Wtrącę swoje 3 grosze

też tak miałam Halina jak Ty i przyznam, że nie wiem jak się tego pozbyłam

Nie wiem czy tu chodziło o perfekcjonizm. Dużo czasu spędziłam nad zastanawianiem się, dlaczego chcę by inni robili w sposób, który uważam za najlepszy. Dlaczego chcę by inni w sumie żyli jak ja? Dlaczego tak bardzo irytowało mnie, jak ktoś popełniał błędy czy robił coś, jakby niezgodnego z moimi przekonaniami?
Może zacznę od drugiej strony, czyli, jak zaczęłam postrzegać innych ludzi, że w końcu nie tracili w moich oczach, mimo, że zachowywali się "nie tak jak uważam za jedynie słuszny sposób". Po pierwsze DAŁAM IM PRAWO (w swojej głowie dałam, bo oni mieli je zawsze) do tego, że mają poglądy odmienne od moich (oczywiście nie akceptuję przemocy, nienawiści, naruszania granic itd. gdzieś to prawo również ma granicę, ale to jest raczej oczywiste). Zrozumiałam, że ktoś robi coś inaczej niż ja, bo uważa, ŻE TAK BĘDZIE DLA NIEGO NAJLEPIEJ. Każdy z nas ma inne doświadczenie i każdy kieruje się w życiu właśnie nim. To, że ja np. ubezpieczam dom, samochód, zdrowie to np. jest wynikiem tego, że wujkowi spłonął dom i samochód jednej nocy i nic nie dostał od pzu

i po tym doświadczeniu ja nie chcę mieć takiej samej sytuacji, a np. Ty możesz uważać to za bezsens, za jakieś irracjonalne lęki

bo przecież to mało prawdopodobne, że mi się przytrafi tak samo jak wujkowi i Ty wolisz te 200zł miesięcznie wydać na wycieczkę niż wyrzucać kasę w błoto jak ja. To jest przykład, ale przy każdym ruchu, każda osoba robi to, co uważa za najlepsze dla siebie w danej sytuacji i podejmuje decyzje przez pryzmat własnych doświadczeń. Także to, że my uważamy, ze robi głupio, źle, inaczej, to my tak uważamy, ale dana osoba ma odmienne zdanie i my musimy to zaakceptować! Nie możemy narzucać jej własnego zdania! Jeżeli się zgodzi, to możemy przedstawić jej NASZ PUNKT widzenia, ale jak to odrzuci, to MA DO TEGO PRAWO. Zrozumiałam to dzięki nerwicy. Teraz już nie śmiałabym się ze znajomej, że zawsze łaziła za mną, bo sama nie umiała gadać z ludźmi, poznać nikogo (taaaak, kiedyś się z takich ludzi nabijałam), bo już zrozumiałam, że taka osoba może mieć fobię społeczną, lęki, być nieśmiała z powodu swojej niskiej samooceny. Tak samo ktoś nie przeczytał materiałów, bo np. nie może się na nich skupić, litery mu latają, nic nie rozumie, a w tej chwili potrzebuje jedynie odpowiedzi na konkretne pytanie, by jakoś przetrwać do momentu, w którym się trochę uspokoi. To się nazywa empatia. Zanim ocenimy, wyzwiemy, czy krzywo się spojrzymy pomyślmy chwilę, dlaczego ktoś zachowuje się w ten sposób, a nie inny. Oczywiście ktoś może czegoś nie rozumieć, robić coś źle, tak dobitnie, bo po prostu może być mniej (czasem dużo mniej) inteligenty.
A teraz pytanie, dlaczego też byłam taką osobą? Po pierwsze, mój ojciec jest identyczny i pewne zachowania kopiowałam. Ale przede wszystkim, wydaje mi się, że marzyłam o idealnym świecie (dla mnie idealnym), same moje klony, wszyscy mają moje pogląd Peace&Love, wszystkie matki karmią piersią, wszyscy jeżdżą rowerami, dbają o przyrodę, wszyscy używają mydła, w sklepach tylko zdrowe jedzenie, każdy jest miły, uśmiechnięty, nie ma kapitalizmu, broni, granic itd itp BO WTEDY NIE MUSIAŁABYM SIĘ STRESOWAĆ, BRONIĆ SWOICH GRANIC (jakby wszyscy mieli moje poglądy, to nikt by mnie za nie nie atakował, co dzieje się nagminnie

