Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kobieta kochająca za bardzo

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

28 maja 2020, o 13:45

Cześć,
od niecałego roku chodzę na psychoterapię dynamiczną, z naprawdę fajną i przystępną babeczką.
Po sesjach zauważam u siebie wzorzec "kobiety kochającej za mocno".

Na początku spotykania się z obecnym narzeczonym usłyszałam od niego wszystko co potrzebowałam. Potem okazało się to nieprawdą. Przez co wyszło, że jednak i on ma problemy psychologiczne i rozpoczął terapię.
Mi mówił, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a swojej przyjaciółce pisał, że nie jestem ambitna, że swoją chorobą (wrodzoną) ograniczam go, że on chciałby zwiedzać itd., a ja nie mogę. Generalnie cokolwiek źle zrobiłam - nie mówił mi tego, tylko jej to pisał.
Sprawdzałam mu telefon, widziałam wszystkie te wiadomości. Bolało jak cholera, ale przyznałam mu się w końcu do tego i rozpętałam burzę na tyle silną, że aż takiego kontaktu nie utrzymują już obecnie, przez jej zachowanie również (częste fochy, wieczne pisanie z problemami). Przez to wszystko prawie rozpadł się nasz związek. Ona dawała mu złote rady, żeby mnie zostawił, po co się trudzi w ogóle, nawet nie próbując jakoś pomóc, a sama jest w związku po trzeciej zdradzie i mieszka z laską, która w nią rzuca rzeczami i non stop się kłócą... Idealna osoba do rad...
On skończył terapię szybkoterminową (20 spotkań + wstępne rozeznania). Widzę w jego zachowaniu dużą różnicę, naprawdę niebo a ziemia. Jesteśmy do siebie bardziej otwarci, rozmawiamy, jak coś nie gra albo coś zrobimy to faktycznie rozmawiamy ze sobą, a nie oszukujemy się.
Od marca br. jesteśmy narzeczeństwem.

Sęk w tym, że u mnie ta zadra kłamstwa i oszustwa tak bardzo została, że dalej przeglądam te wiadomości. Ilekroć widzę jakąkolwiek korespondencję między nimi zalewa mnie fala gorąca i tylko kombinuję jak to sprawdzić, bo pewnie było coś o mnie.

Żyję w takim wiecznym oczekiwaniu, na baczność. Obserwując co się dzieje dookoła, u niego, czy znowu nie będzie "powtórki z rozrywki".

Na co dzień jest bardzo dobrze, ale problem pojawia się właśnie jak ona się odezwie. Byli mega przyjaciółmi, pomogła mu wyjść z paru syfów w życiu. Ona wie, że za nią nie przepadam.

Teraz idziemy na miasto z nią i jej partnerką. Tak bardzo nie chcę jej widzieć, ale idę, bo muszę KONTROLOWAĆ co ona mu nagaduje, muszę kontrolować, czy on nie weźmie jakichś narkotyków czy nie zapali..

Moja psychoterapeutka wychodzi z założenia, że wszystko jest dla ludzi i jak raz na jakiś czas coś takiego zrobi to chyba nie ma co się pieklić. I ja to wiem, rozumiem, na co dzień przyjmuję to do świadomości, ale jak przychodzi co do czego to znowu zalewa mnie ta fala gorąca i tylko kombinuję co zrobić, żeby jednak nie sięgał po używki. (kiedyś był mocno uzależniony od narkotyków, ale od ponad 2 lat nic nie brał).

Nie chcę niszczyć związku - bo naprawdę wypracowaliśmy dla siebie nawzajem sporo, ale to ze mną bywa największy problem. Nie mam już sił być na takim nieustannym posterunku, jestem już tym zmęczona.

Nie wiem, czy jest dla mnie jakaś dodatkowa opcja pomocy?
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

28 maja 2020, o 14:22

Moim zdaniem jest, tyle że bardzo trudna czyli zmiana zachowań mimo silnych emocji przy przeczekiwaniu ich. Mało popularna metoda w praktyce z tego co widzę po opisach terapii na forum i to pewnie z uwagi na poziom trudności wykonania, ale wyciągnęła mnie z zok to i Ciebie może pewnie z "obsesji" kontroli. Jakie wskazówki masz od terapeutki na te momenty chęci kontroli?
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

28 maja 2020, o 14:28

Dayan pisze:
28 maja 2020, o 14:22
Moim zdaniem jest, tyle że bardzo trudna czyli zmiana zachowań mimo silnych emocji przy przeczekiwaniu ich. Mało popularna metoda w praktyce z tego co widzę po opisach terapii na forum i to pewnie z uwagi na poziom trudności wykonania, ale wyciągnęła mnie z zok to i Ciebie może pewnie z "obsesji" kontroli. Jakie wskazówki masz od terapeutki na te momenty chęci kontroli?
Terapeutka zwykle mi mówi, żebym zajęła czymś innym myśli w momencie jak chcę sprawdzić telefon i wiadomości. Żeby jednak moje "ego" nie wygrało i nie wyszło na wierzch tylko się powstrzymać... Czasem mi się udaje, ale właśnie jak nawarstwi się więcej sytuacji jak tutaj - wiadomości + wizja spotkania + co może być na tym spotkaniu - zaczynam świrować..
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

