Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Anankast
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 28 września 2017, o 11:39

27 listopada 2017, o 08:10

Cześć wszystkim 😊
Was też męczą bóle okalajace całą klatkę piersiową? Czasami mam wrażenie, że ktoś założył mi dużo za ciasny gorset i w dodatku ściska go że wszystkich sil. Mam bardzo obolała mięśnie w tych okolicach - klatka piersiowa, przepona, łopatki i między łopatkami. Jak skręcam tułów na boki bolą żebra, jak wykonuję taki ruch jakbym pchała coś co jest na wysokości klatki - bolą mięśnie klatki. Grrr
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

27 listopada 2017, o 09:13

Wczoraj w nocy mialam jakies takie cos dziwnego takie mrowienie-swędzenie jakby w oczodolach..dzisiaj ide zrobic rtg zatok i kręgosłupa szyjnego.zatok ponieważ mocni łzawią i zbiera mi sie ropa w oczach a w czole mam ucick wiec mysle, ze to akurat moze byc jakis objaw zatokowy a nie nerwicy.a szyjny bo od dawna mam problem i musze zrobić bo niedługo neurolog..ogolnie mam wrazenie ze wzrok nie nadarza za obrazem, patrze na rozne rzeczy wiem co to jest ale jakby moj mozg potrzebuje czasu zeby to ogarnac, skad tak jest??? I martwi mnie bardzo jeden konkretny objaw może ktos mi to wyjaśni otoz jakby mam lęk przed tym co widzę "kątem oka" mam dosc duza wadę wzroku nosze okrulary i mam tak ze to czego dobrze nie widzę wzdudza lęk 😕czemu tak jest.albo np moj synek ma rozne zabawki maskotki i draznią mnie kontrastowe kolory np gładka zabawka i czarne oczy..jakos te plamki jakies dziurki takie detale mne denerwuja i budzą dziwny niepokoj.. czy ktos tak ma?,moze przestraszylam sie kiedys czegos i mam w podswiadomosci? Dodam ze mam DD czy to moze byc od tego? Mam tez bardzo duża wrażliwość na ból wczoraj uderzylam sie w noge a ból mialam taki jakby mi słoń nadepnął masakra.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Ala12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 15:49

27 listopada 2017, o 14:44

Znerwicowana ja tez mam ten sam problem co ty z oczami i wlasnie tez jak cos zle widze kontem oka to zaraz lek czy mam omamy wzrokowe do tego mam silne dd i gorzej ogolnie widze i gdy spojrze szybko oczami w jakas strone to zle widze chwilowo i zanim wzrok ogarnie dobrze obraz to czasami mam wrazenie jakbym cos innego zobaczyla i znowu lek. :buu:
Awatar użytkownika
rit
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 265
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 11:51

27 listopada 2017, o 14:47

To wszystko od DD, dziewczyny. U mnie zawsze jak pojawia się DD to razem z problemami ze wzrokiem, z ostrością i kontrastem. No i do tego zawroty głowy i utraty równowagi :)
„Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas” – Epikur
"And anytime you feel the pain, hey Jude, refrain, don't carry the world upon your shoulder."
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

27 listopada 2017, o 15:55

rit pisze:
27 listopada 2017, o 14:47
To wszystko od DD, dziewczyny. U mnie zawsze jak pojawia się DD to razem z problemami ze wzrokiem, z ostrością i kontrastem. No i do tego zawroty głowy i utraty równowagi :)
To trochę mnie uspokoilyście.Bo wiadomo że jak ma się jakies dziwaczne objawy to człowiek myśli ze tylko on tak ma przez to czuję się coraz bardziej nienormalny i przez to jeszcze większy lęk....
No właśnie zawroty głowy i brak równowagi też mnie delikatnie mówiąc wpienia 😕
mam male dziecko muszę funkcjonować i dobrze się nim zająć i przede wszystkim zapewnic bezpieczenstwo a czuje sie jak cholerny robot ale taki ktoremu się kabelki poprzepalaly i wysiada zasilanie..😕
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Awatar użytkownika
rit
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 265
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 11:51

