Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja bardzo DŁUGA historia

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

24 lutego 2016, o 12:19

Witam wszystkich

Postanowiłam za przykładem innych stworzyć swój własny temat żeby pisać o swoich postępach w jednym miejscu. Od dziś postanowiłam coś zrobić dla siebie i przestać się usrywać z tym wszyskim. Pragnę powoli iść do przodu robiąc choćby najmniejszy kroczek do wolności. Wiele osób mnie pewnie kojarzy z postów. Nie będę tutaj może idealnie wszystkiego opisywać bo na to może jeszcze kiedyś przyjdzie czas. Zacznę tylko od tego, że moje zaburzenie ciągnie się od około 10 lat z przerwami. Nie miałam żadnych patologi w domu, super dzieciństwo, rodzina itd a jednak mnie dopdało. Teraz wiem dłaczego...zbyt dużo od siebie wymagałam i wymagam a nie można być perfekcyjnym. Ja nawet nie robiłam tego dla kogoś, po prostu byłam i nadal jestem katem dla samej siebie.Ani jednego oblanego egzaminu na studiach w ciągu 5 lat itd mozna by wyliczać. To jednak nie studia były przyczyną mojej nerwicy, ani nie jakieś konflikty wewnętrzne wielkie, nie było to też wkraczanie w dorosłość i urodzenie dziecka. Ot żyłam sobie szczęśliwie przez 25 lat i dopadło mnie na odstatnim roku studiów, po jednym z wykładów (a studiowałam biologię) wkręciłam sobie raka piersi, a że uważałm się za wyrocznie w medycynie to nawet nie poszłam do lekarza żeby sprawdzić. Byłam pewna że to rak i tak trwałam w ogromnym stresie że zostało mi już niewiele życia. Postanowiłam sie idiotka nie leczyć tylko żyć bez szpitali , chemii i leczenia. Tak wytrzymałam 3 miesiące codziennie rano budząc się z myslą że jest się smiertelnie chorya. Po 3 miesiącach takiego stresu mój organizm nie wytrzymał i pewnego dnia poczułam się dziwnie slabo i jakoś tak nieswojo. To wtedy się zaczęło. Ja przypisałam to rozwijającemu się nowotworowi i chyba nie muszę kończyc spirala zaczęła się nakręcać. Ciągle mi było słabo , kręciło się w głowie itd. do lekarza dalej nie szłam......Ktoś może powiedzieć "Jak można być takim idiotą??' Jak widać można. Po chyba 2 latach to się już zbadałam bo już jednak strach stawał się silniejszy i już wolałam tą diagnozę raka, który się okazał łagodną zmianą. Niestety przyniosło to tylko chwilową poprawę bo spirala nerwicy była już chyba za bardzo nakręcona. Zniknął bodziec ,który to wywołał ale nerwica się już nie chciała cofnąć. Do tego ja się z tą informacją nie podzieliłam z nikim i jeszcze żyłam w stresie udając że wszystko ok. Gdybym wtedy poszła od razu do lekarza prawdopodobnie nie miałabym żadnej nerwicy. Do tego zawsze byłam trochę pesymistycznie nastawiona do życia ale ogólnie lubiłam swoje życie, teraz przez własną głupotę stało się piekłem. Stałam się 5 razy bardziej wyczulona na punkcie swojego zdrowia. Nie będę się może za bardzo rozwijać. Dodam tylko, że miałam chyba wszystkie możliwe i miewam objawy somatyczne. Po kilku latach somatyki dopadły mnie też natrętne myśli głównie samobójcze i bałam się depresji. Miałam i miewam też okresowo dd. Byłam 2 razy na terapii i brałam 2 razy leki ale po lekach zawsze wracało. Od 1,5 roku jestem na forum. Leki odstawiłam i działam sama. Dopiero mogę powiedzieć że od 1,5 roku poznałam mechanizmy nerwicy, wcześniej nikt mi tego nie tłumaczył. Moim obecnym problemem jest skupianie sie na zdrowiu i oględnie mówiąc boję się badań, szpitali. Postanowiłam jescze raz się przebadać żeby nie mieć wymówek. Obecnie mam największe problemy z sercem i nie chcąc popełnić błędu jak przed laty poszłam do kardiologa co kosztuje mnie bardzo wiele stresu. Robię też krew i zapisana jestem na usg brzucha. Jak wszystko zaliczę to nie będe mieć już wymówek przed rozprawieniem się z nerwicą. Jak narazie echo serca ok, reszta w diagnozie. Postanowiłam tu pisać o postępach bo może jak publicznie się zmotywuję to będzie mi łatwiej . Postanowiłam że już nie chcę zmarnować kolejnych 10 lat. Teraz mam też problem choć nie zawsze z wychodzeniem z domu bo na ulicy, w sklepach mi się robi słabo, a zwalam to znowu na serce.
. Cały czas pracuję choć czasem mam Meksyk wszystkich głowie to nigdy nie byłam na zwolnieniu.
Chce zacząć wreszcie życ......Będę tu czasem coś dopisywać, w sumie to nawet dla siebie. Mam nadzieję że mi się wkońcu uda z tego wyjść
pozdrawiam wszystkich
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

