Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

29 maja 2020, o 12:03

kkasik pisze:
27 maja 2020, o 14:09
Od ponad 10 lat mam problemy tak jakby z przełykaniem śliny "w ramach" mojego ataku. Ostatnio znowu się to nasila. Trwa to może z 30 sekund w maksie. Jest to takie dziwne odczucie jakby mój przełyk całkowicie się zacisnął, w tym momencie próbuję przełykać ślinę i przez to się jeszcze bardziej nakręcam. Głównie jak wiem, że będę na dużej otwartej przestrzeni, przy jakichś dużych budynkach... Nie potrafię do tej pory dobrze nad tym zapanować :( Mam wrażenie, że jestem niereformowalna w tej dziedzinie już, nie mam siły. Chciałabym w końcu wyjść normalnie na miasto, nie myśleć czy coś takiego mnie "złapie" czy nie, chciałabym to zmienić dla narzeczonego, którego czasem już też irytują te napady..
To jest bardzo częsty objaw, sam go miałem nie było możliwości ogólnie przełknięcia nawet małej ilości wody. Właśnie wtedy przestań na siłę cokolwiek robić, pozwól temu być nie zwracaj na to lękowej uwagi, że niby coś złego się dzieje, bo nie dzieje się nic. Przepuść taki atak, aż samo przejdzie i się uspokoi. Nie nakrecaj się właśnie bo rośnie zaraz cała spirala lęku i paniki i przez takie ciągle podchodzenie do tego przy kolejnym razie znów będzie tak samo. Jak to Hewad mówi, "jeśli ciągle robisz to samo to dostajesz również to samo. Musisz zmienić działanie aby mieć inny efekt."
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

29 maja 2020, o 15:10

Urzula123 pisze:
29 maja 2020, o 10:18
sebastian86 pisze:
28 maja 2020, o 12:53
Urzula123 pisze:
28 maja 2020, o 12:26


Bez względu na porę roku czy długość spaceru?
bez wzgledu
No to wygląda na to, że masz to na tle nerwicowym. Może fobia społeczna? Może nadmierna lękliwość? To paskudna przypadłość. Współczuję Ci bardzo, bo sama też się z tym borykam, mnie poci się głównie głowa, pod pachami, stopy czy dłonie bardzo, bardzo rzadko, natomiast z głowy czasem tak leci mi pot, że aż kapie na podłogę.
Antydepresanty na to nie pomagają, a wręcz mogą to potęgować. Gdy brałam asertin przeżywałam koszmar z poceniem. Biorę od wielu miesięcy pramolan i jest on neutralny dla nadpotliwisci. Czasem spoce się, gdy bardzo gdzieś się spieszę i denerwuje się, że nie zdążę. Dlatego wszędzie zawsze jestem mocno przed czasem, żeby zdążyć się wypocić. A czasem w ogóle nie mam problemu z poceniem.
Współczuję.
po tych zlewnych potach w glowie czuje szybkie pulsowanie
Mistrz 2021 (L)
Urzula123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 104
Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 20:46

29 maja 2020, o 21:08

sebastian86 pisze:
29 maja 2020, o 15:10
Urzula123 pisze:
29 maja 2020, o 10:18
sebastian86 pisze:
28 maja 2020, o 12:53


bez wzgledu
No to wygląda na to, że masz to na tle nerwicowym. Może fobia społeczna? Może nadmierna lękliwość? To paskudna przypadłość. Współczuję Ci bardzo, bo sama też się z tym borykam, mnie poci się głównie głowa, pod pachami, stopy czy dłonie bardzo, bardzo rzadko, natomiast z głowy czasem tak leci mi pot, że aż kapie na podłogę.
Antydepresanty na to nie pomagają, a wręcz mogą to potęgować. Gdy brałam asertin przeżywałam koszmar z poceniem. Biorę od wielu miesięcy pramolan i jest on neutralny dla nadpotliwisci. Czasem spoce się, gdy bardzo gdzieś się spieszę i denerwuje się, że nie zdążę. Dlatego wszędzie zawsze jestem mocno przed czasem, żeby zdążyć się wypocić. A czasem w ogóle nie mam problemu z poceniem.
Współczuję.
po tych zlewnych potach w glowie czuje szybkie pulsowanie
Też tak mam i myślę, że to krew w żyłach się uspokaja, tyle tylko że nie uspokaja się w sposób umiarkowany, lecz szybko. Generalnie jest to bardzo nieprzyjemne.
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