), nie musiałabym martwić się o ziemię, zwierzęta itd itp czyli tak naprawdę nie miałoby miejsca to, co teraz napawa mnie lękiem. Chciałam świat widzieć takim, by był on dla mnie przyjazny, a jak ktoś "do niego nie dążył" to mnie to denerwowało i niczym jakiś dyktator chciałam tego człowieka ustawiać pod siebie.
Czasami denerwowało mnie jak ktoś w pracy nieumyślnie popełniał błędy w wyniku czego nie mieliśmy szansy na premię. Robiłam się czerwona i dosłownie kipiała ze mnie złość! (znajoma zwróciła mi uwagę na to) Więc moje "dyktaturowanie" włączało się również, gdy ktoś robił coś na moją niekorzyść (choćby nieumyślnie).
W moich myślach szłam bardzo daleko, myślałam, o tym, ze matki źle traktują dzieci, przez to wyrosną różni ludzie, niekoniecznie przyjaźni dla innych, przez co będą wojny, nienawiść, lub nie będą dbać o planetę, zginą niewinne zwierzęta itd. Także też włączało się, takie chore myślenie co na co wpływa, jakie to niesie skutki dla mnie, moich bliskich oraz dla spraw i ludzi na których mi zależy (np. dla planety, zwierząt, starszych ludzi, ludzi ze środowisk LGBT). --> tu przyznam, ze jeszcze mam problem, już nie chcę zmieniać ludzi, nie rzucam się w wir działań by pomóc wyżej wymienionym, ale dalej bardzo boli mnie nienawiść, brak miłości, empatii i muszę postawić sobie granicę tego smutku, bo mnie to zabija, zrozumieć, ze nie mogę zmienić całego świata.
I jeszcze jedno. Niska samoocena. Osoby takie często mają skłonności w drugą stronę. Gdy znajdą kogoś "słabszego" (albo tak im się wydaje), kogoś, kto okaże im zainteresowanie, pochwali ich za ich wiedzę, działanie itd, to wtedy my (bo o mnie też mowa), mamy skłonność do właśnie narzucania im swej woli, bo tak nam nagle ego urosło, że chcemy się chyba dowartościować, nachapać tą wyższością, zgnoić kogoś, bo nas gnębiono...
To oczywiście są tylko moje spostrzeżenia, które wynoszę po miesiącach pracy nad sobą, one wydają mi się prawidłowe, a najważniejsze jest to, że nie mam już potrzeby ciągłego pouczania innych (choć czasem robiłam to tylko w myślach!) i w końcu daję ludziom prawo do bycia różnym ode mnie... (poza wymienionymi oczywistymi wyjątkami). Uczę się tego, ale widzę poprawę i to ogromną.
I tu taki absurd

Chciałam by ludzi byli jak ja, nie zabierali mi prawa do moich poglądów, by szanowali moje granice, byli w stosunku do mnie (i innych) empatyczni, a sama tego nie robiłam

"Chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie" albo "bądź zmianą, którą chcesz widzieć w innych" pasuje doskonale.
Sorki za bardzo długi post, mam nadzieję, ze składnie napisałam (myśli szybsze niż palce

) i że choć jedna osoba coś wyciągnie z tego

- Nic ci nie jest! [...] Dwa miesiące temu myślałeś, że masz czerniaka złośliwego!
- Nagle pojawiła mi się czarna plama na plecach!
- Ona była na twojej koszuli!
- Nie wiedziałem! Ludzie pokazywali na moje plecy.