Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
nerwula93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 11 maja 2016, o 11:56

8 czerwca 2016, o 23:02

mam stwierdzoną nerwicę przez psychiatrę
moje wczorajsze samopoczucie było poprzedzone złymi myślami w ciągu dnia wiec raczej wszystko wskazuje na nerwicę.
nie miałam niepewności chodu, moglam patrzeć się w jeden punkt, potrafiłam utrzymać równowagę

a wyników niestety Ci teraz nie podam bo jestem za granicą

ale teraz czuje jeszcze większy niepokój przez to co napisałeś, zaczynam sie denerwować
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 667
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

9 czerwca 2016, o 08:12

Spoko, pytałaś to odpowiedziałem, jest to może banalna sprawa (wydaje się,ze to jakaś tam kolejna witamina) a brak może doprowadzić do totalnego rozwalenia psychicznego i fizycznego.

Jak nie masz tych objawów non-stop, to nie będzie to.
Serena84
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 28 maja 2016, o 15:09

10 czerwca 2016, o 09:14

Witam. mam pytanie. Czy od nerwicy może być ból w nadbrzuszu po prawej stronie w okolicy wątroby oraz po lewej stronie pod zebrami. Boli mnie też w okolicy jajnika. Bol nasila sie przy poruszaniu. Jak spie nic nie boli. Rok temu mialam problemy z sercem. Tachykardia. Dalam sobie z tym rade. Czy nerwica mogla przejsc teraz na brzuch? Ech, nie daje juz rady. Znowu wkrecam sobie ciezkie choroby:/
Proton
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 10 czerwca 2016, o 12:36

