Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

KONIEC CHOROBY CZY KONIEC MNIE?

Dział poświęcony depresji, dystymii, stanom depresyjnym.
Zamieszczamy własne przeżycia, objawy depresji i podobnych jej zaburzeń.
Próbujemy razem stawić temu czoła.
Landi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 24 grudnia 2013, o 22:29

24 grudnia 2013, o 23:11

Jestem tu nowa. Probowalam sobie radzic sama, probowalam porad internetowo-poradnikowych, probowalam lekow.
Teraz sprobuje napisac tutaj.
Na pierwszy rzut oka cudne zycie: dobre studia, cudowny chlopak, oceniana przez innych jako calkiem rozgarnieta, moze tez nawet ladna, dobre relacje w rodzinie, sytuacja finansowa ok, moze nawet kilkoro znajomyh by sie znalazlo jakbydobrze poszukac, a jednak po przyjsciu do domu to jest niewazne, wazny jest placz, brak sil, bol, pustka, poczucie niezrozumienia, nienawisc do siebie, poczucie winy, lek a nawet chec smierci. Objawy sie zlagodzily, to ostatnie prawie ustalo, ale nic dziwnego po takiej konskiej dawce antydepsresantow od pol roku.
I jest niby lepiej bo teraz to juz glownie obojetnosc. lepsze to od placzu. i taki dystans. czuje siejak w grze komputerowej, jak obserwator swojego zycia. to jest to slynne odrealnienie?
Jest ok, ale powinno byc juz wiecej niz ok. Nie bedzie juz lepiej? moze to jest to lepiej? moze juz zapomnialam jak bylo przed choroba? moze spodziewalam sie szczescia, a szczwscie wysteuje tylko na filmach?
wydawalo mi sie ze ide ku wyzdrowieniu po schodach raz lepiej raz gorzej ale generalnie tendencja w gore.Jednak teraz spadam z tych schodow. Powrot do lekow. do tych okropego niepokoju. powrot do nocy z placzem. powrot do dobrze znanych przykaciol-smutku i zmeczenia. A przeciez bylo lepiej. w dzien jest ok. Z tygodnia na tydzien to 'ok' jest lepsze- zdrowieje. To skad takie spadki? takie powroty? kiedy juz myslalam ze zaczynam widziec switwlko na koncu dalekch schodow?
Tutaj prosze o rade, pomoc, moze ktos wie jak wygladaja etapy wyzdrowiienia z tej choroby?w internecie o zdrowieniu jest niewiele. pare stron o uzdrowieniu prEz boga i cudotworczych gabinetach.
Ale przede wszystkim prosze o odpowiedz czy to taki trudny poczatek KONIECA CHOROBY, czy moze po prostu koniec mnie?
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

24 grudnia 2013, o 23:19

Wysłałem Ci wiadomość prywatną :)
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

25 grudnia 2013, o 00:17

Witaj. Tak, nerwica, deprecha no i doszło DD, ale nie przejmuj się to normalka, po prostu Cię odcięło od emocji, nie nakręcaj się, poczytaj artykuły Victora o DD, nerwicy, depresji w nerwicy itd. Przejrzyj także dział o wyzdrowieniu. Na pewno nie jest to koniec Ciebie, tego na pewno nie musisz się obawiać. Daj sobie również trochę czasu, pamiętam że ja swego czasu miałem sporo myśli autoagresywnych, pałałem wręcz do siebie nienawiścią, ale z czasem to przeszło, więc to wszystko mija, ważne żeby to akceptować i nie skupiać się za bardzo na tym, bo to wszystko jest najzwyczajniej w świecie nieprawdą ;) Objawy wszystkie się zgadzają, poczytaj także o objawach ciągłego lęku i niepokoju, bo to wszystko się zgadza. Mówisz, że ta anhedonia pomaga Ci w pewien sposób, bo lepsze to od płaczu... To dowód na to, że twój mózg odciął Cię od rzeczywistości bo było tego negatywu trochę za dużo, także uwierz mi DD może być ostatnią rzeczą, którą powinnaś się obawiać, bo to Twój organizm Cię chroni. Jeżeli chodzi o etapy wyjścia z tego syfu to uważam, że może tak być, wystarczy nawet spojrzeć na wykres wyjścia z nerwicy. I należy pamiętać że właśnie takie stany mogą się od czasu do czasu pojawiać, zależy też to od ogólnej sytuacji życiowej w jakiej się znajdujesz. Ważne żeby nie wpychać się znowu głębiej tylko przyjąć to do siebie, zaakceptować, czyli inaczej mówiąc "dać się zabić" przez nerwicę, która de facto nie jest w stanie nic Ci zrobić. Wtedy zniknie ...
Pozdrawiam i Wesolych Świąt! ^^
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Landi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 24 grudnia 2013, o 22:29

