
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 449
- Rejestracja: 21 lutego 2015, o 11:01
Oj jakby to było takie łatwe, nawet mi moja psycholog mówi, że w 100% nie popełnię samobójsta bo ja mam tylko natręty, których panicznie się boje. Tylko ja boję się tego, że nie wytrzymam psychicznie i to zrobię. No ale dobra koniec tematu 

-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
To jest bardzo latwe, wystarczy miec po dziurki w nosie swojego zlego samopoczucia przez to oraz zrozumiec ze ty wlasnie ciagle i bez przerwy popelniasz samobojstwo, i to nawet gorsze od tego, ktorego ty sie boisz. Popelniasz samobojstwo na swoich emocjach i wolnym zyciu, na ten moment jestes wiezniem iluzji, i przy zrouzmieniu tego proby realne "ryzykowania" sa banalnie proste, trwaja dlugo ale nie sa trudne.
Sa latwiejsze od bycia wiezniem glupot.
Sa latwiejsze od bycia wiezniem glupot.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07
Mam pytanie odnośnie objawów. Opiszę pokrótce sytuację jaka mnie dziś spotkała.
Dzień zaczął się ok. Jak zawsze udałem się do pracy na godz. 8.00 i wszystko było dobrze. Piękna pogoda (choć nie znoszę upałów...), wizja długiego weekendu sprawiały że dzień zapowiadał się wyjątkowo luzacko. Byłem niemalże zrelaksowany.
Dramat rozpoczął się o godz. 9.10 (celowo zapamiętałem godzinę). W bardzo krótkim czasie rozdygotałem się wewnętrznie bez żadnego powodu. Standartowe objawy: wysoki puls, miękkie nogi no i najgorsze czyli DD. Koledzy w pokoju o czymś tam rozmawiali, a ja widziałem to jakby zza szyby. Co więcej, ja też włączałem się momentami do rozmowy, ale tak jakbym to nie był jednak ja. Wszyscy, którzy to mają wiedzą o co chodzi. Nie wyobrażałem sobie jak dożyję do 16.
Następnie ok. godz. 10.00 dostałem polecenie pojechania samochodem służbowym do sąsiedniej miejscowości. Na parkingu miałem nogi jak z waty, a w głowie najczarniejsze scenariusze. I tu nastąpił zwrot. Dojechałem do pierwszego miejsca docelowego, droga zajęła mi może 10-15 minut. Wysiadłem. I stwierdzam, że czuję się normalnie. Przeszło mi. Pozałatwiałem wszystko, wróciłem do pracy i bez żadnego problemu wysiedziałem do 16, po czym wróciłem do domu zahaczając o sklepy. Jak gdyby nigdy nic. Miałem co prawda w sobie taką niepewność, czy aby na pewno wszystko jest ok, ale było.
I tu dochodzimy do pytania - czy to normalne? Czy może tak być, że jest fajnie, miło i przyjemnie, po czym "pstryk" i umieram, po czym "pstryk" i już nie umieram i znów jest normalnie? Nadmieniam, że to nie pierwszy taki przypadek. Raz np. umierałem idąc do paczkomatu (odległość ok. 800m), dotarłem, odebrałem paczkę i momentalnie przestałem umierać do tego stopnia, że wróciłem do domu okrężną drogą. Czy też tak macie? Jakbyście mieli w głowie taki włącznik, że "klik" i świat się wali, po czym "klik" i możecie góry zdobywać bo nic się nie dzieje?
Dzień zaczął się ok. Jak zawsze udałem się do pracy na godz. 8.00 i wszystko było dobrze. Piękna pogoda (choć nie znoszę upałów...), wizja długiego weekendu sprawiały że dzień zapowiadał się wyjątkowo luzacko. Byłem niemalże zrelaksowany.
Dramat rozpoczął się o godz. 9.10 (celowo zapamiętałem godzinę). W bardzo krótkim czasie rozdygotałem się wewnętrznie bez żadnego powodu. Standartowe objawy: wysoki puls, miękkie nogi no i najgorsze czyli DD. Koledzy w pokoju o czymś tam rozmawiali, a ja widziałem to jakby zza szyby. Co więcej, ja też włączałem się momentami do rozmowy, ale tak jakbym to nie był jednak ja. Wszyscy, którzy to mają wiedzą o co chodzi. Nie wyobrażałem sobie jak dożyję do 16.