30 maja 2020, o 00:57

Nowy7 pisze:
29 maja 2020, o 12:03
kkasik pisze:
27 maja 2020, o 14:09
Od ponad 10 lat mam problemy tak jakby z przełykaniem śliny "w ramach" mojego ataku. Ostatnio znowu się to nasila. Trwa to może z 30 sekund w maksie. Jest to takie dziwne odczucie jakby mój przełyk całkowicie się zacisnął, w tym momencie próbuję przełykać ślinę i przez to się jeszcze bardziej nakręcam. Głównie jak wiem, że będę na dużej otwartej przestrzeni, przy jakichś dużych budynkach... Nie potrafię do tej pory dobrze nad tym zapanować :( Mam wrażenie, że jestem niereformowalna w tej dziedzinie już, nie mam siły. Chciałabym w końcu wyjść normalnie na miasto, nie myśleć czy coś takiego mnie "złapie" czy nie, chciałabym to zmienić dla narzeczonego, którego czasem już też irytują te napady..
To jest bardzo częsty objaw, sam go miałem nie było możliwości ogólnie przełknięcia nawet małej ilości wody. Właśnie wtedy przestań na siłę cokolwiek robić, pozwól temu być nie zwracaj na to lękowej uwagi, że niby coś złego się dzieje, bo nie dzieje się nic. Przepuść taki atak, aż samo przejdzie i się uspokoi. Nie nakrecaj się właśnie bo rośnie zaraz cała spirala lęku i paniki i przez takie ciągle podchodzenie do tego przy kolejnym razie znów będzie tak samo. Jak to Hewad mówi, "jeśli ciągle robisz to samo to dostajesz również to samo. Musisz zmienić działanie aby mieć inny efekt."

Bardzo logiczne jest to co piszesz i faktycznie ma to sens. Ale tak cholernie mi ciężko pozwolić przejść temu atakowi jakby. Muszę się tego nauczyć jednak jakoś i spróbować.
Co prawda ilekroć mnie taki atak złapie, mija chwila i śmigam dalej wyczerpana fizycznie i psychicznie, jakby nigdy nic - to jest dziwne dla mojej psycholog. Że te ataki jednak mnie nie powstrzymują za bardzo przykładowo przed pójściem dalej tam gdzie zmierzałam, a mimo to nadal je miewam.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

30 maja 2020, o 08:45

kkasik pisze:
30 maja 2020, o 00:57
Nowy7 pisze:
29 maja 2020, o 12:03
kkasik pisze:
27 maja 2020, o 14:09
Od ponad 10 lat mam problemy tak jakby z przełykaniem śliny "w ramach" mojego ataku. Ostatnio znowu się to nasila. Trwa to może z 30 sekund w maksie. Jest to takie dziwne odczucie jakby mój przełyk całkowicie się zacisnął, w tym momencie próbuję przełykać ślinę i przez to się jeszcze bardziej nakręcam. Głównie jak wiem, że będę na dużej otwartej przestrzeni, przy jakichś dużych budynkach... Nie potrafię do tej pory dobrze nad tym zapanować :( Mam wrażenie, że jestem niereformowalna w tej dziedzinie już, nie mam siły. Chciałabym w końcu wyjść normalnie na miasto, nie myśleć czy coś takiego mnie "złapie" czy nie, chciałabym to zmienić dla narzeczonego, którego czasem już też irytują te napady..
To jest bardzo częsty objaw, sam go miałem nie było możliwości ogólnie przełknięcia nawet małej ilości wody. Właśnie wtedy przestań na siłę cokolwiek robić, pozwól temu być nie zwracaj na to lękowej uwagi, że niby coś złego się dzieje, bo nie dzieje się nic. Przepuść taki atak, aż samo przejdzie i się uspokoi. Nie nakrecaj się właśnie bo rośnie zaraz cała spirala lęku i paniki i przez takie ciągle podchodzenie do tego przy kolejnym razie znów będzie tak samo. Jak to Hewad mówi, "jeśli ciągle robisz to samo to dostajesz również to samo. Musisz zmienić działanie aby mieć inny efekt."

