Witajcie przyjaciele
Jakiś czas mnie nie było , bo było bardzo dobrze , tzn. nie bardzo , ale dobrze , bo w piątek się uparłem i workiem ciężkich objawów pojechałem na uczelnie i ... wysiedziałem 10 godzin :O Czaicie to ? Jestem z siebie dumny jak paw , ale to po prostu zasługa tego ,że się uparłem i zostałem a nie uciekłem . I powiem tak ,że od piątku objawy zelżały jak wróciłem , choć byłem zmęczony , czerwony , głowa mnie bolała i w ogóle, ale już sobota była lepsza , nawet z kolegami posiedziałem i piwo wypiłem , choć mnie kuło w sercu , w mostku itp. Nadal patrzyłem na ręce czy nie są za czerwone (czerwone ręce i twarz = ciśnienie wysokie) ,ale porzuciłem potem kontrolę i było spoko.
Niedziela spokojna i fajna
W poniedziałek pojechałem na zajęcia i było trochę gorzej ,ale wysiedziałem bo i tak miałem tylko 3 godziny , ale w sumie siedziałem od początku mojego zaburzenia w... 1 ławce przed samym wykładowcą !!! I już mnie tak nie szarpało
No i w ten poniedziałek się zaczeło , dodam jeszcze ,że te wysiedzenie w piątek zawdzięczam jeszcze mojej nerwiczce

Bo nie dźwiga mi się masakrycznie puls , a przynajmniej tego tak nie odczuwam jak wcześniej ,więc łatwiej mi było wysiedzieć bez walącego serca , nawet duszności mnie tak nie przerażały .
No i w ten poniedziałek , przyjechałem do domu , i położyłem się i nie czułem bicia serca , myślałem ,że już się przygotowuje do odburzenia ... Ale nagle zaczeło powoli a z całej siły mi walić w klatkę :/ Trudno jakoś to wytrzymywałem , nagle zaczeło mnie dusić tak mocno w klatce piersiowej , trudno , ale nagle zacząłem mieć potężny uścisk jakby ktoś ciężki siedział mi na klatce . Dobra jakoś dałem radę , pooglądałem mecz , poszedłem spać .
Wtorek , źle się czułem ,ale pojechałem bo nie będę się cofał , i znowu wysiedziałem 9 godzin ! Duma , super, tylko pomagałem zanieść prezent wykładowcy do auta i bardzo mnie to zmęczyło (prezent ważył może z 7 kg , a ja jestem rosłym 22 latkiem ..) No i na ostatnich zajęciach nie potrafiłem złapać oddechu przez te 2 godziny, przy próbie wzięcia większego oddechu potykało mi mocno serce ,ale tak jakby właśnie na górze klatki piersiowej albo w przeponie ... Trudno , przeszło w końcu .
Przyjechałem do domu dumny ,że wysiedziałem tyle znowu na uczelni , ale wtedy znowu się zaczeło , chwile leżałem bo źle się czułem i znowu powolne potężne bicie serce i najgorsze , zaczeło mnie tak palić w klatce piersiowej jakby mnie ktoś przypalał palnikiem .. Masakra mówie wam , zawsze porzucałem kontrolę i w ogóle ,ale tego się nie dało wytrzymać , po prostu nie dało , nie potrafiłem wysiedzieć na miejscu , ten ból był tak mocny ,że nie wiedziałem co ze sobą zrobić , z racji ,że powiedziałem ,że nie pojade już więcej do szpitala , przeżegnałem się bo jestem wierzący , położyłem i czekałem na śmierć , nic takiego nie przyszło ,ale ból też nie znikał , dodam ,że raczej nie byłem zlękniony . I tak w bólu zasnąłem na lidze mistrzów ..
W środę wolne , chwała , pojechałem popracować (własny mały interes) i dusiło mnie już od rana, ściskało mnie w klatce i paliło , nie dało się wytrzymyać ,ale siedziałem i robiłem , wziąłem 1 tabletkę ziołową Sedatif PC , niestety nic nie dało, robiłem ,ale byłem coraz słabszy , coraz słabiej mi było, duszniej , piekło w klatce, wziąłem towar i pojechałem najpierw 35 km , trasa masakra (w ogóle kiedyś z takimi objawami nie ruszłbym nigdzie , i w sumie teraz też się bałem ,ale jednak pojechałem)
Robiło mi się w tym aucie słabo, ściskało mnie i piekło w klatce , ból jak ..
Od braku tlenu robiło mi się słabo , mówiłem sobie "Zabij mnie Ty kochana! " "ZABIJ MNIE JEŚLI POTRAFISZ ,ALE TAK ŻEBYM NIKOMU NIC NIE ZROBIŁ TYM AUTEM "
Przyjchałem do klienta , dałem towar , i zawsze śmieje i gadam z klientami , ale tym razem rozpakowałem i szybko uciekałem bo tak mi było słąbo , chociaż na końcu i tak oparłem się o drzwi i rozmawiałem i śmiałem się , nawet dostałem nowe zlecenie xd
Przyjechałem i było mi dalej tak słabo ,że masakra , normalnie o ściane się obiłem bo mi słabo było (ale nie samochodem )
Spakowałem następny towar i pojechałem 70 km !! Ta droga to już w ogóle była ogień , myślałem ,że zaraz mi klatka piersiowa spłonie , ale dobra dałem radę i wracając 180km/h , policjant na poboczu nie zdążył nawet ustawić radaru (śmieszny akcent

