Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Małe kroczki Pauliny

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Magda321
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 366
Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06

10 stycznia 2016, o 17:45

Hej wszystkim zaburzonym :)

Te posty to będzie mój taki "dzienniczek" gdzie będę zapisywała swoje postępy i przemyślenia.

Postępy i Etapy mojego zaburzenia

1.Krok zauważyłam, że coś się dzieje.-Niby nic nie znaczące, ale jednak bez tego kroku nie mogłabym ruszyć dalej w kierunku zdrowienia.
2.Myślenie (ale bez działania!) o wyzdrowieniu
3.Szukanie pomocy. -Tutaj chodzi mi jedynie o sam internet i najbliższych. 1 mój rok był na zasadzie szukaniu w internecie co mi jest i tyle.Kolejny (ten rok) to było czytanie, rad i wskazówek ( ale bez dobrego wdrożenia w życie otrzymanych rad albo wdrażanie rad tylko na "chwile").
4.Chęć i gotowość działania ( Staranie się zrobienia cos ze swoim stanem) próba stosowania rad i poszukiwania psychoterapeuty.

I na 4 bym na razie skończyła, bo chwilowo jestem w tym miejscu :)

PSYCHOTERAPEUTA

W tym momencie chciałabym się skupić na samym psychoterapeucie.Byłam wczoraj już u 3 osoby i na razie nie chcę zapeszać, ale trafiłam na bardzo empatyczną panią, która mam nadzieję nakieruje mnie na problem i pomoże znaleźć drogę do jego rozwiązania.Mimo sceptycznego nastawienia moich najbliższych do tego typu osób sądzę, że jeśli jesteśmy odpowiednio zmotywowani psycholog/psychoterapeuta może nam naprawdę pomóc,ale nie jest to nigdy 100% pewne.Jak wiele osób tu już pisało byśmy mogli zacząć w ogóle jakąś współpracę z tą osobą potrzebne jest zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i tak zwana "więź".Bez tego nie ma według mnie też w ogóle sensu tam chodzić.Tych 2 pierwszych doświadczyłam u tej Pani już na 1 spotkaniu czy pojawi się "więź" ? Przekonam się wkrótce, gdyż jak w poprzednim przypadku nie mam jeszcze pewności czy podejmę współpracę z psychoterapeutką.Nim sie na to zdecydujemy uważam,że trzeba to przemyśleć.Dzisiaj jak tak myślę, to bardzo jestem zadowolona, że nie podjęłam terapii u wcześniejszej osoby.Brak poczucia zaufania,wsparcia i "dobrego" słowa bardzo mnie odrzucił od tej osoby.Czułam się jakbym gadała z robotem.Nie chodzi tu już nawet o nurt jaki reprezentuje, gdyż Pani z którą rozmawiałam również uważa, że przyczyny są ważne w tym wszystkim (ale nie jest z tego samego nurtu co poprzednik, ta jest z nurtu humanistycznego). Tutaj jednak czułam jakbym gadała z człowiekiem (haha ), nawet prawie powiem z osoba równą, akceptującą mnie i moje wartości i nie postępująca głównie według wzoru.
A wracając do moich wcześniejszych postów PROFESJONALIZM nie jest w moim przypadku najważniejszy i nie zdecydował o tym, że rozpoczęłam współprace z wcześniejszym psychoterapeutą.Mimo, iż tej Pani też w tym wypadku nie mam nic do zarzucenia, ale u poprzednika zaletą był tylko profesjonalizm, nic więcej.
Więc nim podejmę tą decyzje muszę to jeszcze na chłodno przemyśleć.

MOJE POSTANOWIENIA

Hmm terapeuta jednak nie jest w tym wszystkim najważniejszy, bo nie odwali za nas brudnej roboty (niestety :/).Spotkanie z terapeutką dało mi motywacji do działania i zrobienia postanowień, które mam nadzieję polepszą mój komfort życia.

