano, jest najlepiej, w ciągu dnia czuję zmęczenie, często śpię po południu, wieczorem, często mam już na prawdę dziwne myśli, nierealne obawy, poczucie winy, stres jakby ktoś mi siedział na ramieniu i ciągle podpowiadał, jak źle jest, co źle zrobiłam, jaka jestem dziwna, nieudolna, rozmyślam np nad tym, że moje dobre znajome, ciągle mnie oceniają, że zadają się ze mną z litości itp, że jestem żałosna, mimo, że np nie mam z nimi bezpośredniego kontaktu przez dłuższy czas. 2 lata temu urodziłam dziecko, nie lubiłam dzieci, nie chciałam mieć dzieci, w BARDZO dużym skrócie- z ojcem dziecka były problemy, z moją matką też i mam generalnie poczucie, że to czym teraz jestem to głównie jej zasługa. Zawsze była nadopiekuńcza, nadmiernie kontrolująca, wchodząca tam gdzie nie powinna, 2 razy wiedziała o tym, że spotykam się z jakimś chłopakiem, te 2 razy non stop zostałam porównywana do dziw*k, ciągłe komentarze, uwłaczające, poniżające, każde wyjście z domu do znajomych, czychłopaka było komentowane negatywnie, byłam przyrównywana do alkoholików, ćpunów, degeneratów, dna społecznego, nieraz całkiem bezpodstawnie. Odnośnie dziecka, to ona wie jak się zachowywać, ona umie się nim zajmować, ona o nim decyduje, ja tylko z nazwy, mam popierać to co ona zadecyduje. Po porodzie, już w trakcie ciąży, coś we mnie umarło, pękło. W tym momencie, teraz aktualnie, to nie jest zwykłe poczucie się nikim, czucie się źle, nie wiem kim jestem, nie umiem rozmawiać ze znanymi mi osobami, boję się ich, boję się siebie, widzę, że autentycznie zaczynam się bać rzeczy, sytuacji które kiedyś nie były żadnym problemem, czuję, że jestem inna, dziwna, że po prostu dzieje się coś złego bardzo złego w mojej psychice, fizycznie także. Mam doświadczenia z psychologami ale boję się bo wśród ok5/6 specjalistów tylko jeden był godny pochwały, ale jest prywatny nie stać mnie w tym momencie, nawet bałabym się zawracać mu głowę. Jest ze mną źle, nie wiem kim jestem, kim chce być, czego chcę, każdy dzień mnie męczy, nie ma już nawet dni żebym czuła się dobrze, każdy dzień jest wyniszczający mniej lub bardziej, czuję że powinnam wstydzić się, że żyje, jak żyję, jak wyglądam, to wszystko chyba spowodowane relacjami w domu. Jestem w tak chorej, toksycznej relacji z matką, ona jest manipulantką, odpychającą ochydną dla mnie osobą, ona nie jest jedynym problemem w "rodzinnym" życiu, zdarzają się dni, noce, że budzę się w nocy i płaczę, z żalu goryczy, nienawiści, wyobrażam sobie jak robię krzywdę domownikom, tylko to daje ukojenie, potem są wyrzuty sumienia i poczucie, że muszę być popier***na, że w ogóle coś takiego mam w głowie. Jeśli ktoś przeczyta, chciałam to z siebie w jakiś sposób wyrzucić, jeśli ktoś odpowie będę wdzięczna.
sebooo
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 stycznia 2015, o 15:00

8 kwietnia 2015, o 00:38

Fobb spokojnie :) po tym co napisalas moge stwierdzic ze masz tylko nerwice tzn. zachwiane emocje :) W spokoju przeczytaj sobie artykuly na forum , posluchaj nagran :p To normalne ze masz takie objawy bo umysl szuka zagrozenia i podsyla ci takie mysli. :p Potrzeba czsu i wiedzy zeby z tego wyjsc :) Tutaj wiele wiele osob ma takie objawy i to nie jest nic dziwnego :) Zaakceptuj to i nie nakrecaj sie bo to tylko iluzja :p Poczytaj artykuly :) Odrealnienie to derealizacja/depersonizacja, to nic wielkiego mi tez sie tak czulem :p uspokoj sie :) dasz rade
Pozdrawiam
Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał sił do walki.

Chialam sie podzielic ze doszlam do siebie. Wyleczylam sie --- autor Ewcia
Panikarra
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 361
Rejestracja: 18 lutego 2015, o 15:27

8 kwietnia 2015, o 00:41

Mam jedna niejasnośc. Chces widzieć te obrazy zabijania a dopiero potem masz wyrzuty czy boisz sie tych obrazów ale nie potrafisz ich powstrzymać ?