25 grudnia 2013, o 12:03

Bardzo dziekuje za szybka odpowiedz, nie spodziewalam sie tego.
Przeczytalam czesc artykulow, nad reszta posiedze wieczorem, jednak juz teraz mam takie wrazenie, ze to nie do konca dotyczy mnie i mojego problemu...
Moim problemem jest glownie depresja i od tego sie zaczelo, stany lekowe pojawialy sie sporadycznie. To poczucie zobojetnienia i odrealnienia trwa o momentu brania inhibiorow zwrtotnego przekazu nor. i serotoniny. Moze opisze sam tok leczenia, bo przedtym to tylko haos, lzy i pustka.
zaczelam od malej dawki - niepokoj ustapil prawie od razu, a to zobojetnienie przychodzilo powoli wraz ze zwiekszaniem dawki. Depresja za to trzymala sie i to calkiem dobrze. Trwalo to pol roku - bez strachu, z coraz mniejsza iloscia lez ale i ciagla obojetnoscia. W momencie rzekomej poprawy bywaly dni, kiedy to wszystko zdawalo sie miec sens, mialam ochote na wyjscie z domu (chociaz poem tego czesto zalowalam bo konclo sie lzami). Takie dni bywaly cora czesciej. I pojawol sie nadzieja. i w tym wlasnie momencie wrocily leki. Przerazilam sie. wrocily smutek i bezsens.
Nigdy o swojej chorobie nie myslalam w kategorii nerwicy. Nie jest to chyba tyowe. Pojawia sie lek. Ide do lozka, intuicyjnie zakrywam oczy (jak bylam mala to lowca krokodyli zawsze zakrywal oczy aligatorom zebysie uspokoily). I leze tak. Nie spie, nie mysle, tylko leze z szybkim odechem bolem brzucha itp. ale nie martwie sie wtedy o siebie. O zycie. Czuje nienawisc o siebie, mam autoagresywne zachowania, swoje zdrowie to ostatnie o co bym sie martwila. Czasami wrecz chcialabym zeby cos mi sie syalo, bo wiem ze to przerwie gorszy okres choroby, a przynajmnien ten niepokoj. wtedy moge skupic na sobie, na stluczeniu, na ranie jest ok. 2 funkcje takiego dbania o siebie: moge sie kims zajac i ktos sie mna zajmuje. Nie jestem sama. Lek ustepuje, czuje sile a to moze nawet zmniejsza deprece.
Nie pasuje do nerwicy.

Jest tutaj miejsce, gdIe moge poczytac jak ludzie wuchodzili z tego syfu? Moze nie sam sposob jak do tego doprowadzix, ale opisy co sie i z emocjam jak sie zdrowieje.?