27 listopada 2017, o 15:57

znerwicowana_ja pisze:
27 listopada 2017, o 15:55
rit pisze:
27 listopada 2017, o 14:47
To wszystko od DD, dziewczyny. U mnie zawsze jak pojawia się DD to razem z problemami ze wzrokiem, z ostrością i kontrastem. No i do tego zawroty głowy i utraty równowagi :)
To trochę mnie uspokoilyście.Bo wiadomo że jak ma się jakies dziwaczne objawy to człowiek myśli ze tylko on tak ma przez to czuję się coraz bardziej nienormalny i przez to jeszcze większy lęk....
No właśnie zawroty głowy i brak równowagi też mnie delikatnie mówiąc wpienia 😕
mam male dziecko muszę funkcjonować i dobrze się nim zająć i przede wszystkim zapewnic bezpieczenstwo a czuje sie jak cholerny robot ale taki ktoremu się kabelki poprzepalaly i wysiada zasilanie..😕
Tak to jest niestety, ale nie przejmuj się. Staraj się to olewać i samo przejdzie :)
„Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas” – Epikur
"And anytime you feel the pain, hey Jude, refrain, don't carry the world upon your shoulder."
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

27 listopada 2017, o 17:16

Mam pytanie teoretyczne dotyczące nie mnie, a mojego brata....


Dzisiaj u lekarza dostał pierwszy raz napadu padaczki.
Przed wejściem do lekarza wziął tabletkę asertin 50

Nie wiem czy kiedyś brał te tabletki,ale w każdym razie, to kilkanaście minut później miał atak...


Czy to może mieć jakiś związek?


Teraz leży w szpitalu, jeszcze nic nie wiemy
Madame.Kot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20

27 listopada 2017, o 17:18

Celine Marie pisze:
24 listopada 2017, o 23:35
Madame.Kot pisze:
24 listopada 2017, o 22:39
Celine Marie pisze:
24 listopada 2017, o 18:35


Czyli to od nerwicy jednak bo rozumiem,że nie miałaś dd i deprechy?Dalej spacerujesz?Jeju,kilka godzin spacerów codziennie,ja ledwo20 minut wytrzymam plose
Tak przypuszczam, że u Ciebie to może być od nerwicy, ja nie miałam ani dd ani deprechy (tzn. jakieś pojedyncze epizody depresji, ale trwały zwykle kilka dni i mijały). Teraz ze względu na pogodę już nie spaceruję godzinami, ale jak tylko jest okazja iść gdzieś na pieszo to idę np. zakupy, bardzo lubię fotografować więc też się wybieram jak jest okazja. Nie myśl, że te spacery nie były dla mnie wyczerpujące. Przed wyjściem myślałam, że przewrócę się ze zmęczenia jak tylko przeszłam kilkaset metrów. Jednak zauważyłam, że to tylko jakieś "coś" w mojej głowie próbuje mnie przekonać, że nie dam rady, że się przewrócę, potknę ze zmęczenia. Robiłam więc wszystko na przekór - lazłam jeszcze dalej. Pić mi się chciało niemiłosiernie, widziałam wszystko jakby za mgłą, kołowało mi się w głowie, ale szłam. I to barrrdzo mi pomogło wrócić do normalności. Udowodniłam sobie, że moje "zmęczenie" jest tylko psychiczne, że fizycznie jestem bardzo sprawna i silna. Wiem jakie to trudne, żeby się tak zmuszać do podstawowych czynności, ale mogłoby Ci bardzo pomóc. Może masz zaufaną przyjaciółkę z którą mogłabyś się przejść? Zacznij od krótkich przechadzek, nawet pilnuj czasu np. 20 min. na start i ani minuty dłużej. Trzymam za Ciebie kciuki! : )
anka_b
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 18:23

27 listopada 2017, o 19:26

Dziewczyny, miałam sporo objawów związanych z oczyma, są niegroźne, nie martwcie się.
Czytałam dużo na temat akomodacji oka, różnych ciekawostek na temat oka np. iluzje optyczne,
budowy oka, zachowania oczu w różnych warunkach oświetleniowych, jak oko zachowuje się
przy napięciu nerwowym, zmęczeniu, wszystkie te objawy są NORMALNYM zjawiskiem.
I faktycznie po paru dniach czytania książek/neta na temat oczu, mimo, że objawy pojawiały się
przestałam ich się bać, przestałam odczuwać lęk. Aż w końcu przestałam na nie zwracać uwagę.
Nawet teraz jak czasami zwrócę na coś uwagę to już wiem, że to normalna reakcja oka i nie boję się.

a tu odnośnie widzenia kątem oka:
"Pręcik jest około 100 razy bardziej czuły na światło niż czopek i może zareagować nawet na pojedynczy foton.
Sygnały z wielu pręcików są zbierane i wzmacniane w pojedynczych interneuronach, co powoduje mniejszą rozdzielczość widzianego obrazu
Drugim z efektów jest duża czułość w wykrywaniu poruszających się obiektów, co umożliwia postrzeganie „kątem oka”.

Widzenie kątem oka nie jest ostre, ono jest po to aby wychwycić ruch, jakieś zagrożenie, żeby Ciebie uchronić.
Natomiast jeżeli mózg kątem oka nie widzi żadnego zagrożenia, to nie absorbuje tym Waszej uwagi.
Tak naprawdę oczy nie widzą one tylko dostarczają informację do mózgu, który później obraca obraz i go rejestruje.
Zatem widzimy mózgiem.

Macie naukowe dowody na to, żeby zaakceptować te objawy jako bezpieczne :)
Mam nadzieję, że Wam pomogłam i chociaż trochę zmniejszyłam napięcie.
Awatar użytkownika
florek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 11 listopada 2017, o 19:31

27 listopada 2017, o 19:29

To może ja też dołożę swoją "cegiełkę" do tego całego spisu... :)
Moja "przygoda" z nerwicą w takim stopniu że ma ona wpływ na moje funckjonowanie zaczęła się prawie rok temu, z perspektywy czasu widzę że miałem ją w mniejszej lub większej formie w zasadzie przez większość życia. Ale rok temu dostałem infekcji, co było dość dziwne bo zwykle jestem zdrów jak ryba. (na moje nieszczęście, parę dni przed infekcją obejrzałem z Tatą film "Pitbull:Niebezpieczne Kobiety", który, mimo że jestem oswojony z przemocą w filmach i grach komputerowych, wydał mi się tak niesamowicie kretyński i przesycony taką dawką niepotrzebnej brutalności, że też stał się jedną z "podwalin" mojej nierwicy. Włącznie z tekstek na końcu zaczerpniętym z filozofii Shopenhauera "Świat jest moim wyobrażeniem". Przeleżałem swoje z choróbskiem w łóżku, i niestety się zaczęło. Zaczęło się od bezsenności, nie mogłem spać, co mnie przeraziło bo nigdy nie byłem skory do chodzenia spać "po dobranocce" ale zawsze jak się potem kładłem, to usypiałem od razu. A po tej chorobie mogłem leżeć bezczynnie kilka godzin, nawet całą noc i nic - sam się stresowałem myślą przez cały dzień że nie będę mógł spać, no i w efekcie nie mogłem. :pp Potem dostałem jakiś dziwnych skoków nastróju, raz było ok, potem nagle wszystko wydawało mi się bez sensu. Ale z tym jeszcze dało się wyżyć. Prawdziwa masakra zaczęła się w styczniu tego roku, kiedy podczas jednej kłótni z młodszą siostrą,( okropnie złośliwą dla mnie wtedy :pp ) nerwy mi puściły kiedy bez ostrzeżenia szturchnęłą mnie dość mocno pod żebra i zaowocowało to dostaniem ode mnie ostrzegawczego kopniaka (oczywiście lekko, jako że inne sposoby już nie pomagały). Skończyło się wielką aferą z udziałem rodziców, oczywiście opieprzem dla mnie (zresztą całkiem zasłużonym). Wróciłem do swojego pokoju i siedząc,analizując tą sytuację przypomniałem sobie o artykule w gazecie że jakiś typ zadźgał swoją siostrę i tłumaczył się na Policji że "głosy w głowie" mu to kazały zrobić. Zadałem sobie pytanie, które pamiętam do dzisiaj... "ciekawe co mu te głosy mówiły, co, "zabij swoją siostrę"?" i w tym momencie rozpoczęła się tyrada trwająca parę miesięcy. Pomyślałem sobie że może ja jestem taki jak on, że może ja też coś takiego mógłbym zrobić, i jak pewnie się domyślacie zacząłem w głowie "słyszeć" "zabij swoją siostrę". w życiu bardziej się nie bałem niż wtedy. W rodzinie mam dobre relacje, powiedziałem o tym rodzicom, skończyło się na tym że wylądowałem w szpitalu z diagnozą bezsenności i zjazdów emocjonalnych. I co - no i nerwica lękowa z natręctwami. hehe. Dodatkową cegiełką do całego tego syfu była historia Magika którą przeczytałem kilka tygodni przed tą akcją - pomyślałem sobie - skoro koleś dał radę sobie wmówić chorobę psychiczną do tego stopnia że skoczył z okna, to czemu ja nie byłbym w stanie tego zrobić? I daaawaj - zacząłem sobie wmawiać co popadnie . Przez pewien czas chodziłem do psychologa,ale nie pomógł mi zbytnio. I tak sobie żyję od tamtej pory - zdążyłem już przerobić etap "schizofrenii", gdzie wpadłem w panikę po tym jak zadałem sobie pytanie czy można sobie wyobrazić np. dźwięk (wyobrazić sobie dźwięk którego tak naprawdę nie ma tak,jakby się go naprawdę słyszało) i to samo z obrazami. Zacząłem bać się schizofrenii i ją sobie wmawiać. Ale do momentu - jak przeczytałem tu na forum że schizowiec będzie się zapierał rękami i nogami przed tym że ma schizo. wtedy (a jakżeby inaczej :no ) przeszedł mi strach przed schizo bo powiedziałem sobie - "no tak, no bo skoro ja niby mam schizo a każdy schizowiec się zapiera, to nie mogę się jej bać" :DD ale do dzisiaj jak wydaje mi się że coś mignie mi przed oczami, czy że usłyszę jakiś dźwięk, zastanawiam się czy inni też go słyszeli, a jak nie, to zaczynam się znowu nieźle bać. Bywa, że jak jestem zmęczony i słyszę monotonny dźwięk gdzieś daleko gdy dookoła jest hałas, potem "słyszę" ten dźwięk cały czas gdzieś z tyłu głowy, bo nie umiem słuchowo stwierdzić przez hałas czy ta karetka czy tam pociąg czy coś innego już przejechało.