Następnie ok. godz. 10.00 dostałem polecenie pojechania samochodem służbowym do sąsiedniej miejscowości. Na parkingu miałem nogi jak z waty, a w głowie najczarniejsze scenariusze. I tu nastąpił zwrot. Dojechałem do pierwszego miejsca docelowego, droga zajęła mi może 10-15 minut. Wysiadłem. I stwierdzam, że czuję się normalnie. Przeszło mi. Pozałatwiałem wszystko, wróciłem do pracy i bez żadnego problemu wysiedziałem do 16, po czym wróciłem do domu zahaczając o sklepy. Jak gdyby nigdy nic. Miałem co prawda w sobie taką niepewność, czy aby na pewno wszystko jest ok, ale było.
I tu dochodzimy do pytania - czy to normalne? Czy może tak być, że jest fajnie, miło i przyjemnie, po czym "pstryk" i umieram, po czym "pstryk" i już nie umieram i znów jest normalnie? Nadmieniam, że to nie pierwszy taki przypadek. Raz np. umierałem idąc do paczkomatu (odległość ok. 800m), dotarłem, odebrałem paczkę i momentalnie przestałem umierać do tego stopnia, że wróciłem do domu okrężną drogą. Czy też tak macie? Jakbyście mieli w głowie taki włącznik, że "klik" i świat się wali, po czym "klik" i możecie góry zdobywać bo nic się nie dzieje?
- b00s123
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 362
- Rejestracja: 5 października 2014, o 20:45
tak normalne , w sumie o każdej godzinie może przyjść taki atak , ale sam widzisz jechałeś samochodem chwila odwrócenia uwagi od objawów i było lepiej : )zaburzony86 pisze:Mam pytanie odnośnie objawów. Opiszę pokrótce sytuację jaka mnie dziś spotkała.
Dzień zaczął się ok. Jak zawsze udałem się do pracy na godz. 8.00 i wszystko było dobrze. Piękna pogoda (choć nie znoszę upałów...), wizja długiego weekendu sprawiały że dzień zapowiadał się wyjątkowo luzacko. Byłem niemalże zrelaksowany.
Dramat rozpoczął się o godz. 9.10 (celowo zapamiętałem godzinę). W bardzo krótkim czasie rozdygotałem się wewnętrznie bez żadnego powodu. Standartowe objawy: wysoki puls, miękkie nogi no i najgorsze czyli DD. Koledzy w pokoju o czymś tam rozmawiali, a ja widziałem to jakby zza szyby. Co więcej, ja też włączałem się momentami do rozmowy, ale tak jakbym to nie był jednak ja. Wszyscy, którzy to mają wiedzą o co chodzi. Nie wyobrażałem sobie jak dożyję do 16.
Następnie ok. godz. 10.00 dostałem polecenie pojechania samochodem służbowym do sąsiedniej miejscowości. Na parkingu miałem nogi jak z waty, a w głowie najczarniejsze scenariusze. I tu nastąpił zwrot. Dojechałem do pierwszego miejsca docelowego, droga zajęła mi może 10-15 minut. Wysiadłem. I stwierdzam, że czuję się normalnie. Przeszło mi. Pozałatwiałem wszystko, wróciłem do pracy i bez żadnego problemu wysiedziałem do 16, po czym wróciłem do domu zahaczając o sklepy. Jak gdyby nigdy nic. Miałem co prawda w sobie taką niepewność, czy aby na pewno wszystko jest ok, ale było.
I tu dochodzimy do pytania - czy to normalne? Czy może tak być, że jest fajnie, miło i przyjemnie, po czym "pstryk" i umieram, po czym "pstryk" i już nie umieram i znów jest normalnie? Nadmieniam, że to nie pierwszy taki przypadek. Raz np. umierałem idąc do paczkomatu (odległość ok. 800m), dotarłem, odebrałem paczkę i momentalnie przestałem umierać do tego stopnia, że wróciłem do domu okrężną drogą. Czy też tak macie? Jakbyście mieli w głowie taki włącznik, że "klik" i świat się wali, po czym "klik" i możecie góry zdobywać bo nic się nie dzieje?