Bardzo logiczne jest to co piszesz i faktycznie ma to sens. Ale tak cholernie mi ciężko pozwolić przejść temu atakowi jakby. Muszę się tego nauczyć jednak jakoś i spróbować.
Co prawda ilekroć mnie taki atak złapie, mija chwila i śmigam dalej wyczerpana fizycznie i psychicznie, jakby nigdy nic - to jest dziwne dla mojej psycholog. Że te ataki jednak mnie nie powstrzymują za bardzo przykładowo przed pójściem dalej tam gdzie zmierzałam, a mimo to nadal je miewam.
Bo to nie są ataki paniki, dlatego Twoją psycholog to dziwi bo pewnie myśli właśnie że to ataki paniki, a to wygląda na po prostu objaw stresu, jedyny objaw, bo w przypadku ataków paniki jest ich cała masa. Do tego czuje się podczas ataku ogromne przerażenie, oraz bardzo silną potrzebę ucieczki z danego miejsca do domu. Ty takich rzeczy nie masz. Spróbuj robić to co napisałem, przede wszystkim przestań się tego bać, bo tak będziesz zawsze odczuwać lęk jak to wystąpi. To że nadal to trwa to właśnie przez to że cały czas się tego boisz, nakrecasz że dzieje się coś bardzo złego, już przed wyjściem analizujesz czy wystąpi czy nie. Olej to czy będzie czy nie, przestań się bać, nie analizuj a zobaczysz po czasie poprawę.
sebastian86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1485
Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02

31 maja 2020, o 18:03

Urzula123 pisze:
29 maja 2020, o 21:08
sebastian86 pisze:
29 maja 2020, o 15:10
Urzula123 pisze:
29 maja 2020, o 10:18


No to wygląda na to, że masz to na tle nerwicowym. Może fobia społeczna? Może nadmierna lękliwość? To paskudna przypadłość. Współczuję Ci bardzo, bo sama też się z tym borykam, mnie poci się głównie głowa, pod pachami, stopy czy dłonie bardzo, bardzo rzadko, natomiast z głowy czasem tak leci mi pot, że aż kapie na podłogę.
Antydepresanty na to nie pomagają, a wręcz mogą to potęgować. Gdy brałam asertin przeżywałam koszmar z poceniem. Biorę od wielu miesięcy pramolan i jest on neutralny dla nadpotliwisci. Czasem spoce się, gdy bardzo gdzieś się spieszę i denerwuje się, że nie zdążę. Dlatego wszędzie zawsze jestem mocno przed czasem, żeby zdążyć się wypocić. A czasem w ogóle nie mam problemu z poceniem.
Współczuję.
po tych zlewnych potach w glowie czuje szybkie pulsowanie
Też tak mam i myślę, że to krew w żyłach się uspokaja, tyle tylko że nie uspokaja się w sposób umiarkowany, lecz szybko. Generalnie jest to bardzo nieprzyjemne.
u mnie to trwa caly dzien , i to pozbawia mnie sił
Mistrz 2021 (L)
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

31 maja 2020, o 23:38

Jak sobie radzicie w nocy? Od dłuższego czasu chodzę spać o 4/5 ponieważ lepiej czuje sie psychicznie wiedząc i czując, że robi się jasno. Nie pamiętam kiedy ostatnio położyłam się o normalnej godzinie bo kiedy tylko się kładę i zamykam oczy milion natrętnych myśli i przede wszystkim lęk. Z niczego. Kiedy juz nie mam czym zająć głowy od razu myślę o ataku i o tym jak źle sie czuje (chociaż w ciągu dnia tez myślę o tym jak źle sie czuje z tym ze w ciągu dnia jest to do zniesienia). Wystarczy, że przychodzi noc, robi sie ciemno a objawy się włączają. Kiedy przychodzi się położyć jest juz zupełnie tragedia.
poszukujacysensu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 17:46