Do tego, kiedy zauważyłem że dręczące mnie rozkazujące myśli lękowe dotyczące siostry zaczęły odchodzić, ich miejsce zastępowało zawsze coś innego, albo wmawianie sobie chorób psychicznych, wyobrażenie sobie bardzo drastycznych scen tego że mogę zrobić krzywdę albo zabić kogoś z mojej rodziny,co doprowadziło do tego że w pewnym momencie bałem się wziąść noża do ręki w towarzystwie kogoś, albo "dopasowywanie się" do medialnie kreowanego obrazu osoby chorej psychicznie - wyobrażanie sobie jakiś głosów w głowie, szeptów, czy innego badziewia, albo panika "bo na pewno ja jeden na całym świecie tak mam", albo panika że nikt mi nie może pomóc nawet mimo chęci, i że jestem z tym pozostawiony sam sobie, albo myśl że już nigdy mi to nie minie i pozostanę już taki do usranej śmierci, i tu weszła kolejna wkrętka w chwilach kiedy czulem że naprawdę nie wyrabiam, znowu przypominała mi się historia Magika, i myśl że może też mógłbym coś ze sobą zrobić byleby tylko pozbyć się raz na zawsze tego cholerstwa. Potem zaczynałem analizować swoje myśłi o samobójstwie, i sam już nie wiem czy się ich bałem, czy faktycznie brałem to pod uwagę czy jak. Potem pojawiły się rozterki egzystencjalne i myśli typu "czy świat jest realny?", zastawnawianie się czy jeśli patrzę na brzozę,to to na pewno jest brzoza a nie dąb. Czy jeśli patrzę na coś, to to na pewno jest to "coś" a nie Meksykanin na jednorożcu z różowym krokodylem na smyczy. :DD Cały czas mam pewnego rodzaju sinusoidę nastrojów - raz jest dobrze, potem jest tragedia. Non stop analizuję na wszystkie możliwe strony praktycznie każdą możliwą sytuację stresową, każdą możliwą myśl której się boję. I tak jak bezsenność jako taka mi już chyba przeszła, tak dalej mam "epizody" gdzie nie mogę spać albo mam strasznie szarpany sen(np wczoraj w nocy) gdzie potem znowu wmawiam sobie - a co jeśli znowu nie będę mógł spać? a co jeśli to że nie mogę spać jest znowu początkiem jakiejś choroby która to jeszcze pogorszy? itp...itd... i tak w koło Macieju. Do tego ostatnio mam też coś takiego jakbym oglądał w głowie kilka filmów jednocześnie i w pewnym momencie ni z gruchy ni z pietruchy w myślach słyszę jakiś kompletnie bezsensowny wyrwany z kontekstu dialog lub tekst, który potem przechodzi w inny, i tak w kółko.
Wiem, że śmierdzi to nerwicą na kilometr, wiem, że wieeelu,wielu ludzi na świecie ma,miało i mieć będzie podobne objawy, jednak po prostu chciałem to gdzieś napisać, a akurat nadarzyła się sposobność w postaci tego forum... Z jednej strony racjonalnie umiem sobie wytłumaczyć to czego się boję, z drugiej strony to do mnie nie trafia. "Magicznie" wszystkie moje "choroby" i objawy mi przechodzą jak skupię się na czymś i jak mam się czymś zająć, czymś zajmującym, i równie "magicznie" wracają, gdy mam wolny umysł. :D Niestety to cholerstwo w pewnym stopniu kontroluje to co robię ,bo np. przed tym dziwadłem kochałem chodzić na strzelnicę, interesowałem się bronią palną. Teraz już tam nie chodze, bo gdzieś z tyłu głowy mam myśl "a co by było gdyby mi odbiło i zrobiłbym krzywdę sobie albo komuś",albo czy aby przez nerwicę będę mógł wykonywaać zawód i pasję którą od dziecka chcę wykonywać... Staram się walczyć z każdą jedną pierdołą którą nerwica mi podsuwa i wytrącać jej argumenty i "wkrętki" przez olewanie ich albo udowadnianie samemu sobie że coś o czym myślę nie jest prawdą, ale jednak pewnych rzeczy nie jestem w stanie sam sobie racjonalnie wytłumaczyć - dlatego piszę tutaj - bo wiem, że na tym forum jest pełno ludzi którzy przeżyli większość z tego co wymieniłem, jest pełno ludzi którzy się tej "kuli u nogi" pozbyli i mogą być szczęśliwi, i mam nadzieję, ze samemu też będę mógł kiedyś powiedzieć że całe wkręty nerwicy są już za mną, i wtedy pomóc komuś kto z tym walczy tak samo jak ja teraz :^ Trzymajcie się wszyscy :papa
zabner
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 279
Rejestracja: 10 czerwca 2016, o 17:15

