Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
AniaJa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 4 października 2018, o 09:40

25 marca 2020, o 17:19

imbireczka pisze:
13 marca 2020, o 10:23
Witajcie. Potrzebuję Waszej pomocy. Długo mnie na forum nie było, miałam 3 lata względnego spokoju od nerwicy. Ale teraz chyba wróciło, wraz z lawiną pytań, czy to na pewno nerwica..? Wydawało mi się że już tak dużo wiem, przerobiłam chyba wszystkie możliwe wkręty, bywało bardzo ciężko, ale wychodziłam z tych stanów już nie raz i byłam pewna ze już nic nowego mnie nie zaskoczy. Ale do rzeczy. Ostatnio miałam dość trudny czas, tak powiedzmy od jesieni. Starsza córka poszła do szkoły baletowej, a więc internat, a ona miewa migreny z aurą, co wiąże się dla mnie zawsze z ogromnym stresem, po prostu boję się o nią. Migreny jej się nasiliły w szkole, pewnie też w związku ze stresem, dlatego każdy telefon od niej odbieram na miękkich nogach, czy na pewno wszystko ok. No i młodsza córka, 3 latka, zaczęła mieć lęki nocne, czasem też w dzień się boi, martwię się też o nią, że taka malusia a już emocje nią szarpią. I tu już zaczęła się gonitwa myśli, czy dzieci nie odziedziczyły po mnie nerwicy, zadręczanie się, nie chcę przecież żeby miały takie życie w lęku jak ja.. zaczęłam szperać w internetach o lęku u dzieci i stresie u nastolatków, wchodziły jakieś strony i filmiki o samobójstwach wśród dzieci i samonakręcanie ruszyło. A teraz najgorsze. Jakiś dziwny objaw somatyczny którego nie znam. Choć nie do końca somatyczny, sama nie wiem jak to opisać. Wróciłam z zebrania w szkole, głodna, zmęczona i zestresowana w związku z tym całym koronawirusem. Marzyłam żeby połozyc sie spać, ale miałam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia w kuchni. I tak w trakcie szykowania śniadania na rano, poczułam taki jakby mikrosekundowy reset, jakby ktoś odłączył i włączył zasilanie. Nie umiem tego dokładnie opisać, ale wpadłam w panikę. Zaczęłam się zastanawiać co to było, czy coś mam z głową nie tak? Lawina ruszyła. Przełączyłam się na tryb wsłuchiwania w organizm. Teraz mam wrażenie że mam to co chwilę. Jestem przerażona. Milion myśli na temat tego co mi jest, czy ja nie wariuję, czy to nie jakaś zapowiedź postradania zmysłów? Czy mam coś w głowie, jakiś guz? Doszła bezsenność, zlewne zimne poty i tętno 120. Uczucie rozdygotania w całym ciele. Koncentracja na poziomie zero. A dzieci potrzebują opieki. Teraz jeszcze ta akcja z koronawirusem i wszechobecna panika. Czuje ze mnie to przerasta. Powiedzcie proszę, czy ktoś czegoś takiego doświadczył? Jak to wygląda z waszej perspektywy? Ale długi post. Dziękuję tym, co preczytali :*
Spokojnie, ja to miałam, znam to bardzo dobrze. Bardzo trafnie to opisałaś, ja nawet mierzyłam czas i miałam to co 9-15 sekund. Dokładnie tak to czułam jak mikro reset mózgu, jakby mnie nagle zatrzymywało. Ten objaw miałam już półtora roku temu, wtedy właśnie tu trafiłam, gdzieś tu jest wątek o tym resecie / wyładowaniu w mózgu. To jest dość popularny objaw, chociaż mało się o nim mówi. Zupełnie go olej, niech sobie będzie :) Ja miałam mnóstwo objawów ze strony głowy i dalej mam, miałam robiony rezonans, wszystko ok.. Ten objaw po tym jak go olałam odszedł po kilku tygodniach i nie wrócił. Za to każdy, który wywołuje u mnie myśl "czy to na pewno nerwica" zostaje i wraca :evil: Trzymaj się i bądź pewna, że to nerwica :) Możesz też spróbować suplementować magez (cytrynian magnezu z B6), bo to generalnie objaw tężyczki utajonej, od wypłukanego magnezu (ze stresu), może po kilku tygodniach Cię troszkę rozluźni :)
MocnoZaburzony
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 21 lutego 2020, o 17:38