24 lutego 2016, o 23:11

Powiem Ci Betii, że u mnie podobnie. Nerwica od sześciu lat z nawrotami po odstawianiu leków (trzy razy). Dopiero tutaj dostałam olśnienia co mi jest, dopiero tutaj zrozumiałam że nie jest ze mną źle,że takich ludzi jak ja są tutaj setki i że każdy mnie rozumie...Żadne terapie nie pomagały, leki tylko na czas ich brania, rodzina zawsze powtarzała, że mam się ogarnąć, że taka silna kobieta nie powinna się poddawać( tylko,że ja nie wiedziałam co mi jest i dostawałam okrutnych stanów depresyjnych). Tutaj dzięki artykułom, nagraniom a przede wszystkim ludziom stanęłam na nogi i już się nie boję tak bardzo jak kiedyś, tutaj dostałam wsparcie i dobre słowo! Zacznijmy w końcu normalnie żyć. Spokojnej nocy. :papa
Bo jak nie my to kto ????????
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

25 lutego 2016, o 09:13

Dziękuję Kasia, teraz jestem tak zdeterminowana, że musi mi się udać. Brakuje jeszcze tej pewności w postaci badań, które przechodzę, a potem już nic nie jest w stanie mi stanąć na drodze :D
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

25 lutego 2016, o 09:34

Betii powodzenia a 3mam mocno kciuki za Ciebie :)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
katarynka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 281
Rejestracja: 14 stycznia 2016, o 20:09

25 lutego 2016, o 10:24

Betii ja mam nerwice od dziecinstwa a od 2004 roku ciągnie sie za mną ,oczywiscie są przerwy np dwa :P lata na odpoczynek od niej i bum.Natręty najgorsza rzecz jaka mnie spotkała. Gdy znalazłam to forum, co prawda zbyt pózno znalazłam to odżyłam troche. :D Są dni lepsze i gorsze.Walczmy :dres: nie poddawajmy sie,przeciez mozna z tego wyjsc dowodem jest Victor admin iGrzegorz Szaffer-Szaffer.pl.
Ponoc dobry jest wiesiołek jest w tabletkach w aptece i banany,myśle,że mało kto ich nie lubi no i wsparcie nas samych.To forum to po prostu świetna sprawa :P Nie poddawajmy sie,betii trzymam kciuki za Ciebie. :D Dobrze,ze mozemy sie tu wygadać,bo najlepiej my sie tu na forum zrozumiemy,bo często mamy takie same lub podobne problemy. Do boju :dres:
nady
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 47
Rejestracja: 6 września 2015, o 13:18

