28 sierpnia 2016, o 21:07
weekend, troche czasu na ogarniecie "walcz i uciekaj"
i oto natrafilam na tekst Victora. POniewaz on sam rzadko jest obecny na tym forum, moze ktos z was mi wyjasni ....... (pytanie na dole)
""Co do samych myśli natrętnych i katastroficznych to akurat jest proste wyjaśnienie, będąc w stanie lęku, ciągłego poczucia zagrożenia a mając nerwice ciągle w takim stanie się znajdujemy, umysł sam tworzy myśli natrętne, a to z tego powodu, że uruchomił reakcję walcz bądź uciekaj na skutek ciągłych stresów.
Umysł nie rozumie czemu człowiek się ciągle martwi jak nie ma realnego zagrożenia, ale uruchomienie reakcji nie powoduje, że to zagrożenie nagle się przecież pojawi, na ratunek idą wtedy te myśli.
Mózg tworzy sobie niebezpieczeństwo wysyłając człowiekowi myśli o chorobach, śmierci, zabijaniu czy robieniu komuś krzywdy. Wówczas nerwica staje się niby realnym zagrożeniem, bo człowiek realnie zaczyna się obawiać o swoje zdrowie""
Pamietam pierwszy raz, jak pojawil sie u mnie strach przed popelnieniem samobojstwa, to byl moment kulminacyjny, jakies 13 lat temu. Otoz najlepsza przyjaciolka, ktora "podjadala" sobie amfe, i ktoregos dnia zdecydowala sie na odstawienie tego badziewia, zaczela leczenie depresji. Pamietam jak dzis ten moment, kiedy oswiadczyla mi "ja chce popelnic samobojstwo, wiesz, sytuacja rodzicow mnie kompletnie dobila"... I zaczela sie jazda. Skoro ona ma ochote na samobojstwo, a ja tez mialam "niedobrych" rodzicow, to ja tez musze popelnic samobojstwo? Od tego czasu ten watek wraca.
Moje pytanie: u mnie pojawila sie najpierw mysl natretna, a nastepnie stany lekowe, wbrew temu, o czym mowi Victor .... Chyba, ze musialam byc juz bardzo wystraszona (lek wolnoplynacy albo konflikty wewnetrzne) i sytuacja z przyjaciolka dodala oliwy do ognia ?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)