29 stycznia 2018, o 16:49
Witam.
Zdaje sobie sprawę, ze nerwica nie "wywołuje" anginy, itp. Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"?
Od pół roku jestem w nieustannym stanie "grypopodobnym". Kolejne zapalenia ucha, gardła, itd + wszystkie inne klasyczne objawy jak katar, kaszel, dreszcze, itd. Mam mocno zapadniete, podkrazone na granatowo oczy - u zdrowego fizycznie taki efekt wywolac moze sama nerwica? Niby wygląda to na przestrzeni tygodni coraz lepiej, ale wraca/utrzymuje się.
Kolejne serie antyboli niczego nie zmieniły. Internisci, laryngolodzy, naurolodzy, itp rozkładają ręce. Wyniki badań niczego nie wskazują.
Jakis miesiac temu dałem sobie spokój z kolejnymi antybiotykami. Zmieniłem "styl zycia" - zmiana diety na zdrowsza i w mniejszej ilości, spacery, łykam spore dawki C, K, D, zestaw B, probiotyki. W efekcie wyniki badań mocno się poprawiły, ciśnienie spadło z 160/110 do +/- normalnego poziomu (zazwyczaj), zrzucilem pona 10kg.... Ale wciąż jestem "przeziebiony", utrzymuje się zapalenie gardła, itd. Nie jest ono już tak zawalone, ale wciąż czerwone, z przygodami.
Nie byłoby to tak uciążliwe gdyby moje "najmocniejsze" objawy nerwicy nie były związane właśnie z gardłem. Do tej "guli", zacisniecia doszło napięcie mięśni "pod jezykiem" (nie wiem jak to się zwie), niemoznosc przelykania (jakby paraliz), suchość "mocniejsza" niż zazwyczaj, etc. Co nakłada się na faktyczne, fizyczne problemy z gardłem, których od tylu miesięcy nie udaje się wyleczyć. Tworzy to mieszankę wybuchową, której w dodatku nie można w pełni zrzucić na "emocje/nerwicę". Trudno powiedziec, który objaw jest wynikiem zaburzeń a który przeziębienia... co mocno torpeduje próby odburzania. Materiałów na yt słucham dopiero kilka dni, bardzo już pomogły. Przelamuję "banie" w różnych warunkach. Gdy się nie udało, wracałem następnego dnia ponownie (warunki były nawet trudniejsze) i udało się. Ale tego z gardłem nie jestem w stanie przeskoczyć. Wraca mnie to do początku :/
Miałby ktos pomysł co z tym zrobić?