25 marca 2020, o 17:41

AniaJa pisze:
25 marca 2020, o 17:19
imbireczka pisze:
13 marca 2020, o 10:23
Witajcie. Potrzebuję Waszej pomocy. Długo mnie na forum nie było, miałam 3 lata względnego spokoju od nerwicy. Ale teraz chyba wróciło, wraz z lawiną pytań, czy to na pewno nerwica..? Wydawało mi się że już tak dużo wiem, przerobiłam chyba wszystkie możliwe wkręty, bywało bardzo ciężko, ale wychodziłam z tych stanów już nie raz i byłam pewna ze już nic nowego mnie nie zaskoczy. Ale do rzeczy. Ostatnio miałam dość trudny czas, tak powiedzmy od jesieni. Starsza córka poszła do szkoły baletowej, a więc internat, a ona miewa migreny z aurą, co wiąże się dla mnie zawsze z ogromnym stresem, po prostu boję się o nią. Migreny jej się nasiliły w szkole, pewnie też w związku ze stresem, dlatego każdy telefon od niej odbieram na miękkich nogach, czy na pewno wszystko ok. No i młodsza córka, 3 latka, zaczęła mieć lęki nocne, czasem też w dzień się boi, martwię się też o nią, że taka malusia a już emocje nią szarpią. I tu już zaczęła się gonitwa myśli, czy dzieci nie odziedziczyły po mnie nerwicy, zadręczanie się, nie chcę przecież żeby miały takie życie w lęku jak ja.. zaczęłam szperać w internetach o lęku u dzieci i stresie u nastolatków, wchodziły jakieś strony i filmiki o samobójstwach wśród dzieci i samonakręcanie ruszyło. A teraz najgorsze. Jakiś dziwny objaw somatyczny którego nie znam. Choć nie do końca somatyczny, sama nie wiem jak to opisać. Wróciłam z zebrania w szkole, głodna, zmęczona i zestresowana w związku z tym całym koronawirusem. Marzyłam żeby połozyc sie spać, ale miałam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia w kuchni. I tak w trakcie szykowania śniadania na rano, poczułam taki jakby mikrosekundowy reset, jakby ktoś odłączył i włączył zasilanie. Nie umiem tego dokładnie opisać, ale wpadłam w panikę. Zaczęłam się zastanawiać co to było, czy coś mam z głową nie tak? Lawina ruszyła. Przełączyłam się na tryb wsłuchiwania w organizm. Teraz mam wrażenie że mam to co chwilę. Jestem przerażona. Milion myśli na temat tego co mi jest, czy ja nie wariuję, czy to nie jakaś zapowiedź postradania zmysłów? Czy mam coś w głowie, jakiś guz? Doszła bezsenność, zlewne zimne poty i tętno 120. Uczucie rozdygotania w całym ciele. Koncentracja na poziomie zero. A dzieci potrzebują opieki. Teraz jeszcze ta akcja z koronawirusem i wszechobecna panika. Czuje ze mnie to przerasta. Powiedzcie proszę, czy ktoś czegoś takiego doświadczył? Jak to wygląda z waszej perspektywy? Ale długi post. Dziękuję tym, co preczytali :*
Spokojnie, ja to miałam, znam to bardzo dobrze. Bardzo trafnie to opisałaś, ja nawet mierzyłam czas i miałam to co 9-15 sekund. Dokładnie tak to czułam jak mikro reset mózgu, jakby mnie nagle zatrzymywało. Ten objaw miałam już półtora roku temu, wtedy właśnie tu trafiłam, gdzieś tu jest wątek o tym resecie / wyładowaniu w mózgu. To jest dość popularny objaw, chociaż mało się o nim mówi. Zupełnie go olej, niech sobie będzie :) Ja miałam mnóstwo objawów ze strony głowy i dalej mam, miałam robiony rezonans, wszystko ok.. Ten objaw po tym jak go olałam odszedł po kilku tygodniach i nie wrócił. Za to każdy, który wywołuje u mnie myśl "czy to na pewno nerwica" zostaje i wraca :evil: Trzymaj się i bądź pewna, że to nerwica :) Możesz też spróbować suplementować magez (cytrynian magnezu z B6), bo to generalnie objaw tężyczki utajonej, od wypłukanego magnezu (ze stresu), może po kilku tygodniach Cię troszkę rozluźni :)
Potwierdzam. To okropne uczucie, ale im bardziej to olejesz tym większa szansa, że albo w ogóle nie wróci albo będzie coraz słabsze. Wiem że to bardzo trudne, bo sam jeszcze nie umiem się bronić przed tymi paskudztwami, ale da się uwierz w to! Najtrudniej zrobić to na samym początku.
Szafir
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 19 marca 2020, o 11:58

