Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Medytuj w intencji, a nie po to, aby zrealizować cele

Tutaj filozofujemy. Rozmawiamy o nurtach filozoficznych, religijnych, które mogą pomóc nam poznac siebie, nadać sens życiu i również odburzyć się.
Wstawiamy tutaj także ciekawe linki do stron, a także propozycje książek dotyczących filozofii, religii, (buddyzm, medytacja, joga itp.).
Jednym słowem - oświecenie!
Mała uwaga - jeżeli w stanie nerwicowym nie lubisz zajmować się taką tematyką, powoduje ona u ciebie na razie niepokój.
Wówczas po prostu nie czytaj tego działu, bo trzeba to robić z DYSTANSEM.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
harii
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 164
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 19:41

30 grudnia 2014, o 23:05

Autor: Ed Halliwell, 15.10.2014
Tylko wtedy, gdy medytujemy dla samego medytowania – a nie po to, żeby coś z tego uzyskać – otrzymujemy rezultaty, na których nam zależało, mówi Ed Halliwell.
Do medytacji doprowadziły mnie wieloletnie próby poprawy jakości mojego życia. Przez wiele lat dokuczała mi depresja, a medytacja była ostatnią rzeczą na długiej liście sposobów na złagodzenie jej objawów. Jednak wydarzyło się coś ciekawego, kiedy postępowałem zgodnie z instrukcjami – odkryłem, że nie mogę jednocześnie medytować i walczyć z sobą samym. Oczywiście, to się nadal zdarzało, kiedy „próbowałem medytować” dodając moje własne oczekiwania i cele lub kiedy „odpuszczałem sobie” pozwalając starym schematom przejąć kontrolę. Kiedy jednak medytowałem (pozostając obecnym, otwartym na doświadczenie, powracając, kiedy umysł odpływał), uczucie starania się, nadziei, pragnienia, aby rzeczy wyglądały inaczej, lub poddawania się przygnębieniu, beznadziei i lękom – wszystko to zaczęło znikać. W zamian pojawiły się przebłyski spokoju, którego tak desperacko szukałem.
Często widzę to samo u początkujących. Wiele osób rozpoczyna przygodę z uważnością poszukując ulgi w stresie i trudnościach życiowych, jednak tylko wtedy, jeśli wchodzą w medytację dla niej samej, nie starając się otrzymać niczego w zamian, wtedy otrzymują rezultaty, o które im chodziło. To sprawia, że kwestia wysiłku jest nieco skomplikowana. Aby odkryć siłę medytacji musimy wykonać pracę, przyjść, przygotować się do nauki, słuchać, zaangażować się w zaproponowane podejście i praktyki. Jednak łatwo jest zamienić ten wysiłek w „walkę o medytowanie” lub odwrotnie zinterpretować wskazówki jako całkowite odpuszczenie sobie – po prostu spędzając czas, czy pozwalając swojemu umysłowi odpływać.
Cele kontra Intencje
Odkryłem, że pomogło mi rozróżnienie pomiędzy intencjami i celami. Kiedy uważność jest dla nas celem, z definicji jesteśmy poza bieżącą chwilą. Stwarzamy przepaść pomiędzy tym, czego obecnie doświadczamy a tym, co chcielibyśmy, aby się wydarzyło. To nieuchronnie prowadzi do napięć – możemy zacząć oceniać nasze bieżące doświadczenie (lub nas samych) jako „nie wystarczająco dobrych”, „nieakceptowalnych” lub „zbędnych”. Kiedy wyznaczamy sobie cele i oceniamy na bieżąco, czy udało nam się je zrealizować, mamy właściwie zagwarantowane rozczarowanie.
Medytowanie w intencji jest inne. Intencje tworzymy w teraźniejszości, więc jeśli ją wymyślimy, to osiągnęliśmy to, co zamierzaliśmy. Intencja nie może się nie udać, ponieważ dokonuje się tu i teraz. Z intencją nie wiążą się żadne wymagane rezultaty – po prostu obieramy wybrany przez nas kierunek. “Pomedytuję i zobaczę co się wydarzy.” W ten sposób rozbudzamy ciekawość, poczucie eksperymentowania. Intencja ma siłę, ponieważ jest zakorzeniona w rzeczywistości, a jednocześnie daje elastyczność – trzymanie się intencji nie oznacza, że nasze działania nie mogą się zmienić w odpowiedzi na to, co odkrywamy.
Jest prawdopodobne, że korzyści z uważności pochodzą już samego udziału w kursie, w którego skuteczność wierzymy. Natomiast, kiedy ustalamy sobie cel związany z uważnością, przekształcamy ją w produkt, a korzyści są zależne od tego, czy ten cel osiągniemy. Konsekwencją jest to, że w bieżącej chwili nie mamy tego, czego potrzebujemy. A to już prosta droga do napięć i frustracji.
Prawdą jest, że tradycyjnym celem praktyki jest ulga w cierpieniu. To jest ważne, bo inspiruje nas do rozpoczęcia kursu. Jednak szkodzimy sobie, jeśli chcemy osiągnąć ten cel bezpośrednio, a nie przez stworzenie odpowiednich warunków. To trochę tak, jak wtedy, gdy próbujemy usnąć—kładziemy się do łóżka i gasimy światło, jednak jeśli bardzo staramy się spać, to nic z tego nie będzie. Na pewnym etapie musisz po prostu zaufać i odpuścić sobie.
Oddanie się praktyce i współczuciu, otwarcie się, uczenie się z tego, co się wydarza w jak największym stopniu—to są intencje pomocne w praktyce uważności. Możemy dać się unieść intencjom wtedy, kiedy wydaje nam się, że nic się nie dzieje lub jeśli nie otrzymujemy tego, czego oczekujemy od naszej praktyki. Dobrostan pochodzi z odpuszczenia sobie walki—to jest sposób na osiągnięcie celu.
Tłumaczenie: Joanna Kostrzewa

http://www.mindful.org/mindful-voices/t ... -not-goals
ODPOWIEDZ