Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

krótka historia i kilka pytań

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

26 września 2017, o 20:59

Nipo pisze:
26 września 2017, o 20:50
Erni_k pisze:
26 września 2017, o 20:44
Aktualizacja 26.09.2017

Będzie tydzień od ostatniego wpisu. W tym czasie 2 może 3 razy łajza wracała podczas zasypiania. Już prawię śpię i naglę mnie dopada, cholera wie co to jest, ja to nazywam osłabieniem, ale tak na prawdę nie potrafię tego nazwać. Nad paniką panuję, ciśnienia nie mierzyłem z tydzień. Uszy przestały piec, noga mniej mizia. Cały czas mam za to wrażenie że coś mi leży na lewej stronie klatki piersiowej. Zaraz obok mostka. Muszę poruszyć koszulką i się tam podrapać albo coś i tak co wieczór. Do tego uczucie ciepła, albo zimna w różnych częściach ciała. Mrowienie drętwienie bardzo delikatne, można powiedzieć pomijalne.

Nad paniką panuję. Ani razu nie rozruszałem serducha do galopu. Kołatania ustały, potknięcia serca też (uff)

Najgorsza była wczorajsza noc. Spałem 4 godziny. Nie dała pospać, wróciła, z somatyką mniej, ale myśli, przyszły myśli (weź zobacz, serce słabo coś, chyba nie bije, albo coś dziwnie bije itd itd), a głowa somatyke dorabiała do myśli. Ciężko było to zahamować. Już organizm się przestawiał na tryb obronno/zaczepny, ale nie doprowadziłem do tego.
Konkluzja: nawroty po czasie spokoju są prze*ebane. Już człowiek się powoli przyzwyczaja do normalności i znowu... nie fajnie.
nikt nie mówił, że będzie łatwo :lala:
Ale widzę ze coraz lepiej sobie radzisz i tak trzymaj !!powiem Ci ze u mnie somatyki nie ma ale myśl natrętna się uczepiła i czasem się lek pojawia ale już w sumie rzadko.Jedynie co odnośnie tego kryzysu co piszesz to ja miałem zeszły tydzień super a od wczoraj Kuzwa jakiś taki dołek jakieś załamanie nerwowe i znowu trzeba walczyć,ale niestety nerwica taka jest ale jak już z niej wyjdziemy będziemy się śmiać.Tak jak wyszedłem z hipochondrii to się teraz śmieje jak mnie zaboli w klatce czy coś.Trzeba się zawziąć i małymi kroczkami do celu :)
A Ty Nipo czym na codzień się zajmujesz?
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

26 września 2017, o 21:25

Erni_k pisze:
26 września 2017, o 20:59
Nipo pisze:
26 września 2017, o 20:50
Erni_k pisze:
26 września 2017, o 20:44
Aktualizacja 26.09.2017

Będzie tydzień od ostatniego wpisu. W tym czasie 2 może 3 razy łajza wracała podczas zasypiania. Już prawię śpię i naglę mnie dopada, cholera wie co to jest, ja to nazywam osłabieniem, ale tak na prawdę nie potrafię tego nazwać. Nad paniką panuję, ciśnienia nie mierzyłem z tydzień. Uszy przestały piec, noga mniej mizia. Cały czas mam za to wrażenie że coś mi leży na lewej stronie klatki piersiowej. Zaraz obok mostka. Muszę poruszyć koszulką i się tam podrapać albo coś i tak co wieczór. Do tego uczucie ciepła, albo zimna w różnych częściach ciała. Mrowienie drętwienie bardzo delikatne, można powiedzieć pomijalne.

Nad paniką panuję. Ani razu nie rozruszałem serducha do galopu. Kołatania ustały, potknięcia serca też (uff)

Najgorsza była wczorajsza noc. Spałem 4 godziny. Nie dała pospać, wróciła, z somatyką mniej, ale myśli, przyszły myśli (weź zobacz, serce słabo coś, chyba nie bije, albo coś dziwnie bije itd itd), a głowa somatyke dorabiała do myśli. Ciężko było to zahamować. Już organizm się przestawiał na tryb obronno/zaczepny, ale nie doprowadziłem do tego.
Konkluzja: nawroty po czasie spokoju są prze*ebane. Już człowiek się powoli przyzwyczaja do normalności i znowu... nie fajnie.
nikt nie mówił, że będzie łatwo :lala:
Ale widzę ze coraz lepiej sobie radzisz i tak trzymaj !!powiem Ci ze u mnie somatyki nie ma ale myśl natrętna się uczepiła i czasem się lek pojawia ale już w sumie rzadko.Jedynie co odnośnie tego kryzysu co piszesz to ja miałem zeszły tydzień super a od wczoraj Kuzwa jakiś taki dołek jakieś załamanie nerwowe i znowu trzeba walczyć,ale niestety nerwica taka jest ale jak już z niej wyjdziemy będziemy się śmiać.Tak jak wyszedłem z hipochondrii to się teraz śmieje jak mnie zaboli w klatce czy coś.Trzeba się zawziąć i małymi kroczkami do celu :)
A Ty Nipo czym na codzień się zajmujesz?
W sensie pracy ?
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

26 września 2017, o 21:28

no, czy masz jakiejś zajęcie w ciągu dnia?
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

27 września 2017, o 07:15

Erni_k pisze:
26 września 2017, o 21:28
no, czy masz jakiejś zajęcie w ciągu dnia?
Tak tak ja normalnie pracuje ;)
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

3 października 2017, o 21:24

Aktualizacja 10.03.2017

Miałem dziś dość srogi atak jak na ostatnie czasy. Już wczorajsza noc była marna, cały czas miałem podwyższone tętno, ciśnienie trochę też. Trochę spałem bo niecałe 5 godzin, ale marny był to sen. Ale generalnie było w miarę ok, oprócz myśli i pobudziania się do kontrolowania organizmu, zwłaszcza serca. Dzisiaj mnie dopadło, ni z tego ni z owego, z nikąd. Nagle poczułem delikatne drżenie w klatce, potem osłabienie i galop serducha. Potem było pieczenie, kłucie i inne bóle. Cały czas musiałem dość aktywnie działać bo jeszcze w pracy byłem. Po powrocie do domu, a mnięła jakaś godzina, pojechałem do ośrodka zdrowia, zrobili mi EKG - tychakardia. Zalecenia: wziąć bisokard jeśli nie przejdzie skierowanie do szpitala. W sumie się uspokoiło bo było 120, potem ~85, a teraz ~90 nadal trochę za dużo. Doszły jakieś objawy typu: zimne uda - normalnie fizycznie uczucie zimna.
No i w sumie to się wacham, czy nie skorzystać z tego skierowania. Wolałbym nie, bo jakoś wielką sympatią szpitali nie darzę. Może lepiej wziąć jeszcze hydroksyzyne i iść spać bo padnięty jestem niesamowicie. Co Wy na to byście poradzili?
ODPOWIEDZ