-Chodzenie o regularnej godzinie spać
.-Na razie moją wyjściową godziną będzie 23.30- północ, gdyż niestety często chodzę nawet po 1, co też ma na pewno zły wpływ na moje samopoczucie.Mimo, iż mi jako nocnemu markowi, dobrze się robi wszystko robi w nocy :D
-Wprowadzenie do jadłospisu warzyw i owoców.-Niby dla większości oczywiste, ale ja nigdy nie byłam fanką zdrowej żywności :pp
-Wprowadzenie minimalnego (na razie) wysiłku fizycznego.- Poza chodzeniem rzadko wychodziłam z inicjatywa by np pójść na basen lub poćwiczyć (kiedyś ćwiczyłam z Chodakowską, ale szybko się zniechęciłam).

Na razie bardzo mało postanowień, ale jest to mój punkt wyjściowy "małe kroczki". Ciężko z początku jako cel dawać sobie wielkie góry jak na początek można zacząć od mniejszych górek ;)

Będę pisać o postępach :)

Pozdrawiam :)

-- 7 stycznia 2016, o 23:58 --
Kolejna część moich gdybań. :)

Terapeuta cz 2


Jak z tym terapeutą? Hmm.. No nie najciekawiej gdyż..jakby to w skrócie napisać Pani psycholog bardzo mnie do siebie zniechęciła co można dokładnie u mnie przeczytać w poprzednich wątkach mam-dosyc-psychologow-psychoterapeutow-t7545.html , ale ogólnikowo to nie była to osoba neutralna, zaczęła oceniac moich rodziców, że jest na nich "zła, wkurzona" i ogólnie naskakiwać na nich.Nie szukała neutralnego wyjścia tylko kierowała moją złość, rozgoryczenie na nich.To ich wina, oni są źli-nie powiedziała tak,ale ja tak to rozumiałam xD Jeszcze jeden prawdziwy jej cytat "nie wybielaj ich" kiedy ich broniłam.Ponadto dodała, że jeśli nie podejme terapii u niej lub ogólnie to niedługo mogę rozpocząć terapie psychiatryczną.Nieźle :D Kobitka chyba wtedy poczuła, że kaska jej ucieka i chwyciła ostrą metodę do zatrzymania kasy,ale mnie to tylko wystraszyło i spowodowało większy ból.
Więc kolejna wtopa z psychoterapeutą.Miałam po tym psychologu spory smutek, bo sądziłam, że tak trafiłam,będzie dobrze, a tu klops.
Czy dalej będę szukać? Na razie mam stop sytuacja finansowa jest średnia, ponadto nie ma w moim mieście terapeuty poz-beh, a na dynaminczą nie mam ochoty.


Postępy:

Na początku roku myślałam, że jestem na dnie, że nic nie osiągnęłam w starciu z zaburzeniem,ale nie dawno uświadomiłam sobie, że to duży błąd! Wiele się zmieniło :)
Mimo, że teraz lęk mi daje do wiwatu to nie oznacza, że stoję w miejscu i to sobie uświadomiłam.

-Zniknął mi lęki przed opętaniem (chociaż mam nadal świadomość, że jak sie postaram mogę w to wpaść).Ogólnie filmy o opętaniu nadal powodują u mnie dyskomfort.Zawsze tak było, nie jestem fanką horrorów, po prostu :D Ale nie jest to obsesja i jakieś chore myśli z tym związane.

-Lęk przed schizami zredukowany do 70%
On był okropny pamiętam jak z 2 tygodnie z nim walczyłam ciągle coś kątem oka "widziałam" "słyszałam".Potem okazywało się, że to lodówka lub coś innego.Jak z tym skończyłam ? U mnie to było proste bo ten lęk nie nabrał takich rumieńców, ale wymęczył mnie porządnie i dał początek derealizacji.
Pewnej nocy jak coś "usłyszałam" powiedziałam DOŚĆ i poszłam spać. Pierwsze dni były ciężkie, ale potem poszło.Nadal jeszcze się łapie na tym lęku, ale to nie ma juz takiego charakteru jak wtedy.Dlatego uważam to za jakiś sukces :)

