Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz słabszy dzień/okres z derealizacją? Wyżal się swobodnie

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

19 lutego 2016, o 12:57

Staram sie spojrzeć na to z boku ale tylko po pestkach tak mam. Podobno glisty, podrażnione, wydzielaja toksyny które są własnie powodorem tego wszystkiego, zwłaszcza jak pewnie mam ich dużo bo miałem nawet troche skóry atopowej na dłoniach. Mam ochote umrzeć, mysle o tym.
doedeer
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 149
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 23:42

8 marca 2016, o 17:11

Moja nerwica natręctw ostatnio jest nie do zniesienia. Zaczyna się już jak się budzę i kończy dopiero, jak zasypiam. Często tracę na to siły. To jakby mój mózg się psuł. Non stop jestem w napięciu, jakiś czas temu dołączyło straszne rozkojarzenie- jakby mój mózg był jednocześnie w dwóch miejscach. Nie pamiętam, co robiłam sekundę temu, kręcę się nieustannie, nie kończę spraw, zapominam słowa. Głowa mnie boli, napady lęku, dźwięki w otoczeniu powodują nie raz, że się wzdrygam, co rusz coś mnie kątem oka straszy, części odgłosów w ogóle, jakbym nie poznawała- w myśl strachu przed schizofrenią i guzem mózgu - albo mylę je z ludzką mową. Napięcie jest straszne. Nie potrafię tego powstrzymać, wszystko mi się miesza.
Dzisiaj nie mogłam wytrzymać już z tej złości, robiłam cokolwiek ,aby pozbyć się napięcia. Nie przeszkadzał mi nawet lęk przed wyjściem z domu- wyprułam tak szybko, że przeszłam kawał drogi w kilka minut.
Potem musiałam iść na rozmowę o pracę, nieoczekiwaną zupełnie. Zdenerwowałam się, bo ludzie byli szalenie mili, a ja jak zwykle nie mogłam się uspokoić, paplałam bez sensu, nawet nie zauważyłam, kiedy przez przypadek powiedziałam coś o poprzedniej firmie, czego definitywnie nie powinnam, bo na każde pytanie zawsze muszę odpowiadać zupełnie szczerze, nie myślę. Mówię za cicho, wodzę gdzieś wzrokiem, albo patrzę się za bardzo, gadam co popadnie, a przy tym moja mimika jest zupełnie surowa. Jestem strasznie aspergerowska. Skanuję się nieustannie, w duszy modle, by nie pomyśleli, że jestem nienormalna, a przy tym wszystkim za mocno się angażuję emocjonalnie i jestem bardzo pasywna, sztucznie miła. Mam wrażenie, że moje reakcje i odpowiedzi są w jakiś sposób nieadekwatne.
Potem znowu wróciłam do rozkojarzenia i rozpamiętywania.
Zespół lęku uogólnionego i napadowego, zaburzenia obsesyjno- kompulsywne, C-PTSD, podejrzenie zaburzeń neurorozwojowych.
Dajmajla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 19 listopada 2015, o 19:17

9 marca 2016, o 00:35

Tak samo tutaj. Kiedy gadam z kimś w pracy, to też czasem coś palnę, przejęzyczę się, powiem coś, czego nie powinnam/bezsensu i potem w głowie to analizuję i myślę, co inni mogą o mnie myśleć. W dodatku kiedy jestem zdenerwowana, to mam wrażenie, że moja mimika twarzy jest jakaś sztywna i sztuczna i pewnie kiedy chcę sie uśmiechnąć wychodzi mi jakiś grymas. Nikt nigdy nie zwrócił mi na to uwagi, więc pewnie tylko sobie jak zwykle coś tam wyobrażam.
To straszenie kątem oka też mnie męczy. Oczy mi szwankują od nerwicy, a poza tym cały czas się boję, że zobaczę coś dziwnego, kosmitów, potwory, leonardo di caprio siedzącego na fotelu w moim pokoju, nie wiem, cokolwiek co nie istnieje itp xD Plus do tego poczucie nieustannego zagrożenia, które porównałabym do spacerowania po ciemnym lesie, gdzie wszystko wydaje się groźne i straszne. Co prawda mój psychiatra tydzien temu po raz kolejny próbował mnie przekonać, że nie mam schizy i nie powinnam jej dostać, ale wciaż się trochę boje xd
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