26 marca 2020, o 11:39

Hej, pracuje nad swoimi myślami lękowymi od jakiegoś czasu. Idzie mi całkiem zgrabnie, według mnie, nie wpadam w ciągi myśli lękowych, nad którymi kiedyś potrafiłem spędzić nawet godziny. Zauważyłem poprawę samopoczucia, zmianę nastawienia do otaczającej rzeczywistości, generalnie jest lepiej. Mam problem z dwoma grupami objawów: ciągłe uczucie napięcia na mięśniach żuchwy i skroni, oraz uczucie bolesnego i naglącego parcia na mocz. O ile uczucie napięcia na mięśniach łatwo jest ignorować i żyć pomimo tego (czasem jest słabsze, czasem mocniejsze), to objawy dot. sikania już nie są takie proste do opanowania. Miałbym pytanie do ludzi, którzy poradzili sobie z tego typu objawami: co robić, kiedy nagle zachce Wam się sikać, czujecie nagła potrzebę biec do toalety, no każdy wie o co chodzi jak tego doświadczył - sam z siebie staram się ignorować, mówić do siebie że "wytrzymam", że "poczekam jeszcze jakiś czas", no ale w pewnym momencie atak staje się nie do wytrzymania (bardzo ostre zdarzają się w przypadku zwiększonego napięcia, ktoś mnie zdenerwował czy coś w tym stylu).
Możliwy jest scenariusz, że to osłabnie w czasie, kiedy mój mozg/moja podświadomość zregeneruje się trochę? Nad objawami pracuje ok. tygodnia, natomiast z zaburzeniami lękowymi zmagam się długie lata.
Nie ukrywam, że te problemy z oddawaniem moczu to objaw, który najbardziej mi dokucza, więc jeżeli ktoś zmagał się z podobnym problemem i mógłby wlać we mnie trochę nadziei i otuchy, to byłbym wdzięczny :)
Anka123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 8 października 2019, o 01:19

27 marca 2020, o 01:12

AniaJa pisze:
25 marca 2020, o 17:09
Hej, chciałam zapytać czy ktoś z Was miewa takie dreszcze jak przy gorączce, ale bez niej + taką przeczulicę na skórze? Miesiąc temu miałam grypę z suchym kaszlem, nie byłam na żadnym obszarze zagrożonym, nie miałam (z tego co wiem) styczności z nikim chorym i mimo, że infekcja była mega i nieźle się z nią męczyłam to podeszłam (o dziwo) na spokojnie. Jednak od infekcji, fakt w momentach kiedy już stres związany z pandemią mnie przerasta, dostaję takiej słabości jakbym była umierającą staruszką + tych dreszczy. Dochodzą oczywiście duszności i suchy kaszel (sama nie wiem czy muszę kasłać czy trochę to powoduję). Dwa tygodnie temu tak miałam (stres masakryczny i stało się to po nieprzespanej nocy) i dziś to samo, nie mogłam w nocy spać i teraz mam te dreszcze, czuję się słaba jak kot, duszno mi i czuję się ogólnie jak qpa. Miewacie takie stany osłabienia z dreszczami? Bardzo by mi pomogło gdyby ktoś się odezwał, może uda mi się dziś zasnąć ;witajka
Jak cię to uspokoiji to ja mami identycznie jak opisałaś. Miejmy wy..... E będzie nam dane, czyli znikną objawy, ale jak to zrobić? Też panikuje
usunietenaprosbe
Gość