-Ból głowy.
Zaburzenie moje trwa około 2 lata niedługo będzie 3, ale nie liczę tego, nie warto.Zawsze jak myślę ile czasu to gówno mnie sie trzyma czuje się jakąś gorzej.
A mówię to gdyż moje zaburzenie rozpoczęło się z okropnym bólem głowy, to była tragedia.Obręcz na głowę i ostre pulsowanie w skroniach.w pierwszym roku nerwiczki objaw ten miałam z 4 miesiące tak do wiosny :D w 2 roku podobnie, ale troszeczke dłużej.W tym roku tak czekam i czekam ból głowy ( taki porządny) nie przychodzi.Zachęcam go nawet "przyjdź, jestem gotowa",ale nie przychodzi xD Pamiętam jak rok temu dostałam ból głowy idealnie w Sylwestra.Jęczałam wtedy pół dnia na fotelu "jeju zaraz przyjdzie Zaraz przyjdzie, te samobóje z bólami głowy, Ja nie chce błagam" I przyszło, nerwica nie zawiodła :D NIe powiem, że ból głowy nie przyjdzie, bo jest możliwość, że wróci, ale jestem na ten objaw świadomie gotowa.

-Sen
Miałam też lekkie problemy ze snem, budziłam się raz w miesiącu, czasami dwa, czasami co 2 miesiące (różnie :D) z krzykiem.Dla mnie czy był to problem ? NIE
Ale dla moich domowników, owszem.Co powodowało u mnie presje i wręcz złość na siebie."Jak ja mogę to robić nie daje innym spać! Głupia jestem!"
I tak było często przed snem oraz presja powodowała, że po niedługim czasie w nocy pisk.Aktualnie mam od tego spokój, nawet nie pamiętam kiedy to było z 3 miesiące temu, nawet myślę, że więcej. Nie wiem, nie liczę tego :) Mówię sobie "Niech sie dzieje co chce, mam krzyczeć ? TRUDNO". Bez presji :)

-Samobóje
Oh tak to mój znienawidzony lęk :D Nawet niedawno dałam mu się wciągnąć w jego "grę".To ten ukochany lęk sprawił, iż prawie zwątpiłam w swoje odburzanie.Ale i w przypadku tego lęku mogę powiedzieć, że tak coś się zmieniło.Na początku mojej nerwicy miałam okropne obrazy myślowe związane z myślami s.Było to dla mnie straszne na samo to słowo, było mi duszno, a jak usłyszałam, że ktoś się zabił od razu utożsamiałam z tą sobą i miałam ochote wziąć nogi za pas.Ucieknąć od telewizji, nie chce tego słuchać zabierzcie mnie !! Od razu do szpitala najlepiej! Ratujcie mnie xD Teraz widzę ogromny progress w tym, gdyż juz nie tak dawno oglądałam wiadomości i nie panikowałam.Był lęk, dyskomfort, ale panowałam nad tym.I to było takie "Wow" to jest możliwe.I po to tworze też ten post, by jak będę mieć gorsze dni mogła sobie zajrzeć i zobaczyć, że coś się dzieje, to nie poszło na marne!Te czarne mysli, nic nie znaczą! Obrazy lękowe zredukowały się, nie są tak częste, tak okropne i przykre.Staram się nawet nimi trochę bawić.Zmieniac te obrazy na bardziej zabawne i czasami ich kontekst. Więc naprawdę każdemu to polecam tworzenie takiego jakby dzienniczka odburzania.Pokaże wam on, że jeśli coś robicie to coś faktycznie się dzieje i gorsze dni nie przyćmią waszych sukcesów, a przy okazji komuś możecie pomóc.Ja jak byłam totalnym świerzakiem na forum (nadal to czasami robię :D) często czytałam wpisy odburzonych, albo ich kroczki i to było mega motywujące.Więc Paula poleca ! :)

-Powrót do seriali
.