10 czerwca 2016, o 13:38

Witam serdecznie moi kochani,
Nazywam się Adrian, mam 26 lat i pochodzę z Mazowsza (przepraszam, za tak oficjalne przywitanie ;oh )
Chcę coś napisać o sobie. Od 14 lub 15 roku zycia zyje z choroba dermatologiczną zwaną Mieszkowym Zapaleniem Skóry (Rogowacenie Mieszkowe z łaciny to Keratosis Pilaris Rubra Faceii). Choroba charakteryzuje się na ciele drobnymi grudkami, coś jak skóra kurczaka oskubanego. Na twarzy wygląda to stanowczo gorzej, policzki i tylko policzki, są stale zaczerwienione, chropowate, szorstkie. Pod wpływem emocji, stresu, wysiłku, wiatru itp policzki świecą na kolor kriwstego buraczka, skóra piecze. Jak można się domyśleć, przez blisko 13 lat przez to cholerstwo nabawiłem się fobii społecznej, unikam całkowicie kontaktu z ludźmi, boję sie wyzwań, boję się tego jak ktoś mnie odbierze, że będzie się śmiał, z tego jak wyglądam, że sam siebie nie zaakceptowałem do tej pory z tą przypadłością, że za wszelką cenę chcę być najładniejszy, najlepiej ubrany, czysty itp, "bo co ludzie powiedzą ?!" - jak zobaczą, że np. mam umorusaną nogawkę w błocie. Co będzie jak czegoś nie będę wiedział gdy zapytają to mnie wyśmieją, a ja "strzele buraczka" - z moją chorobą dermatologiczną takie strzelenie to norma, dlatego chowam się przed tym, boję się. Boję się skupisk ludzi, rozmów oko w oko z kimś, boję się odpowiadać na pytania, że popełnię gafę i że znów będę czerwony i ktoś na to będzie patrzył i myślał sobie "boże co to za UFOludek". W szkole jakoś sobie radziłem, choć było ciężko. Były docinki, "a coś ty taki czerwony", "strzelił buraka", "weź to zeskrob" itp... wiadomo nie było miło, ale im człowiek był młodszy to jakoś to zlewał bardziej, dopiero gdy dorastał rozumiał o co chodzi. Nienawidzę, gdy do domu rodzinnego zjeżdża się kuzynowstwo raz na jakiś czas, od wielkiego dzwonu, wiadomo wtedy pytania, gadania itp, ja wtedy rozwalony próbuje się ogarnąć, czuje często drżenie w środku, walenie serca, jak Dzwon Zygmuntowski, puls zwiększony, zaraz pieczenie twarzy, policzki purpurowe, bo będę musiał siedzieć naprzeciw kogoś przy stole, czy rozmawiał z kimś. Moje życie społeczne, mogę określić na poziomie -1, na prawdę w łeb mi to dało. Pomyślałem sobie w 2014 roku, "kurcze muszę wziąć się w garść i coś z tym zrobić, tak się nie da żyć, wszystkich omijać, życie ucieka..." i wyruszyłem do Łodzi do fajnego Dermatologa, który zdiagnozował mnie poprawnie, zalecił zabiegi laserem pulsacyjno-barwnikowym Candela, oczywiście nie owijając w bawełne, że te zabiegi przy moim schorzeniu (jeżeli genetyczne), mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów. No nic.. zgodziłem się do tej pory zrobiliśmy jakieś 8 lub 9 zabiegów. Ostatni zabieg był jakoś na początku maja. Jak zawsze fachowo przeprowadzone, nie "na odwal się". Wszystko pięknie cudnie do tej pory było, ale chyba chcial bym teraz cofnąć czas... Na 3 dzień po zabiegu [tym 9 z koleju już] (ogólnie twarz spuchnięta jak balon, skronie prawie eksplodowały, no ale mając za sobą już 8 wcześniejszych zabiegów, wiedziałem że przez kolejne 4 tyg będę wyglądał jak Frankensztajn) wstałem rano, pochodziłem po domu po 30 minutach zorientowałem się, że na jednym z policzków w czasie snu pękł mi burchelek z wodą (jak po oparzeniu, to normalne było), więc poszedłem do lusterka zerknąć jak to wygląda, patrze i zamiast burchelka była wżerka-dziura (skóra na ten dzień już się zagoiła, dziury niema, panika za to była), i nagle odcięło mi prąd, osunąłem się na 2 czy 3 sekundy (nie dowierzałem, że mogę mieć dziurę w poliku, zaraz myśl jak ja z tym będę wyglądał, "boże co to jest", strach, panika, nie dość że policzki ciągle czerwone to jeszcze dziurawe ?! O M G!) wstałem, oparłem się o umywalkę i patrze w lustro, myślę co jest grane, czego ja się wystraszyłem, aby do takiego etapu dojść jak omdlęcia, straszny szum w uszach, piszczenie, ścisk czaski. Po chwili "rozchodziłem" to po domu, napiłem się pare łyków wody, zszedłem na śniadanie coś tam zjadłem, jak by trochę ustąpiło. Po tym czasie zacząłem badać ciśnienie i puls, puls w ciągu dnia pod 90-100 podchodził na wieczór spadał do 60-70, ciśnienie skaczące ale nigdy wyższe jak 140/85 przeważnie wieczorami już w miarę normalne koło 130/80. Ale co najgorsze, nie wiem czy ten atak paniki przed lustrem nie wywołał już całkowicie wilka z lasu. Przez pierwsze 4 tygodnie chodziłem jak za mgłą, słaba koncentracja, olewanie, przyśpieszony puls w dzień, czułem się jak ogłupiały, jak by mi ktoś IQ wyciął, mniej bystry, w głowie kołatania, ucisk jak by czapki, ucisk przy zatokach, zawroty głowy, nachodzące falami. Zimne dłonie to miałem często. Przed zasypianiem jakieś dziwne jazdy typu zakręcenie się w głowie, wydaje mi się, że zapominam oddychać, przebudzam się, no ale jakoś przesypiam noc i kolejną... Jak przed snem zaczynałem myśleć o tych dolegliwościach to na drugi dzień w ciągu tego dnia dolegliwości jak by się nasilały, nachodziły falami, wieczorami jak by trochę odchodziły. Może dlatego, że wieczór kojarzy mi się z tym, że jest ciemno, nikt nie widzi mnie, mojej buzi itp i czuje się lżej... Jak by obraz z oczy nie nadążał za zmysłami. Którejś nocy się tak pobudziłem, że chyba koło 3 czy 4 nad ranem zerwałem się ze snu, z zawrotami głowy, kołataniem serca i pulsem, ciągłe nakręcałem się, aż jakoś usnąłem i w miarę normalnie przespałem dalej nockę. Od tamtej feralnego dnia mineło 6 tyg, koncentracja jest na średnim poziomie, na pewno nie jest tak jak było przed omdlęciem, często senność, brak motywacji, zawroty głowy, skupianie się tylko na sobie, natręctwa np układanie w szafce co do linijki koszulek itp, strach, że mam coś uszkodzone, nagłe szybsze bicia serca podczas stresowych spraw, uczucie jak by mnie coś za skorę na głowie ciągneło, jak by ściskający hełm, opaska-choć nie każdego dnia, fobia społeczna od 13 lat, ktora mnie wyniszczyła, a ktorą dopiero zrozumiałem... uczucie spuchniętej szyji lub gardła (?O_o), nałogowe obgryzanie paznokci, scisnieta zuchwa, a raczej sam ja zaciskam z nerwow, juz sie na tym zlapalem, szum w uszach/zaytaknie uszu, czestrze przelykanie sliny, strach ze mi serce stanie, natrectwa i natretne mysli, beznadzieja, a raczej brak nadzieji na normalne zycie z moja przypadloscia skórną, skoki cisnienia, uderzenia goraca, uczucie ze jestem pijany za mgła/ścianą, że stoje obok siebie i robie co trzeba, np kąpie się, ale uczucie takie jak bym robił to automatycznie, bez jakichkolwiek emocji, przemyśleń... wsłuchiwanie się w tętno, w bicie serca, słuchanie jak serce bije raz mocniej i wolniej, a raz szybciej, czasem się zlapalem ze licze oddechy, czasem też mam tak, że jak zasypiam to wydaje mi się, że serce przestaje bić, bo go nie słysze, ale chyba bije jak wstaje rano na drugi dzień jednak ... bardzo licze sie ze zdaniem innym co mnie wykoncza rowniez, robienie wszystkiego tak by nikt do niczego nie mogl sie przyczepic, a jak cos sie nie udaje to panika i strach. Znalazlo by się jeszcze pare innych rzeczy. Po ostatnim laserze, buzie mam wreszcie wygoioną na pewno przełamać się muszę i pojść na badania tarczycy, hormonów, tomografię głowy, może błędnik sprawdzić tez, no i podstawy. Ale boję się tego wszystkiego, nakręcanie że umrę, że wyniki tragiczne będą.
Pozdrawiam i dziękuje za przeczytanie.