)
No i bomba dałem radę, popracowałem jeszcze , zawiozłem dziewczyne , która mi pomagała , sam pojechałem do domu.Obiecywałem sobie w ostatnim tygodniu ,że pójde na kosza jak zdążę w jakiś dzień , no ,ale z taką klatką piersiową palącą no nie dałbym rady + potykające serce przy minimalnym wysiłku niestety w tym wypadku wypadku mnie cofnęło
Siedziałem w domu czekając na mecz mojej ulubionej drużyny , i próbowałem się czymś zajmować (facebook, joe, kwejk ) na pare minut przechodziło po czym wracało i tak na przemian (paląca klatka piersiowa ,przeskakiwanie , duszności, potykanie)
Pograłem na konsoli , piekło , bolało ,ale trudno jakoś zajmowałem czas .
Dodam ,że jeszcze doszło mi takie jakby ciśnienie w płucach czy w klatce piersiowej , straszne uczucie , i oczywiście czerwona twarz , i ręce .
No i w końcu mój mecz , jak było coś ekscytującego to mi zaczynało masakrycznie serce bić robiło mi się cieplej i klatka parzyła i bolała jeszcze mocniej , ale powiedziałem , nerwiczko daj mi zobaczyć do końca ten mecz a potem mnie zabijaj !
Zobaczyłem ten mecz i zasnąłem z bólem .
No i dzisiaj wstałem , ostatni wolny dzień , bo jutro na uczelnie .
Chciałbym zapytać czy te objawy są normalne dla nerwicy ? Ja je akcpetuje , ale żeby tak paliło w klacie ,że nie da się wysiedzieć ? W najgorszych stanach zawsze dało się wysiedzieć a teraz gdy jestem pełny gotowości do stawiania jej czoła, porzucam kontrolę , akceptuje (bo wszystkie objawy jakie mam podciągam pod nerwice) dzieje się takie cos!? I dodam ,że raczej mnie głowa przy tym wszystkim nie boli

Myślałem ,że po paru dniach przejdzie a mi się to z dnia na dzień nasila :
- palenie w klatce (potężne)
- ucisk w klatce (potężne)
- duszności (mocne)
- ciśnienie w klatce (często)
- kłócie serca (czasami)
- ogólny ból mostka (cały czas)
- potykanie serca przy ziewaniu , i małym wysiłku (non stop)
- malutki wysiłek (wejście na 2 piętro = zadyszka , potykanie , słabość itp.)
Dziwne ,że ten puls nawet jak teraz jest wysoki to go tak nie odczuwam , miał tak ktoś ? Już nie czuje takiego lawirowania w klacie jak kiedyś . (myślałem ,że to część odburzania ..) Choć czasami serce walnie raz a mocno
Powiedziałem ,że już nie pójdę na badania , ale podpieram się dla waszej pomocy badaniami z przeszłości:
EKG - 1 miesiąc temu OK
komp. badania serca dokładnie rok temu - OK
prześwietlenie płuc rok temu - ok
badania pod kątem neuro rok temu - ok
ciśnienie - skaczące , nakręcające (nie mierze bo go nakręcam , ale w stanie paniki mam 150 , albo 140)
Morfologia ostatnio robiona - ok (trochę za duży cholesterol xd , dokładnie taki sam jak rok temu xd)