25 lutego 2016, o 10:29

Betti najwyższa pora stawic czoła nerwicy, ale właśnie tak świadomie. Dobrze że tego chcesz bo najgorzej się bac i uciekac. Wiedząc z czym mamy do czynienia możemy stanąc przed naszym WROGIEM i powiedziec w końcu DOSC. Ja walczę też od dwóch lat, na razie z marnym skutkiem, ale w grupie siła i mam nadzieję że naszą pracą i wzajemnym wsparciem pokonamy nerwicę.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

25 lutego 2016, o 14:03

betii, to ja Ci powiem - nie czekaj na wyniki badań tylko już teraz żyj normalnie. Odpowiedz sobie na pytanie: czy to, że teraz sie tym przejmujesz zmieni coś w tych wynikach? Czy jak będziesz się przejmować to uchroni Cię to przed czymś? Czy do tej pory taki sposób myślenia dał Ci coś? Jeśli na wszystkie pytania Twoja odpowiedź brzmi NIE to zmień strategię :-) Jak to mówi Divin: "dostajesz to samo, bo robisz to samo". Rób teraz na przekór. To najlepsza wskazówka żeby zmienić swoje podejście: robić sobie na przekór. A zobaczysz, że swiat się I tak nie zawali, a będzie wręcz piękniejszy.

Ale I tak jesteś dzielna I odważna I idziesz do przodu :-)

Z nerwicą się nie walczy tylko się ją akceptuje - robi coś mimo tego, że jest. Walka to najgorsze co może być, bo to sprawia, że widzicie w niej przeciwnika. A to jest gówno prawda, ona jest takim pryszczem podług Waszej siły, że jak to poczujecie to ją wyśmiejecie totalnie. Ona robi z człowieka takiego umysłowego debila. Jest żałosna :-)
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

25 lutego 2016, o 14:20

Olala tak właśnie postanowiłam, od wczoraj próbuję żyć inaczej bo i tak nic nie zmienię. Wczoraj super dzień. Dziś próbowało mnie złapać najpierw odrealnienie, potem jakaś deprecha ale to wysmiałam. Teraz ze 2 razy serce mi coś szarpnęło ale sie tym nie przejełam. Oby sił starczyło :D
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

25 lutego 2016, o 15:43

betii pisze:Olala tak właśnie postanowiłam, od wczoraj próbuję żyć inaczej bo i tak nic nie zmienię. Wczoraj super dzień. Dziś próbowało mnie złapać najpierw odrealnienie, potem jakaś deprecha ale to wysmiałam. Teraz ze 2 razy serce mi coś szarpnęło ale sie tym nie przejełam. Oby sił starczyło :D
Starczy Ci sił, zobaczysz. W końcu szala przesunie się na drugą stronę. Tylko bądź cierpliwa I bardzo wyrozumiała dla siebie, jak dla najlepszej kumpeli :-) jak poczujesz bluesa to zobaczysz ile masz w sobie sił, nawet sobie z tego sprawy nie zdajesz. To, że to gówno tyle Ci miesza już jest najlepszym tego przykładem. Jesteś wartościowym, silnym człowiekiem, musisz tylko poczuć tą siłę, ale to przyjdzie z czasem, na pewno :-) wierzę w Ciebie, jak wierzę w siebie!
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

8 marca 2016, o 07:19

Od mojego wpisu minęło jakieś 2 tyg. odkąd postanowiłam coś zmienić. Co u mnie? Ogólnie dobrze. Miewam objawy, główne sercowe, coś mi czasem się przekręca i potyka - akceptuję, nieraz na siłę :roll: . Odkąd tak robie czuję się lepiej, objawy też stały się nieco słabsze. Nie miewam lęku wolnopłynącego, ataki paniki coraz rzadziej. Staram sie nie użalać nad sobą, choć miewałam gorsze chwile. Czekam wciąż na pozostałe badania, może to jedynie zakłóca mi trochę spokój bo mam na tym punkcie odchyły ale mam nadzieję że wszystko będzie ok.
Odkąd zaczełam swoje odburzanie to miałam tysiąc kryzysów ale zauważyłam że poza 2 może 3 mega kryzysami to od grudnia jest zdecydowanie lepiej.Oby progres się utrzymywał. Jestem jakaś spokojniejsza bo przestałam się z tym tak strasznie szarpać, stwierdziłam nawet ostatnio ,że nawet jeśli badania coś wykarza to przecież będę się leczyć i świat się na ty nie skończy - to założenie pozwoliło mi sie uspokoić. Chcę wykorzystać każdą chwilę życia.... :P
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