"Wola psychiki daje wyniki"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07
Znam teorię i wiem że rozpraszanie jest kluczem do sukcesu gdy już "wali się świat", ale dziwi mnie to, że to może odejść tak momentalnie.
- stokrotka89
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 314
- Rejestracja: 27 kwietnia 2015, o 11:27
Nad ranem sie obudziłam i byłam bardzo niespokojna i złapał mnie jakis niepokój.powiedzcie czy jego tez mam zaakceptować i nie zwracać uwagi na to tłumacząc sobie ze to nic złego i nic sie nie stanie?
-- 6 czerwca 2015, o 09:43 --
Nad ranem sie obudziłam i byłam bardzo niespokojna i złapał mnie jakis niepokój.powiedzcie czy jego tez mam zaakceptować i nie zwracać uwagi na to tłumacząc sobie ze to nic złego i nic sie nie stanie?
-- 6 czerwca 2015, o 09:43 --
Nad ranem sie obudziłam i byłam bardzo niespokojna i złapał mnie jakis niepokój.powiedzcie czy jego tez mam zaakceptować i nie zwracać uwagi na to tłumacząc sobie ze to nic złego i nic sie nie stanie?
- b00s123
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 362
- Rejestracja: 5 października 2014, o 20:45
tak jak piszesz tak zrób : ) też rano się obudziłem z niepokojem i powiedziałem sb niech sie dzieje co chce ja i tak zrobie swojestokrotka89 pisze:Nad ranem sie obudziłam i byłam bardzo niespokojna i złapał mnie jakis niepokój.powiedzcie czy jego tez mam zaakceptować i nie zwracać uwagi na to tłumacząc sobie ze to nic złego i nic sie nie stanie?
-- 6 czerwca 2015, o 09:43 --
Nad ranem sie obudziłam i byłam bardzo niespokojna i złapał mnie jakis niepokój.powiedzcie czy jego tez mam zaakceptować i nie zwracać uwagi na to tłumacząc sobie ze to nic złego i nic sie nie stanie?

"Wola psychiki daje wyniki"
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 2216
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00
Ja tak sie zastanawiam dlaczego ja sie budze codziennie z niepokojem uczuciem napiecia . Dzien w dzien . Dobrze ze mam wyjebane . Wczesniej mialem dni normalne i ciezkie . Teraz mam caly zad na jednym poziomie od rana jak wstaje napiecie natrety wizje myslowe . Ale to wszystko ma taka slaba moc jakies 3/10. Czasem spada do zera i znowu 3/10 . To mi sie podoba mam nadzieje ze to blizej niz dalej .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
- stokrotka89
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 314
- Rejestracja: 27 kwietnia 2015, o 11:27
Doradzicie mi.otóż w stanach niepokoju ratować sie czymś ziołowym czy tłumaczyć sobie ze to nic groźnego i w tym stanie to normalne?
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 2216
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00
Jak najbardziej poprostu nie zwracac uwagi . Nie tlumacz nie jedz jakis tabsow . Poprostu pozwol byc temu niepokojowi . Pokaz mu ze ty nie reagujesz na stan niepokoju jest dziwnie ale nie reaguj .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
-
- Gość
Wiesz, natręty zawsze uderzają ze zdwojoną siłą w przypadku problemów, czy to miłosnych, życiowych czy np w trakcie trwania stanów depresyjnych, atakują one wtedy bo mają pole do popisu mogą Cie jeszcze bardziej wystraszyć z tego też powodu że masz realny problem w którym mógłbys go zrealizować, typu zdradziła mnie dziewczyna -> Zabije się, zamorduje. Stany Depresyjne -> Mocniejsze natręty samobójcze i każde inne. Gdy odczuwasz względnie spokój to te nasilenie natrętów jest mniejsze.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 2216
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00
No kurde kretu ci przedstawil fakt . Jezeli masz dola to natrety atakuja z moca bo maja chaczyk a co atakuje nerwica nasze wartosci jezeli w tym momencie masz doka z powodu zawodu miloscego to w tym kierunku twoj umysl bedzie generowal natret
-- 6 czerwca 2015, o 22:29 --
RADA - IGNORUJ
-- 6 czerwca 2015, o 22:29 --
RADA - IGNORUJ
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY