Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

2 lata terapii i nie mija...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Mery2Sery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 13 marca 2017, o 09:45

22 października 2018, o 08:19

Hej, mam pytania do mądrych głów :)

Od roku chodzę na terapię grupową, wcześniej chodziłam na indywidualną ponad rok. Derealizacja jak była tak jest (11 lat), lęki może co nieco zmalały ale w niewielkim stopniu. Mam myśli ksobne- w ciągu 2 lat się ich nie pozbyłam :o Na terapii grupowej przeraża mnie fakt, że osoby chodzą tam już po 2-3 lata! Co tydzień 2,5 godziny! Po roku zauważam, że u wszystkich zmiany przychodzą naprawdę wolno. Zastanawiam się nad sensem chodzenia tam. Ktoś może doradzić?

Zastanawiam się również nad spróbowaniem ustawień systemowych. Czy ktoś z Was próbował tej metody?

Będę wdzięczna za jakieś słowo rady, jestem w lekkiej rozsypce :(
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

22 października 2018, o 09:21

Mery2Sery pisze:
22 października 2018, o 08:19
Hej, mam pytania do mądrych głów :)

Od roku chodzę na terapię grupową, wcześniej chodziłam na indywidualną ponad rok. Derealizacja jak była tak jest (11 lat), lęki może co nieco zmalały ale w niewielkim stopniu. Mam myśli ksobne- w ciągu 2 lat się ich nie pozbyłam :o Na terapii grupowej przeraża mnie fakt, że osoby chodzą tam już po 2-3 lata! Co tydzień 2,5 godziny! Po roku zauważam, że u wszystkich zmiany przychodzą naprawdę wolno. Zastanawiam się nad sensem chodzenia tam. Ktoś może doradzić?

Zastanawiam się również nad spróbowaniem ustawień systemowych. Czy ktoś z Was próbował tej metody?

Będę wdzięczna za jakieś słowo rady, jestem w lekkiej rozsypce :(
Co kolwiek robisz znaczy że robisz że prubujesz, przestan liczyć ile i patrzeć na kogoś, że u nich długo to umnie też albo im mineło mi nie. Pracuj nad sobą a nie innymi, jeśli to interesuj jak ktoś sobie radził co robił . Jeśli na systemowe ustawienia to też trzeba być gotowym na prace a nie chodzić boo ..
Mery2Sery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 13 marca 2017, o 09:45

22 października 2018, o 09:44

Wolałabym jakąś bardziej sensowną odpowiedź zamiast zarzucania mi, że nad sobą nie pracuję, sugerując się jednym postem i nawet mnie nie znając.

W moim poście chodziło mi o to, że po tych ponad 2 latach chodzenia na terapię jestem niemalże w punkcie wyjścia. Po 2 latach powinno się już chyba coś konkretnie ruszyć? Znam osoby po terapii indywidualnej które w takim czasie już zdążyły odmienić swoje życie. Dlatego skoro ta terapia mi nie pomaga, może czas spróbować innej lub zmienić terapeutę?

Szukam opinii osoby, która uczestniczyła w ustawieniach systemowych i mogłaby coś więcej o tym napisać.
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

22 października 2018, o 09:58

Mery2Sery pisze:
22 października 2018, o 09:44
Wolałabym jakąś bardziej sensowną odpowiedź zamiast zarzucania mi, że nad sobą nie pracuję, sugerując się jednym postem i nawet mnie nie znając.

W moim poście chodziło mi o to, że po tych ponad 2 latach chodzenia na terapię jestem niemalże w punkcie wyjścia. Po 2 latach powinno się już chyba coś konkretnie ruszyć? Znam osoby po terapii indywidualnej które w takim czasie już zdążyły odmienić swoje życie. Dlatego skoro ta terapia mi nie pomaga, może czas spróbować innej lub zmienić terapeutę?

