Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

margines

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
usunietenaprosbe
Gość

17 grudnia 2013, o 14:57

Hej
Jestem tu nowa i chciałam najpierw opowiedzieć o swoich problemach. Otóż moim największym problemem jest fobia społeczna, największy kłopot sprawia mi jakikolwiek kontakt z ludźmi. Właściwie głównym powodem tego od zawsze był strach przed ujawnieniem swoich prywatnych spraw (zaczeło się odkąd poszłam do szkoły i trwa do dziś a mam już 27 lat). Wolę kiedy inni mówią tylko o sobie i kompletnie nie interesują się moim życiem bo wtedy czuję się bezpiecznie. Generalnie od zawsze wstydziłam się swojego życia, rodzina mnie we wszystkim wyręczała i miałam minimum samodzielności i minimum siły przebicia i odwagi żeby sama dyktować swoje warunki i to trwa po dziś dzień. Wstydziłam sie zawsze, tego że inni są tacy niezależni a ja jestem w 100% uzależniona od swojej rodziny jak osoba sparaliżowana tylko i wyłącznie przez mój brak siły przebicia i uleganie im (też się tak nade mną rozczulali z racji tego, że byłam najmłodsza w rodzinie i często chorowałam) no ale w gruncie rzeczy okazało się, że przegapiłam te momenty dojrzewania i budowania swojej własnej autonomii a na zewnątrz oczywiście byłam szykanowana i dręczona psychicznie przez równieśników. Koniec końców sytuacja wygląda tak, że mam tylko średnie wykształcenie, nie mam pracy, wciąż mieszkam z rodzicami i nigdy nie miałam chłopaka. Ponad to całe życie czułam się bardzo samotna i wyobcowana, nigdy nie miałam nawet koleżanki poza paroma znajomymi kiedyś w szkole. Dwa lata temu poznałam przez internet pana, z którym przeżyłam jakieś bliższe doświadczenie (oczywiście dla niego to nic nie znaczyło, chciał mi po prostu pomóc coś w życiu doświadczyć i tyle ale mimo wszystko zawsze będę mu za to bardzo wdzięczna bo każde doświadczenie jest cenne i wzbogaca)
Teraz jest troche lepiej, nie czuje sie już samotna bo w tym roku poznałam na innym forum bardzo fajną kontaktową dziewczynę, stałyśmy się przyjaciółkami takimi od serca, niestety mieszka bardzo daleko ode mnie ale rozmawiamy codziennie po kilka godzin i wiem, że już nie będę sama.

W końcu po tych wszystkich latach zaczynam powoli dostrzegać, że moje życie zeszło na margines. Jest całkowicie nieważne dla nikogo a co jest najgorszym odkryciem to, że ono nigdy nie było ważne przede wszystkim dla mnie i nawet tego nie wiedziałam. Ale zrozumiałam to dopiero w tym roku w lecie kiedy poznałam dwie osoby, które poraz pierwszy w moim życiu okazały mi serce i potraktowały jak człowieka. Nigdy wcześniej nie czułam się kochana przez jakąkolwiek istotę a ta dwójka moich nowych "wirtualnych" znajomych pokazała mi czym jest miłość do drugiego człowieka i poczułam to razu. I faktycznie od tamtej pory zaczełam czuć, że ja też jestem wartościowa i też zasługuje na życie. Moja wrodzona skłonność do cieszenia sie z malutkich rzeczy przysłaniała mi właśnie tą wiedze, że sama siebie nie doceniam.

