Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

29 stycznia 2018, o 12:39

On93 pisze:
28 stycznia 2018, o 03:01
Nie mam pomysłu jak sobie poradzić z pracą. Jakbym nie miał kompletnie psychicznie siły pracować... Pytanie czy mi nie leży po prostu ta jedna praca tylko, czy tak bedzie wszedzie. Najciężej jest na nockach. Na sama mysl, że mma pracować w nocy zbiera mi sie na płacz. Ta praca wywołuje u mnie takie uczucie beznadziejności, płaczu. Nie odczuwam radości z niczego. Jak tylko wróce z pracy minie 1,2 godziny i już znowu jestem smutny bo mysle o nastepnym dniu, ze ponownie bede musiał tam isc. Kompletnie nie wiem jak mam do tego podejść, zeby normalne isc do pracy, neutralnie robic swoje, skupic sie na tym (problemy ze skupieniem to kolejny wielki problem). Nigdy nie pracowalem w takim systemie, ze 5-6 pracy i weekend. Zawsze pracowalem w pracy gdzie pracowało sie też w weekendy, co sprawia, ze w kazdym tygodniu pracuje 5-6 dni z rzedu i sam fakt, ze mysle o tym ile jeszcze przede mna w tygodniu sprawia, ze mam załamke. Chciałbym tak sobie lajtowo pracować, a nie że ide do pracy jak za karę. Pracuje tam 2 miesiace i nie mialem dnia, zebym nie szedł tam prawie płacząc. Ile mozna ? Co robić ? Dalej w tym być i liczyć na poprawę ? aklimatyzacje ? Ciekaw jestme czy wgl rozumiecie co mi jest i dlaczego tak sie dzieje. Nerwica, nerwicą ale ja sam tego nie rozumiem. Przecież mozna isc po prostu robic swoje na luzie odwalic 8 h i do domu, a ja tak nie potrafie. Wczuwam się mega w to, wczuwam sie w to, ze ta robota wgl mi sie nie podoba ... Frustruje mnie to. Wymagam od siebie, zeby mieć prace która bede bardzo lubiał, a nie zarabiał w niej po prostu kase ... Nie potrafie zaakceptować ze pracuje tam gdzie pracuje (obecnie fabryka). Czasami jest tak ''smiesznie'', ze mam ogromnego doła, ze ide do tej pracy, wejde do niej popracuje 2-3 h i wszystko ze mnie schodzi. Nagle humor sie poprawia, jest nieźle, a jak wróce do domu i mysle o nastepnym dniu .. TO wszystko nakreca sie od nowa. O co tu chodzi ?
Hej :) Przechodziłam coś zupełnie podobnego w poprzedniej pracy. Dodatkowo szefowa mnie mobbingowała I cały weekend zawsze żyłam w stresie, za co w poniedziałek mnie zjedzie I jak poniży. To jest męka, rozumiem doskonale. Powiem Ci, że nie daj sobie wmówić, że nie znajdziesz innej pracy, że w każdej tak będzie! Guzik prawda. Po prostu może nie jest to coś, w czym się odnajdujesz. Szukaj czegoś innego powoli I jak się uda, to zostaw to w diabły. Uszy do góry :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
klapaucjusz21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 24 stycznia 2018, o 23:30