Szukam opinii osoby, która uczestniczyła w ustawieniach systemowych i mogłaby coś więcej o tym napisać.
Niestety pierwsze pytanie jakie się nasuwa to co robiłaś przez te 2 lata? Może jak napiszes dokładniej to łatwiej będzie doradzić, bo to , ze chodzisz na terapie może znaczyć wszystko i nic.
W jaki sposób pracujesz nad tymi lekami? Co robisz jak nachodzą Cię takie myśli?
Mery2Sery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 13 marca 2017, o 09:45

22 października 2018, o 10:12

Oj długo by opisywać :) Ale pokrótce: mam chorego psychicznie ojca, który się nad nami znęcał i prał nam mózgi, że jesteśmy do niczego, wyzywał nas, mówił, że nie jestem jego córką, oskarżał o planowanie morderstwa. Do tego kolega molestował mnie przez kilka lat w dzieciństwie. Mózg nie wytrzymał i dostałam derealizacji i ogromnych lęków przed ludźmi, myśli samobójczych, ksobnych. Do tego niedawno poroniłam.
Żeby jakoś sobie pomóc to dużo czytam na te tematy, ćwiczę TRE, staram się zdrowo odżywiać, brać witaminy, oczyszczać umysł spacerami/wyjazdami w góry. Co do psychoterapii to jak na nią trafiłam to byłam "na granicy psychozy" jak stwierdziła psychoterapeutka. Bardzo wolno idzie to wszystko. Na indywidualnej szło o wiele szybciej, na grupowej jest nas 10 osób i zazwyczaj wybieramy 1-2 osoby nad którymi pracujemy- i wtedy one ciągle mówią na zmianę z terapeutą. Co do myśli ksobnych to po 2 latach już wiem, że to co czuję nie jest prawdziwe, że to jest fałszywa myśl. Ale i tak czuję się źle psychicznie i do niczego.
To tak naprawdę w bardzo telegraficznym skrócie.
Niedługo wyprowadzam się z Polski i zależałoby mi, żeby jako-tako funkcjonować. Ktoś podsunął mi ustawienia systemowe indywidualne- ponoć wystarczy kilka spotkań aby naprawdę wiele zmienić. Szukam informacji na temat tych ustawień. Chciałabym spróbować, żeby pomóc sobie ile się da przed tą wyprowadzką.
Awatar użytkownika
anilewe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 102
Rejestracja: 10 września 2018, o 11:49

22 października 2018, o 10:23

a może spróbuj się skontaktować z Victorem? :)
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

22 października 2018, o 10:42

Mery2Sery pisze:
22 października 2018, o 10:12
Oj długo by opisywać :) Ale pokrótce: mam chorego psychicznie ojca, który się nad nami znęcał i prał nam mózgi, że jesteśmy do niczego, wyzywał nas, mówił, że nie jestem jego córką, oskarżał o planowanie morderstwa. Do tego kolega molestował mnie przez kilka lat w dzieciństwie. Mózg nie wytrzymał i dostałam derealizacji i ogromnych lęków przed ludźmi, myśli samobójczych, ksobnych. Do tego niedawno poroniłam.
Żeby jakoś sobie pomóc to dużo czytam na te tematy, ćwiczę TRE, staram się zdrowo odżywiać, brać witaminy, oczyszczać umysł spacerami/wyjazdami w góry. Co do psychoterapii to jak na nią trafiłam to byłam "na granicy psychozy" jak stwierdziła psychoterapeutka. Bardzo wolno idzie to wszystko. Na indywidualnej szło o wiele szybciej, na grupowej jest nas 10 osób i zazwyczaj wybieramy 1-2 osoby nad którymi pracujemy- i wtedy one ciągle mówią na zmianę z terapeutą. Co do myśli ksobnych to po 2 latach już wiem, że to co czuję nie jest prawdziwe, że to jest fałszywa myśl. Ale i tak czuję się źle psychicznie i do niczego.
To tak naprawdę w bardzo telegraficznym skrócie.
Niedługo wyprowadzam się z Polski i zależałoby mi, żeby jako-tako funkcjonować. Ktoś podsunął mi ustawienia systemowe indywidualne- ponoć wystarczy kilka spotkań aby naprawdę wiele zmienić. Szukam informacji na temat tych ustawień. Chciałabym spróbować, żeby pomóc sobie ile się da przed tą wyprowadzką.
Tylko co konkretnie chciałabyś zmienić? Mówisz, ze nie wierzysz tym myślom lekowym, ale nadal się ich boisz?
Czy na terapii pracowałaś konkretnie nad podejściem do leku, do myśli natrętnych? Czy jest to praca nad przyczynami, przepracowanie traum? Może warto spróbować terapii poznawczo- behawioralnej lub autoterapii w oparciu na przykład o materiały tu dostępne?
Mery2Sery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 13 marca 2017, o 09:45