Teraz powoli wracam do życia, przynajmniej chce zacząć rozmawiać o swoich problemach i chcę poznać nowych ludzi, którym będę mogła przekazać troszkę tego optymizmu, który już ja zyskałam ;)
(przepraszam za to wywnętrzanie sie :D)
Ostatnio zmieniony 17 grudnia 2013, o 14:58 przez usunietenaprosbe, łącznie zmieniany 1 raz.
vitaminac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 84
Rejestracja: 13 listopada 2013, o 14:09

17 grudnia 2013, o 14:57

witaj :)
http://vitaminac.flog.pl/ moja odskocznia :)

http://znerwica.blogspot.com/

Czego Jaś się nauczył, tego Jan się może oduczyć.
usunietenaprosbe
Gość

17 grudnia 2013, o 15:00

hej miło Cie poznać ;)
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

17 grudnia 2013, o 16:17

Jednym slowem super :D
Wiedźma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 09:18

17 grudnia 2013, o 16:34

Witaj Ondine :)

Ja tez od lat zmagam się z fobią społeczną, wiem jak to jest bać się wyjść do ludzi, zagadać do kogoś obcego, odebrać telefon o nieznajomego numeru... I tak samo jak Ty- nie postrzegałam swojego życia jako coś istotnego, uważałam się za jedynie za wypadek przy pracy, kogoś kompletnie nieprzystosowanego ba- nawet niegodnego by żyć wśród normalnych, towarzysko rozwiniętych ludzi. Tyle, że u mnie fobia społeczna była (a raczej nadal jest) skutkiem depresji, która zatrzymała mnie w domu, wyobcowała.
Doskonale rozumiem Twoje uczucia, tą potrzebę całkowitej izolacji od ludzi, przy jednoczesnym bólu wynikającym z dojmującej samotności. Ty kochana, podjęłaś walkę, choć może jeszcze nie postrzegasz tego w taki sposób- zaczęłaś szukać towarzystwa, "wychodzisz" do ludzi, nawet jeśli dzieje się to w wirtualnym świecie, a co najważniejsze- Twoja samoocena powoli wzrasta, zaczynasz dostrzegać swoją wartość. To cholernie ważne by człowiek nie był katem dla samego siebie, by zaakceptował takie czy inne zaburzenie, depresję fobię, nerwicę. I nauczył się z tym żyć, funkcjonować pomimo tego. Z czasem lęk staje się coraz słabszy, maleje do znośnych rozmiarów. Ja staram się mobilizować, zaciskam zęby i mimo nieraz dławiącego lęku, podejmuję działania, które na początku wydawały mi się niewykonalne. Zdaję sobie sprawę że nigdy nie byłam duszą towarzystwa, jestem typem raczej wycofanym, unikającym, ale cóż- taka już moja natura i nie zależy mi na jakiejś mega pewności siebie. Chcę tylko by moim życiem nie rządziła fobia.
Cieszy mnie fakt, że poczyniłaś już pierwsze kroki by zniwelować skutki fobii- brak przyjaciół i partnera. Oby tak dalej! Ze swej strony radzę Ci przejrzeć artykuły na forum, mi pomogły uświadomić sobie, że nie żyję tylko lękiem, emocjami. Że potrafię z mniejszym lub większym sukcesem zapanować nad nimi, że życie nie polega na tym by się nad sobą użalać, ale żeby walczyć. A jest o co, prawda?
Just below my skin I'm screaming
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

18 grudnia 2013, o 00:04

Witaj Ondine:) Rozumiem cię dobrze, bo chyba jesteśmy pod wieloma względami podobne. Miło czytać, że postanowiłaś wziąć sprawy w swoje łapki, czuje optymizm jaki bije z Twojego postu. Fajnie się czyta o takiej dobrej przemianie, otwieraniu się na pozytywne doświadczenia, których wielu ci życzę w przyszłości! :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
usunietenaprosbe
Gość

23 grudnia 2013, o 22:29

bardzo Wam dziękuje za takie miłe słowa :) tak, ja też czuje, że podjęłam w końcu walke bo warto walczyć o swoje życie żeby przynajmniej choć raz w życiu nawet pod koniec poczuć, że sie żyje przynajmniej przez chwile :) nie wiem czy mi się to kiedyś uda ale przynajmniej po śmierci nie będę żałować, że sie poddałam bo już będę wiedziała, że próbowałam z całych sił :)
jednak dobrze jest wiedzieć, że są ludzie, którzy zawsze cie zrozumieją dlatego mimo to, że już jest troche lepiej postanowiłam napisać na tym forum bo myśle, że dopiero teraz jestem na to gotowa tak naprawde :)
ODPOWIEDZ