Co Państwo na to?
sloneczko92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 540
Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16

10 czerwca 2016, o 16:59

Hej :-) ostatnio bylo u mnie naprawde lepiej, objawy fizyczne popuscily ale dalej mnie meczy dd i dp :-( chodze taka jak pijana, mam wrazenie jakbym nie zyla na tym swiecie, jak rano wstaje to jest najgorsze :-/ jakos z tym zyje i staram sie tym niw przejmowac ale sie tego boje :-/
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

10 czerwca 2016, o 17:23

sloneczko92 pisze:Hej :-) ostatnio bylo u mnie naprawde lepiej, objawy fizyczne popuscily ale dalej mnie meczy dd i dp :-( chodze taka jak pijana, mam wrazenie jakbym nie zyla na tym swiecie, jak rano wstaje to jest najgorsze :-/ jakos z tym zyje i staram sie tym niw przejmowac ale sie tego boje :-/
I właśnie ten strach pomaga utrzymać ten stan. Im szybciej uda Ci się wyeliminować lęk tym lepiej. Mów sobie, że skoro tyle udało Ci się przejść, że skoro Twoje życie się nie zawaliło a Tobie nic nie jest - to znaczy, że nie ma się czego bać. Ufaj sobie, tym samym ograniczając lęk. Stopniowo doprowadzi to do schodzenia stanu dd/dp. Będzie dobrze! :)
Proton
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 10 czerwca 2016, o 12:36

