Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lost in time...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

15 lutego 2011, o 13:57

Mam wrażenie, że to co się teraz dzieje to nie jest teraźniejszość. Mam przed sobą obraz przeszłości i nie dopuszczam do siebie tego co się dzieje teraz.
Dodam, że nie mam już żadnych lęków. Robię wszystko normalnie, jeżdżę samochodem, nie czuję już obcości własnej osoby, z koncentracją 100 razy lepiej, tylko męczy mnie ten brak czucia teraźniejszości. Irytujące to jest. Ma ktoś tak?
Jakieś rady? ;D
Pozdrawiam. :)
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
frezio
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 143
Rejestracja: 26 listopada 2010, o 21:52

15 lutego 2011, o 16:33

ja mam tak Katie z czasem ogolnie czuje jakby to co sie dzieje teraz nie istnialo a nawet mam problem z znalezieniem dla siebie miejsca w przyszlosci. zupelnie jakby ona istniec tez nie mogla. nie czuje terazniejszosci tak bym to opisal wiec pewnie mowimy o tym samym. ale ja rady nie mam chyba trzeba to jak zawsze ignorowac..
add
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 26 września 2010, o 20:49

15 lutego 2011, o 18:21

Myślisz o tym, to tak jest. Wydaje mi się że to jest istota derealizacji, jak o czymś myślimy np. że mamy zmniejszone czucie, to tak się staje. Ja przez jakiś czas myślałem że mam upośledzoną mowę, i rzeczywiście ciężko mi było ułożyć nawet proste zdania. Potem myślałem że mam luki pamięci, i ciągle zapominałem co przed chwilą robiłem, potem sobie uświadomiłem że to normalne że człowiek coś zapomina, szczególnie jeśli jest to coś rutynowego.
Brak poczucia teraźniejszości, bez lęków, problemów z koncentracją itp. nazwałbym lekką derealizacją. Też tak się czuje jak jestem np. zmęczony albo mam zły nastrój.
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

16 lutego 2011, o 13:46

Add, masz rację. To jest lekka derealizacja już. Może niedługo całkiem zniknie? Poczekamy, zobaczymy... Dziś jest troszkę lepiej. :)

-- 23 lutego 2011, o 11:35 --
To jest straszne... :(
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Paweł87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 28 lutego 2011, o 10:32

1 marca 2011, o 12:50

Witam. Moja przygoda z D/D rozpoczęła się w sylwestra tego roku. Przyczyną było palenie marihuany. Ogromnym błędem było opuszczenie towarzystwa i położenie się do łóźka na solidnej fazie. Dostałem solidnych lęków które pierwsze przeszyły żoładek i drastycznie przyspieszyły bicie serca. Problem zaczął się kiedy tak naprawdę wracałem samochodem do domu 2 dni później. Poczułem dziwny powrót uczucia palenia. Zaczęło się szukanie, analizowanie co tylko znacząco pogłębiło mój stan. Świat stał się taki dziwny, nienamacalny. Kilka nocnych ataków kolejno pogłębiło mój stan. W Internecie znalazłem człowieka z podobnym problemem po marihuanie, któremu udało się z tego wyjść w ciągu 3 miesięcy(Fusek). Przyjąłem że mój stan jest efektem wpływu THC na moje komórki nerwowe i że jest to stan przejściowy, dodatkowo osoby pomogły mi wybić z głowy czytanie o takich zaburzeniach jak D/D. Po tygodniu wróciłem do pracy, byłem lekko zaburzony, ale nie znerwicowany, z przekonaniem że działanie THC coraz mniej oddziałuje na mnie. Po dwóch dniach byłem całkowicie sobą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Całkowite zapomnienie. Co było niesamowite. Po dwóch tygodniach pojawił się kolejny przeszywający lęk. Pojawiła się D/D, ale jeszcze nie panikowałem. Apetyt się pogorszył, czułem ciagłe napięcie nerwowe i było coraz gorzej.

