Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

24 lutego 2017, o 10:04

Boze i mnie dzis dopadlo, i niw wiem dlaczego, boje sie ze warjuje, ze to poczrek dwubiegonowki z mania..... trzese sie cala tetno skacze.....cala mnie trzedie i jestem taka jakad dziwna.... boze warjuje czy to atak paniki? Odpiszcie prosze zawsze mi to pomaga.... a juz tyle milam spokoj cieszylam sie ze to cholerstwo odchodzi
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

24 lutego 2017, o 10:06

Być może atak paniki, "cholerstwo odchodzi" nigdy nie odejdzie jeżeli będziesz traktować to w ten sposób, odejdzie wtedy kiedy będzie Ci obojętne czy jest czy nie ma.
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

24 lutego 2017, o 10:25

Boze jak wlaczyc ta obojernosc,jak mi takie mysli to glowy przychodza, powtarzam sobie ze mam ti gdzie a ti jednak nie prawda bo codzuen to analizuje.... boze daj mi sile
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

24 lutego 2017, o 10:49

To nie bóg ma dać Ci siłe, tylko Ty musisz w końcu zrozumieć co się z Tobą dzieje, masz tutaj kopalnie wiedzy.. wystarczy chęć wyjścia z tego i odrobina motywacji. Człowiek jeżeli chce coś zdobyć to niekiedy poświęca wszystko ku temu, tak samo musisz zachować się w nerwicy, żeby z niej wyjść - zaryzykuj i poddaj się.
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

24 lutego 2017, o 10:54

Ale jak to zrobić? Chodze do psycholog, mowi mi ze jest coraz lepiej mimo ze mialam ostatnio ciezki okres,śmierć bliskiej osoby, u mnie natretne mysli pojawily sie po lekach, wczesniej ich nie bylo, mdlalam z nerwów wiec poszlam do psychiary po lekach dostalam takiej jazdy ze dopireo teraz wiem co to nerwica. .....brak mi sil.... sama sla siebie jestem wymagajaca i sie karam to slowa psycholog a ja zawsze od siebie duzo wymagalam....jak odpuscic? Nie wiem jak to zrobic
Awatar użytkownika
Kretu
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1180
Rejestracja: 14 października 2016, o 10:07

24 lutego 2017, o 11:54

A potrzebujesz tych leków?
Żyj odgrodzony od przeszłości i przyszłości.
Awatar użytkownika
jestemjakajestem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 167
Rejestracja: 29 listopada 2016, o 15:35

24 lutego 2017, o 12:00

Zmienilam lekarza i mam przyjsc za dwa miesiace na kontrole ,chce mi zmniejszyc dawke badz odstawic ale ja sie obawiam ze nie poradze bez nich, przeszlam gehhenne przez te leki, trzy razy mialam zmieniane, choruje od czrwca zeszlego roku, kurde najgorsze jest to ze juz sama nie wiem czego chce i mam wrazenie ze naprawde Zaraz mi się to przeksztalci w manie. Mialam nawet taki okres ze prosulam lekarza aby mnie do szpitala polozyl zdecydowanie odmowil twierdzą ze to najgorsze co moglby mi zrobic ehh zmeczona jestem kuz tą ciągła walka
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

24 lutego 2017, o 13:02

Witaj Kochana, pamiętaj, żeby być przede wszystkim dla siebie przyjacielem. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele, bo jesteś tylko człowiekiem, masz prawo popełniać błędny i je naprawiać. Masz prawo czuć się tak, jak w tej chwili się czujesz. Daj sobie przyzwolenie na ten stan. Nie przekształci Cię się nic w manię, nie obawiaj się. To normalne, nie potrafisz zrozumieć swojego stanu, dlatego obawiasz się, że może zwariowałaś. Chciałabyś się go jak najszybciej pozbyć, myślisz o szpitalu itp. Nie widzisz jednak, ile pracy wkładasz w codzienną walkę z samą sobą, zobacz ile dla siebie robisz - terapia, leki, jesteś tutaj z nami, szukasz pomocy. Będzie lepiej, tylko uwierz, że to wszystko dzieje się tylko w Twojej głowie, ale to chwilowe, to coś co Cię wzmocni, kiedy będziesz już odburzona. A Bóg codziennie daje Ci siłę, że wciąż się nie poddajesz ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
zabner
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 279
Rejestracja: 10 czerwca 2016, o 17:15

24 lutego 2017, o 15:24

Nerwuski, a jak ze strzykaniem, strzelaniem, chrupaniem kości? Nerwicowe? - bo znowu mnie nachodzą czarne myśli :D
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