10 czerwca 2016, o 18:15

sloneczko92 pisze:Hej :-) ostatnio bylo u mnie naprawde lepiej, objawy fizyczne popuscily ale dalej mnie meczy dd i dp :-( chodze taka jak pijana, mam wrazenie jakbym nie zyla na tym swiecie, jak rano wstaje to jest najgorsze :-/ jakos z tym zyje i staram sie tym niw przejmowac ale sie tego boje :-/
Ja podobnie się czuję. Może ktoś jeszcze przeczyta mój post wyżej i mnie podniesie na duchu ;)
sloneczko92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 540
Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16

10 czerwca 2016, o 19:55

BruceWayne pisze:
sloneczko92 pisze:Hej :-) ostatnio bylo u mnie naprawde lepiej, objawy fizyczne popuscily ale dalej mnie meczy dd i dp :-( chodze taka jak pijana, mam wrazenie jakbym nie zyla na tym swiecie, jak rano wstaje to jest najgorsze :-/ jakos z tym zyje i staram sie tym niw przejmowac ale sie tego boje :-/
I właśnie ten strach pomaga utrzymać ten stan. Im szybciej uda Ci się wyeliminować lęk tym lepiej. Mów sobie, że skoro tyle udało Ci się przejść, że skoro Twoje życie się nie zawaliło a Tobie nic nie jest - to znaczy, że nie ma się czego bać. Ufaj sobie, tym samym ograniczając lęk. Stopniowo doprowadzi to do schodzenia stanu dd/dp. Będzie dobrze! :)
No wlasnie to wszystko ten strach...
Wiesz staram sobie tlumaczyc wszystko i pewnie znow ataki paniki wroca ale od jakiegos czasu ich nie mam i ogolnie jak mam objawy to sie statam tlumaczyc sobie i wgl... i teraz nie wiem czy chwilowy spokoj mialam przez to ze sobie radzilam czy poprostu chwile lepiej bylo... bo bylo tak nieraz ale zaraz wrocil lek
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

10 czerwca 2016, o 20:01

U mnie jest troszkę inaczej , ja się w ogóle nie boję dd a i tak trzyma , ale prawda jest taka że słabsze niż kiedyś .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
sloneczko92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 540
Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16

11 czerwca 2016, o 12:45

A jak sobie z tym radzisz ?
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

11 czerwca 2016, o 17:05

Ja zawsze na dd mam taką strategię której nie umiem zastosować na objawy zdrowotne – nie zwracam na to uwagi. Ostatnio właściwie stwierdziłam, że nie wiem kiedy jest to dd a kiedy nie i może tak naprawdę cały czas jest i tak będzie no i spoko. Nie przeszkadza mi to w niczym. To jest dokładnie tak samo jak z innymi objawami, jak nie zwracasz na to uwagi to to nie istnieje bo obiektywnie nie sprawia że nie możesz funkcjonować normalnie, nie jest groźne przez to że się tym nie zajmuejsz. Więc jak trzyma to niech sobie trzyma jak lubi :D
ptasiemleczko21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 4 listopada 2015, o 16:40

11 czerwca 2016, o 18:28

Potrzebuje Waszej porady, poniewaz ogarnely mnie duze watpliwosci co do moich dolegliwosci, a mianowicie dziwnie drza mi miesnie, glownie szyji, karku, barkow i potylicy. Mam takie telepania jak przy chorobie parkinsona. Nie utrzymują się cały czas. Pulsuje mi z tyłu głowa. Czasami drza mi usta. Oczywiście staram się nie nadawać temu niepotrzebnej wartości i się nie nakrecac, ale coś marnie mi idzie. Poratujcie proszę :)
sloneczko92
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 540
Rejestracja: 6 maja 2015, o 12:16