22 października 2018, o 10:54

Na terapii pracujemy nad przyczynami, skupiamy się na przeszłości, czasami robimy psychodramy. Psychoterapeuci nas nie diagnozują, bardzo rzadko mówią co nam jest. To jest terapia psychodynamiczna.
Co do myśli lękowych to chyba nawet nie są myśli- mój organizm po prostu się odcina od uczuć, odlatuję, jestem jak na obrazku, a życie toczy się obok. Jestem cała strachem. To się uaktywnia kiedy ktoś podchodzi, kiedy z kimś rozmawiam, ktoś na mnie patrzy. Mój organizm sam reaguje, niewiele mi pomaga tłumaczenie sobie, że to mimo wszystko bezpieczna sytuacja. Co najlepsze otoczenie ma mnie za pewną siebie i uśmiechniętą osobą. Radzę sobie ze wszystkim oprócz wystąpień publicznych. Tyle, że to radzenie sobie kosztuje mnie niesamowity ogrom energii.
Spróbuję poczytać o autoterapii, dziękuję za radę :)
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

22 października 2018, o 11:02

Przez autoterapie rozumiem wdrażanie w życie tego co zawierają materiały tu na forum i nagrania na youtubie.
Mery2Sery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 13 marca 2017, o 09:45

22 października 2018, o 11:08

Ok, nie zrozumiałam :) Dzięki za pomoc
Awatar użytkownika
Yayatoure
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 266
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 15:29

22 października 2018, o 11:14

A mi się wydaje, że samo skupienie się na przyczynienie powstania zaburzenia nad czym pracujecie podczas terapii psychodynamicznej nie jest kluczem to rozwiązania problemu zaburzenia. Może warto połączyć to z poznawczo-behawioralną gdzie nauczysz się bieżącego reagowania na lęk i myśli. Nagrania i wpisy chłopaków są w tym kierunku więc może warto od tego zacząć.

Daj sobie jeszcze czas, bo jak sama widzisz jest już lepieje, a z każdym tygodniem będzie się poprawiać.
usunietenaprosbe
Gość

22 października 2018, o 11:54

Mery2Sery pisze:
22 października 2018, o 08:19
Hej

Cześć

Przede wszystkim sama widzisz i piszesz, że notujesz postępy, rozumiesz lękowy charakter swoich myśli, a gdy trafiałaś na psychoterapię byłaś na granicy psychozy. Teraz ponoć jesteś z zewnątrz widziana jako zdecydowana i uśmiechnięta osoba - jasne, bardzo często jest zupełnie odwrotnie i pewnie wiele osób stąd też jest w podobnej sytuacji, ALE to też wymaga siły i odwagi żeby po prostu żyć poza zaburzeniem. I choćby najpierw było to okupione dużym wydatkiem energii, to jednak jest zbudowaną całkiem dobrą podstawą do tego, by nie unikać życia i kiedy trzeba po prostu potrafić się zaprzeć i działać. Więc gratulacje i trzymaj tak dalej, bo już do pewnego etapu doszłaś i na pewno przebyłaś długą drogę ;witajka