9 marca 2016, o 02:05

Nie wiem co sie ze mna dzieje. Lęk urosl do takich rozmiarow od wczoraj,ze nie jestem w stanie sama sie wyciszyc i uspokoic. Nie pomaga nic na dluzej niz pare minut. Zamykam oczy probuje spac ale od razu w glowie pojawia sie jakis koszmarny lek i odrealnienie. Czuje,ze tylko moja logika spi. Nie wiem jak mam wyciszyc lęk chociaz troche. Czulam sie caly dzien jak przed atakiem paniki. W glowie mam takie czarne mysli,wszystko mnie przerazaa emocje szaleja. Robilam przez ostatni miesiac wszystko wedlug wskazowek z forum i czulam,ze sie poprawia i ide w dobrym kierunku. Nagle derealizacja silny lęk, depresyjne mysli, brak snu napiecie calego ciala. Mam wrazenie, ze dopiero teraz jestem w najgorszej czarnej dupie. Mialam optynizm nadzieje, a nagle to gdzies prysnelo. Racjonalne myslenie poszlo w kat i ustepuje miejsca emocjom ktore buchaja jak szalone. Nie wiem czy za szybko chcialam wszystko zrobic i dlatego nerwica dowala jak nigdy dotad? Nic do mnie nie dociera. Jestem w totalnym czarnym dole i trace nadzieje. Co robic? :( Co bierzecie doraznie zeby wyciszyc troche lęk? Czy hydroksyzyna pomoze?
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 marca 2016, o 08:27

ja brałam hydroksyzynę 2 miesiące , jedną tabletką przed snem mi pomagała .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
ajona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30

9 marca 2016, o 08:33

Wystraszylam sie wczoraj rano,ze mam derealizacje. Dzien wczesniej polozylam sie spac bardzo pobudzona. Wczesniej nie mialam takiego odrealnienia. Tzn. moze czasami jak mialam ataki paniki. Dzis w nocy zasnelam na jakies 3 godziny. Czuje sie znowu dziwnie. Swiat jest jakis przerazajacy a lęk chyba siegnal zenitu. Nic nie przynosi ujojenia. Jest mi niedobrze,serce ciagle gna do przodu a cialo sie spina. Tlumacze sobie,ze to minie,ze to normalne. Ale trzezwe myslenie wraca tylko na moment a potem znow czuje wielki strach i smutek. Boje sie,ze to ze mna zostanie na dluzej. Pracuje nad soba na terapi,czytam i slucham Diva i Vica od miesiaca i sadzilam,ze robie kroki do przodu. A tu kryzys i zadne racjonalne mysli do mnie nie trafiaja a lęk szaleje bardziej niz przez ostatnie trzy lata. Chcialabym spac,przekczekac to po prostu,ale kiedy sie klade i zamykam oczy lęk staje sie silniejszy niz chec spania. Skad wzielo sie nagle takie pogorszenie? Juz nawet mi do glowy przychodzi,ze to zbyt mocne herbaty,ktore wypilam w poniedzialek wieczorem, albo za duzo slodyczy? Czy to mozliwe? Blagam powiedzcie,ze to minie. Chcialabym sie wyciszyc choc na troche,zeby moc cos zjesc i nie trzasc sie jak galareta :( Schanis dzieki za odpowiedz. Mam co prawda strach przed lekami,ale chyba lepiej wziac i przespac kolejna noc. Bo chyba niewyspanie tez nasila moj stan
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

9 marca 2016, o 08:49

A jaką dawkę i jakie skutki uboczne miałaś? U mnie ostatnio króluje uczucie zdretwiałej brody i jak mowie to jakbym nią nie ruszał... i te zagrożenie (poczucie)
doedeer
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 149
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 23:42