-- 7 kwietnia 2015, o 23:41 --
Mam jedna niejasnośc. Chces widzieć te obrazy zabijania a dopiero potem masz wyrzuty czy boisz sie tych obrazów ale nie potrafisz ich powstrzymać ?
Fobb
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 7 kwietnia 2015, o 23:18

9 kwietnia 2015, o 02:05

sebooo uspokoiło mnie w ogóle wyrzucenie to z siebie, nie opisałam wszystkich objawów i wszystkiego co moim zdaniem się na nie składa, bo nie chcę nikomu za bardzo głowy zawracać i zmuszać do czytania :) Czułam się już podobnie, miałam depresję stwierdzoną przez psychiatrę, czułam się już gorzej zdołowana, ale teraz po prostu już nie wytrzymuję ciągłego lęku, stresu, chwilami nie mogę znieść tego, że ktoś do mnie mówi, mam ochotę mu wykrzyczeć żeby się k**** po prostu zamknął i uciec bo mnie to przerasta. Często boję się ludzi, boję się być w zatłoczonych miejscach, a są sytuacje, że jestem po prostu sparaliżowana, nie umiem wypowiedzieć słowa albo się poruszyć, próbuję to przełamywać ale natłok myśli mnie osobiście przeraża i także paraliżuje. Bardzo możliwe, że przesadzam ale nie mam się nawet z kim tym podzielić, strach przed podzieleniem się czy przypadkiem nakierowaniem kogoś na taki tok myślenia też mnie stresuje. I już nie wiem co mi jest, najczęściej kiedy już jest lepiej, uporam się ze sobą w jakiś sposób i mogłabym stawiać kolejne kroki do normalności, czy po prostu komfortu psychicznego, wykorzystuje to moja wspomniana matka, mam z nią ciągły kontakt bo jestem od niej w wielu kwestiach uzależniona i ona umie mną manipulować, a kiedy widzi, że powodzi mi się "zbyt dobrze" nawet nie wiem kiedy, wykorzystuje moją naiwność, że stworzę z nią zdrową relację i stopniowo zamykam się w sobie i cofam się. Nie chcę zwalać na nią winy ale wieczne podkładanie kłód pod nogi sprawia, że nadzieja, że to się zmieni, że ja to zmienię umarła w dużej mierze. A ona trzyma nie na smyczy i mimo, że to jest chora relacja udaje, że wszystko jest w porządku bo tak wypada i mam się tego trzymać, po porstu oddałam jej już jakby wodze nad swoim życiem i nie mam siły się z tego wyrwać. Mam wrażenie, że w moim przypadku bardziej przydała by się interwencja osoby trzeciej np psychologa niż moja własna wiedza, już nie raz nasączyłam się mądrościami i podziałało na moment. Nie potrafię już tego poukładać.

Panikarra zaczęło się jak byłam młodsza i nie pamiętam ale chyba nie miałam wtedy żadnych wyrzutów, tylko złe emocje wyładowywałam w taki sposób, przypadkiem do tego doszłam, i czułam się lepiej, po tym, w kulminacyjnych momentach to praktykowałam chciałam się rozładować w taki sposób i tak robiłam, być może towarzyszyły temu wyrzuty, raczej nieznaczne. Po tym był długi czas, że mnie takie zachowanie nie dotyczyło i od jakiegoś ok roku zdarza się najczęściej kiedy się przebudzę w nocy czy w dzień, że czuję ogromny żal i automatycznie płaczę i nie mogę się z tych odczuć pozbierać i przychodzą takie wizualizacje, a po nich mam wyrzuty, czasem czuję niepokój tak jakby przed tym co zaraz "zrobię" ale tak jak piszesz nie mogę się powstrzymać, a potem mam żal do siebie. Nie przyglądałam się temu bo to dzieje się nagle i jest przeładowane emocjami, nie zastanawiam się nad tym za bardzo bo to daje jeszcze większe napięcie. Są też czasem sytuacje, że czuję np nienawiść, żal do jednej osoby i patrząc na nią wyobrażam sobie, że np strzelam jej w głowę i czuję, że zrobiłam co powinnam, dla swojego samopoczucia, kiedyś miałam wyrzuty teraz ich nie mam.