29 listopada 2017, o 12:06

Wróciły kręciołki w głowie, mam wrażenie że się przesuwam na boki, albo jakby mózg mi chodził.
Eh.. jest ciężko..
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

29 listopada 2017, o 13:43

U mnie niestety niasiliły się lęki dot. gorszej pamięci i ogólnie funkcji poznawczych. :( Mam wrażenie, że wolniej pracuję, piszę na klawiaturze, wolniej myślę, "ciężej", częściej niż kiedyś zapominam słów, nazwisk. :(
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

29 listopada 2017, o 13:59

florek pisze:
27 listopada 2017, o 19:29
To może ja też dołożę swoją "cegiełkę" do tego całego spisu... :)
Moja "przygoda" z nerwicą w takim stopniu że ma ona wpływ na moje funckjonowanie zaczęła się prawie rok temu, z perspektywy czasu widzę że miałem ją w mniejszej lub większej formie w zasadzie przez większość życia. Ale rok temu dostałem infekcji, co było dość dziwne bo zwykle jestem zdrów jak ryba. (na moje nieszczęście, parę dni przed infekcją obejrzałem z Tatą film "Pitbull:Niebezpieczne Kobiety", który, mimo że jestem oswojony z przemocą w filmach i grach komputerowych, wydał mi się tak niesamowicie kretyński i przesycony taką dawką niepotrzebnej brutalności, że też stał się jedną z "podwalin" mojej nierwicy. Włącznie z tekstek na końcu zaczerpniętym z filozofii Shopenhauera "Świat jest moim wyobrażeniem". Przeleżałem swoje z choróbskiem w łóżku, i niestety się zaczęło. Zaczęło się od bezsenności, nie mogłem spać, co mnie przeraziło bo nigdy nie byłem skory do chodzenia spać "po dobranocce" ale zawsze jak się potem kładłem, to usypiałem od razu. A po tej chorobie mogłem leżeć bezczynnie kilka godzin, nawet całą noc i nic - sam się stresowałem myślą przez cały dzień że nie będę mógł spać, no i w efekcie nie mogłem. :pp Potem dostałem jakiś dziwnych skoków nastróju, raz było ok, potem nagle wszystko wydawało mi się bez sensu. Ale z tym jeszcze dało się wyżyć. Prawdziwa masakra zaczęła się w styczniu tego roku, kiedy podczas jednej kłótni z młodszą siostrą,( okropnie złośliwą dla mnie wtedy :pp ) nerwy mi puściły kiedy bez ostrzeżenia szturchnęłą mnie dość mocno pod żebra i zaowocowało to dostaniem ode mnie ostrzegawczego kopniaka (oczywiście lekko, jako że inne sposoby już nie pomagały). Skończyło się wielką aferą z udziałem rodziców, oczywiście opieprzem dla mnie (zresztą całkiem zasłużonym). Wróciłem do swojego pokoju i siedząc,analizując tą sytuację przypomniałem sobie o artykule w gazecie że jakiś typ zadźgał swoją siostrę i tłumaczył się na Policji że "głosy w głowie" mu to kazały zrobić. Zadałem sobie pytanie, które pamiętam do dzisiaj... "ciekawe co mu te głosy mówiły, co, "zabij swoją siostrę"?" i w tym momencie rozpoczęła się tyrada trwająca parę miesięcy. Pomyślałem sobie że może ja jestem taki jak on, że może ja też coś takiego mógłbym zrobić, i jak pewnie się domyślacie zacząłem w głowie "słyszeć" "zabij swoją siostrę". w życiu bardziej się nie bałem niż wtedy. W rodzinie mam dobre