29 stycznia 2018, o 16:49

Witam.
Zdaje sobie sprawę, ze nerwica nie "wywołuje" anginy, itp. Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"?
Od pół roku jestem w nieustannym stanie "grypopodobnym". Kolejne zapalenia ucha, gardła, itd + wszystkie inne klasyczne objawy jak katar, kaszel, dreszcze, itd. Mam mocno zapadniete, podkrazone na granatowo oczy - u zdrowego fizycznie taki efekt wywolac moze sama nerwica? Niby wygląda to na przestrzeni tygodni coraz lepiej, ale wraca/utrzymuje się.
Kolejne serie antyboli niczego nie zmieniły. Internisci, laryngolodzy, naurolodzy, itp rozkładają ręce. Wyniki badań niczego nie wskazują.
Jakis miesiac temu dałem sobie spokój z kolejnymi antybiotykami. Zmieniłem "styl zycia" - zmiana diety na zdrowsza i w mniejszej ilości, spacery, łykam spore dawki C, K, D, zestaw B, probiotyki. W efekcie wyniki badań mocno się poprawiły, ciśnienie spadło z 160/110 do +/- normalnego poziomu (zazwyczaj), zrzucilem pona 10kg.... Ale wciąż jestem "przeziebiony", utrzymuje się zapalenie gardła, itd. Nie jest ono już tak zawalone, ale wciąż czerwone, z przygodami.
Nie byłoby to tak uciążliwe gdyby moje "najmocniejsze" objawy nerwicy nie były związane właśnie z gardłem. Do tej "guli", zacisniecia doszło napięcie mięśni "pod jezykiem" (nie wiem jak to się zwie), niemoznosc przelykania (jakby paraliz), suchość "mocniejsza" niż zazwyczaj, etc. Co nakłada się na faktyczne, fizyczne problemy z gardłem, których od tylu miesięcy nie udaje się wyleczyć. Tworzy to mieszankę wybuchową, której w dodatku nie można w pełni zrzucić na "emocje/nerwicę". Trudno powiedziec, który objaw jest wynikiem zaburzeń a który przeziębienia... co mocno torpeduje próby odburzania. Materiałów na yt słucham dopiero kilka dni, bardzo już pomogły. Przelamuję "banie" w różnych warunkach. Gdy się nie udało, wracałem następnego dnia ponownie (warunki były nawet trudniejsze) i udało się. Ale tego z gardłem nie jestem w stanie przeskoczyć. Wraca mnie to do początku :/
Miałby ktos pomysł co z tym zrobić?
Awatar użytkownika
niedowierzam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 15 grudnia 2017, o 20:37

30 stycznia 2018, o 11:48

klapaucjusz21 pisze:
29 stycznia 2018, o 16:49
Witam.
Zdaje sobie sprawę, ze nerwica nie "wywołuje" anginy, itp. Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"?
Od pół roku jestem w nieustannym stanie "grypopodobnym". Kolejne zapalenia ucha, gardła, itd + wszystkie inne klasyczne objawy jak katar, kaszel, dreszcze, itd. Mam mocno zapadniete, podkrazone na granatowo oczy - u zdrowego fizycznie taki efekt wywolac moze sama nerwica? Niby wygląda to na przestrzeni tygodni coraz lepiej, ale wraca/utrzymuje się.
Kolejne serie antyboli niczego nie zmieniły. Internisci, laryngolodzy, naurolodzy, itp rozkładają ręce. Wyniki badań niczego nie wskazują.
Jakis miesiac temu dałem sobie spokój z kolejnymi antybiotykami. Zmieniłem "styl zycia" - zmiana diety na zdrowsza i w mniejszej ilości, spacery, łykam spore dawki C, K, D, zestaw B, probiotyki. W efekcie wyniki badań mocno się poprawiły, ciśnienie spadło z 160/110 do +/- normalnego poziomu (zazwyczaj), zrzucilem pona 10kg.... Ale wciąż jestem "przeziebiony", utrzymuje się zapalenie gardła, itd. Nie jest ono już tak zawalone, ale wciąż czerwone, z przygodami.
Nie byłoby to tak uciążliwe gdyby moje "najmocniejsze" objawy nerwicy nie były związane właśnie z gardłem. Do tej "guli", zacisniecia doszło napięcie mięśni "pod jezykiem" (nie wiem jak to się zwie), niemoznosc przelykania (jakby paraliz), suchość "mocniejsza" niż zazwyczaj, etc. Co nakłada się na faktyczne, fizyczne problemy z gardłem, których od tylu miesięcy nie udaje się wyleczyć. Tworzy to mieszankę wybuchową, której w dodatku nie można w pełni zrzucić na "emocje/nerwicę". Trudno powiedziec, który objaw jest wynikiem zaburzeń a który przeziębienia... co mocno torpeduje próby odburzania. Materiałów na yt słucham dopiero kilka dni, bardzo już pomogły. Przelamuję "banie" w różnych warunkach. Gdy się nie udało, wracałem następnego dnia ponownie (warunki były nawet trudniejsze) i udało się. Ale tego z gardłem nie jestem w stanie przeskoczyć. Wraca mnie to do początku :/
Miałby ktos pomysł co z tym zrobić?
Idź do specjalisty, nie jest to możliwe. Proponuję - jak zawsze ostatnio - zbadać się na autoagresję (przez własne doswiadczenie). U mnie choroby autoimmuno wywołały ostre lęki, oslabienie (szorowałam rękami po ziemi), pogorszenie wzroku, bóle mięśni, wypadanie włosów, trądzik i mogłabym tak bez końca.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