Wesolych swiat wszystkim, Chociaz chwili prawdziwego szczescia.

p.s. Jest tutaj ktos kto bierze leki, kto zna sie na dawkach i kto moglby opowiedziec o iich wplywie na ich organizm?
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

25 grudnia 2013, o 13:02

Ja brałem lek antydepresyjny bioxetin 20mg dziennie przez 3 miesiące. Szczerze mówiąc mało mi to dało. Jeżeli chodzi o to, że nerwica do Ciebie nie pasuje, bo ty cierpisz na depresję to nie do końca bym się zgodził, oczywiście Ty wiesz jak się czujesz itd, ale pamiętaj że nerwica bardzo często przeplata się z depresją, tak naprawdę są to podobne zaburzenia, które często występują w parze. W depresji również pojawia się lęk itd. Myślę, że dobrym przykładem jest Divin z naszego forum. U niego też zaczęło się od depresji potem doszły lęki, nerwica, dd . Na szczęście chłopak uporał się z tym gównem po 11 miesiącach. Nie bój się również samej depresji, bo to wpędza Cię w jeszcze większe bagno. W stanie depersonalizacji może pojawić się również takie odczucie że nasze problemy tak naprawdę nie dotyczą nas a kogoś innego. Musisz mieć w sobie wiele złości do siebie, nienawiści, nie wiem być może wynika to z jakiegoś zdarzenia z przeszłości po którym depresja się zaczęła. Na Twoim miejscu poszukałbym tutaj kłopotu ;ok
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

25 grudnia 2013, o 13:44

No dokładnie :) Maciek Ci wszystko fajnie opisał i chyba nie ma co dodawać zbytnio :) Na temat DD i DP mogę się sporo wypowiedzieć w sumie ale już tyle jest tych postów że chyba nie ma co tego powtarzać :) Ja też miałem początki depresji a potem tylko stany depresyjne bardzo polecam Ci lek Deprim mnie uratował od deprechy to jest dziurawiec także nic chemicznego :) Co do DP i DD musisz to zaakceptować i nie martwić się tym nie robić tego błędu co ja że katowałem się kilka miesięcy dzień w dzień i siedziałem tylko i płakałem do tego lęki i stany depresyjne dochodziły i wrak człowieka się zrobił :) Wiesz DD to mechanizm umysłu i załącza się gdy nasza głowa jest przemęczona ale wszystkie te objawy jakie by nie były to tylko jedna wielka ILUZJA :) Wszystko jest tak jak było mimo że wydaję się inaczej :) Więc nie wierz w to wszystko i nie żyj objawami :) Ja brałem pełno leków ziołowych ,hydroksyzynę i Deprim, wiesz nie chciałem chemików było mi ciężej ale warto według mnie :) Nie mówię oczywiście że chemiki są straszne itd bo tez pomagają :) Jest tu dużo postów o tym jak ludzie wyszli z tego bagna jak sobie z tym radzić itd także masz sporo do czytania :) Pełno razy upadałem w tym stanie i się poddawałem ale zawsze trzeba wstawać wiesz :) Ogólnie Nerwica ,DD ,Depresja to wewnętrzna śmierć do tego w moim przypadku umieranie 5 razy dziennie itd a jednak żyje i jestem więc nie martw się to nie koniec Ciebie a wręcz przeciwnie zobaczysz że kiedyś nastąpi koniec tego syfu z którym się meczysz i my wszyscy :)
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Landi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 24 grudnia 2013, o 22:29

25 grudnia 2013, o 21:43

ja niestety bez duzej dawki antydepresantow nie jestem w stanie funkjonowac. one postawily mnie na nogi i teraz, po tym co tu przeczytalam, czuje ze wyzdrowienie faktycznie moze zalezec ode mnie.
Podsumowujac,
1) terapia? psycholog? aby znalesc zrodlo nienawisci do siebie? to wystarczy? to pomoze chociaz troche? Znalezienie odpowiedzi usunie moja depresje?

2) Z tego co zrozumialam to odrealnieniem mam sie nie przejmowac, bo to nakreca leki, ponadto to rodzaj autoobrony.. Mysle, ze jest to wykonalne. W sumie jest to nawet przyjemnu stan. Lubie go. I co? Akceptacja tego stanu pomoze mi z depresja? Czy z lekami? Mysle ze jezeli nie mialabym depresji miallabym sily na walke z nirpokojami. Dosc medykamentow, teraz pora na prace nad soba, sile umyslu.