Wydaje się, z tego co piszesz, że również sporo o samym zaburzeniu i technikach radzenia sobie z nim przeczytałaś i pogłębiasz swoją wiedzą, co oczywiście jest jak najbardziej potrzebne. Zebranie informacji, ułożenie ich w głowie, wypracowanie mechanizmów reakcji na różne sytuacje. Tylko czy przypadkiem nie masz wrażenia, że ciągle czytasz, doszukujesz się kolejnych metod, gonisz za innymi, bo stare wydają się przy nich mniej atrakcyjnie? Tutaj jest trochę jak z odchudzaniem - najprościej jest mniej jeść i więcej się ruszać. Tak samo w zaburzeniu - najlepiej jest akceptować i działać pomimo. Niekoniecznie coraz bardziej wymyślne nazwy i efektowne metody będą tymi najlepszymi. Często nic nie zastąpi snu, spokojnego spaceru po lesie czy kwadransa odpoczynku w łóżku i świadomego oddychania dla uspokojenia nerwów. To konsekwencja tych najprostszych elementów jest kluczem - tak przynajmniej było w moim przypadku. Poszukiwanie coraz to nowych sposobów, witamin, ziół, technik jest trochę jak życie zaburzeniem. Myślimy o nim ciągle - nawet jeśli wydaje nam się, że robimy wszystko żeby się go pozbyć to nie do końca świadomie wrzucany na pierwszy plan, poświęcamy masę uwagi.

No i kontynuując, co idzie za powyższą wiedzą i Twoją świadomością - a może trochę Ci gdzieś w słabszym momencie schodzi na bok - nie można porównywać się do innych. Każdy ma swoje własne przeżycia, zakorzenione w nas traumy, złe wzorce. Ktoś będzie w stanie pokonać je w rok, ktoś w dwa, a ktoś po 5 dopiero zacznie żyć pełnią życia, ale co z tego? Nie wszyscy zaczynają w tym samym punkcie i z takim samym bagażem doświadczeń. Każdy ma swoją drogę i tak długo jak stawia kolejne kroki i dąży do celu to jest dobrze i warto to dalej robić. Słyszałaś kiedyś pewnie kiedyś takie powiedzonko "you never see the end of dynasty coming". Podobnie jest z nami - będąc latami w stanie nerwicowym wydaje się, że to jest takie naturalne, że tak będzie, ale działaniem i uporem jesteśmy w stanie wszystko zmienić. Tylko nie nakładaj na siebie presji - nie licz czasu, nie porównuj się do innych, bo to bez sensu. Presja i stawianie przed sobą dat dodatkowo nas nakręcają, łatwiej popaść w dołek kiedy coś się nie uda, kiedy przychodzi TEN dzień, a nam jeszcze coś dolega.

Terapia indywidualna (prawie) zawsze będzie miała przewagę nad grupową, to zupełnie normalne kiedy czas poświęcany jest tylko i wyłącznie Tobie, Twoim problemom, rozterkom, wątpliwością. Więc może pomyśl nad terapią indywidualną znów skoro dawała efekty? Tylko wydaje mi się, że jesteś dość dobrze zaznajomiona z tym, co było u Ciebie motorem napędowym zaburzenia i chyba nie jest konieczne już wałkowanie po raz n-ty tego samego. Zaburzony stan emocjonalny to złe reakcje na bodźce z otoczenia. Niemożność zaakceptowania, że coś jest nieprzewidywalne, że coś jest nieidealne, ze nie mamy pełnej kontroli. Brak nauczenia się, że człowiek musi odpoczywać, brak takich naturalnych sposobów ujścia i rozładowania emocji. Jeśli nie nauczyliśmy się tego w trakcie naszego życia, albo co gorsza zostało nam to źle wpojone to rośniemy tacy nieprzystosowani do końca do stresów i pędu dnia codziennego. Wtedy trzeba się ich nauczyć, a jeśli chodzi o identyfikację i przestawianie błędnych schematów postrzegania rzeczywistości to zdecydowanie najlepszym środkiem będzie psychoterapia poznawczo-behawioralna gdzie razem z terapeutą znajdziesz te braki w swoim podejściu i zachowaniu oraz wspólnie naprowadzicie je na dobry tor tak, by więcej nie były problemem. Rozważ to, proszę.