28 marca 2020, o 17:56

Jak radzicie sobie z niechcianymi wspomnieniami? W sensie nagle myśli zaczynają mi dawać jakieś wspomnienia które dla mnie są przykre i przez kilka lat ich nie miałam a nagle one wróciły i mnie paraliżują.. I wtedy myśli że powinnam odejść od chłopaka albo że mam się nie przyjaźnić z ludźmi z którymi się przyjaźnie bo skoro mam takie wspomnienia to znaczy że powinnam od nich wszystkich odejść... I tak od 2 dni.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

28 marca 2020, o 18:19

Szafir pisze:
26 marca 2020, o 11:39
Hej, pracuje nad swoimi myślami lękowymi od jakiegoś czasu. Idzie mi całkiem zgrabnie, według mnie, nie wpadam w ciągi myśli lękowych, nad którymi kiedyś potrafiłem spędzić nawet godziny. Zauważyłem poprawę samopoczucia, zmianę nastawienia do otaczającej rzeczywistości, generalnie jest lepiej. Mam problem z dwoma grupami objawów: ciągłe uczucie napięcia na mięśniach żuchwy i skroni, oraz uczucie bolesnego i naglącego parcia na mocz. O ile uczucie napięcia na mięśniach łatwo jest ignorować i żyć pomimo tego (czasem jest słabsze, czasem mocniejsze), to objawy dot. sikania już nie są takie proste do opanowania. Miałbym pytanie do ludzi, którzy poradzili sobie z tego typu objawami: co robić, kiedy nagle zachce Wam się sikać, czujecie nagła potrzebę biec do toalety, no każdy wie o co chodzi jak tego doświadczył - sam z siebie staram się ignorować, mówić do siebie że "wytrzymam", że "poczekam jeszcze jakiś czas", no ale w pewnym momencie atak staje się nie do wytrzymania (bardzo ostre zdarzają się w przypadku zwiększonego napięcia, ktoś mnie zdenerwował czy coś w tym stylu).
Możliwy jest scenariusz, że to osłabnie w czasie, kiedy mój mozg/moja podświadomość zregeneruje się trochę? Nad objawami pracuje ok. tygodnia, natomiast z zaburzeniami lękowymi zmagam się długie lata.
Nie ukrywam, że te problemy z oddawaniem moczu to objaw, który najbardziej mi dokucza, więc jeżeli ktoś zmagał się z podobnym problemem i mógłby wlać we mnie trochę nadziei i otuchy, to byłbym wdzięczny :)

Musi niestety opaść lęk żeby tego nie było , a poza tym to nie skupiać się za bardzo na tym
Lepsze parcie na mocz niż na jelita 😂
Szafir
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 19 marca 2020, o 11:58

28 marca 2020, o 19:37

zaburzona23 pisze:
28 marca 2020, o 17:56
Jak radzicie sobie z niechcianymi wspomnieniami? W sensie nagle myśli zaczynają mi dawać jakieś wspomnienia które dla mnie są przykre i przez kilka lat ich nie miałam a nagle one wróciły i mnie paraliżują.. I wtedy myśli że powinnam odejść od chłopaka albo że mam się nie przyjaźnić z ludźmi z którymi się przyjaźnie bo skoro mam takie wspomnienia to znaczy że powinnam od nich wszystkich odejść... I tak od 2 dni.
Ja zawsze w sytuacji, kiedy mózg podsyła mi jakiś obraz z wspomnień, który uważam za niechciany, to w momencie kiedy sobie to uświadomie, że się pojawił (czasem potrafię popłynąć rzeką wspomnień i zacząć się nakręcać, ale na szczęscie zdarza mi się to coraz rzadziej) to mówię sobie w głowie głośne STOP, wtedy obraz totalnie zanika (czasami nawet nie potrafie sobie przypomnieć czego dotyczył :D) i zaczynam wewnętrzny dialog - zazwyczaj kończy się na jakimś "no, nerwico, znowu próbujesz mnie zwieść na złą drogę, co? nie tym razem! marsz znowu do kąta gdzie twoje miejsce". Działa, naprawdę :)
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