8 marca 2016, o 07:56

Brawo Betii tak trzymaj !!!:)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

11 marca 2016, o 13:55

Wczoraj się troszeczkę pochwalilam a dziś dość dziś dowalaja objawy.Muszę się mocno napocic żeby akceptować.Przynajmniej wiem czym to jest spowodowane.Jutro mam badania krwi i to jest główny powód.Nie umiem jeszcze na luzie podchodzić do m lekarskich.Tu lek bierze górę.Mowie ze najwyzej cos mi wyjdzie zle ale ciezko mi to zaakceptowac w pełni.Niestety wiem ze najbliższe półtora tygodnia będzie gorsze sexwzgledu na te badania.No cóż muszę nad tym pracować bo badania były moja zmora od zawsze.

-- 10 marca 2016, o 09:51 --
Krew pobraną, wyniki niestety jutro.Myślałam ze popołudniu będą.Trzeba wytrzymać do jutra, oby wszystko wyszło dobrze.

-- 11 marca 2016, o 14:55 --
Odebrałam dziś swoje wyniki krwi. Praktycznie wszystko w normie poza żelazem, którego mam za dużo. Norma jest 30 a ja mam 33. Bardzo się martwię. Dodam ,że z wit. biorę tylko duża dawkę wit ć, witamin z grupy B. Badanie zrobiłam w 1 dzien okresu. Powtórzę je po okresie i odstawiam vitaminy które wcześniej wymieniłam. Ktoś tak miał??? Nadmiar żelaza powoduję osłanbienie, szybkie męczenie i może być groźne. martwię się
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

11 marca 2016, o 20:53

betii, z tego co mi się wydaje to badań krwi nie robi się w trakcie miesiączki, a już tym bardziej żelaza kiedy jest ubytek krwi z organizmu. Powtórz badania za kilka dni, po okresie.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

3 maja 2016, o 17:21

Dziś zaliczone usg brzucha.Wszystko ok.Tak sie denerwowalam a jak szłam na to badanie to serce mi potykalo raz za razem i szalalo nacwszystkiecstrony.Masakra jak miałam roregulawany rytm bicia.Czy może być coś takiego jak arytmia oś stresu?

-- 16 marca 2016, o 16:01 --
Wczoraj p owtorzylam badanie poziomu zelaza.Spadlo i wyszło w normie.Tyle dni nerwów bez potrzeby ale tak działa nasz nerwicowy umysł.Dziś idę z wynikami do kardiologa.Oczywiście jest stres i napięcie.Co to będzie?Co powie?Czy nie wyląduje w szpitalu bo tak zemmną zle?itd.Od niedzieli mam jeszcze kryzys i depresję z powodu bliskiej osoby w rodzinie.54 lata i pęknięcie tętniaka w mózgu.Czasem zaczynam sobie wkrecac to samo ale próbuje te myśli ignorować.Każdy po takim wydarzeniu sie boi i zastanawia nad kruchoscia życia ja tym bardziej.Jest mi przez to wszystko bardzo ciezko,trudno ignorować straszace mysli.Kryzys sie przeciaga ale muszę to przetrwać.Mam nadzieję ze powrócę do równowagi.