1 czerwca 2020, o 00:55

NerwowaSzeregowa pisze:
31 maja 2020, o 23:38
Jak sobie radzicie w nocy? Od dłuższego czasu chodzę spać o 4/5 ponieważ lepiej czuje sie psychicznie wiedząc i czując, że robi się jasno. Nie pamiętam kiedy ostatnio położyłam się o normalnej godzinie bo kiedy tylko się kładę i zamykam oczy milion natrętnych myśli i przede wszystkim lęk. Z niczego. Kiedy juz nie mam czym zająć głowy od razu myślę o ataku i o tym jak źle sie czuje (chociaż w ciągu dnia tez myślę o tym jak źle sie czuje z tym ze w ciągu dnia jest to do zniesienia). Wystarczy, że przychodzi noc, robi sie ciemno a objawy się włączają. Kiedy przychodzi się położyć jest juz zupełnie tragedia.
Wstań raz wcześniej, jeden dzień będziesz niewyspana, połóż się następnego dnia od razu kiedy troszkę zachce Ci się spać choćby nawet o 21 i się przestawisz. Jak nie będziesz mogła spać to nie leż na siłe tylko wstań, poczytaj książke, obejrzyj coś na YT i kiedy Cię zmuli połóż się znowu. Staraj się nie nastawiać na noc, że jest tragedia, bo tak to będziesz się stresowała każdą nocą i nic dziwnego, że się pojawią za każdym razem lęki.
poszukujacysensu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 17:46

1 czerwca 2020, o 01:03

NerwowaSzeregowa pisze:
31 maja 2020, o 23:38
Jak sobie radzicie w nocy? Od dłuższego czasu chodzę spać o 4/5 ponieważ lepiej czuje sie psychicznie wiedząc i czując, że robi się jasno. Nie pamiętam kiedy ostatnio położyłam się o normalnej godzinie bo kiedy tylko się kładę i zamykam oczy milion natrętnych myśli i przede wszystkim lęk. Z niczego. Kiedy juz nie mam czym zająć głowy od razu myślę o ataku i o tym jak źle sie czuje (chociaż w ciągu dnia tez myślę o tym jak źle sie czuje z tym ze w ciągu dnia jest to do zniesienia). Wystarczy, że przychodzi noc, robi sie ciemno a objawy się włączają. Kiedy przychodzi się położyć jest juz zupełnie tragedia.
A co do natrętnych myśli wtedy przepuść je. Niech sobie będą nie nadawaj im żadnej wartości. Możesz sobie nawet mówić w myślach, puszczam to i skupić się na tym słowie(lub jakimś innym jakie chcesz) w myślach jako taka forma relaksacji przed snem. Z początku jak przestaniesz nadawać tym myślą i lękowi wartość to trochę Cię wytrzęsie(dosłownie nawet), bo przecież za każdym razem tak robiłaś i przecież jest wyimaginowane zagrożenie gdzieś coś i jak to ty sobie możesz to olewać, ale po czasie będziesz już szybciutko zasypiać. Powodzenia ;)
Awatar użytkownika
NerwowaSzeregowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58

1 czerwca 2020, o 01:48

Niestety już niejednokrotnie próbowałam zasnąć wcześniej. Nie spałam w ogóle, albo wstawałam wcześniej tak jak mówisz żeby być zmęczoną, ale nic z tego. Wieczorem jestem na takiej adrenalinie (dosłownie) że serce mi wali. Kładę sie i nie potrafię myśleć o niczym innym jak o tym co czuje czyli lęku. Nie mogę o tym nie myśleć jeśli czuje sie cholernie źle:( tu mam problem. Staram sie zająć innymi myślami, czasem sie nawet pomodlić ale mózg już zna moje zagrywki i odwracanie uwagi i nie daje mi zapomnieć o tym kiedy leżę i nie mam czym sie zająć. Nie chodzi nawet o same myśli a o szczególnie złe samopoczucie psychiczne nocą.
poszukujacysensu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 17:46