10 marca 2016, o 16:00

Rude pisze:Tak samo tutaj. Kiedy gadam z kimś w pracy, to też czasem coś palnę, przejęzyczę się, powiem coś, czego nie powinnam/bezsensu i potem w głowie to analizuję i myślę, co inni mogą o mnie myśleć. W dodatku kiedy jestem zdenerwowana, to mam wrażenie, że moja mimika twarzy jest jakaś sztywna i sztuczna i pewnie kiedy chcę sie uśmiechnąć wychodzi mi jakiś grymas. Nikt nigdy nie zwrócił mi na to uwagi, więc pewnie tylko sobie jak zwykle coś tam wyobrażam.
To straszenie kątem oka też mnie męczy. Oczy mi szwankują od nerwicy, a poza tym cały czas się boję, że zobaczę coś dziwnego, kosmitów, potwory, leonardo di caprio siedzącego na fotelu w moim pokoju, nie wiem, cokolwiek co nie istnieje itp xD Plus do tego poczucie nieustannego zagrożenia, które porównałabym do spacerowania po ciemnym lesie, gdzie wszystko wydaje się groźne i straszne. Co prawda mój psychiatra tydzien temu po raz kolejny próbował mnie przekonać, że nie mam schizy i nie powinnam jej dostać, ale wciaż się trochę boje xd
Ostatnio moje rozmowy o pracę to tragedia, co rusz słyszę odmowę. Automatycznie więc myślę, że ze mną jest coś nie tak. Ale w sumie nic dziwnego, jestem taka naiwna, że masakra. Ostatnio byłam u konkurencji i wcale nie mieli zamiaru mnie przyjąć, ale wyśpiewałam wszystko o firmie, w której pracowałam, nasrałam sobie w gniazdo najbardziej, jak opowiadam i ktoś zadaje mi dużo pytań, to w ogóle nie patrzę na konsekwencje. Po nocach mi się to śniło. Jeżeli ci ludzie się znają, to będę miała przesrane. Czułam się tak źle, jak wariatka, że po nocach mi się to śniło.
Zespół lęku uogólnionego i napadowego, zaburzenia obsesyjno- kompulsywne, C-PTSD, podejrzenie zaburzeń neurorozwojowych.
Dajmajla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 19 listopada 2015, o 19:17

10 marca 2016, o 16:19

No ja często jestem zbyt szczera na takich rozmowach, ale to głownie dlatego, że potwornie sie denerwuję i dlatego paplam co mi ślina na język przyniesie. Najgorzej jest jak słysze podchwytliwe (chociaż strasznie debilne moim zdaniem) pytanie "czy gdyby pracując u nas dostała pani szansę na pracę w zawodzie, to czy zostałaby pani z nami mimo to?". Oczywiście zawsze odpowiadam, że prace w zawodzie, bo w koncu nie po to studiowałam 5 lat by np. sprzedawać ciuchy 6 dni w tygodniu za ledwo tysiąc aż do usranej śmierci xD No i po tym slyszę "aha" oraz "oddzwonimy do pani" ;______; Teraz pracuję w księgarni, ale tylko dzięki znajomemu, który mnie wkręcił. A w poniedziałek prawdopodobnie wyjeżdżam do pracy do Czech, co tak mnie stresuje, że nie mogę spać w nocy znów.
Templarious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 329
Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12

10 marca 2016, o 21:03

Miałem dzisiaj duzy pisk (ktory mam ciagle ale jego nasilenie jest rozne) i postanowiłem wziac hydro... wziąłem połowe tabletki 10mg i wcale mi ona nie pomogła. :/
doedeer
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 149
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 23:42

10 marca 2016, o 22:26

o wow, do Czech? Powodzenia.
Ja teraz tylko całymi dniami będę czekać, aż ktoś się do mnie skontaktuje z wielką pretensją, bo dowiedzą się o tym, co powiedziałam (A to całkiem prawdopodobne) i będzie hejt i rozgoryczenie. Gdzie ja mam mózg czasem...
Zespół lęku uogólnionego i napadowego, zaburzenia obsesyjno- kompulsywne, C-PTSD, podejrzenie zaburzeń neurorozwojowych.
Awatar użytkownika
Guett
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 841
Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35

17 marca 2016, o 17:43

Po takim dniu jak dzisiejszy człowiek traci nadzieje, że to kiedyś puści. Co bym nie zrobił, gdzie bym nie był, ciągle mnie tak odcina dd, że nie chce się dalej żyć.
Tyle w wyjście z tego wkładam pracy, żyje normalnie jak zawsze, praca, znajomi, siłownia, sport itp itd.... I nie chodzi mi o to, że to dalej jest tylko, że nie ma nawet odrobinkę poprawy, stwierdzam to dziś z całą pewnością. Ogólnie mogę powiedzieć, iż czułem się lepiej grubo rok temu, gdzie wtedy towarzyszyły mi jeszcze lęki, i nie miałem tylu objawów co obecnie. Jak dobrze pamiętam wtedy w pewnym momencie, byłem prawie pewny wyjścia z tego stanu... Mija czas i nic się takiego nie dzieje. A nawet obecnie jest spory regres, pogorszenie się tego stanu.... I jak tu być pozytywnie nastawionym, myśląc sobie, że ten stan mija, przechodzi, skoro żadnej poprawy ani choćby 10 sekundowego prześwitu nie ma i nie było....
i'm tired boss
Piotrek1324
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 16:21