W ciągu tych dwóch miesięcy miałem gonitwę myśli, Ciągłe analizowanie stanu D/D. Niesamowitym uczuciem były przebłyski normalności, sekundowe, godzinne. Uczucie wspaniałe, mające w tym momencie największą wartość. Ciężko je było utrzymać, poczucie rzeczywistości dosyć szybko zostało zaburzone przez D/D. Tak jakby nad umysł nadciągały ciężkie chmury. Znowu ten świat nieprawdziwy, płaski. Od tygodnia przestałem zwracać uwagę na D/D, uznałem ten stan jako przejściowy i mający być schronieniem przeszytego lękiem umysłu. D/D zmniejszył się do małych rozmiarów czasem nawet całkowitego powrotu do rzeczywistości. Były nawet dni kiedy byłem w 100% sobą. Niestety kiedy umysł wraca do równowagi atakowany jest przez epizody depresyjne co jest strasznie trudne. Przynajmniej w moim wypadku ,trudniejsze niż D/D. Całe myślenie przeszło tym samym na depresję.
Obecnie od dwóch dni odczuwam małe epizody depresyjne ( na szczęście), lekką derealizację, lekkie bóle głowy i stany niepokoju których wcześniej nie doświadczyłem. Ogólnie jest nieźle. To co zauważyłem to nerwica w stanie niepokoju ewidentnie szuka zaczepki (sprowadza mysli do czarnych scenariuszy, szuka sobie chorób) prowokuje. Sztuką jest kontrola na tym. Widzę poprawę i to musi motywować.

Katie: D/D nie wolno analizować, potraktuj to jako uczucie które ma ci pomóc: ,, Jest mi źle, ale wiem że ten stan jest po to aby mi pomóc’’ . Nie zagłębiaj się w nim. Początki są trudne bo sam je przechodziłem. Spadnie myślenie o tym i poziom lęku, spadnie poziom D/D. To już potwierdzone.
Moim zdaniem Derealizacja przechodzi kolejno w zamulenie, otępienie i stany gorszego samopoczucia. Tak to dobitnie odbieram.
Pozdrawiam.
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

1 marca 2011, o 13:04

Już tak tego nie analizuję. Troszkę z tym żyję, także nie jest tragicznie. ;)
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
Onel
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 15 grudnia 2010, o 18:48

3 marca 2011, o 16:03

Oj ale się długo trzymałam, żeby się tu nie udzielać. Nawet dość dobrze się trzymałam, żeby w ogóle tu nie zaglądać i nie zaśmiecać sobie mojego chorego mózgu informacjami na ten temat;P
Ale widzę fajny temat, ktory akurat mocno mnie dotyczy od jakiegoś czasu. Zagubienie totalne w czasie, jakby go w ogóle nie było. Myślę o przeszlości - wydaje mi się snem, moją wyobraźnią, iluzją. Myślę o tym co się dzieje teraz - wydaje mi się iluzją, jakbym teraz żyła w jakimś wspomnieniu...nie wiem za bardzo jak to nazwać. Przeszłość jakoś szaro się rysuje, nie umiem jej sobie wyobrazić. Ale najgorsze z tego wszystkiego jest uczucie resetu, jak to zaczęłam ostatnio nazywać. Kładę się spać, wstaję rano i BUM - masakrycznie zatarty poprzedni dzień, wrażenie jakby to się działo co najmniej kilka lat temu, albo co gorsza w ogóle się nie działo a przynajmniej nie dotyczyło mnie, ale jak nie mnie to kogo...i masa różnych pytań. Czyli jakby po nocy resetował mi się mózg i jakbym nic nie pamiętała, mimo, że jak się skupie to pamiętam i wiem, że to było wczoraj. A kiedy siedzę bezczynnie np. na wykładzie;P i to takim "mega ciekawym" to mam takie zwiechy, że jak się ocknę to pojawia się uczucie "co ja tu robię? Aha...jestem na uczelni, ale która godzina? To już ciemno? Ile czasu minęło?"...to tylko takie wrażenie bo logicznie wiem jak się tam znalazłam, po co tam jestem i ile czasu mogło minąć...ehh, nie wiem czy ktoś mnie zrozumie, co mam na myśli;P Czy ktoś z Was też się męczy z takim gównem?

PS. Zapomniałam dodac o swojej największej schizie, która potrafiła sie czesto pojawiac, teraz rzadziej, bo od razu ja odrzucam - w rozmowie ze znajomymi np. w autobusie nachodziły mnie pytania czy te osoby z którymi rozmawiam istnieją naprawdę, czy ja ich sobie przypadkiem nie wymysliłam i nie gadam sama do siebie. Od razum usiałam wtedy sprawdzić czy inne osoby nie patrza na mnie dziwnie i czy patrzą na mojego rozmówce, bo to znaczy, że go widzą...TOTALNA SCHIZA :?

A tak poza tym to nie było źle, przez ponad miesiąc, nie liczac dość częstych migren a aurą. Od 2 dni jakby coś sie, znów zaczęło chrzanić, ale nie mam zamiaru się znów nakręcać (przynajmniej się staram:P)
Katie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 214
Rejestracja: 13 grudnia 2010, o 11:22

8 marca 2011, o 09:30

Onel byłaś w końcu u psychiatry?
"Nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, oraz trzeźwego myślenia"
ODPOWIEDZ