24 lutego 2017, o 16:05

Jest coraz gorzej, nie wiem co mi się dzieje... Bardzo się boję, że to koniec. To chyba jednak jakaś choroba. Od kilku dni mam ciągle te mdłości i bóle brzucha, one są prawie cały czas w różnym natężeniu. Mam bulgotanie brzucha rano i biegunki, jak napiję się Smecty to biegunka mija. Jem mało, nie mogę nic przełknąć, bo co zjem to od razu piecze mnie brzuch i chce mi się wymiotować. Nie zwymiotowałam ani razu, tylko mam takie uczucie jedzenia w przełyku. Tamto wszystko da się jeszcze przeżyć, nie wystąpiło to nagle, tylko raz jest gorzej raz lepiej. Od wczoraj doszło okropne osłabienie, nie mogę ustać na nogach, bo mi drgają, ale chodzę normalnie i nie zemdlałam ani razu. Czuję, że do zasłabnięcia jest blisko. Czuję się jakbym miała bardzo niskie ciśnienie, ale mam takie jak zawsze, mierzyłam trzykrotnie i jest około 110/80, tętno podczas mierzenia 90-100, na ogół niższe. Jest mi słabo, chce mi się dziwnie spać, czuję, że majta mną na boki jakby ciało mi falowało. Jak siedzę to czuję, że się zatapiam, jakby głowa mi opadała na boki. Nie mam siły na nic. Do lekarza nie ma po co jechać, bo w ciągu miesiąca byłam tam już chyba 5 razy, w grudniu i styczniu robione wyniki wyszły ok, echo serca bardzo ok, mocz ok. Nie robiłam żadnych badań na pasożyty czy cokolwiek z jelitami, ale przypuszczam, że ból byłby duży i bym wymiotowała i srała cały czas. Utwierdźcie mnie w tym przekonaniu. Tydzień temu miałam bardzo dobry tydzień, nic się nie działo, czułam nawet jakby to przechodziło, tylko rano miałam nudności. A teraz to jakaś istna masakra. Momentami mam wrażenie, że tracę kontakt z otoczeniem, mam taką derealizację, ale jakąś dziwną. Jak tylko się chwilę przejdę to serce mi wali i nie mam siły na nic. Brzuch piecze, mam gazy i wzdęcia, odbija mi się, mam wrażenie jakbym miała zaraz rzygnąć. Nie wiem już co mam robić. Smecta nie pomaga, pomogła tylko na biegunkę. Boję się, że wyląduję w szpitalu. Błagam pomóżcie, czy ktoś miał takie objawy? Czy nic mi się nie stanie? Proszę o jakiekolwiek odpowiedzi, bo jestem na skraju wytrzymania...
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

24 lutego 2017, o 16:21

jestemjakajestem pisze:Boze i mnie dzis dopadlo, i niw wiem dlaczego, boje sie ze warjuje, ze to poczrek dwubiegonowki z mania..... trzese sie cala tetno skacze.....cala mnie trzedie i jestem taka jakad dziwna.... boze warjuje czy to atak paniki? Odpiszcie prosze zawsze mi to pomaga.... a juz tyle milam spokoj cieszylam sie ze to cholerstwo odchodzi
Opuscilas leki czy przestaly dzialac ?????

-- 24 lutego 2017, o 17:19 --
jestemjakajestem pisze:Zmienilam lekarza i mam przyjsc za dwa miesiace na kontrole ,chce mi zmniejszyc dawke badz odstawic ale ja sie obawiam ze nie poradze bez nich, przeszlam gehhenne przez te leki, trzy razy mialam zmieniane, choruje od czrwca zeszlego roku, kurde najgorsze jest to ze juz sama nie wiem czego chce i mam wrazenie ze naprawde Zaraz mi się to przeksztalci w manie. Mialam nawet taki okres ze prosulam lekarza aby mnie do szpitala polozyl zdecydowanie odmowil twierdzą ze to najgorsze co moglby mi zrobic ehh zmeczona jestem kuz tą ciągła walka
Pisalas niedawno ze jestes szczesliwa, ze mozesz spokojnie lezec i patrzec jak bawi sie dziecko, wiec nie rozumiem.....