30 stycznia 2018, o 12:02

niedowierzam pisze:
30 stycznia 2018, o 11:48



U mnie choroby autoimmuno wywołały ostre lęki, oslabienie (szorowałam rękami po ziemi), pogorszenie wzroku, bóle mięśni, wypadanie włosów, trądzik i mogłabym tak bez końca.
Jak to wykryłaś i jak leczysz?
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
niedowierzam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 15 grudnia 2017, o 20:37

30 stycznia 2018, o 12:14

Celine Marie pisze:
30 stycznia 2018, o 12:02
niedowierzam pisze:
30 stycznia 2018, o 11:48



U mnie choroby autoimmuno wywołały ostre lęki, oslabienie (szorowałam rękami po ziemi), pogorszenie wzroku, bóle mięśni, wypadanie włosów, trądzik i mogłabym tak bez końca.
Jak to wykryłaś i jak leczysz?
Wykryłam przypadkiem. Miałam problemy z wątrobą, lekarka podejrzewała w końcu chorobę autoimmuno, bo nie piłam, zdrowo się odżywiałam, a wskaźniki rosły i rosły. Wyslała mnie na badanie ANA - wyszło kilkukrotnie dodatnie. Teraz jestem w trakcie badania na potwierdzenie w 200% na pcos (mam wiele pęcherzyków na jajnikach i hormony też nie są w normie), dodatkowo u mnie w rodzinie każda kobieta ma Hashi i w zasadzie odkąd się źle czuje to i tsh, ft 3 i 4 też idzie w słabą stronę i jeszcze czekam na wyniki paneli ana2 i 3 czy to nie toczeń, stwardnienie etc. Ogólnie ANA wzrasta przy wielu chorobach autoimmuno, jeśli nie wyjdzie nic w panelu 2 i 3 to znaczy, że jakaś agresja w organizmie jest, ale nie żadna z tych paneli :) Na razie staram się wszystko podciągnąć jakoś dietą.. Bo trudno brać leki na wszystko, a hormonów płciowych to na pewo nie mam zamiaru w siebie pakować.
klapaucjusz21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 24 stycznia 2018, o 23:30