28 marca 2020, o 20:16

znerwicowana_ja pisze:
23 marca 2020, o 05:13
A wiecie ze w Niemczech tylko w ubiegłym roku na grypę zmarło 25tys osob. Naprawdę zaczynam coraz bardziej zastanawiać się ze ta medialna panika została wywołana w jakimś celu. 🤔
Ja nie mówię ze nie ma problemu ale Kochani musimy przez to przejść nie mamy wyjścia. Trzeba dobrze wykorzystać czas siedzenia w domu to jak sie to skończy to trzeba bedzie zapie.... Za trzech bo będzie taki kryzys
🙄🙄

1. nie w ubiegłym roku, tylko w sezonie 2017/2018. Polecam weryfikować dane dotyczące chorób i statystyk w BRD na stronach Robert-Koch-Institut. Tylko 10% Niemców szczepi się przeciw grypie.
2. w tym roku zmarło na grypę (a tak naprawdę na powikłania) circa 320~ osób w DE. Mówimy o całym sezonie od października. Na koronawirus 400, jesteśmy na początku epidemii w Europie.
3. To ze grypa zabija, wiadomo - raz bardziej zjadliwy szczep bieże górę, w innym sezonie słabszy.

Wg Ciebie 25 000 śmierci na grypę to mało? Nie mamy się więc czym przejmować albo szukać teorii spiskowych?
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
usunietenaprosbe
Gość

28 marca 2020, o 21:05

Szafir pisze:
28 marca 2020, o 19:37
zaburzona23 pisze:
28 marca 2020, o 17:56
Jak radzicie sobie z niechcianymi wspomnieniami? W sensie nagle myśli zaczynają mi dawać jakieś wspomnienia które dla mnie są przykre i przez kilka lat ich nie miałam a nagle one wróciły i mnie paraliżują.. I wtedy myśli że powinnam odejść od chłopaka albo że mam się nie przyjaźnić z ludźmi z którymi się przyjaźnie bo skoro mam takie wspomnienia to znaczy że powinnam od nich wszystkich odejść... I tak od 2 dni.
Ja zawsze w sytuacji, kiedy mózg podsyła mi jakiś obraz z wspomnień, który uważam za niechciany, to w momencie kiedy sobie to uświadomie, że się pojawił (czasem potrafię popłynąć rzeką wspomnień i zacząć się nakręcać, ale na szczęscie zdarza mi się to coraz rzadziej) to mówię sobie w głowie głośne STOP, wtedy obraz totalnie zanika (czasami nawet nie potrafie sobie przypomnieć czego dotyczył :D) i zaczynam wewnętrzny dialog - zazwyczaj kończy się na jakimś "no, nerwico, znowu próbujesz mnie zwieść na złą drogę, co? nie tym razem! marsz znowu do kąta gdzie twoje miejsce". Działa, naprawdę :)
Dzięki! Czasami się po prostu dam sie nakręcić ze to nie żadna nerwica tylko ja po prostu nie umiem się z czymś pogodzić, albo po prostu zwariowalam haha.
Karo_90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 8 maja 2019, o 09:35

29 marca 2020, o 14:40

Wyobrazalam sobie, tez tak mam. A jak sobie radzicie z mala motywacji do przezwyciezenia tego?
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 905
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

30 marca 2020, o 04:38

kogelmogel pisze:
28 marca 2020, o 20:16
znerwicowana_ja pisze:
23 marca 2020, o 05:13
A wiecie ze w Niemczech tylko w ubiegłym roku na grypę zmarło 25tys osob. Naprawdę zaczynam coraz bardziej zastanawiać się ze ta medialna panika została wywołana w jakimś celu. 🤔
Ja nie mówię ze nie ma problemu ale Kochani musimy przez to przejść nie mamy wyjścia. Trzeba dobrze wykorzystać czas siedzenia w domu to jak sie to skończy to trzeba bedzie zapie.... Za trzech bo będzie taki kryzys
🙄🙄

1. nie w ubiegłym roku, tylko w sezonie 2017/2018. Polecam weryfikować dane dotyczące chorób i statystyk w BRD na stronach Robert-Koch-Institut. Tylko 10% Niemców szczepi się przeciw grypie.
2. w tym roku zmarło na grypę (a tak naprawdę na powikłania) circa 320~ osób w DE. Mówimy o całym sezonie od października. Na koronawirus 400, jesteśmy na początku epidemii w Europie.
3. To ze grypa zabija, wiadomo - raz bardziej zjadliwy szczep bieże górę, w innym sezonie słabszy.

