Aliabda, pamiętam czas kiedy czułam, że jestem za szybą, za każdym razem kiedy wchodziłam w interakcję z ludźmi. Na to najlepsze było ćwiczenie tej interakcji, im więcej okazji do kontaktu z ludźmi tym lepiej. W końcu ten kontakt stranie się bardziej bezpośredni, bez filtra. Trzeba to przejść jak grypę. To zejdzie, na pewno. Staraj się, ale na spokojnie, nie krytykuj siebie, nie zastanawiaj się co inni myślą na Twój temat. Ty też sobie możesz coś na ich temat pomyśleć. Jeśli będą się dziwić, że jesteś nieobecna, po prostu powiedz, że jesteś zmęczona, w końcu nie będzie to niezgodne z prawdą. Możesz też zaangażować do tego humor, powiedzieć, że jesteś dzisiaj zakręcona, roześmiać się. Od razu będzie inaczej.

Nie jesteś maszyną, każdy może mieć gorszy dzień, gorszy miesiąc, gorszy okres. Wiem, że trudno jest być dla siebie wyrozumiałym będąc DDD, na prawdę wiem... Wiec na prawdę zlewaj to, bo im mniej będziesz to traktować serio i się na tym skupiać, tym więcej energii i uwagi zostanie Ci na patrzenie na rozmówcę, słuchanie go i zastanawianie się co chcesz mu przekazać.
A jeśli chodzi o akceptację siebie, to taka pusta afirmacja, że jesteś super hiper extra wartościowa może nic nie dac, bo możesz mieć wrażenie, że się oszukujesz. Myślę (ale to tylko moje osobiste zdanie), że lepiej działają afirmacje poparte czymś. Czyli np weź sobie kartkę i wypisz wszystkie rzeczy w sobie, które uważasz za pozytywne, fajne, korzystne. I buduj poczucie własnej wartości na wszystkim co może Ci przyjść do głowy, bo będziesz mieć poczucie, że nie jest to wziete z nikąd. I nie wstawaj od tej kartki póki nie zapełnisz jej przynajmniej 10 punktami.
Kiedyś jeszcze przeczytałam taki fajny sposób na budowanie poczucia swojej fajności. Bierzesz sobie słoik i stawiasz go w jakimś widocznym miejscu w domu. Za każdym razem, kiedy coś Ci się uda, piszesz na małej karteczce tę rzecz, składasz karteczkę w kostkę i wrzucasz do słoiczka. I to tam zostaje. Zawartość rośnie, a w gorsze dni można sobie pozaglądać i popatrzeć, że wcale nie jest tak źle. Metoda jakby rodem z przedszkola, ale smutny umysl czasem jest na poziomie dziecka.