11 czerwca 2016, o 18:52

kadaweryna pisze:Ja zawsze na dd mam taką strategię której nie umiem zastosować na objawy zdrowotne – nie zwracam na to uwagi. Ostatnio właściwie stwierdziłam, że nie wiem kiedy jest to dd a kiedy nie i może tak naprawdę cały czas jest i tak będzie no i spoko. Nie przeszkadza mi to w niczym. To jest dokładnie tak samo jak z innymi objawami, jak nie zwracasz na to uwagi to to nie istnieje bo obiektywnie nie sprawia że nie możesz funkcjonować normalnie, nie jest groźne przez to że się tym nie zajmuejsz. Więc jak trzyma to niech sobie trzyma jak lubi :D
Wiesz co moze i masz racje w tym bo ostatnio kak mnie dopadlo dd i dp to nie zwracalam na to uwagi i jakos lecialo... i lecialo do przodu a teraz jak mi zaczrlo to przeszkadzac...
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

11 czerwca 2016, o 23:09

słoneczko...odpóści!...ja też miałam tak bardzo długoooooo! bo zwracałam na to uwagę jak już sie do tego przyzwyczaisz i zejdziesz trochę z nacyzmu i zajmiesz sie skupianiem na życiu to to zacznie odpuszczać. Teraz pojawia mi się w stanach zmęczenia. Wszystko co opisałaś wyżej jest naturalnę w stanie lękowym. Ja długo nie mogłam zrozumieć jak mam bardziej przestać zwracać na to uwagę?...jednak można teraz to dopiero widzę wczesniej ciagle kreciłam sie w kółko. Teraz jest różnica ale to wszystko wymaga czasu, uspokojenia i nabrania dystansu.

-- 11 czerwca 2016, o 22:09 --
ptasiemleczko21 pisze:Potrzebuje Waszej porady, poniewaz ogarnely mnie duze watpliwosci co do moich dolegliwosci, a mianowicie dziwnie drza mi miesnie, glownie szyji, karku, barkow i potylicy. Mam takie telepania jak przy chorobie parkinsona. Nie utrzymują się cały czas. Pulsuje mi z tyłu głowa. Czasami drza mi usta. Oczywiście staram się nie nadawać temu niepotrzebnej wartości i się nie nakrecac, ale coś marnie mi idzie. Poratujcie proszę :)

osobiście tego nie miałam , ale jest tu kilka osób na forum co miało tak samo jak ty więc SPOKO! ;ok
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Cindy.81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 17 maja 2016, o 23:58

12 czerwca 2016, o 11:02

Witam wszystkich. Swoją historię opisałam juz w dziale zapraszamy...wiec nie będę jej tu powtarzać...tylko pokrotce powiem jakie natretne mysli mnie meczyly wcześniej....ze jestem opętana....ze się zabije albo swoich najbliższych....ze mam schizofrenie....a dziś przyszla mi do głowy myśl że może mój mąż jest chory psychicznie i ze może on mi coś zrobi. Ze mnie zabije....byłam przerazona... I znow wróciła myśl o schizofrenii...ze skoro potrafię się tak przestraszyć tego to może mam już urojenia które występują w schizofrenii????? Czy to jest możliwe ze to nie nerwica tylko schizofrenia.....pamiętam ze dawno dawno temu Jeszcze jak nie miałam nerwicy to tez takie rzeczy mi przychodziły do głowy o moim byłym chłopaku....ale rzadko i w ogóle mnie nie przerazaly ....iw sumie dochodze teraz do wniosku ze miałam i mam bardzO bujną wyobraznie....prosze odpowiedzcie bo się zamecze....
Dodam że miałam myśli o różnych innych chorobach a szczególnie o raku....w ten poniedziałek mam gastroskopie bo żołądek mi dokucza od kwietnia i tez panicznie się boje ze powiedzą ze rAK....I już czarne wizje a w nich płacz...lament...załamanie...wyobrażenia jak spędzę ostanie chwile z dziećmi i bliskimi.. smutek i żal ze nie będę widzieć jak moje maluchy dorastają....czy to wszystko jest normalne w nerwicy....? Tylko mnie nie oklamujcie....bo nawet przychodzi mi do głowy ze nawet jak rozpoznacie po tych objawach schizofrenie to nie napiszcie mi prawdy...dodam ze chodzilam prywatnie na terapie przez ponad 2mce i pani stwierdzila nerwice i potem jesCze jeden psycholog stwierdzil to samo
pozdrawiam
ODPOWIEDZ