Wg Ciebie 25 000 śmierci na grypę to mało? Nie mamy się więc czym przejmować albo szukać teorii spiskowych?
Tak mi powiedzial znajomy Niemiec, a te 25tys pisałam z myślą że to właśnie bardzo duzo
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Awatar użytkownika
kogelmogel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 158
Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13

30 marca 2020, o 12:52

czy was tez kłuje cos w klatce piersiowej co jakis czas? "monitorujecie" nerwicowo swoją klatkę/płuca? co jakis czas mnie kłuje w płucach od kilku godzin. Potem to ustaje. oczywiście mam panikę, że jestem już chory. gorączki nie mam.
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

30 marca 2020, o 15:20

kogelmogel pisze:
30 marca 2020, o 12:52
czy was tez kłuje cos w klatce piersiowej co jakis czas? "monitorujecie" nerwicowo swoją klatkę/płuca? co jakis czas mnie kłuje w płucach od kilku godzin. Potem to ustaje. oczywiście mam panikę, że jestem już chory. gorączki nie mam.
Tak, klasyczek. :^
/przerwa od forum
Aleks177
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 1 kwietnia 2019, o 04:38

30 marca 2020, o 21:10

Cześć wszystkim,

Od ponad roku zmagam się z nerwicą, nie chcę tu przytaczać wszystkich objawów i historii jak się tego nabawiłem, ale podczas tego roku uważam że poczyniłem spore postępy. Czytałem sporo tego forum, wiele o akceptacji, wiem że to co mam to na sto procent nerwica, staram się cieszyć z życia, zajmować myśli czymś innym i zdarzają się dni gdy wcale o tym nie myślę (przykład, gdy zerwaliśmy z dziewczyną, przez 5 dni byłem tak tym zajęty że zapomniałem o nerwicy). Niestety gdy przychodzi rutyna nerwica powraca w objawach głównie somatycznych. Mega duży i silny ścisk ucha, tak jak by miało je rozsadzić, i coś pęknąć w głowie. Uczucie jest tak straszne czasem aż brakuje mi tchu, kłade sie na podlodze i trzęsę bo nie wiem co się ze mną dzieje (mimo że wiem - paradoks i podświadomość) i mimo znajomości technik odwracania uwagi od tych myśli ten ścisk jest tak mocny że nie potrafie z tym sobie poradzić. Przy apogeum, mam wrażenie że ucho i głowa mi wybuchną i zaraz umre. Trwa to zazwyczaj godzine, napięcie odczuwam przez reszte dnia.

Dziwnie o tym pisać ale jest to podobne uczucie do tego gdy człowiek ma orgazm, ale w inną strone bo nie relaksuje i nie ma ulgi tylko jest straszne napięcie. Gdy mam duże napięcie nie jestem w stanie uprawiać stosunku także bo jest mi tak źle.

Ataki pojawiają się też mocne przy próbach wykonywania technik relaksacyjnych np Shultza. I stąd moje pytanie. W jaki sposób praktykować medytacje/relaksacje jeśli prowadzi ona mnie zawsze do jeszcze większych ataków paniki?
I wiem że nie umre bo gdyby tak było to już umarłbym 300 razy a wciàż żyje, a wciąż przy duży atakach mam te myśli.

Dzięki z góry za komentarze
navita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 18 października 2017, o 19:24

31 marca 2020, o 12:26

hej wszystkim, zmagam sie z nerwica natręctw myślowych. Obecnie jestem na lekach (100mg asterin)Dzięki temu mam mniej myśli. Moj problem polega na tym, że zaczynam się zastanawiać że może faktycznie ja chce zrobić komuś krzywdę, może faktyczie jestem złym człowiekiem, bez empatii generalnie ja nie chce taka być ale jak pomyśle o czyś takim to mam wrażenie jakby mnie to hym podniecało,jakaś adrenalina...boje się ze w głebi duszy jestem zła ale może ja jestem taka i powinnam to zaakceptować, tylko ja nie chce być złya wiem ze wyrzuty by mnie zjadly itd. I sobie myśle ze jak to nie ocd tylko cos innego ?
ODPOWIEDZ