-- 23 marca 2016, o 14:00 --
Jak już niektórzy zauważyli ostatnio wyżalam się na forum. Znów mega kryzys po smutnych wydarzeniach w moim życiu. Choć wydawało mi sie że radzę sobie dobrze to po pogrzebie nerwica buchneła wielką parą. Zaczełam odczuwać objawy ze strony głowy: uciski, zawroty, bycie pijaną. Wczoraj chyba była kulminacja tego wszystkiego bo według mnie przezyłam atak paniki. Trzęsłam się cała, kręciło mi się w głowie aż zaczełam wymiotować. W nocy mega lęk i poranek też w lęku jak to dziś będzie. To ciągła analiza nie daje mi wytchnienia a miałao byc tak pięknie. Przeszłam wszystkie badania a tu bach, padło na głowę. Umysł podpowiada: Głowy nie badałaś przecież, może tam co ś jest i to mnie straszy. Dziś wzięłam hydroksyzyne bo już nie mogłam wytrzymać napięcia i lęku. Pracuję i probuję oswajać myśli i nie zwracać uwagi na objawy. Wiem, że musi minąć trochę czasu żeby to wszystko się uspokoiło. Będę z uporem wierzyć że nic ni nie jest i nic mi się nie stanie.Z uporem.....Dziś znów postanowiłam że się nie poddam i spróbuję poszukać siły do dalszej walki z tym całym rozwalonym stane,m emocjonalnym. Czasem jak jestem w lepszej formie to wydaje mi się to wszystko proste a w chwilach kryzysu człowiek nawet zapomina jak się nazywa nie mówiąc o odpuszczaniu lękowi i emocjom. Nie moge się poddać, najwyżej mi się coś stanie...tak sobie mówię ale ciężko mi to przyjąć...muszę jeśli chce zrobić krok do przodu. Wątpliwości nie mogą mnie wciąż cofać choć wiem , że stale będą ale mam nadzieję że z czasem będą słabły....

-- 25 marca 2016, o 14:17 --
Ostatnio u mnie ciągle narzekanie z powodu objawów które wróciły ze strony głowy.Chyba nie umiem się im poddać bo jak zaryzykować na kręcenie się w głowie?kręci się a człowiek jest wystraszonybi zdezorientowany.Do tego dochodzą mi od tych objawów stany depresyjne.Może jeszcze wszystko się pouklada.Chodzę ciągle i skanuje czy mi sie kręci a od tego zaraz coś tam czuję.Powinnam skupiać uwagę naczym innym ale teraz nie bardzo ppotrafię.Jednym słowem ciężki i kryzysu ciąg dalszy.Mam nadzieję ze nastąpi w koncu dzień gdzie będę miała spokojne wnętrze i ciało od objawów somatycznych. Tak bardzo chcę z tego wyjść a coraz bardziej się w to zaglebiam.Nie chcę do końca życia mieć łatki zaburzonej i sie w tym cały czas kręcić.Dziś wydaje mi sie ze za rok może będzie już ok po czym rok mija a ja dalej w tym samym miejscu.Nie powiem bo wydaje mi sie ze postępy to i tak zrobiłam w porównaniu do tego co było.Przynajmniej jestem świadoma tego wszystkiego ale ból wewnętrzny ciągle odczuwam a chcę się czuć wolną w środku i szczęśliwa.