To było przykre kiedy opuściłam seriale, to był moment jakby ktos zabrał cząsteczkę mnie,fani seriali/filmów wiedzą o czym mówię.xD Zaczęłam nawet choro myśleć, że one powodowały lęk.Więc powrót do seriali gdzie jednak była przemoc, krew itp było dosyć trudne.To może brzmieć co najmniej śmiesznie, ale podczas 1 odcinka zrobiło mi się okropnie gorącą, a postacie zaledwie ze sobą rozmawiały xD Pamiętam, że postanowiłam obejrzeć odcinek w szkole to dostałam derealizacji.Co było co najmniej śmieszne, ale lęk był.Dzięki postawie przyjacielskiej i determinacji, wróciłam do jednej z ulubionych form spędzania wolnego czasu co sprawiło mi nie lada frajdę.

CIąg dalszy nastąpi :)

-- 10 stycznia 2016, o 18:45 --
Będę wdzięczna za każdy motywujący komentarz, bo u mnie trochę z nią słabo :D
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
Awatar użytkownika
Wiaraczynicuda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 7 stycznia 2016, o 13:44

12 stycznia 2016, o 20:40

Życzę powodzenia !;)
Magda321
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 366
Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06

15 lutego 2016, o 18:48

Dzięki i nawzajem :D

-- 27 stycznia 2016, o 23:02 --
Jak daleko do końca świata ?

Myślę, że jest to ważne u każdego nerwicowca.Uświadomienie sobie istoty tej iluzji w której żyjemy i jak nie wiele to się ma do prawdzwej choroby.
Przywołam prostą sytuacje, która zdarzyła się nie dawno.Wchodziłam właśnie do autobusu z koleżanką,a kiedy przekroczyłam próg pojazdu usłyszałam przeraźliwy krzyk. "Oho pewnie małe dziecko płacze".Jednak nie na początku autobusu siedział chłopak tak około 10 lat z mamą.Wiem, że i takie osoby mogą płakac i zaraz "Paulina jesteś przewrazliwiona" fakt na początku tak myślałam.Ale chłopak krzyczał i płakał z przerwami, a po każdym "ataku" mówił, że jest spokojny lub mówił bezsensowne rzeczy typu np "cicha burza" albo wkółko krzyczał nazwe ulicy na którą jechał prawdopodobnie z mamą. Płacz, krzyk, a po chwili spokój.Siadał spokojnie, prostował się jakby nic się wcześniej nie stało.
Nie przedstawiam może idealnie tej sytuacji i nie oddaje jej emocji co były w autobusie, ale widać było, że to nie był rozwydrzony chłopak, któremu mama zabrała cukierka, tylko chora osoba.Miałam wrażenie, że on nawet nie panował nad tym kiedy tak przeraźliwie krzyczał. Nie wiem na co on był chory albo czy w ogóle był, ale jednak tak jak na początku wspominałam takie sytuacje dają do myślenia.Mi przynajmniej uświadomiły fakt, iż często przesadzam i wyolbrzyniam niektóre objawy nerwicy oraz, że to tak naprawdę nie jest ogromny problem.Oczywiście, że on jest, jest nieprzyjemny,bolesny, daje ciągle wątpliwości.Chore nawet wątpliwości, człowiek ma już czasami dość, ale my mamy wybór, czy chcemy w tym tkwić.Osoby chore nie maja go, zapadły na chorobę czasami nieuleczalną i nadal walczą.
Więc czy nasza nerwiczka to naprawdę koniec świata ? :)
Mi przykłady osób chorych często dają motywacje.Wiele osób mówi, że przykład "inni mają gorzej" to bzdet. Jak dla mnie to sama prawda, przynajmniej w moim wypadku.Uświadomienie sobie problemów innych jest dobrym kubłem zimnej wody, który często jest bardzo potrzebny.Wspieranie to jedno, ale danie porządnego kopa do działania to drugie :)

-- 15 lutego 2016, o 19:30 --
Pułapki w Nerwicy

Mam dzisiaj sporo czasu mimo, że nauka czeka, ale jakąś nagle dostałam inspiracji na napisanie tego postu bo jak wspominałam wcześniej działa to na mnie oczyszczająco :)