20 marca 2016, o 20:01

Wczoraj czułem się lepiej trochę i postanowiłem poćwiczyć trochę(ważę 110 kg). Ogólnie podczas ćwiczeń jest ok, ale najgorzej to podczas przerwy między ćwiczeniami. Wtedy czuję się jakbym nie miał nóg albo jakby były z waty. Chyba mam najgorsze połączenie tych chorób, nie ćwiczę przez derealizację, a derealizację dostałem przez nadwagę(strach przed śmiercią gdy mi serce mocniej biło itp. kiedyś może opiszę dokładniej :D) i się tworzy takie błędne koło. Chodziłem do psychologa, ale powiedział, że jestem na tyle już świadomy, że sam dam radę to wyleczyć, a po leki mogę się zgłosić jak już nie będę dawał rady. Jednak ja jestem dobrej myśli i postaram się dać z siebie wszystko aby to świnstwo pokonać :).
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

20 marca 2016, o 20:16

Guett pisze:Po takim dniu jak dzisiejszy człowiek traci nadzieje, że to kiedyś puści. Co bym nie zrobił, gdzie bym nie był, ciągle mnie tak odcina dd, że nie chce się dalej żyć.
Tyle w wyjście z tego wkładam pracy, żyje normalnie jak zawsze, praca, znajomi, siłownia, sport itp itd.... I nie chodzi mi o to, że to dalej jest tylko, że nie ma nawet odrobinkę poprawy, stwierdzam to dziś z całą pewnością. Ogólnie mogę powiedzieć, iż czułem się lepiej grubo rok temu, gdzie wtedy towarzyszyły mi jeszcze lęki, i nie miałem tylu objawów co obecnie. Jak dobrze pamiętam wtedy w pewnym momencie, byłem prawie pewny wyjścia z tego stanu... Mija czas i nic się takiego nie dzieje. A nawet obecnie jest spory regres, pogorszenie się tego stanu.... I jak tu być pozytywnie nastawionym, myśląc sobie, że ten stan mija, przechodzi, skoro żadnej poprawy ani choćby 10 sekundowego prześwitu nie ma i nie było....
Mija i przechodzi chociaz rozumiem ze mozesz miec watpliwosci i byc zrezygnowanym. Musisz powaznie zastanowic sie czmeu tak jest, sluchaj to nie wystarczy tylko zyc normalnie i czekac az przejdzie bo trzeba rozwazyc czy nie jest tak ze jak gdzieswychodzisz to myslisz o dd o o tym jakie to dd bedzie? czy boisz sie nadal zyc z dd? Czy nie wkrecasz sobie chorob (chocby czasami!) i nad takimi rzeczami trzeba sie zastanowic. Plus czy nie masz problemow ze stresem w ciagu zycia.
Awatar użytkownika
Guett
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 841
Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35

21 marca 2016, o 12:12

Ja wiem, że nastawienie normalnościowe to nie wszystko. Czy to jak wychodzę do znajomych, lub gdzieś ogólnie wychodzę, jadę autkiem ( taka praca ), no to nawet zapominam o tym całym syfie. Nawet nie poświęcając temu uwagi, nie myśląc o tym, przychodzi taki moment, że chcąc nie chcąc odczuje te mocniejsze odcięcie.

Nie boję się żyć z dd. Jest do dupy, ale trzeba sobie jakoś radzić. Nawet to mówiąc, że jest tak czy siak nie odczuwam już takiej chęci wyjścia z tego, odburzenia się, jakby mi to już nie przeszkadzało. Może po prostu przez większą anhedonie tak się dzieje.

Co do stresu, to zawsze stresowałem się byle pierdołą, obecnie jest trochę inaczej, patrze na to z innej strony. Jest jedna rzecz, która może utrzymywać odrealnienie. Wczoraj tak dogłębniej sobie o tym pomyślałem. Gdy zaczynały się moje problemy z dd, to w tym samym czasie zaczął się remont u mnie w domu. Wiadomo, jeden wielki chaos. To był taki diametralny remont wnętrza, pokoi, plus mała dobudowa. No i po prostu wszystko wygląda inaczej niż dawniej, każdy pokój itp itd. I szczerzę mówiąc ja się w nim nie odnajduje. Tłumaczę sobie, że i tak i tak zaszła by ta zmiana, czy bym był odrealniony czy nie. I kiedyś mnie to martwiło, tak spora zmiana nastąpiła a ja tego nie odczułem. Obecnie też nie mogę za bardzo się do tego wnętrza przyzwyczaić mimo, że mija prawie rok od zakończenia tego całego remontu.
Może to jest jednym z powodów utrzymywania się tego stanu. Nie może, wręcz na pewno.
i'm tired boss
ODPOWIEDZ