-- 15 kwietnia 2016, o 11:48 --
betii pisze:Witam wszystkich

Postanowiłam za przykładem innych stworzyć swój własny temat żeby pisać o swoich postępach w jednym miejscu. Od dziś postanowiłam coś zrobić dla siebie i przestać się usrywać z tym wszyskim. Pragnę powoli iść do przodu robiąc choćby najmniejszy kroczek do wolności. Wiele osób mnie pewnie kojarzy z postów. Nie będę tutaj może idealnie wszystkiego opisywać bo na to może jeszcze kiedyś przyjdzie czas. Zacznę tylko od tego, że moje zaburzenie ciągnie się od około 10 lat z przerwami. Nie miałam żadnych patologi w domu, super dzieciństwo, rodzina itd a jednak mnie dopdało. Teraz wiem dłaczego...zbyt dużo od siebie wymagałam i wymagam a nie można być perfekcyjnym. Ja nawet nie robiłam tego dla kogoś, po prostu byłam i nadal jestem katem dla samej siebie.Ani jednego oblanego egzaminu na studiach w ciągu 5 lat itd mozna by wyliczać. To jednak nie studia były przyczyną mojej nerwicy, ani nie jakieś konflikty wewnętrzne wielkie, nie było to też wkraczanie w dorosłość i urodzenie dziecka. Ot żyłam sobie szczęśliwie przez 25 lat i dopadło mnie na odstatnim roku studiów, po jednym z wykładów (a studiowałam biologię) wkręciłam sobie raka piersi, a że uważałm się za wyrocznie w medycynie to nawet nie poszłam do lekarza żeby sprawdzić. Byłam pewna że to rak i tak trwałam w ogromnym stresie że zostało mi już niewiele życia. Postanowiłam sie idiotka nie leczyć tylko żyć bez szpitali , chemii i leczenia. Tak wytrzymałam 3 miesiące codziennie rano budząc się z myslą że jest się smiertelnie chorya. Po 3 miesiącach takiego stresu mój organizm nie wytrzymał i pewnego dnia poczułam się dziwnie slabo i jakoś tak nieswojo. To wtedy się zaczęło. Ja przypisałam to rozwijającemu się nowotworowi i chyba nie muszę kończyc spirala zaczęła się nakręcać. Ciągle mi było słabo , kręciło się w głowie itd. do lekarza dalej nie szłam......Ktoś może powiedzieć "Jak można być takim idiotą??' Jak widać można. Po chyba 2 latach to się już zbadałam bo już jednak strach stawał się silniejszy i już wolałam tą diagnozę raka, który się okazał łagodną zmianą. Niestety przyniosło to tylko chwilową poprawę bo spirala nerwicy była już chyba za bardzo nakręcona. Zniknął bodziec ,który to wywołał ale nerwica się już nie chciała cofnąć. Do tego ja się z tą informacją nie podzieliłam z nikim i jeszcze żyłam w stresie udając że wszystko ok. Gdybym wtedy poszła od razu do lekarza prawdopodobnie nie miałabym żadnej nerwicy. Do tego zawsze byłam trochę pesymistycznie nastawiona do życia ale ogólnie lubiłam swoje życie, teraz przez własną głupotę stało się piekłem. Stałam się 5 razy bardziej wyczulona na punkcie swojego zdrowia. Nie będę się może za bardzo rozwijać. Dodam tylko, że miałam chyba wszystkie możliwe i miewam objawy somatyczne. Po kilku latach somatyki dopadły mnie też natrętne myśli głównie samobójcze i bałam się depresji. Miałam i miewam też okresowo dd. Byłam 2 razy na terapii i brałam 2 razy leki ale po lekach zawsze wracało. Od 1,5 roku jestem na forum. Leki odstawiłam i działam sama. Dopiero mogę powiedzieć że od 1,5 roku poznałam mechanizmy nerwicy, wcześniej nikt mi tego nie tłumaczył. Moim obecnym problemem jest skupianie sie na zdrowiu i oględnie mówiąc boję się badań, szpitali. Postanowiłam jescze raz się przebadać żeby nie mieć wymówek. Obecnie mam największe problemy z sercem i nie chcąc popełnić błędu jak przed laty poszłam do kardiologa co kosztuje mnie bardzo wiele stresu. Robię też krew i zapisana jestem na usg brzucha. Jak wszystko zaliczę to nie będe mieć już wymówek przed rozprawieniem się z nerwicą. Jak narazie echo serca ok, reszta w diagnozie. Postanowiłam tu pisać o postępach bo może jak publicznie się zmotywuję to będzie mi łatwiej . Postanowiłam że już nie chcę zmarnować kolejnych 10 lat. Teraz mam też problem choć nie zawsze z wychodzeniem z domu bo na ulicy, w sklepach mi się robi słabo, a zwalam to znowu na serce.
. Cały czas pracuję choć czasem mam Meksyk wszystkich głowie to nigdy nie byłam na zwolnieniu.
Chce zacząć wreszcie życ......Będę tu czasem coś dopisywać, w sumie to nawet dla siebie. Mam nadzieję że mi się wkońcu uda z tego wyjść
pozdrawiam wszystkich
-- 15 kwietnia 2016, o 11:49 --
betii pisze:Witam wszystkich