30 stycznia 2018, o 12:33

niedowierzam pisze:
30 stycznia 2018, o 11:48
klapaucjusz21 pisze:
29 stycznia 2018, o 16:49
Witam.
Zdaje sobie sprawę, ze nerwica nie "wywołuje" anginy, itp. Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"?
Od pół roku jestem w nieustannym stanie "grypopodobnym". Kolejne zapalenia ucha, gardła, itd + wszystkie inne klasyczne objawy jak katar, kaszel, dreszcze, itd. Mam mocno zapadniete, podkrazone na granatowo oczy - u zdrowego fizycznie taki efekt wywolac moze sama nerwica? Niby wygląda to na przestrzeni tygodni coraz lepiej, ale wraca/utrzymuje się.
Kolejne serie antyboli niczego nie zmieniły. Internisci, laryngolodzy, naurolodzy, itp rozkładają ręce. Wyniki badań niczego nie wskazują.
Jakis miesiac temu dałem sobie spokój z kolejnymi antybiotykami. Zmieniłem "styl zycia" - zmiana diety na zdrowsza i w mniejszej ilości, spacery, łykam spore dawki C, K, D, zestaw B, probiotyki. W efekcie wyniki badań mocno się poprawiły, ciśnienie spadło z 160/110 do +/- normalnego poziomu (zazwyczaj), zrzucilem pona 10kg.... Ale wciąż jestem "przeziebiony", utrzymuje się zapalenie gardła, itd. Nie jest ono już tak zawalone, ale wciąż czerwone, z przygodami.
Nie byłoby to tak uciążliwe gdyby moje "najmocniejsze" objawy nerwicy nie były związane właśnie z gardłem. Do tej "guli", zacisniecia doszło napięcie mięśni "pod jezykiem" (nie wiem jak to się zwie), niemoznosc przelykania (jakby paraliz), suchość "mocniejsza" niż zazwyczaj, etc. Co nakłada się na faktyczne, fizyczne problemy z gardłem, których od tylu miesięcy nie udaje się wyleczyć. Tworzy to mieszankę wybuchową, której w dodatku nie można w pełni zrzucić na "emocje/nerwicę". Trudno powiedziec, który objaw jest wynikiem zaburzeń a który przeziębienia... co mocno torpeduje próby odburzania. Materiałów na yt słucham dopiero kilka dni, bardzo już pomogły. Przelamuję "banie" w różnych warunkach. Gdy się nie udało, wracałem następnego dnia ponownie (warunki były nawet trudniejsze) i udało się. Ale tego z gardłem nie jestem w stanie przeskoczyć. Wraca mnie to do początku :/
Miałby ktos pomysł co z tym zrobić?
Idź do specjalisty, nie jest to możliwe. Proponuję - jak zawsze ostatnio - zbadać się na autoagresję (przez własne doswiadczenie). U mnie choroby autoimmuno wywołały ostre lęki, oslabienie (szorowałam rękami po ziemi), pogorszenie wzroku, bóle mięśni, wypadanie włosów, trądzik i mogłabym tak bez końca.
Dzięki. Ale co "nie jest możliwe"?
Ostatnio wyniki wróciły do "normy". Nic nie wskazuje na chorobę autoimmunologiczną czy innego raka. Robiłem bardzo szerokie badania, coś gdzieś by pokazały... a wszystko jest ok.
A czy spotkał się ktoś z objawem by nerwica powodowała mocne pocenie w trakcie snu? Wystarczu 20min drzemki. Nie chodzi o wywolywanie goraczki, co raczej o jakies paniczne wybudzanie, dziwne sny, czy cos. Dotąd już stan przysypiania powodowal osłabienie objawów nerwicy, a sen był spokojny. Tak mi się przynajmniej zdaje. Ale z przedstawionych w nagraniach przykladow wynika, ze zdarzają się ludziom w jego trakcie różne przygody. Zastanawiam się czy one powodowac mogą tak znaczne pocenie. Zapewne nie... ale nie wiem jak to wszystko inaczej tłumaczyć, skoro wyniki sa dobre:/
klapaucjusz21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 24 stycznia 2018, o 23:30

30 stycznia 2018, o 12:47

Największy problem w tym (nie liczac samego faktu bycia chorym nie wiadomo na co), ze objawy grypowe są identyczne lub bardzo przypominają te nerwowe. Osłabienie, "derealizacja itp", drętwienie, ciarki, bóle w różnych mejscach, zawroty głowy, senność, napięcie mięśniowe, itd.
Awatar użytkownika
niedowierzam
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 15 grudnia 2017, o 20:37