Dziękuję za zainteresowanie, mam wrażenie, że wszystko to brzmi infantylnie ale chcę się tego po prostu pozbyć i iść dalej, także dla dziecka, chciałabym mu pokazać jak żyć, żeby nie mieć tych problemów co ja, żeby nie widziało, że mam takie problemy, żeby nie przejęło moich zachowań, a nie potrafię.
sebooo
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 stycznia 2015, o 15:00

9 kwietnia 2015, o 10:47

Fobb ja traktuje teraz nerwice jako szanse do poukładania własnych emocji , nauczenia sie je kontrolowac :D Też mialem problemy w dziecinstwie ale nie bede sie rozpisywal :P Zaakceptuj to , mysli niech plyna :d Powiedz mam neriwce i nic mi sie nie stanie . Staraj sie podejmowac dzialnie , nie zyj objawami , zyj terazniejszoscia :D Olewaj natretne mysli :D Znajdz sobie zajecie , nerwica atakuje to na czym nam zalezy ;D nie nakrecaj sie tymi myslami bo tylko coraz bardziej bedziesz wpadac w kolo lekowe :D Z czasem lek bedzie coraz mniejszy , przerodzi sie w napiecie i calkime zniknie :D To samo z myslami :d Potrzeba czasu , to sa etapy :D A ile to bedzie trawalo zalezy tylko od ciebie. Sprobuj rozladowac jakos emocje , sport , idz do kina :P O dziecko sie nie bój nerwica nie jest dziedziczna , staraj sie dac mu jak najwiecej szczescia i radosci :D nawet jak ty cierpisz w duszy :P Pamietaj AKCEPTACJA ---- OLEWANIE NERWICY --- DZIALANIE . MAsz czas na to wszystko ^^

Pozdrowienia
Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał sił do walki.

Chialam sie podzielic ze doszlam do siebie. Wyleczylam sie --- autor Ewcia
Fobb
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 7 kwietnia 2015, o 23:18

9 kwietnia 2015, o 23:59

sebooo pozytywny z Ciebie człowiek :) A da się tego całkowicie pozbyć ? Czy to takie uprzywilejowanie na całe życie ? To strasznie męczące, czuję się cały czas zachwiana, mały pierdoł czasem potrafi mnie poschizować na resztę dnia, a czasem i dłuższy czas i kolejne napięcia się na to nakładają. Ostatnio w ogóle nie rozróżniam uczuć albo reakcji innych ludzi, np. na studiach wykładowca jest dla mnie bardzo miły, ale nie zachwycony moją pracą, a ja idę przez resztę dnia z przeświadczeniem, że musi mnie mieć za upośledzoną, z litości jest miły bo wie, że za mądra nie jestem. I że np wszyscy którzy mnie mijają też tak myślą, kobiety w sklepie też tak myślą, każdy tak myśli.
sebooo
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 stycznia 2015, o 15:00

10 kwietnia 2015, o 00:21

Fobb tak da sie :p Duzo juz osob wyzdrowialo dzieki forum i wlasnej pracy :) Niezbedna wiedze masz tutaj na forum :) Skorzystaj z niej ,Foob potrzeba czasu na to :) Zaakceptuj to -- Narazie mam nerwice i tyle .Tak naprawde nic sie niez mienilo. , tylko twoja percepcja :)Emocje moga byc przytlumione , zachwiane bo wlasnie nerwica to zachwianie emocjonalne i dlatego tak wszystko odczuwasz i masz takie mysli :) Nie daj sue wciagnac w takie mysli :p Im szybciej zrozumiesz ze to nerwica i zaczniesz dzialac tym szybciej to minie :) JAK chcesz poczytaj historie odburzonych :)

Peace
Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał sił do walki.

Chialam sie podzielic ze doszlam do siebie. Wyleczylam sie --- autor Ewcia
Fobb
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 7 kwietnia 2015, o 23:18

11 kwietnia 2015, o 18:17

sebooo Dziękuję za zainteresowanie, skorzystam z porad :) Jak tak o tym myślę, to może ja zawsze miałam tylko nerwicę ale potęgowałam i wkręcałam się we wszystkie odczucia miliard razy bardziej niż powinnam. Powtarzam sobie teraz często, że mam nerwicę i to nie istnieje, tak jak napisałeś i nie jestem jakaś upośledzona i automatycznie akceptuje i to momentalnie pomaga :):) ale tylko na moment, chociaż po tym nie ma takiego hardcoru jak kilka dni temu. Muszę poszukać więcej informacji. Jeśli mogę Cię jeszcze pomęczyć, to kiedyś czytałam o nerwicy, że tak jakby nerwica jest w jakimś organie wewnętrznym ? np nerwica serca, to tak działa ? Ale bardziej istotne, czy ta fobia społeczna, albo jakaś chora wstydliwość, małomówność, panika przed zaufaniem człowiekowi, odezwaniem się wszystko, co związane z interakcją z ludźmi to też z tego wynika, czy to inny problem? Nie mam tak z natury bo kiedy czuję się przy kimś swobodnie, rzadko ale się zdarza, to jestem bardzo otwarta, aż za, to też trochę nerwowe bo za dużo mówię i się tłumaczę, ale mniejsza.
sebooo
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 stycznia 2015, o 15:00

