Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kompleksy z dzieciństwa

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Pozytywny_gość
Nowy Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 13 grudnia 2023, o 23:04

25 marca 2024, o 22:27

Cześć,

Mam 20-pare lat, a kompleksy zapoczątkowane w moim dzieciństwie cały czas mnie nie opuszczają, może już nie atakują tak jak kiedyś, lecz przychodzą w gorszych momentach życia i wysysają energię, niczym dementory dobre wspomnienia. Bez przedłużania od początku. Wszystko zaczęło się od takiej zerówki (bo więcej nie pamiętam) na początku było łagodnie, bo nie słuchałem nikogo jak to dzieciak, ale myślę że już wtedy moje kompleksy zaczynały kiełkować - bo było ciągłe wypominanie że bawię się sam a nie z dziećmi, że jestem gruby i nie mam tyle jeść, że inne dzieci już czytają gazety i książki a ja dukam i pewnie dużo innych ale już zapomniałem.

Apogeum zaczęło się w szkole, ponieważ w tym okresie zacząłem chorować. Tak mocno chorować na jedną z chorób przewlekłych skóry, mój stan był krytyczny, na całym ciele miałem mnóstwo ran, z których ciekła krew, na twarzy byłem cały czerwony, przez to że na całej skórze miałem jeden wielki stan zapalny każdy ruch mnie bolał. Nie byłem wtedy szczęśliwym dzieckiem, prawdę mówiąc, moje życie wtedy było piekłem. Dodatkiem do wszystkiego, już nie mówiąc o szpitalach, lekarzach, niemiłym leczeniu była moja społeczność szkolna. Dzieci mnie nie akceptowały, chociaż myślę że to za mało powiedziane. Nauczyciele też mnie nie lubili, bo zawsze byłem rozdrażniony, mama na wywiadówkach słyszała że jestem roztargniony, nie skupiony, nie chce się bawić z dziećmi, mam słabe stopnie. Pewnie ktoś by zapytał dlaczego rodzice nie wnioskowali o leczenie indywidualne? Otóż moja mama zawsze twierdziła i dalej twierdzi, że bez szkoły nie nauczył bym się żyć w środowisku z ludźmi, może to prawda nauczyłem się zakładać maski i udawać inną osobę.

Już wracam do tematu kompleksów, otóż w tym okropnym czasie, w którym na moje oko jak nic miałem depresję (bo miałem taki okres, którym jedyne co mogłem robić to leżeć, a nawet bawić, czy grać na komputerze mi się nie chciało), nigdy nie rozmawiałem z psychologiem, nawet tym szkolnym, który doskonale mnie znał i mógł nawet na korytarzu przeprowadzić krótką rozmowę. Z dzisiejszego punktu widzenia nikt z dorosłych mi nie chciał pomóc, każdy udawał że mnie nie widzi, ale w innej kwestii było dużo pomocników - w kwestii kompleksów, czy obwiniania mnie za wszystko. Nie będę mówić co mówiły mi dzieci, bo to były tylko dzieciaki, ale dorośli wcale nie byli lepsi.

Mam kompleks samotności, sam siedziałem w ławce, sam spędzałem przerwy, każdy ode mnie się odsuwał, a jak był zmuszony coś zrobić to był zły na mnie, od dorosłych słyszałem że jestem odludkiem, jestem dziwny, że to wszystko moja wina. W pewnym momencie nawet wymyśliłem sobie przyjaciela, żeby mama dała mi spokój, ale po tym było jeszcze gorzej. Kompleks samotności mam do dzisiaj, mimo że mam dużo znajomych, często czuję się samotny, lubię mieć przy sobie ludzi, gdy ich nie ma w głowie słyszę te słowa o odludku czy jakimś dziwaku.

Mam też kompleks imponowania ludziom, pewnie dlatego że rodzice nie chwalili w dzieciństwie. Od gimnazjum gdy trochę się poprawiło nie przeżył bym bez świadectwa z paskiem, chciałem zaimponować innym. Poszedłem na ambitne studia. Mam taką manię dogadzania innym, sam nie zrobię swoich obowiązków ale komuś musze pomóc.

Może już nie będę tego tak rozpisywać bo nikt nie przeczyta :DD , ale wiem w środku że tych kompleksów jest dużo więcej. One są we mnie do dzisiaj. Chociaż wiem, że moje dzieciństwo już minęło i nie wróci to mam duży żal do ludzi wtedy dorosłych, że mi nie pomogli, to nie było tak dawno temu, z takie 15-10 lat temu. Wiem też że mnie to męczy, nie lubię do tego wracać, tak naprawdę to chyba nigdy w życiu nie mówiłem nikomu moich pełnych odczuć, zamknąłem je głęboko w sobie i udaję że wszystko jest okej, tak jak w szkole mnie tego nauczyli.

Mam nadzieję, że ktoś z was przebrnie przez ten obszerny tekst :D
ODPOWIEDZ