Objawy, najgorsze to myśli samobójcze. Poza nimi piski w uszach, ciągłem napięcie ciała, mdłości, lęk uogólniony.Livi pisze: ↑19 kwietnia 2024, o 16:19Jakie miałaś objawy?Louise pisze: ↑8 kwietnia 2024, o 13:25Z własnych obserwacji: dobry terapeuta to taki od którego bije spokój. Z wiekiem idzie doświadczenie więc polecam osoby starsze.
Pierwszy terapeuta u którego byłam był słaby (wręcz więcej szkody niż pożytku). Za to druga terapeutka postawiła mnie na nogi i przy niej zmieniłam swój sposób myślenia na zdrowszy. Jest jeszcze parę spraw nad którymi pracuje, ale dzięki niej jestem pewna, że warto.
Idąc do niej byłam przekonana, że najpóźniej za rok mnie już nie będzie, a ogarnęła mnie bez leków. Poza samą terapią bardzo ważne jest dorzucenie sportu - endorfiny, rozładowywanie napięć. I czytanie książek dla wyciszania głowy.
Mi ciężko myśleć pozytywnie i czytać, bo mam szumy uszne i blokuje mnie to, że jeden mam od 2015 roku i nie przejdą. I nawet jak wyjdę z tego, to może wrócić. Próbuję bez leków, DD i odcięcie sporo zeszło, trochę somatów również. Kolejny raz wpadłam w koło lękowe w tym samym miesiącu /styczeń/.
Chodzę do pracy mimo w zasadzie ciągłego DD, anhedonii, otumanienia, ciągłego napięcia. Dzieci jakiś do szkoły odwożę i przywożę. Ale nie mam wielkich zapędów do np. sprzątania, gotowania, prania.
Głowa boli mnie od pierwszego wpadnięcia w zaburzenie i stary pisk w uchu też chyba nasilił się od tego czasu i nie dawał mi spokoju. Za pierwszym razem też miałam sporo szumów usznych 24/7, po lekach jeszcze gorzej było, ale zacisnęłam żeby i po jakichś 2,5-3 miesiącach zaczęły ustępować tylko został ten jeden stary i jakieś mruczenia/buczenia ciche może od napięcia, bo ciągle spinało mi kark, plecy, głowę. Parę dni lepiej, parę gorzej.
Teraz też boli w zasadzie ciągle.
Chcę zmienić pracę. Na razie poszłam na zwolnienie lekarskie żeby po prostu odpoczywać. Nie chcę tam wracać więc będę próbowała rozwiązać umowę za porozumieniem bez okresu wypowiedzenia. Zajęcie samo w sobie ok, pracownicy też, ale szefostwo z kijem w d* tworzące niezdrową atmosferę. Początkowo mocno mnie stresowała ta zmiana, jednak po paru tygodniach całe napięcie ze mnie zeszło i dopiero teraz widzę ile mnie tamto miejsce kosztowało zdrowia. Myślę, że zdecydowałam się na to dzięki terapii, bo zaczęłam dbać o siebie i tworzyć ludziom granice.
Mam również ptsd przez pedofila sprzed wielu, wielu lat. Sądzę się z nim i to też zmusza mnie do pracy w tym temacie. Bardzo starałam się tego unikać, ale cały proces sprawia, że muszę. Tutaj bez terapii też chyba bym już zwariowała, ale i wsparcie bliskich osób jest na wagę złota. Trenowanie sztuk walki poprawiło moje poczucie bezpieczeństwa. Przydało się też chodzenie na masaże. Rozluźnianie ciała jest świetne. I posiadanie psa