relacje, powiedziałem o tym rodzicom, skończyło się na tym że wylądowałem w szpitalu z diagnozą bezsenności i zjazdów emocjonalnych. I co - no i nerwica lękowa z natręctwami. hehe. Dodatkową cegiełką do całego tego syfu była historia Magika którą przeczytałem kilka tygodni przed tą akcją - pomyślałem sobie - skoro koleś dał radę sobie wmówić chorobę psychiczną do tego stopnia że skoczył z okna, to czemu ja nie byłbym w stanie tego zrobić? I daaawaj - zacząłem sobie wmawiać co popadnie . Przez pewien czas chodziłem do psychologa,ale nie pomógł mi zbytnio. I tak sobie żyję od tamtej pory - zdążyłem już przerobić etap "schizofrenii", gdzie wpadłem w panikę po tym jak zadałem sobie pytanie czy można sobie wyobrazić np. dźwięk (wyobrazić sobie dźwięk którego tak naprawdę nie ma tak,jakby się go naprawdę słyszało) i to samo z obrazami. Zacząłem bać się schizofrenii i ją sobie wmawiać. Ale do momentu - jak przeczytałem tu na forum że schizowiec będzie się zapierał rękami i nogami przed tym że ma schizo. wtedy (a jakżeby inaczej :no ) przeszedł mi strach przed schizo bo powiedziałem sobie - "no tak, no bo skoro ja niby mam schizo a każdy schizowiec się zapiera, to nie mogę się jej bać" :DD ale do dzisiaj jak wydaje mi się że coś mignie mi przed oczami, czy że usłyszę jakiś dźwięk, zastanawiam się czy inni też go słyszeli, a jak nie, to zaczynam się znowu nieźle bać. Bywa, że jak jestem zmęczony i słyszę monotonny dźwięk gdzieś daleko gdy dookoła jest hałas, potem "słyszę" ten dźwięk cały czas gdzieś z tyłu głowy, bo nie umiem słuchowo stwierdzić przez hałas czy ta karetka czy tam pociąg czy coś innego już przejechało.
Do tego, kiedy zauważyłem że dręczące mnie rozkazujące myśli lękowe dotyczące siostry zaczęły odchodzić, ich miejsce zastępowało zawsze coś innego, albo wmawianie sobie chorób psychicznych, wyobrażenie sobie bardzo drastycznych scen tego że mogę zrobić krzywdę albo zabić kogoś z mojej rodziny,co doprowadziło do tego że w pewnym momencie bałem się wziąść noża do ręki w towarzystwie kogoś, albo "dopasowywanie się" do medialnie kreowanego obrazu osoby chorej psychicznie - wyobrażanie sobie jakiś głosów w głowie, szeptów, czy innego badziewia, albo panika "bo na pewno ja jeden na całym świecie tak mam", albo panika że nikt mi nie może pomóc nawet mimo chęci, i że jestem z tym pozostawiony sam sobie, albo myśl że już nigdy mi to nie minie i pozostanę już taki do usranej śmierci, i tu weszła kolejna wkrętka w chwilach kiedy czulem że naprawdę nie wyrabiam, znowu przypominała mi się historia Magika, i myśl że może też mógłbym coś ze sobą zrobić byleby tylko pozbyć się raz na zawsze tego cholerstwa. Potem zaczynałem analizować swoje myśłi o samobójstwie, i sam już nie wiem czy się ich bałem, czy faktycznie brałem to pod uwagę czy jak. Potem pojawiły się rozterki egzystencjalne i myśli typu "czy świat jest realny?", zastawnawianie się czy jeśli patrzę na brzozę,to to na pewno jest brzoza a nie dąb. Czy jeśli patrzę