Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ktoś wie o co chodzi?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Hiwitch
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 21 września 2015, o 17:05

21 września 2015, o 17:10

Witam!
Tydzień temu zdiagnozowano u mnie nerwice natręctw, hipochondrię i początki depresji. (Dodam, że po tym dowiedziałam się, że moja mama cierpiała na ciężką depresję, nie wiem czy to istotne). W każdym razie nie jestem pewna co do słuszności tej diagnozy. A więc może opowiem: historia dzieciństwa (jak u wszystkich) nie za kolorowa, gdy miałam 10 lat moja mam zmarła na raka, z ojcem nigdy sie nie dogadywalam, bałam sie go można stwierdzić. Nigdy nie chciałam iść z tego powodu do psychologa, mówiłam ze nic mi nie jest. Po związkowych ekscesach mojego ojca i stłumionym żalu po śmierci mamy "wyłączyłam" sie emocjonalnie. Robiłam wiele głupich rzeczy (choć zawsze dobrze sie uczyłam), np. piłam w wieku 14 lat, paliłam papierosy, spotykałam z niewlasciwymi chłopakami, jednak zawsze byłam milutka i "grzeczniutka". Pózniej wiele sytuacji stresowych, niechciana przygoda seksualna (mimo mojej woli), problemy w szkole (wlasciwie z ojcem przez szkołe, z matmy słabo, reszta ok), kompletnie straciłam motywacje i koncentrację z pójściem do liceum. Problemy ze znajomymi, eksperymentowanie z narkotykami (malutko, teraz (od ponad roku) mocno tym gardzę i brzydzę sie sobą z wtedy)) i takie tam. Do rzeczy, obniżony nastrój zawsze miałam, placzliwa jestem od dwóch lat mniej więcej, płacze przez ojca, znajomych, siebie. Zaczelam odczuwać jakies dziwne lęki (jakoś pol roku temu), miałam "hipochondryczne" napady paniki (trzy, od maja do mesiąc temu ostatni), szczęśliwa nie byłam chyba nigdy (jedyna pozytywna emocja towarzyszyla mi miesiąc temu przy zakupie perfum od Diora za własne pieniądze (10 minut pózniej przeszło)) mam jakiś zastój ogólny, przychodzę do domu (od ponad roku) i tylko leżę, patrzę sie w pustkę (tez w innych sytuacjach), na imprezy odechcialo mi sie chodzić, zamartwiam sie o zdrowie (ciaaaaaaagle) o przyszłość, o wszystko. Wszystko mnie stresuje, ciagle sie z wszystkiego wycofuje. Chodzi o to, ze jestem generalnie osoba ekstrawertyczną, potrafię gadać, śmiać sie, ludzie mnie lubią, ale nie odczuwam juz z tego żadnej przyjemności. Boje sie tez strasznie byc sama w domu, czy chodzić po ulicy w nocy (kiedyś uwielbiałam), boje sie ciemności i nawet odkurzać na dole, bo nie mam wtedy słuchowej kontroli. Co do nerwicy to mam jakies swoje kompulsje, co do których nie jestem pewna, chodzi o nasilenie. Jest jedna rzecz, której jak nie zrobię wywołuje u mnie wielki niepokój, czasem boje sie ze wymyślam sobie te wszysykie rzeczy i tu pies pogrzebany, jesli chodzi o kompulsje. Od kiedy biorę ssri moich kompulsji jest więcej (jw, wymyślanie czy co?), bo z myślami natretnymi zgadzam sie w zupełności. O treści chorobowej, "pechowej", często tez nachodzą mnie impulsy do np. Skoczenia pod samochód, krzyknięcia brzydkich słów na lekcji, zrobienia czegoś głupiego czy pocalowania kogoś kompletnie bezsensownego. Poza tym są tez paranoiczne jakieś, że ktoś chce mnie zabić, o jakichś duchach przeznaczenia, losie, śmierci, gniciu no i choroby choroby choroby. Interesuje mnie psychologia i ostatnio strasznie dużo czytam o jakieś zaburzenia o które siebie podejrzewam czy które mnie interesują i dlatego zastanawiam sie czy sama siebie nie okłamuje i przypadkiem tak naprawde wszystko jest w porządku. To czytanie o zaburzeniach tez juz weszło na jakiś jakby obsesyjny poziom, także proszę o Wasze opinie! Wiem, napociłam się i będę godna podziwu dla tego, kto to przeczyta. Ps. Mam zaraz 19 lat, jesli to coś znaczy.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

21 września 2015, o 19:03

Witaj na forum!:)
Wiesz, myślę, że ta diagnoza może być słuszna, łatwego życia nie miałaś i można powiedzieć, że dalej nie masz, nie cieszysz się nim na co dzień, tak jakby coś Ci to utrudniało, jakieś natręty też są, a myślenie o chorobach można nazwać też albo natrętem albo zachowaniem hipochondrycznym. Ale ja bym się tak nie martwiła nazewnictwem, bo ono jest nie po to, żeby Cię napiętnować, czy raz na zawsze wrzucić do jakiejś kategorii, a pomóc zidentyfikować problem i pozwolić znaleźć jakieś rozwiązanie adekwatne do tego problemu. To tak jakbyś dostała słowa kluczowe, które są wskazówka, w którą stronę masz szukać, żeby się odplątać z obecnego stanu.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
pixels
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46

22 września 2015, o 16:11

Witaj!

Zostałaś zdiagnozowana, zaufaj specjalistom, niech oni Cię analizują. Ty pracuj nad sobą, staraj się zrozumieć sytuację, swoje myśli, obserwuj. Nie wiem jak Tobie to by pomogło, ale ja np. Prowadziłam dziennik. zapisywałam sobie sytuacje smutku, lękowe, gniewne, moje napady lęku, dezorientację, depresyjny stan. Po kilku mcach zauważyłam wiele. Nie mogę napisać co, bo nie chce nic sugerować, ale wiele można odkryć, jak bardzo po 3 mcach od napisania wpisu w pamiętniku można się nie poznawać, rozumieć, dlaczego, co jak, po co...
Pisz, zajmij się czymś, sport, sztuka, książka, zajmuj głowę, rozmawiaj z psychologiem, ale tez go słuchaj :)
ODPOWIEDZ