30 stycznia 2018, o 14:37

klapaucjusz21 pisze:
30 stycznia 2018, o 12:33
niedowierzam pisze:
30 stycznia 2018, o 11:48
klapaucjusz21 pisze:
29 stycznia 2018, o 16:49
Witam.
Zdaje sobie sprawę, ze nerwica nie "wywołuje" anginy, itp. Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"?
Od pół roku jestem w nieustannym stanie "grypopodobnym". Kolejne zapalenia ucha, gardła, itd + wszystkie inne klasyczne objawy jak katar, kaszel, dreszcze, itd. Mam mocno zapadniete, podkrazone na granatowo oczy - u zdrowego fizycznie taki efekt wywolac moze sama nerwica? Niby wygląda to na przestrzeni tygodni coraz lepiej, ale wraca/utrzymuje się.
Kolejne serie antyboli niczego nie zmieniły. Internisci, laryngolodzy, naurolodzy, itp rozkładają ręce. Wyniki badań niczego nie wskazują.
Jakis miesiac temu dałem sobie spokój z kolejnymi antybiotykami. Zmieniłem "styl zycia" - zmiana diety na zdrowsza i w mniejszej ilości, spacery, łykam spore dawki C, K, D, zestaw B, probiotyki. W efekcie wyniki badań mocno się poprawiły, ciśnienie spadło z 160/110 do +/- normalnego poziomu (zazwyczaj), zrzucilem pona 10kg.... Ale wciąż jestem "przeziebiony", utrzymuje się zapalenie gardła, itd. Nie jest ono już tak zawalone, ale wciąż czerwone, z przygodami.
Nie byłoby to tak uciążliwe gdyby moje "najmocniejsze" objawy nerwicy nie były związane właśnie z gardłem. Do tej "guli", zacisniecia doszło napięcie mięśni "pod jezykiem" (nie wiem jak to się zwie), niemoznosc przelykania (jakby paraliz), suchość "mocniejsza" niż zazwyczaj, etc. Co nakłada się na faktyczne, fizyczne problemy z gardłem, których od tylu miesięcy nie udaje się wyleczyć. Tworzy to mieszankę wybuchową, której w dodatku nie można w pełni zrzucić na "emocje/nerwicę". Trudno powiedziec, który objaw jest wynikiem zaburzeń a który przeziębienia... co mocno torpeduje próby odburzania. Materiałów na yt słucham dopiero kilka dni, bardzo już pomogły. Przelamuję "banie" w różnych warunkach. Gdy się nie udało, wracałem następnego dnia ponownie (warunki były nawet trudniejsze) i udało się. Ale tego z gardłem nie jestem w stanie przeskoczyć. Wraca mnie to do początku :/
Miałby ktos pomysł co z tym zrobić?
Idź do specjalisty, nie jest to możliwe. Proponuję - jak zawsze ostatnio - zbadać się na autoagresję (przez własne doswiadczenie). U mnie choroby autoimmuno wywołały ostre lęki, oslabienie (szorowałam rękami po ziemi), pogorszenie wzroku, bóle mięśni, wypadanie włosów, trądzik i mogłabym tak bez końca.
Dzięki. Ale co "nie jest możliwe"?
Ostatnio wyniki wróciły do "normy". Nic nie wskazuje na chorobę autoimmunologiczną czy innego raka. Robiłem bardzo szerokie badania, coś gdzieś by pokazały... a wszystko jest ok.
A czy spotkał się ktoś z objawem by nerwica powodowała mocne pocenie w trakcie snu? Wystarczu 20min drzemki. Nie chodzi o wywolywanie goraczki, co raczej o jakies paniczne wybudzanie, dziwne sny, czy cos. Dotąd już stan przysypiania powodowal osłabienie objawów nerwicy, a sen był spokojny. Tak mi się przynajmniej zdaje. Ale z przedstawionych w nagraniach przykladow wynika, ze zdarzają się ludziom w jego trakcie różne przygody. Zastanawiam się czy one powodowac mogą tak znaczne pocenie. Zapewne nie... ale nie wiem jak to wszystko inaczej tłumaczyć, skoro wyniki sa dobre:/
Odpowiedziałam na Twoje pytanie "Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"? " ;)
Wiesz, nigdy nie wiadomo co wskazuje na chorobę immuno "czy innego raka" jak to określiłeś. Białaczka też się objawia długotrwałym oslabieniem i ciągle powtarzającymi się anginami, grypą itp.
Objawów nerwicy jest mnóstwo, możnaby tym całą księgę zapełnić. Może się zdarzyć, że nikt na forum nie miał tak jak ty, a u Ciebie to będzie nerwowe. Skoro robiłeś strasznie obszerne badania i jest wszystko ok, to może to być nerwowe. Spróbuj po prostu się pocić i tyle, nie rozkładac tego na mniejsze cząstki i rozmyślać nad tym i tym sposobem sprawdzisz, czy samo przejdzie.
klapaucjusz21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 24 stycznia 2018, o 23:30

30 stycznia 2018, o 18:15

Możliwe. Dzięki.
Awatar użytkownika
Fitnesiara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 7 maja 2017, o 01:10