11 kwietnia 2015, o 19:29

Nie Fobb nie ma takiego czegos jak nerwica serca :) Mozna miec wade serca , albo jakas fizyczna chorobe :p Nerwica to choroba duszy nic fizycznego chodz przy nerwicy wystepuje wiele objawow somatycznych :)
Fobie spokeczna mozna miec rowniez bez nerwicy :) Ake jak najbardziej w nerwicy mozesz miec fobie spoleczna :) Ja akurat w nerwicy tez mialem poczatki fobii spolecznej :) Wtedy wlasnie trzeba zaczac wychodzic z domu , jak najwiecej interakcji z ludzmi chodz moze sprawiac trudnosc :p Fobb powoli nie zrozumiesz wszystkiego odrazu , mi to przyszlo z czasem :) Zobacz sobie 24 etapy trwania nerwicy wedkyg kamienia i sie sklasyfikuj. :) KORZYSTAJ Z WIEDZY NA FORUM i DZIALAJ :p. Z czasen wszystko zrozumiesz :p ^^ ZAAKCEPTUJ TO I STARAJ SIE MIEC DYSTANS :P
POZDRAWIAM :) 3 MAM KCIUKI
Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał sił do walki.

Chialam sie podzielic ze doszlam do siebie. Wyleczylam sie --- autor Ewcia
Awatar użytkownika
nigra88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 240
Rejestracja: 17 lutego 2015, o 12:34

11 kwietnia 2015, o 19:44

Nerwica ma różne postaci, to, ze czasem słyszysz np. Nerwica serca czy żołądka, to możliwe ale sa to raczej objawy wegetatywne, takie, ktore sa odczuwalne w ciele. Układ nerwowy jest połączony z innymi układami w ciele i jego stan ma bardzo duży wpływ na nasze ciało ogółem, czyli np. Jak jesteś długo zestresowany, może ci być niedobrze, może bolec serce, głowa itp. Wszystko jest wynikiem stresu, nie wadą danego organu. W skrócie-To, ze przeskakuje serce ze stresu, nie znaczy, ze masz chore serce. To nazywa sie właśnie wtedy nerwica serca.
Poza tym nerwica lękowa to zbiór bardzo wielu elementów, objawow, nie tylko tych fizycznych jak to serce wyżej wymienione ale tez psychicznych. I tu są te twoje objawy typu ciągle napięcie, napady paniki, lęk wolnopłynący, nieśmiałość, nieufność czyli lęk społeczny, agorafobia, myśli natrętne, niskie poczucie własnej wartości, bezsenność spowodowana tym wszystkim, dalej idzie derealizacja czy depersonalizacja i wiele innych.
Co do tej nieufności to spokojnie, tutaj bardzo dużo ludzi tak ma. Ostatnie dwa Twoje zdania to jak żywcem o mnie :D to poprostu lęki nas blokują przed spontanicznością i otwartością bo nakazują sie bać oceny innych i innych głupot.
"Zastanów się, przed czym chroni cię twój strach, a zgodzisz się ze mną. I zobaczysz swoje szaleństwo."
Fobb
Świeżak na forum
Posty: 5
Rejestracja: 7 kwietnia 2015, o 23:18

18 kwietnia 2015, o 23:52

Sebooo dzięki za porady i wytłumaczenia :) podoba mi się bardzo i budujące jest Twoje podejście do tego :D
Nigra88 to wszystko do mnie bardzo przemawia bo sama z siebie jestem takiego zdania, że wszystko zaczyna się w głowie i choroby fizyczne wychodzą od problemów psychicznych, tylko tak słyszałam nie raz, że ktoś miał zlokalizowaną? nerwicę serca czy innego organu i to mnie zastanawiało, czy to tak działa bo wydawało mi się to nieco dziwne. A co do nieufności to mnie bardzo męczy, nie mówię o sytuacjach, że praktycznie boję się ludzi z którymi mnie dużo nie łączy, ale np ostatnio z nieba mi spadł facet anioł i bardzo często, kiedy się spotykamy, (z resztą tak samo mam z najlepszymi znajomymi) to coś mnie okrutnie blokuje, mimo, że nie ma logicznych przyczyn i to nie jest nieśmiałość tylko te uczucia sprawiają, że siedzę jakby nie w sobie tylko trochę obok? i sytuacja się toczy a ja w niej nie uczestniczę w 100%, nawet nie umiem tego opisać, zdarza się też poczucie winy, że przebywam z ludźmi dla przyjemności, że to nie normalne, że wychodzę gdzieś w celach towarzyskich, co potęguje lęki i niechęć do tych kontaktów, czasem dochodzi do tego, że widzę wrogów w ludziach przyjaźnie nastawionych. To wszystko jest jakąś logiczną całością tylko muszę z tego jakoś wyjść.
ODPOWIEDZ