Pułapki nerwicy- każdy je zna i kazdy ma okazje w nie wpadnąć.Dzisiaj opisze moje pułapki w które wpadałam i w jakiejś części trzymały mnie dłużej w złym samopoczuciu, stresie, napięciu itp


Zabieranie sobie przyjemności


Z początku trochę nie wiadomo o co chodzi, ale opisze to na swoim przykładzie.Mój lęk z czasem niestety zaczął się łapać rzeczy sprawiających mi osobistą przyjemność.Lęk zaczął się kotwiczyć w filmach sensacyjnych,serialach, grach,ksiązkach gdzie jest dużo przemocy,tematyka paranormalna -bardzo lubię czytać historie o duchach i innych sprawach tego typu .Uznałam jednak, ze skoro prowokują one lęk to jest to złe i trzeba to ograniczyć.A to był ogromny błąd ! Znaczy na początek to było nawet dobre wyjście jak to pisała Ciasteczko "unikanie prowokatorów złego samopoczucia" , ale tylko na krótką metę.By uspokoić swój stan i za często nie wpędzać sie w groszy nastrój i doła, bo faktycznie te tematyki potrafią to wywoływać.Jednak u mnie to trwało długo ponad 4 miesiące.Czułam sie wtedy ograniczona, jakbym zabrała część siebie.
Czułam, iz to wszystko wina nerwicy i to przez nia musze sie ograniczac.Ale potem STOP! czy naprawdę musze to robic ? Oczywiście, ze nie :) pierwsze dni z powrotem do przyjemności były ciężkie kiedy tylko odpalałam np gre z zombie czułam olbrzymie napięcie i lęk.Strach był wielki, powody znane, ze zaraz pojawią sie natretne myśli, bedzie gorszy nastrój.I z myślami faktycznie tak było ! wróciły z podwójna siłą nawet z towarzystwem odrealnienia.Ale zatrzymałam ten chory obłęd."Przecież to mi sprawia przyjemnosc, czego ja sie boje!" powiedziałam do siebie, naprawdę drżąc hah :D I napięcie zaczeło z dnia na dzień opadać.Dzisiaj juz normalnie sie zachowuje i jak mam ochote na film taki czy taki to go oglądam! No chyba, ze nie ma WIFI ;)
Strach moze zakotwiczyć się we wszystkim. Naprawdę wszystkim, jednak jeśli on nas ogranicza w jakiś sposób lub "zabiera" nam coś co kochamy/lubimy musimy to przerwac!

Wiara w czarne scenariusze

Na tym łapie sie jeszcze czasami dzisiaj, daje wiare czasami czarnym myślom i obrazom myślowym.Błedy sie zdarzają każdemu, hah to akurat normalne :DD
Ale niestety kiedys robiłam to obsesyjnie.Jak wiele osób wie lub nie panicznie bałam sie natretow samobojczych.Jak tylko pojawiał mi sie obraz, iz wyskocze przez okno od razu napinałam sie z całych, sił miałam ochote uciec gdziekolwiek i płakać.Wszystkie obrazy i mysli brałam jak świętą prawde i co najgorsze? Jeszcze z nimi dyskutowałam, co jest bez sensu ;)
"Ale czemu, czy na pewno ja to zrobię? Ja nie chce błagam, pomocy!" - to jest prosty przykład dawania wartości takiej myśli
"Ale czy ta mysl ma sens? " - a tu jest dawania jej wartosci plus jakby proszenie o odpowiedź.Co wiemy jest bezsensu bo jak jestesmy w mechanizmie lekowym wiadomo jak te mysli nam "odpowiedzą" negatywnie, wiec to nie ma sensu, a ponadto jak jeszcze nadajemy im wartosc wysyła sie sygnał ze skoro na to reagujemy to moze faktycznie jest jakies zagrozenie ;)
Wiem, ze to pisali kochani admini, ale ja to napisałam swoimi słowami i jak to komus pomoze to świetnie hah :)