30 stycznia 2018, o 18:27

niedowierzam pisze:
30 stycznia 2018, o 11:48
klapaucjusz21 pisze:
29 stycznia 2018, o 16:49
Witam.
Zdaje sobie sprawę, ze nerwica nie "wywołuje" anginy, itp. Ale czy może na tyle oslabic organizm by miesiącami nie można było wyjść z "grypy"?
Od pół roku jestem w nieustannym stanie "grypopodobnym". Kolejne zapalenia ucha, gardła, itd + wszystkie inne klasyczne objawy jak katar, kaszel, dreszcze, itd. Mam mocno zapadniete, podkrazone na granatowo oczy - u zdrowego fizycznie taki efekt wywolac moze sama nerwica? Niby wygląda to na przestrzeni tygodni coraz lepiej, ale wraca/utrzymuje się.
Kolejne serie antyboli niczego nie zmieniły. Internisci, laryngolodzy, naurolodzy, itp rozkładają ręce. Wyniki badań niczego nie wskazują.
Jakis miesiac temu dałem sobie spokój z kolejnymi antybiotykami. Zmieniłem "styl zycia" - zmiana diety na zdrowsza i w mniejszej ilości, spacery, łykam spore dawki C, K, D, zestaw B, probiotyki. W efekcie wyniki badań mocno się poprawiły, ciśnienie spadło z 160/110 do +/- normalnego poziomu (zazwyczaj), zrzucilem pona 10kg.... Ale wciąż jestem "przeziebiony", utrzymuje się zapalenie gardła, itd. Nie jest ono już tak zawalone, ale wciąż czerwone, z przygodami.
Nie byłoby to tak uciążliwe gdyby moje "najmocniejsze" objawy nerwicy nie były związane właśnie z gardłem. Do tej "guli", zacisniecia doszło napięcie mięśni "pod jezykiem" (nie wiem jak to się zwie), niemoznosc przelykania (jakby paraliz), suchość "mocniejsza" niż zazwyczaj, etc. Co nakłada się na faktyczne, fizyczne problemy z gardłem, których od tylu miesięcy nie udaje się wyleczyć. Tworzy to mieszankę wybuchową, której w dodatku nie można w pełni zrzucić na "emocje/nerwicę". Trudno powiedziec, który objaw jest wynikiem zaburzeń a który przeziębienia... co mocno torpeduje próby odburzania. Materiałów na yt słucham dopiero kilka dni, bardzo już pomogły. Przelamuję "banie" w różnych warunkach. Gdy się nie udało, wracałem następnego dnia ponownie (warunki były nawet trudniejsze) i udało się. Ale tego z gardłem nie jestem w stanie przeskoczyć. Wraca mnie to do początku :/
Miałby ktos pomysł co z tym zrobić?
Idź do specjalisty, nie jest to możliwe. Proponuję - jak zawsze ostatnio - zbadać się na autoagresję (przez własne doswiadczenie). U mnie choroby autoimmuno wywołały ostre lęki, oslabienie (szorowałam rękami po ziemi), pogorszenie wzroku, bóle mięśni, wypadanie włosów, trądzik i mogłabym tak bez końca.
Hej!! Jesli chodzi o gardlo, to moja znajoma ciagle bolalo i okazalo sie ze ma jakas bakterie. Takze polecam zrob sobie jakies badania pod tym wzgledem. Mnie tez ciagle przeziebienie lapie.
Success in life means living by your values :lov:
klapaucjusz21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 24 stycznia 2018, o 23:30

31 stycznia 2018, o 00:52

Przerodzilo się to niechcący w próbę diagnozy przyczyn "grypy", za co dziękuję. Ale w zamyśle chodziło o znalezienie sposobu na kontynuację odburzania w sytuacji, gdy objawy fizycznej choroby są identyczne lub bardzo zblizone do objawów nerwicy;)
Zwłaszcza w kontekście konsekwencji... np: w trakcie przeziębienia naturalnym jest, ze organizm pozbywa się dziadostwa, które np wykaslujemy. Co jeśli trafi się słabszy dzień czy chwila, w efekcie nastąpią "normalne" dla nerwicy reakcje jak ścisk, napięcie, niemożność przelykania, wspomniany "paraliz"... a gardło będzie akurat zawalone?
Czy to może jednak jedynie wizja z zaburzeniowego gatunku "a co jeśli..."?
Awatar użytkownika
Rybik w Machinie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 139
Rejestracja: 9 sierpnia 2017, o 10:51

31 stycznia 2018, o 10:37

Powiedzcie mi, ileż to razy w życiu można mieć stany zawałowe? I czy przed 30tką to w ogóle możliwe? :D
Bo kurna znowu mam jakieś sercowo-wewnątrz-klatkowe jazdy. Od paru dni biorę większą dawkę SSRI i pewnie tym się tak nakręcam. Ale już pomijam wieczne osłabienie, męczliwość i senność, tylko kurna ostatnio to jestem słaby jak mucha, serce mi wali jak po maratonie od trzymania chwilę ręki w powietrzu...