-- 24 lutego 2017, o 17:21 --
mlodanerwica pisze:Jest coraz gorzej, nie wiem co mi się dzieje... Bardzo się boję, że to koniec. To chyba jednak jakaś choroba. Od kilku dni mam ciągle te mdłości i bóle brzucha, one są prawie cały czas w różnym natężeniu. Mam bulgotanie brzucha rano i biegunki, jak napiję się Smecty to biegunka mija. Jem mało, nie mogę nic przełknąć, bo co zjem to od razu piecze mnie brzuch i chce mi się wymiotować. Nie zwymiotowałam ani razu, tylko mam takie uczucie jedzenia w przełyku. Tamto wszystko da się jeszcze przeżyć, nie wystąpiło to nagle, tylko raz jest gorzej raz lepiej. Od wczoraj doszło okropne osłabienie, nie mogę ustać na nogach, bo mi drgają, ale chodzę normalnie i nie zemdlałam ani razu. Czuję, że do zasłabnięcia jest blisko. Czuję się jakbym miała bardzo niskie ciśnienie, ale mam takie jak zawsze, mierzyłam trzykrotnie i jest około 110/80, tętno podczas mierzenia 90-100, na ogół niższe. Jest mi słabo, chce mi się dziwnie spać, czuję, że majta mną na boki jakby ciało mi falowało. Jak siedzę to czuję, że się zatapiam, jakby głowa mi opadała na boki. Nie mam siły na nic. Do lekarza nie ma po co jechać, bo w ciągu miesiąca byłam tam już chyba 5 razy, w grudniu i styczniu robione wyniki wyszły ok, echo serca bardzo ok, mocz ok. Nie robiłam żadnych badań na pasożyty czy cokolwiek z jelitami, ale przypuszczam, że ból byłby duży i bym wymiotowała i srała cały czas. Utwierdźcie mnie w tym przekonaniu. Tydzień temu miałam bardzo dobry tydzień, nic się nie działo, czułam nawet jakby to przechodziło, tylko rano miałam nudności. A teraz to jakaś istna masakra. Momentami mam wrażenie, że tracę kontakt z otoczeniem, mam taką derealizację, ale jakąś dziwną. Jak tylko się chwilę przejdę to serce mi wali i nie mam siły na nic. Brzuch piecze, mam gazy i wzdęcia, odbija mi się, mam wrażenie jakbym miała zaraz rzygnąć. Nie wiem już co mam robić. Smecta nie pomaga, pomogła tylko na biegunkę. Boję się, że wyląduję w szpitalu. Błagam pomóżcie, czy ktoś miał takie objawy? Czy nic mi się nie stanie? Proszę o jakiekolwiek odpowiedzi, bo jestem na skraju wytrzymania...
Nic ci sie nie stanie kochana, nic a nic, nie obawiaj sie, moze sprobuj sie zrelaksowac, nawet jak wydaje ci sie to niemozliwe, jak juz sie zmusimy, potem jest o niebo lepiej z somatyka......
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

24 lutego 2017, o 16:27

Próbuję się zrelaksować, ale mam wrażenie że nawet na to nie mam siły, chce mi się spać i jednocześnie płakać z bezsilności. Dziwnie słyszę, jakbym nie rozróżniała słów innych, dziwnie widzę... Tragedia jakaś, kiedy to w końcu minie.

-- 24 lutego 2017, o 16:27 --
I do tego mi ciągle zimno. Rano miałam temperaturę około 36.3, mam dreszcze i ciśnie mnie w głowa.
Gona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 17 lutego 2017, o 09:29

24 lutego 2017, o 16:42

Mnie psycholog radzila abym nerwice wyobrazic sobie jako oblesnego,smierdzacego sasiada. Pozniej prosila wyobrazic sobie, ze wydaje wielkie przyjecie na ktore zaprosilam wszystkich przyjaciol i znajomych. Na przyjeciu wszyscy swietnie sie bawia, jest wspaniala muzyka, pyszne jedzenie, atmosfera jest poprostu boska. Nagle wygladajac przez okno widze,ze do drzwi wejsciowych zbliza sie ten oblesny sasiad! Co robic? Biegne do dzwi i barykaduje je aby ten nieproszony gosc nie weszedl i nie zepsul zabawy. Zapieram sie i z calej sily blokuje te drzwi. Smierdzacy gosc takze pcha z calej sily. Taka sytuacja trwa i trwa. Jestem zmeczona i wyczerpana. A co dzieje sie miedzy czasie na przyjeciu? Wszyscy dalej swietnie sie bawia i nawet nie widza tej mojej szarpaniny. Psycholog radzila aby nie walczyc, nie barykadowac drzwi tylko wpuscic go do srodka niech sobie gdzies w kaciku usiadzie, ZAAKCEPTOWAC, ze jest.Nikt nawet nie zwroci na niego uwagi a ja bede mogla wkoncu zaczac sie bawic.
Staram sie tak wlasnie traktowac moja nerwice, choc bardzo czesto dalej sie z nia szarpie jak z tym "smierdzacym sasiadem".
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

24 lutego 2017, o 16:51

Zmierzyłam ciśnienie 120/83, tętno 101. Czyli jeśli jestem taka osłabiona i nie mam niskiego ciśnienia, to nie zemdleję i nic mi nie jest?
ewelinka1200
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1050
Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21

24 lutego 2017, o 18:24

Witaj...psycholog ma racje ZAAKCEPTOWAC...tylko nie wiem,jak Ty ale mi,to,tak,ciezko przychodzi...wlasnie ta akceptacja...bo ja wiem ze mam zaburzenia lękowe...
Ale w mojej,glowie s ciagle mysli ze ,,Ty chyba nie masz nerwicy,, ze to pewnie.inna psychiczna choroba.ze pewnie jestem,morderca psychopatą...albo Bog wie co,jeszcze...nie umiem,zaakceptowac tej nerwicy,bo mam lek,ze to,jednak nie jest nerwica..i koło,sie zamyka...
ODPOWIEDZ