Postanowiłam za przykładem innych stworzyć swój własny temat żeby pisać o swoich postępach w jednym miejscu. Od dziś postanowiłam coś zrobić dla siebie i przestać się usrywać z tym wszyskim. Pragnę powoli iść do przodu robiąc choćby najmniejszy kroczek do wolności. Wiele osób mnie pewnie kojarzy z postów. Nie będę tutaj może idealnie wszystkiego opisywać bo na to może jeszcze kiedyś przyjdzie czas. Zacznę tylko od tego, że moje zaburzenie ciągnie się od około 10 lat z przerwami. Nie miałam żadnych patologi w domu, super dzieciństwo, rodzina itd a jednak mnie dopdało. Teraz wiem dłaczego...zbyt dużo od siebie wymagałam i wymagam a nie można być perfekcyjnym. Ja nawet nie robiłam tego dla kogoś, po prostu byłam i nadal jestem katem dla samej siebie.Ani jednego oblanego egzaminu na studiach w ciągu 5 lat itd mozna by wyliczać. To jednak nie studia były przyczyną mojej nerwicy, ani nie jakieś konflikty wewnętrzne wielkie, nie było to też wkraczanie w dorosłość i urodzenie dziecka. Ot żyłam sobie szczęśliwie przez 25 lat i dopadło mnie na odstatnim roku studiów, po jednym z wykładów (a studiowałam biologię) wkręciłam sobie raka piersi, a że uważałm się za wyrocznie w medycynie to nawet nie poszłam do lekarza żeby sprawdzić. Byłam pewna że to rak i tak trwałam w ogromnym stresie że zostało mi już niewiele życia. Postanowiłam sie idiotka nie leczyć tylko żyć bez szpitali , chemii i leczenia. Tak wytrzymałam 3 miesiące codziennie rano budząc się z myslą że jest się smiertelnie chorya. Po 3 miesiącach takiego stresu mój organizm nie wytrzymał i pewnego dnia poczułam się dziwnie slabo i jakoś tak nieswojo. To wtedy się zaczęło. Ja przypisałam to rozwijającemu się nowotworowi i chyba nie muszę kończyc spirala zaczęła się nakręcać. Ciągle mi było słabo , kręciło się w głowie itd. do lekarza dalej nie szłam......Ktoś może powiedzieć "Jak można być takim idiotą??' Jak widać można. Po chyba 2 latach to się już zbadałam bo już jednak strach stawał się silniejszy i już wolałam tą diagnozę raka, który się okazał łagodną zmianą. Niestety przyniosło to tylko chwilową poprawę bo spirala nerwicy była już chyba za bardzo nakręcona. Zniknął bodziec ,który to wywołał ale nerwica się już nie chciała cofnąć. Do tego ja się z tą informacją nie podzieliłam z nikim i jeszcze żyłam w stresie udając że wszystko ok. Gdybym wtedy poszła od razu do lekarza prawdopodobnie nie miałabym żadnej nerwicy. Do tego zawsze byłam trochę pesymistycznie nastawiona do życia ale ogólnie lubiłam swoje życie, teraz przez własną głupotę stało się piekłem. Stałam się 5 razy bardziej wyczulona na punkcie swojego zdrowia. Nie będę się może za bardzo rozwijać. Dodam tylko, że miałam chyba wszystkie możliwe i miewam objawy somatyczne. Po kilku latach somatyki dopadły mnie też natrętne myśli głównie samobójcze i bałam się depresji. Miałam i miewam też okresowo dd. Byłam 2 razy na terapii i brałam 2 razy leki ale po lekach zawsze wracało. Od 1,5 roku jestem na forum. Leki odstawiłam i działam sama. Dopiero mogę powiedzieć że od 1,5 roku poznałam mechanizmy nerwicy, wcześniej nikt mi tego nie tłumaczył. Moim obecnym problemem jest skupianie sie na zdrowiu i oględnie mówiąc boję się badań, szpitali. Postanowiłam jescze raz się przebadać żeby nie mieć wymówek. Obecnie mam największe problemy z sercem i nie chcąc popełnić błędu jak przed laty poszłam do kardiologa co kosztuje mnie bardzo wiele stresu. Robię też krew i zapisana jestem na usg brzucha. Jak wszystko zaliczę to nie będe mieć już wymówek przed rozprawieniem się z nerwicą. Jak narazie echo serca ok, reszta w diagnozie. Postanowiłam tu pisać o postępach bo może jak publicznie się zmotywuję to będzie mi łatwiej . Postanowiłam że już nie chcę zmarnować kolejnych 10 lat. Teraz mam też problem choć nie zawsze z wychodzeniem z domu bo na ulicy, w sklepach mi się robi słabo, a zwalam to znowu na serce.
. Cały czas pracuję choć czasem mam Meksyk wszystkich głowie to nigdy nie byłam na zwolnieniu.
Chce zacząć wreszcie życ......Będę tu czasem coś dopisywać, w sumie to nawet dla siebie. Mam nadzieję że mi się wkońcu uda z tego wyjść
pozdrawiam wszystkich
-- 26 kwietnia 2016, o 15:46 --
Dawno nie pisałam tu nic. U mnie jakoś tak normalniej. Nie mam żadnych derealizacji i depersonalizacji. Czuje wszystko tak normalnie, nie mam stanów depresyjnych, wszystko mnie cieszy. Z objawów został tylko objawy ze strony serca ale nie są cały czas tylko pojawiąją się od czasu do czasu. Jedynie nad czym pracuję to praca nad stresem i na nadmiernym przejmowaniu sie wszystkim. Choć wydaje mi się że zakrawa mi to na iluzję bo wewnętrznie próbuję się uspokoić i tak naprawdę pewne sytuacje by sie wydawało że mnie nie ruszają ale w głowie myśli "nie denerwuj się , olej to" To sprawia chęć jakby na siłe uspokojenia a tym samym bardziej się denerwuję. Dziwne uczucie i ciężko mi to opisać. Coś jakbym się bała denerwować, stresować bo mam myśli że od nadmiernego stresu potem są objawy itd....Ogólnie jest dużo lepiej :D (od kilku miesięcy)