3) Wciaz zostaje moj problem depresji. bez silnich srodkow nie daje rady sie obejsc. ziolowe leki dawno nie dzialaja. Psychotropy. Chcialabym poczuc szczescie, zaciekawienie, chec zrobienia czegos. Jak? Mam wrazenie, ze to wszystko, przy mojej pracy mogloby ustapic, cale negatywne emocje
stany, ale zostanie pustka, nawet nie tala zlowroga, smutna
ale obojetna pusta. Przyjdzie czas na zapelnianie jej czyms pozytywnym. Ale ja nir wiem jak sie cieszyc. a bez tego ja nie zyje. ja egzystuje. obserwuje. Przedluzam swoje zycie, taka egzyatencja nie moNa trwac wiecznie. jest nienaturalna.
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

26 grudnia 2013, o 11:15

1) Moim zdaniem tak, psycholog, terapia to najlepsze wyjście w Twojej sytuacji. Niekoniecznie usunie to Twoją depresję, pamiętaj że psycholog/terapeuta wykonuje 50%, kolejne 50 wykonujesz sama, on tylko obiektywnie patrzy na Twoją sytuację i tym się różni, tak naprawdę tylko Ty sama możesz dokonać przemiany.
2) Tak nie powinnaś się tym przejmować, nie jest powiedziane że jeżeli nie będziesz się tym przejmować to zmniejszy się Twoja depresja, aczkolwiek jest to możliwe, jeżeli częściowy udział w niej jest właśnie przejmowanie się z tym stanem. Możliwe że dzięki temu Twoje DD się wyłączy, oczywiście jeżeli umysł nie będzie na tyle przemęczony.
3) Pamiętaj, że leki nigdy do końca Cię nie wyleczą, z pewnymi problemami musisz poradzić sobie bez leków, one działają trochę jak lód przyłożony do rany. Myślę, że dobrym wyjściem będzie zastosowanie niereaktywności, możesz o tym przeczytać na forum, prościej mówiąc olać pewne odczucia, nawet jeśli Ci nie chce się czegoś robić, rób to, powrót pewnych emocji to kwestia czasu ^^
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

26 grudnia 2013, o 17:05

Maciek dobrze że jesteś :D W sumie nie mam co pisać bo dostałaś fajne odpowiedzi :)
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

26 grudnia 2013, o 18:34

Patryk, musimy tu trzymać poziom kiedy inni odpoczywają :D
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

26 grudnia 2013, o 19:08

Jasne bracie :D ja z Landi jeszcze na priv rozmawiam także nie zostanie sama :) w końcu wiemy jak dana osoba się czuje bo sami to przechodziliśmy i przechodzimy xd może nie wszystko ale zawsze coś :D
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Landi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 24 grudnia 2013, o 22:29

26 grudnia 2013, o 22:24

Dzieki Chlopaki, jestescie wspaniali :)
Jeszcze tylko jedno pytanie. Jezeli DD minie, to co to wlasciwie bedzie znaczyc? Ze jest lepiej? czy, ze mozg juz nie ma sily sie bronic w ten sposob? i czy wtedy nie bedzie mi trudniej? Czy wszystkie male potknieci nie beda bardziej bolaly?
Jeszcze apropos zdrowienia pamietam taka teorie, ze przy Zdrowieniu cialo i umysl nie zdrowieja w jednakowym tempie. I wlasnie wtedy, kiedy umysl jest juz prawie zdrowy, probuje zyc normalnie, a jeszcze nie dokonca uzdrowione cialo zprzeciwia sie, nie ma sily na to - wtedy pojawia sie konflikt. Rozdarcie i to wlasnie powoduje taki gleboki spadek nastroju w drodze do zdrowia. (Podovno az do tego stopnia ze moze. przypominac sam poczatek choroby), Jednak niby to jest dobry symptom, bo to jakby ostatnia, jednak bardzo wysoka poprzeczka do prjscia.
Slyszeliscie o czyms takim? Ktos tego doswiadczyl?