na coś, to to na pewno jest to "coś" a nie Meksykanin na jednorożcu z różowym krokodylem na smyczy. :DD Cały czas mam pewnego rodzaju sinusoidę nastrojów - raz jest dobrze, potem jest tragedia. Non stop analizuję na wszystkie możliwe strony praktycznie każdą możliwą sytuację stresową, każdą możliwą myśl której się boję. I tak jak bezsenność jako taka mi już chyba przeszła, tak dalej mam "epizody" gdzie nie mogę spać albo mam strasznie szarpany sen(np wczoraj w nocy) gdzie potem znowu wmawiam sobie - a co jeśli znowu nie będę mógł spać? a co jeśli to że nie mogę spać jest znowu początkiem jakiejś choroby która to jeszcze pogorszy? itp...itd... i tak w koło Macieju. Do tego ostatnio mam też coś takiego jakbym oglądał w głowie kilka filmów jednocześnie i w pewnym momencie ni z gruchy ni z pietruchy w myślach słyszę jakiś kompletnie bezsensowny wyrwany z kontekstu dialog lub tekst, który potem przechodzi w inny, i tak w kółko.
Wiem, że śmierdzi to nerwicą na kilometr, wiem, że wieeelu,wielu ludzi na świecie ma,miało i mieć będzie podobne objawy, jednak po prostu chciałem to gdzieś napisać, a akurat nadarzyła się sposobność w postaci tego forum... Z jednej strony racjonalnie umiem sobie wytłumaczyć to czego się boję, z drugiej strony to do mnie nie trafia. "Magicznie" wszystkie moje "choroby" i objawy mi przechodzą jak skupię się na czymś i jak mam się czymś zająć, czymś zajmującym, i równie "magicznie" wracają, gdy mam wolny umysł. :D Niestety to cholerstwo w pewnym stopniu kontroluje to co robię ,bo np. przed tym dziwadłem kochałem chodzić na strzelnicę, interesowałem się bronią palną. Teraz już tam nie chodze, bo gdzieś z tyłu głowy mam myśl "a co by było gdyby mi odbiło i zrobiłbym krzywdę sobie albo komuś",albo czy aby przez nerwicę będę mógł wykonywaać zawód i pasję którą od dziecka chcę wykonywać... Staram się walczyć z każdą jedną pierdołą którą nerwica mi podsuwa i wytrącać jej argumenty i "wkrętki" przez olewanie ich albo udowadnianie samemu sobie że coś o czym myślę nie jest prawdą, ale jednak pewnych rzeczy nie jestem w stanie sam sobie racjonalnie wytłumaczyć - dlatego piszę tutaj - bo wiem, że na tym forum jest pełno ludzi którzy przeżyli większość z tego co wymieniłem, jest pełno ludzi którzy się tej "kuli u nogi" pozbyli i mogą być szczęśliwi, i mam nadzieję, ze samemu też będę mógł kiedyś powiedzieć że całe wkręty nerwicy są już za mną, i wtedy pomóc komuś kto z tym walczy tak samo jak ja teraz :^ Trzymajcie się wszyscy :papa
witam cie, na początku chee ci powiedziec że dawno sie tak nie zaśmiałam szczerze jak z tego jednorożca w twoim pościeheheh, a tak na powazenie to typowe wkrętki lękowe, mam bardzo podobnie , trzy tygodnie normalnego funkcjonowania a teraz bachh trzeci dzień z dupy wyjety, oczywiscie racjonalizacja, analiza itp..... i takie błedne koło, stany dd, poczucie sztuczności i czasem bezsensu, jak czasem se połacze to przechodzi..pozdr
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

