Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Konflikty wewnętrzne a newica/toksyczny zwiazek

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

29 grudnia 2014, o 15:03

no to u mnie takie wewnętrzne właśnie konflikty doprowadziły do tego jak się obecnie czuję, a czuję się BEZNADZIEJNIE;
związek w którym tkwię jest toksyczny, czuję się w nim stłamszona i ograniczana, właściwie to sama nie wiem już jaka jestem, już dawno przestałam czuć siebie;
mój facet jest typem alfa, facetem kontrolującym, krytykującym; mam wrażenie, że dowartościowuje się on moim kosztem cały czas;
mamy dwójkę dzieci i przez to jeszcze chyba z nim jestem, poza tym stałam się przez związek z nim bardzo niesamodzielna; on zresztą od początku taką mnie widział, ciągle mi powtarza, że nie można na mnie polegać, traktuje mnie jak kogoś gorszego ode mnie; wiem, że inaczej nie potrafi, że ten typ tak ma, już dawno przekonałam się, że nie da rady żeby się zmienił, podobnie jak i mnie nie da się zmienić;
gdybym była typem dziewczyny, która nie ma problemu z podporządkowaniem się, wszystko byłoby ok, a że nie jestem do końca uległa, rodzi to ciągłe konflikty, spięcia a nasz związek to ciągła walka, w której niestety ja muszę prawie zawsze iść na kompromis, co mnie niesamowicie wkur...za;
poznałam go, gdy byłam w dość kiepskim stanie, w ogóle dziwiłam się, że chce on ze mną być (niewielu chciałoby mieć ze mną wówczas do czynienia), był bardzo wyrozumiały, chciał mi pomóc, opiekuńczy i tego typu klimaty (poznał mnie w momencie, gdy miałam fobię społeczną, byłam zagubiona, nie byłam zupełnie sobą, wcześniej wydaje mi się byłam dość silną osobą, która radziła sobie z życiem);
koniec końców wcale mi nie pomógł, mam wrażenie, że przez 10 lat niewiele się w moim życiu zmieniło, ale boję się, czy poradziłabym sobie psychicznie sama, gdybyśmy się rozstali, no i są dzieci małe poza tym;
...
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

29 grudnia 2014, o 18:59

Estera, przykro mi, że trafiłaś w taki związek, wiem, że to jest doświadczenie, które potrafi rozwalić człowieka w drobny mak. :(

Z Twojego opisu wynika, że głównym czynnikiem, który Cię w tej relacji trzyma jest poczucie, że jesteś bezradna sama w sobie, i że masz dzieciaki, które pewnie powinny mieć "pełną rodzinę". Wygląda na to, że fakt, że poznaliście się kiedy potrzebowałaś wsparcia i pomocy, był dla Twojego partnera korzystny i to wcale nie dlatego, że miał dobre intencje. Nie związałby się z kobietą, o silnej osobowości, bo ona nie dałaby mu możliwości by postępował w ten sposób. Nie zwróciłby na nią pewnie uwagi, nie miałby pola do popisu. Paradoksalnie, zamiast Cię wspierać, zdaje się, obrócił Twoje słabości na swoja korzyść i jeszcze pogorszył sytuację- napisałaś, że kiedyś miałaś całkiem silną osobowość. To nie przypadek, że nagle ona się gdzieś podziała. Właśnie dlatego masz przeświadczenie, że nie poradziłabyś sobie sama, bo zostało Ci to wmówione słowami i postawami- celowo, żeby Cię psychicznie uzależnić.

Jeśli chodzi o małe dzieci, to nie wiem jaką mają relację z ojcem, ale warto wziąć pod uwagę fakt, że nie zawsze utrzymanie za wszelką cenę modelu "pełnej" rodziny jest korzystne. Bo może jest ona z punktu widzenia technicznego pełna, ale dzieci widzą awantury, widzą zagubioną i emocjonalnie stłamszoną mamę, widzą dominującego wszystkie sytuacje ojca. To przenika również do ich świadomości i buduje ich psychikę, niestety, robi duże spustoszenie w emocjach, w stabilności emocjonalnej.

Napisałaś, że przekonałaś się, że nie możesz go zmienić- to już jest bardzo ważny wniosek. Pokazuje, że masz dwa realistyczne wybory- albo pozostać w tym co jest i wiedzieć, że nic się nie zmieni, albo budować życie bez osoby, która tak negatywnie na Ciebie wpływa. Napisałaś, że inaczej nie potrafi, jednak w moim osobistym przekonaniu, nie powinno być to powodem do empatyzowania i wyrozumiałości.

Osoby, które mają tendencję do popadania w toksyczne związki (jako ofiary) są wrażliwe i starają się zrozumieć tę osobę, która krzywdzi je psychicznie (czasem nie tylko), tłumacząc ją na milion sposobów i zaprzeczając milionom własnych negatywnych odczuć, odmawiając sobie własnych potrzeb psychicznych. Potem, gdy drastycznie spada samoocena i siła psychiczna potrafią same uwierzyć w to, że są nic niewarte i właściwie to ich "oprawca" jest jedynym wybawicielem od tej wewnętrznej beznadziei. Ofiary takich związków, w głębi duszy są dobroduszne i chcą też u innych widzieć to dobro. A to wcale nie jest tak oczywiste, że ludzie, którzy wydawałoby się powinni nam być najbardziej bliscy, są dla nas tacy dobrzy. Warto oceniać człowieka po tym co robi, a nie po tym co mówi i warto też obserwować własne emocje w reakcji na czyjeś działania, a nie tylko myśli,bo w tym wypadku racjonalizowanie niestety często idzie w kierunku wypierania się.

Doradzałabym Ci, żebyś spróbowała zastanowić się co tak na prawdę Cię trzyma przy Twoim partnerze. Jeśli tylko lęk, że sobie nie poradzisz, to znaczy, że jest to silna podstawa by próbować budować życie samemu.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

29 grudnia 2014, o 19:18

Esterko ja się podpisuję obiema rękami pod tym co napisała ciasteczko.
od siebie dodam tylko że takie zachowania które Twój partner prezentuje można podciagnąć pod przemoc psychiczną.
Warto żebyś znalazła jakąś poradnie w tym temacie i tam uzyskała wsparcie a i również bezpłatną pomoc prawną.
Wiedza i wparcie dużo dają, wtedy będziesz mogła na spokojnie zdecydować co dalej.
W takich sytuacjach terapia polega właśnie na zmianie siebie samej i pracy nad tym poczuciem bezradności.
Wiem co czujesz bo ja też uciekłam z takiego związku.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

5 sierpnia 2015, o 23:22

dopiero teraz znalazłam czas na forum....
macie rację obie i właśnie zaczęłam, dobrych kilka miesięcy temu szukać pomocy na zewnątrz; obym w tym wytrwała
mój facet to straszny manipulant i pod przykrywką pomocy i troski o mnie sprawił, że stałam się cieniem człowieka, którym kiedyś byłam;
wyssał ze mnie całą pozytywną energię, mam wrażenie, że im ja staję się słabsza, tym on jest silniejszy, jestem wrakiem człowieka po byciu z nim
...
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

6 sierpnia 2015, o 18:20

Dobrze, że to dostrzegasz, mam nadzieję, że wytrwasz, pamiętaj,że jak poczujesz, że się poddajesz, zawsze możesz przyjść tu do nas i poprosić o kubeł zimnej wody na głowę, żeby wrócić na dobrą ścieżkę. Trzymam za Ciebie kciuki!
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