I jeszcze jedno. W tych gorszych dniach, gdzie jestbsie smutnym, chcialoby sie schowac pod koc, co robic? Wbrew sobie udawac, ze jest ok i isc na spacer meczac sie? na sile usmiechac? Wtedy czuje sie jakbym sama sobie sprawiala przykrosc, kopala lezaca sama siebie. To jeszcze bardziej doluje, bo teoretycznie przeciez powinnam chciec dobrze dla siebie i opiekowac sie soba. Co o tym myslicie?
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

27 grudnia 2013, o 04:07

Landi, nie jestem specjalistą, ale mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że taka huśtawka przy zdrowieniu jest czymś naturalnym. Nie wydaje mi się, żeby było możliwe walczyć z tym wszystkim i nigdy nie upaść. Cięzko wyzdrowieć na trzy cztery, jak za dotknięciem magicznej różdżki. To trochę jak wspinanie się na górę. Zawsze można się potknąć, ale to nie znaczy, że nie jest się już wyżej niż przedtem. Ja w tej chwili żyję na takiej huśtawce trochę, bo jednocześnie wychodzę z depresji i nerwicy. Problem polega na tym, że im wyżej jesteś na "skali" humoru, tym bardziej ci się będzie wydawało, że spadasz w otchłań kiedy przydarzy ci się zły dzień, czy zły okres. Bo byłaś już wysoko i nagle znów jest źle i różnica pomiędzy tymi stanami jest duża, większa niż między stanem ciągle złym, a stanem fatalnym. Ale to nie znaczy, że masz nieodwracalny regres, porażkę, tylko że jeszcze nie przestałaś się huśtać na tej szalonej huśtawce.
Jeśli chodzi natomiast o takie trudne dni, to staram się w miarę możliwości przypominać sobie (na tyle na ile pozwala mi to mój skołatany w tych momentach umysł), że to jest jakiś stan umysłu, odczucie, a odczucie mija. Czasem czujemy się smutni, czasem weseli, czasem jesteśmy zrelaksowani a w inne dni spięci do granic możliwości. I to mi pomaga nieco. Trzeba też sporo wyrozumiałości dla siebie, nic nie udawać, ale też nie kopać się jak mówisz. Starać się nie nakręcać na zalewanie się wodospadem autoagresji czy dołujących myśli. Zastanów się co myślisz w danym momencie, spróbuj trochę się powstrzymać poprzez uświadomienie sobie co się dzieje w twojej głowie. Nie poczujesz euforii, ale zahamujesz spadanie w otchłań.

Napisałaś też, że chciałabyś poczuć wreszcie coś, "szczęście, zaciekawienie". Z mojej perspektywy najgorszą rzeczą w depresji jest poczucie przebywania w oceanie czasu, którego nie wypełnia żadna mająca znaczenie czynność. Ciężko jest powrócić do robienia rzeczy, które będą sprawiały przyjemnośc, bo ciężko jest się w ogóle przekonać do robienia rzeczy. To co ja robiłam i robię, to na podstawie znajomości samej siebie wybieram czynności, które mi sprawiały przyjemność "od zawsze". Gram sobie na kompie, czytam książki, oglądam jakieś seriale "na siłę". Na początku była masakra, nawet nie mogłam się skupić. Ale zmuszałam się, bo wszystko było lepsze niż niewyłażenie z łóżka. To trochę tak jakby robić coś wedle maksymy "rób to dopóki czegoś nie poczujesz". No i w końcu się okazało, że jestem w stanie się z czegoś ucieszyć, w coś wciągnąć. Bardzo stopniowo, ale w chwili obecnej już mogę powiedzieć, że np. z ekscytacją czekam rozwój akcji ciekawej książki. Pozwoliło mi to zminimalizować poczucie wszechogarniającej obojętności, że cokolwiek co robię nie ma znaczenia... Nie poczujesz na trzy cztery wielkiej euforii ale możesz się rozmrażać jak kostka lodu, powoli, metodycznie. Da się, bo mówię na własnym żywym przykładzie. :)