"Psycholog moim wyzwoleniem- tylko"

Powiem jedno idiotyczne podejście i tyle hah.To tez admini mówili, ale ja to powiem bardziej dobitnie.Zbierając ich mądrości i swoje przemyślenia do kupki :DD
Psycholog przykro mi..nie wyciągnie was z tego.To wy jesteście panami swojego losu i to wy decydujecie czy z tego wyjdziecie czy nie.Psycholog może wskazac łatwiejszą drobe, pomóc ją zrozumieć, ale on za nas jej nie przejdzie! Nie możemy tych osób traktować jak leków na prawdziwe choroby fizyczne, ze pójdziemy, on coś powie i ...i wow jestesmy zdrowi.NIe da sie tak, niestety!
Sama przejechałam sie na tych osobach, wierzyłam jak wiele osób, ze psycholog wszystko załatwi, ze jestem pod jego skrzydłami i jestem "bezpieczna" juz. NIestety tak nie było (pisałam juz wiele razy o moich przygodach z tymi specjalistami wiec mozna poczytać w początkowych moich postach ).Jednak nadal uwazam to co na samym początku jesli ktos potrzebuje to czemu nie ? Jesli ktos trafi na świetna osobę, to moze byc faktycznie świetna sprawa.Ale spójrzmy prawdzie w oczy.Ile jest osob czujących pasje do tego zawodu, chęć pomocy, a nie widać w ich oczach tylko chęć zgarnienia pieniążków.To są tylko ludzie każdy chce zarobić jak najwięcej, więc o ich sposobie bycie nawet nie mówie, ale musimy sobie uświadomić fakty.To jest tylko człowiek, zwykły człowiek, który moze nam pomóc, ale nie musi.
Ja pamiętam kiedy nie otrzymałam pomocy, załamałam sie, czułam, ze wszystko sie kończy (jak zawsze hah :hehe: ) i długo nie mogłam otrząsnąć sie z faktu, ze osoba na która tak liczyłam całym sercem po prostu mnie zawiodła.Najgorszy moim zdaniem jest fakt budowania delikatnego mitu wokół psychologa, źle sie czujesz psychicznie ? Idź do psychologa/psychiatry on cie wyleczy.Nie wiem jak jest w przypadku innych zaburzeń, ale w nerwicy tak nie jest, nie dostaniemy gotowej recepty na wyzdrowienie.Tu sie liczy przede wszystkim nasza praca.

To na tyle dzisiaj :D

-- 15 lutego 2016, o 19:47 --
"Forum- mój uspokajacz"

Na początku mojego odburzania niestety źle traktowałam to forum nie traktowałam je jako skarbnice wiedzy, lecz jako forme chwilowego uspokojenia.Zrozumienia iz nie umieram, ale po chwili znowu lądowałam w błędnym kołu i tak w kółko.Tutaj często byłam codziennym gościem.Miałam tu poczucie bezpieczeństwa, zrozumienie i spokój.I jak zawsze to było dobre, ale nie na długo gdyz to był tylko temat zastępczy i przez swoje złe podejscie do skarbnicy wiedzy amdinów i innych uzytkowników tylko przedłuzałam swoją mękkę na własne zyczenie.Zaraz ktoś powie " ale paulina ty tu nadal czesto jestes" hah to prawda wpadam tu czasami bo lubię wielu uzytkownikow i lubie słuzyć dobrą radą jednak nie wchodza tu obsesyjnie tylko normalnie jak na przysłowiowego fejsika :) Nawet podejscie do skarbnicy wiedzy musi byc odpowiednie ;)
Moim zdaniem najlepiej wiedze z artykułów przyswajać kiedy nie potrzebujemy "uspokajaczy" jesteśmy w dobrym nastroju, a o nerwicy prawie nie pamiętamy.Wtedy ja przynajmniej najlepiej i najbradziej trzeźwo przyjmowałam ta wiedzę.Dzieki której moje postępy są coraz większy :)

i jeszcze to dodam haha, bo zapomniałam :hehe:
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
ODPOWIEDZ