alicjac pisze: ↑27 lipca 2017, o 17:01
Moim zdanie znudzi się jeśli Ty go odpuscisz . Każdy ma konika objawowego . Ja to mam wrażenie ze mój umysł to sam / jak w artykule o chochlikach/ szuka straszakow i jak ja się nad którymś nie pochylę, to szuka dalej ostatnio pochylam się nad utratą świadomości i jak dziś zapomnialam wyłączyć żelazka to "tragedia"

oczywiście przed nerwica jako osoba roztargniona tez mialam takie przypadki a dzis znowu się nakrecilam . Logikę wdrażam zatem ☺
Wiem o czym mówisz. Mój umysł robi to samo, jakby sam szuka powodów by się nastraszyć, bo to mu najlepiej wychodzi. Ja też zawsze byłam roztrzepana, zapominalska, ale teraz właśnie robię z tego wielkie halo, że mózg mi się zmniejsza skoro już nie pamiętam tak błahych rzeczy
Jeszcze chciałam Was spytać, bo mam jakiegoś pierdzielca w głowie na temat leków. Bardzo chciałam spróbować bez, bo generalnie zawsze byłam osobą co uznawała, że leki to już konieczność, gdy naprawdę nie ma innego rozwiązania. I tak nadal mam w tej główce, że uważam, że nie potrzebuję leków, ale chochlik mówi mi, że bez leków mój mózg się zdegeneruje i nic z niego nie zostanie, że czeka mnie śmierć i tyle. A wiecie dlaczego? Bo przeczytałam gdzieś tam, że jak ma się depresje to trzeba brać leki, bo właśnie mózg się uszkadza. Ale moja świadomość uważa, że psychoterapia mi wystarczy i właściwie widzę poprawę w swoim zachowaniu, ogólnie życiu

Może mnie ktoś naprostować w tym temacie? Czy leki są konieczne?