A jeśli chodzi o leki, to one są dobre jako odciążenie z napadów paniki, podniesienie nastroju żeby można było zacząć konstruktywniej działać, zając się sobą, ale one same np. nie zmienią Twoich mechanizmów radzenia sobie z rzeczywistością, czy nie zatrzymają nawałnicy nakręcających cię negatywnych myśli. Trzeba przede wszystkim dowiadywać się na co się cierpi i jakie są mechanizmy radzenia sobie z tym.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

27 grudnia 2013, o 17:20

Jeżeli DD minie, będzie to oznaczać że Twój umysł nie jest na tyle przeciążony/przegrzany żeby włączyć system awaryjny, którym jest derealizacja/depersonalizacja. Są to stany obronne umysłu, które zapuszczane w nerwicy a nie w realnym zagrożeniu najczęściej powodują jeszcze kolejny niepotrzebny lęk i błędne koło nerwicowe. Tak jak mówiłem, to czy się lepiej poczujesz zależy od tego w jakim stopniu dd wpływa na twój nastrój i samopoczucie. Jeżeli je pogarsza, to wiadomo że poczujesz się lepiej :D
Jeżeli chodzi o tą teorie to przyznam szczerze że o niej nie słyszałem :P
No i nie udawaj, że czujesz się dobrze, bo się nie oszukasz, ale zaakceptuj emocje, wiedz że to przejściowe i że brak Ci trochę dystansu. Myślę, że tak czy siak trzeba żyć i to powinnaś traktować jako opieka o siebie i wyrażanie współczucia wobec siebie a nie leżenie pod kocem. Bo to co robisz wbrew zaburzeniom jest tak naprawdę dla Ciebie dobre :si
Ps. A uśmiechanie się do siebie w lustrze nie jest takie złe, bo banan na ryju wysyła impulsy do mózgu że jesteś szczęśliwa :hehe:
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
Landi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 24 grudnia 2013, o 22:29

28 grudnia 2013, o 11:41

Dzieki wszystkim za wyczerpujace odpowiedzi. Szczegolnie z opisem Ciasteczka sie utozsamiam.
Duzo madrych rzeczy tu przeczytalam, duzo motywacji do pracy nad soba, moze nawet troche nadzieji. To bardzo przydatne rzeczy, jednak bardziej do przetrwania trudnych chwil, porzucenia negatywnych mysli. Wydaje mi sie ze samo to, ani czas nie sa w stanie mnie wyleczyc. Sa dni kiedy jest pustka, nie ma zadnych emocji, i jak tu walczyc z choroba, zmieniajac myslenie, lub uczucia,kiedy ich nie ma?
Dzieki wam, mysle, ze z napadami leku lepiej sobie poradze, ale co z tego? to 1/6 mojej choroby. Reszta bedzie trwala...
Czytalam o terapii bejawioralnej. W niej, generalnie we wiekszosci terapii, pierwszym krokiem do wyzdrowienia jest poznanie i usuniecie przyczyny smutku. Przyczyna: ksiazkowa wrecz, Samotnosc, poczucie bycia niepotrzebnym. I jak to moge usunac? niedobuduje sobie rodziny, nie stworze na sile wiecej przyjaciol. Praca w wolontariacie? Nie, dziekuje.
Tutaj zamyka sie mojs droga do wyzdrowienia. Pozostala tylko wegetacja, moze troChe umilona brakiem leku, ktory naucze sie opanowywac.
ODPOWIEDZ