No i oczywiście materiały z forum. Dobrze jest je znać, przesłuchać, przygotować sobie wspomniane (działające na nas) techniki panowania nad emocjami kiedy trzeba, a czasami wręcz przeciwnie - pozwolenia sobie na emocje, bo to też ważne. Najważniejsze jest działanie, stosowanie się do rad i wskazówek osób, które już to przeszły. Tylko pamiętaj, że najważniejszą w hierarchii jest akceptacja - tak się czuję teraz, tak się mogę czuć jutro, trudno. Nie wyczekiwanie poprawy na już, na za chwilę, bo wtedy nie akceptujemy, czekamy z utęsknieniem na zmianę, a trzeba zawierzyć procesowi, działać i nie oczekiwać, że już się coś zmieni. Po prostu dzień po dniu wprowadzać w życiu zmiany, ot tak.
Mery2Sery
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 13 marca 2017, o 09:45

22 października 2018, o 12:49

Froom pisze:
22 października 2018, o 11:54
Mery2Sery pisze:
22 października 2018, o 08:19
Hej
Tylko czy przypadkiem nie masz wrażenia, że ciągle czytasz, doszukujesz się kolejnych metod, gonisz za innymi, bo stare wydają się przy nich mniej atrakcyjnie? Tutaj jest trochę jak z odchudzaniem - najprościej jest mniej jeść i więcej się ruszać. Tak samo w zaburzeniu - najlepiej jest akceptować i działać pomimo. Niekoniecznie coraz bardziej wymyślne nazwy i efektowne metody będą tymi najlepszymi. Często nic nie zastąpi snu, spokojnego spaceru po lesie czy kwadransa odpoczynku w łóżku i świadomego oddychania dla uspokojenia nerwów. To konsekwencja tych najprostszych elementów jest kluczem - tak przynajmniej było w moim przypadku. Poszukiwanie coraz to nowych sposobów, witamin, ziół, technik jest trochę jak życie zaburzeniem. Myślimy o nim ciągle - nawet jeśli wydaje nam się, że robimy wszystko żeby się go pozbyć to nie do końca świadomie wrzucany na pierwszy plan, poświęcamy masę uwagi.
Szczerze.... ?? To jest mega w punkt... Miotam się strasznie z tym wszystkim i przerobiłam już tyle rzeczy, sposobów, technik, książek, filmików, że ja już sama nie wiem... Chyba za bardzo chcę wyzdrowieć, zamiast po prostu zluzować. Dziękuję Ci za wyczerpującą odpowiedź :) Naprawdę dała mi do myślenia... Chyba szukam magicznej 'tabletki' która mnie odburzy. Ale skoro jestem w tym od 11 lat, a nerwicę mam od dzieciństwa, to chyba nie tak szybko ze mną pójdzie. Mam charakter nastawiony na rozwiązania, czekam konkretnych efektów, a tu idzie jak krew z nosa... to i mnie to denerwuje :)
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 143
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

22 października 2018, o 15:50

Dokładnie. To, że bardzo pilnie śledzisz postępy swoje i innych to pierwszy element, który trzeba się postarać ograniczyć, bo to nie pomaga, a na odwrót :) w ten sposób tworzysz sobie presję i koncentrację na objawach, których chcesz się pozbyć.
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

22 października 2018, o 17:16

Czasem chcemy za mocno,za idealnie,za książkowo,myślimy,że jak zrobimy dokładnie tak jak gdzieś wyczytaliśmy to musi się udać,a w sumie tak jak wyżej ktoś napisał,po prostu trzeba to znaleźć w sobie,żadne wymyślne terapie,sposoby nie dadzą Ci dużo jeśli Ty sama nie podejdziesz do problemu z głową. Najprostsze rozwiązania są najlepsze.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
ODPOWIEDZ