1 czerwca 2020, o 02:20

Nie ma tak, że się nie da. Ale współczuję Ci i Cię rozumiem, bo też nieraz tak miałem. Chodzi o taką formę medytacji, skupieniu całej swojej uwagi na tym jednym słowie. CAŁEJ. I powtarzaniu go sobie jak mantrę. Nieważne jakie to słowo, może coś co lubisz nie wiem np. Morze o ile lubisz jeździć nad morze ;), nieważne co. Ważne, żeby uczyć się skupiać się na tym na czym chcesz, a nie na tym co każą Ci lęki. Wtedy może Cię trząść wszystko, ja tak miałem, bo czułem w sobie całe to napięcie. Umysł zna twoje "zagrywki", ale jak będziesz to robiła do skutku i z determinacją to się przyzwyczai, że nocą nic Ci nie grozi :).
nadzieja1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 280
Rejestracja: 10 czerwca 2019, o 18:48

1 czerwca 2020, o 14:10

NerwowaSzeregowa pisze:
1 czerwca 2020, o 01:48
Niestety już niejednokrotnie próbowałam zasnąć wcześniej. Nie spałam w ogóle, albo wstawałam wcześniej tak jak mówisz żeby być zmęczoną, ale nic z tego. Wieczorem jestem na takiej adrenalinie (dosłownie) że serce mi wali. Kładę sie i nie potrafię myśleć o niczym innym jak o tym co czuje czyli lęku. Nie mogę o tym nie myśleć jeśli czuje sie cholernie źle:( tu mam problem. Staram sie zająć innymi myślami, czasem sie nawet pomodlić ale mózg już zna moje zagrywki i odwracanie uwagi i nie daje mi zapomnieć o tym kiedy leżę i nie mam czym sie zająć. Nie chodzi nawet o same myśli a o szczególnie złe samopoczucie psychiczne nocą.
Bo ucikasz a nie przyjmuje, piszesz o zajmowaniu się na sile a zapewne w głowie masz odwracanie uwagi usilne, a gdybys tak powiedziała ok lęku jesteś ze mną i idziemy spać, jak kolwiek to brzmi to po czasie zauważysz że przyjmując go on nie ma jakby swojej mocy :)
Życie jest darem i to od nas zależy jak je poprowadzimy
nimbus
Gość

2 czerwca 2020, o 16:05

Zakrztusiłem się oranżadą chyba. Od dawna tak mam że gazowane napoje nie chcą mi przejść przez gardło jakoś... Kaszlałem i kaszlałem, jakoś dziwnie od płuc. Mam od dawna flegmę w gardle więc teraz wydaje mi sie jeszcze bardziej jakby mi coś tam zalegało. Boje sie że nabawie sie jakiegoś zachłystowego zapalenia płuc, bo chwilowo mnie bolały płuca. Nie mam siły już.
Ada135622
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 5 maja 2020, o 00:12

2 czerwca 2020, o 23:26

Będzie dobrze 😁 nie ma się czego bać 😁 żadnego zapalenia się nie nabawisz myśl pozytywnie 😁 nie nakręcaj się 😁
Sickgirl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 12 kwietnia 2020, o 01:45

3 czerwca 2020, o 00:47

nimbus pisze:
2 czerwca 2020, o 16:05
Zakrztusiłem się oranżadą chyba. Od dawna tak mam że gazowane napoje nie chcą mi przejść przez gardło jakoś... Kaszlałem i kaszlałem, jakoś dziwnie od płuc. Mam od dawna flegmę w gardle więc teraz wydaje mi sie jeszcze bardziej jakby mi coś tam zalegało. Boje sie że nabawie sie jakiegoś zachłystowego zapalenia płuc, bo chwilowo mnie bolały płuca. Nie mam siły już.
Heh, przypomniałeś mi jak raz moja paroletnia córka zakaslala podczas kąpieli i potem byłam zestresowana czy się nie zachłysnęła wodą, przez co czuwalam cała noc i dzień...
ODPOWIEDZ