Poza tym jakieś ciągłe uczucie "podniecenia" w klatce, jakieś rozpieranie, fale gorąca/zimna... Jak czytam co napisałem to brzmi jak typowa nerwicówka i somatyka, ale jak przyjdzie co do czego to znowu "umieram".
Awatar użytkownika
florek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 11 listopada 2017, o 19:31

31 stycznia 2018, o 13:03

Rybik w Machinie pisze:
31 stycznia 2018, o 10:37
Powiedzcie mi, ileż to razy w życiu można mieć stany zawałowe? I czy przed 30tką to w ogóle możliwe? :D
Bo kurna znowu mam jakieś sercowo-wewnątrz-klatkowe jazdy. Od paru dni biorę większą dawkę SSRI i pewnie tym się tak nakręcam. Ale już pomijam wieczne osłabienie, męczliwość i senność, tylko kurna ostatnio to jestem słaby jak mucha, serce mi wali jak po maratonie od trzymania chwilę ręki w powietrzu...

Poza tym jakieś ciągłe uczucie "podniecenia" w klatce, jakieś rozpieranie, fale gorąca/zimna... Jak czytam co napisałem to brzmi jak typowa nerwicówka i somatyka, ale jak przyjdzie co do czego to znowu "umieram".
Nie, nie możliwe :D i nie można mieć stanów zawałowych i do usranej śmierci. Medycyna ratunkowa postrzega tylko dwa stany jeśli o zawal chodzi - zawał, i normalne funkcjonowanie serca. Także jakkolwiek byś się nie czuł, jakkolwiek by Ci serce nie walilo, to na 102% żaden "stan zawałowy" czy "stan przedzawałowy" bo coś takiego po prostu nie istnieje :D
A zawał ma naprawdę bardzo charakterystyczne i oryginalne objawy, i nie ma opcji żebyś pomylił go z czymś innym czy przeoczył jeśli kiedykolwiek nie daj Boże by Ci się przytrafił. A póki co śpij spokojnie, bo żadnego zawału nie miałeś i nie masz :D
"Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli" ~ Marek Aureliusz

"Lekarstwem dla chorej duszy jest dobre słowo" ~ Menander

"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia" ~ Albert Einstein
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

1 lutego 2018, o 14:44

Czy swędzenie skóry może być jednym z objawów nerwicy? Czasami mam doczynienia z takim drapaniem/swędzeniem/kłuciem, zwłaszcza na plecach i pośladkach. Nie mam ani czerwonej skóry, ani innych zmian, to jest po prostu coś innego, jakby tylko takie odczucie, a nie jakaś faktyczna alergia. To występuje raz na kilka dni, ale czasami jest nie do zniesienia.
Nie wiem, czy spotkaliście się kiedyś z takim objawem, ale pomyślałam, że zapytam tutaj. :)
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

1 lutego 2018, o 16:58

Staram się walczyć i akceptować ,od poniedziałku się trzymam jakoś mimo objawów ale dzisiaj na spacerze coś się stało co napawa mnie znowu wątpliwościami,ogólnie mam mało ruchu ale dzisiaj taka ładna pogoda skłoniła mnie do spaceru po lesie,zapuściłam się trochę za daleko,ciągle pod górę i w pewnym momencie nogi odmówiły mi posłuszeństwa,nie mogłam zrobić kroku,straciłam czucie,mega ciężkie były ,jak nie moje,ważyły tonę,mrowienie w całym ciele,uczucie bujania,zaciskania ,jak dotknęłam skóry na nogach nie czułam nic ,spanikowałam ,że nie wrócę do domu ale mimo tego wszystkiego jakoś się dowlokłam i teraz leżę ,a wszystko mi pulsuje,faluje i ciało i podłoga,to raczej nie są objawy mięśni od wysiłku bo nieraz miałam je zmęczone ale reagowały inaczej i znowu wkręcam sobie,że jednak to SM ,miał ktoś mocne problemy z chodzeniem/nogami?
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
ODPOWIEDZ