29 listopada 2017, o 14:12

anka_b pisze:
27 listopada 2017, o 19:26
Dziewczyny, miałam sporo objawów związanych z oczyma, są niegroźne, nie martwcie się.
Czytałam dużo na temat akomodacji oka, różnych ciekawostek na temat oka np. iluzje optyczne,
budowy oka, zachowania oczu w różnych warunkach oświetleniowych, jak oko zachowuje się
przy napięciu nerwowym, zmęczeniu, wszystkie te objawy są NORMALNYM zjawiskiem.
I faktycznie po paru dniach czytania książek/neta na temat oczu, mimo, że objawy pojawiały się
przestałam ich się bać, przestałam odczuwać lęk. Aż w końcu przestałam na nie zwracać uwagę.
Nawet teraz jak czasami zwrócę na coś uwagę to już wiem, że to normalna reakcja oka i nie boję się.

a tu odnośnie widzenia kątem oka:
"Pręcik jest około 100 razy bardziej czuły na światło niż czopek i może zareagować nawet na pojedynczy foton.
Sygnały z wielu pręcików są zbierane i wzmacniane w pojedynczych interneuronach, co powoduje mniejszą rozdzielczość widzianego obrazu
Drugim z efektów jest duża czułość w wykrywaniu poruszających się obiektów, co umożliwia postrzeganie „kątem oka”.

Widzenie kątem oka nie jest ostre, ono jest po to aby wychwycić ruch, jakieś zagrożenie, żeby Ciebie uchronić.
Natomiast jeżeli mózg kątem oka nie widzi żadnego zagrożenia, to nie absorbuje tym Waszej uwagi.
Tak naprawdę oczy nie widzą one tylko dostarczają informację do mózgu, który później obraca obraz i go rejestruje.
Zatem widzimy mózgiem.

Macie naukowe dowody na to, żeby zaakceptować te objawy jako bezpieczne :)
Mam nadzieję, że Wam pomogłam i chociaż trochę zmniejszyłam napięcie.
A możliwe,że tylko jedno oko tak ma? przyznam,że to jedno co mnie akurat głowa boli z tej strony czyli prawej gorzej widzi,mam rozmyty obraz itd,tk głowy ok,czekam na wizytę u okulisty ale sobie wkręcam,że oślepnę
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 852
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

29 listopada 2017, o 19:20

A macie takie jakby mega opóźnione myslenie ,otepiene?tzn powiem dokladnie mialam ostatnio sytuacje ze moja siostra z mezem zaczeli jakies zarty robić i glupoty gadac a ja sie przerazilam i pomyślałam ze chyba cos sie przeslyszalam ,ze sobie to wymyslam i to sie nie dzieje naprawde ze oni takie glupoty mowia.oczywscie zaraz mi przeszlo ale czemu taka reakcja?albo ostatnio byla kolezanka u mnie i zaczela sie smiac i "przewróciła oczami" i tez sie tego przestarszylam..po prostu tyle rzeczy normalnych wydaje mi sie takie nienormalne,dziwne,głupie coraz bardziej mnie to martwi..wkoncu dojdzie tego ze zaczne całkowicie unikac ludzi ,jestem przerażona tym co sie dzieje ze mna.mam wrazenie ze dziczeje ..czy to wszystko moze byc od derealizacji??
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
ODPOWIEDZ