-- 26 kwietnia 2016, o 15:47 --
Ni i co najważniejsze nie czuję lęku tego wewnętrznego roztelepania, lęku wolnopłynącego. Jakby nie co jakiś czas pojawiający się objaw ze strony serca powiedziałabym że jest bardzo dobrze.....pracuje dalej nad sobą.

-- 3 maja 2016, o 16:37 --
Dziś jakiś troszkę gorszy dzień bez dołów ale z tyłu ciągle myśli ze dostanę jakiegoś ataku serca.To mnie teraz najbardziej gnębi.Od tamtego dziwnego objawy który był około 3 tyg temu cały czas sie boje ze to się powtórzy i coś mi sie stanie.Każdy sercowy objaw potknięcie czy szarpniecie serca to robi mi sie gorąco i lek wzrasta.Rozumiem ze potrzebuje dużo czasu ale chyba nie do końca wierzę w to ze nic mi nie jest.wizja karetki mnie przeraża.

-- 3 maja 2016, o 17:21 --
Dziś jakiś troszkę gorszy dzień bez dołów ale z tyłu ciągle myśli ze dostanę jakiegoś ataku serca.To mnie teraz najbardziej gnębi.Od tamtego dziwnego objawy który był około 3 tyg temu cały czas sie boje ze to się powtórzy i coś mi sie stanie.Każdy sercowy objaw potknięcie czy szarpniecie serca to robi mi sie gorąco i lek wzrasta.Rozumiem ze potrzebuje dużo czasu ale chyba nie do końca wierzę w to ze nic mi nie jest.wizja karetki mnie przeraża.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
ODPOWIEDZ