Czy ja wiem czy większość? Weź pod uwagę, że większość ludzi, to tacy, którym się polepsza i już nigdy tu nie wracają, albo wracają po 5 latach, bo cały temat zaburzenia był dla nich tak okropny, że jak im się poprawiło to chcieli to jak najszybciej zostawić w cholerę i zapomnieć. Mało kto ma jaja, by wziąć i napisać tu posta odburzeniowego, a co dopiero siedzieć i dalej pomagać innym. To są ludzie, którzy prawdziwie zdystansowali się do tego tematu. Mi gdy się poprawiło na tydzień i żyłem bez lęku i derealizacji, to cały temat zaburzenia wydawał się niesamowicie abstrakcyjny i ostatnie o czym myślałem, to żeby zajrzeć na forum, tylko chciałem ŻYĆ i ŻYĆ, cieszyć się tą chwilą bez tego. Masz wrażenie, że większość, bo ci co siedzą tu latami lubią bardzo często i wszędzie dawać osobie znać ze spektrum objawów. I wtedy sobie warto zadać pytanie, czy to nie korzyści płynące z nerwicy ich w tym zatrzymują, co może wydawać się bezczelne, ale z drugiej strony jak najbardziej realne jak się człowiek zastanowi.wwax pisze: ↑2 marca 2020, o 12:17Może i masz rację - z drugiej strony czy kogoś z nerwicą nie może dopaść choroba?
Jak zacznę mówić, że wszystko od nerwicy to może się skończyć, że gdy na coś zachoruje będę się męczył bo to "od nerwicy"... chyba nie da się tego całkiem wyłączyć.
Zresztą, mam wrażenie, że to całe ignorowanie to oszukiwanie siebie samego. Jakaś część ludzi umie sobie faktycznie wytłumaczyć, że to od nerwów i zmienia siebie, swoje podejście do życia - reszta siedzi tu latami(większość) i co kilka miesięcy powrót z innym problemem. Później radzi jeden znerwicowany drugiemu co ma robić i... wychodzi wielka dupa:(
To żadne oszukiwanie siebie tylko wreszcie wzięcie odpowiedzialności za swoje życie. Co do chorób - oczywiście, że może, jestem tego najlepszym przykładem. Od 3 lat miałem do czynienia z hipochondrią i rok temu jej się całkowicie pozbyłem, chociaż od dwóch lat miałem już resztki, miesiąc temu równo dotknęła mnie choroba nerek, a wydawało mi się, że fizycznie jestem nieśmiertelny