28 maja 2020, o 14:43

kkasik pisze:
28 maja 2020, o 14:28
Dayan pisze:
28 maja 2020, o 14:22
Moim zdaniem jest, tyle że bardzo trudna czyli zmiana zachowań mimo silnych emocji przy przeczekiwaniu ich. Mało popularna metoda w praktyce z tego co widzę po opisach terapii na forum i to pewnie z uwagi na poziom trudności wykonania, ale wyciągnęła mnie z zok to i Ciebie może pewnie z "obsesji" kontroli. Jakie wskazówki masz od terapeutki na te momenty chęci kontroli?
Terapeutka zwykle mi mówi, żebym zajęła czymś innym myśli w momencie jak chcę sprawdzić telefon i wiadomości. Żeby jednak moje "ego" nie wygrało i nie wyszło na wierzch tylko się powstrzymać... Czasem mi się udaje, ale właśnie jak nawarstwi się więcej sytuacji jak tutaj - wiadomości + wizja spotkania + co może być na tym spotkaniu - zaczynam świrować..
To dobrze Ci mówi, mogę Ci napisać, co ja jeszcze robiłem w swoich stanach obsesyjnych. Przypominałem sobie cel przeczekiwania tej niesamowitej chęci, żeby to zrobić, oraz to co jest moim prawdziwym problemem, bo prawdziwym problemem nie są podpowiedzi wyobraźni i myśli, tylko chęć sprawdzenia i upewnienia się. Dlatego jak nie mogłem wytrzymać, to dużo do siebie gadałem, pomagało mi to jak odwracanie uwagi nie zdawało rezultatu. Tylko trochę też trzeba się pogodzić z tym, że wtedy się cierpi, bo to męczy, kiedy próbujemy nie kontrolować, wzmaga napięcie, choć Ty akurat tu nie opisujesz typowego zok, ale pewnie dyskomfort też narasta. Z mojej perspektywy o to chodzi, ale to w kwestii tego kontrolowania, bo związek to inny temat, ja nie znam się na tym, ale z tego co napisałaś o związek sam w sobie już nie chodzi tylko kontrolowanie.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

28 maja 2020, o 15:03

Hej. Czy pracujesz z psychoterapeutką bezpośrednio na tych sytuacjach, emocjach, myślach? Jak przebiega wasza sesja terapeutyczna?
/przerwa od forum
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

28 maja 2020, o 16:21

Nie wiem, co znaczy bezpośrednio w tym przypadku. Przyznaję się przed nią do tego wszystkiego, mówię jej co się dzieje w mojej głowie, jaka walka we mnie trwa jednak i że często polegnę jednak biorąc ten telefon do ręki. Na ostatniej sesji doszła do wniosku, że siła mojego ego jest o wiele mocniejsza niż wszystko inne i że cały czas mam problemy z tym kontrolowaniem, coś zapisze w zeszycie, pokiwa głową i jedziemy do kolejnego tematu...
I tak co którąś sesję podpytuje, czy były jakieś takie sytuacje podobne znowu na przestrzeni czasu. I właśnie często jest w miarę ok, ale właśnie jak się nawarstwi parę takich sytuacji, które w mojej głowie są niezbędne do kontrolowania, jakby do dobrego funkcjonowania związku, to zazwyczaj polegnę.
Dodam jeszcze, że bardzo często podczas takich sytuacji nawarstwiania się - mam wzmocnione napady lękowe uogólnione, pojawiają się częściej, mocniej i dłużej.

Naprawdę nie mam już sił na siebie.

Najgorsze jest to, że doskonale to wszystko rozumiem, ale mam jakby dwa mózgi... Z czego jeden jest taki "na logikę", wszystko ogarnia, rozumie itd., a drugi po prostu świruje jak zaczyna się coś dziać - w stylu własnie te wyjście i ewentualnie wzięcie narkotyku przez partnera czy nawet głupie zapalenie papierosa... Przecież to jest tak debilne, że aż wstyd mi o tym pisać :(
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

28 maja 2020, o 16:45

Heh, znam to z dwoma mózgami, też tak czasem odczuwam. Cóż, nie chcę ingerować w Twoją terapię, ale czytałem i oglądałem i tu też po forum widzę, że w takich przypadkach chyba najlepiej popracować bezpośrednio nad tą kontrolą i tymi schematami... Bo ta terapia na której jesteś to może trwać i trwać w tym ślimaczym tempie, a z tego co rozumiem, to oprócz "dowiedzenia się" skąd to wszystko masz i jaki jest tego powód, to chyba nie pracowałaś bezpośrednio nad tym mechanizmem, który się w twojej głowie odbywa. Bo to, żebyś zajęła te myśli czymś innym to jednak wg. mnie za mało. Ja bym polecał terapię poznawczo-behawioralną lub terapię schematów na Twoje problemy. W terapii poznawczo-behawioralnej (CBT) z terapeutą rozłożysz na czynniki pierwsze te koło lękowe, w którym się znajdujesz.
/przerwa od forum
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

28 maja 2020, o 18:39

Moim zdaniem Twój partner zachował się bardzo nie w porządku wobec Ciebie. Mam na myśli to:
Mi mówił, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a swojej przyjaciółce pisał, że nie jestem ambitna, że swoją chorobą (wrodzoną) ograniczam go, że on chciałby zwiedzać itd., a ja nie mogę. Generalnie cokolwiek źle zrobiłam - nie mówił mi tego, tylko jej to pisał
A Ty udajesz, że przebaczyłaś i wszystko sobie wyjaśniliście, a tak naprawdę straciłaś do niego zaufanie i wasz związek to ciągła kontrola z Twojej strony. To jest trochę podobna sytuacja jak jedna strona zdradzi, druga niby wybaczy, a tak naprawdę ciągle kontroluje to co jej partner/partnerka robi, bo boi się powtórki. Gdy dajemy komuś drugą szanse zawsze trzeba mieć na uwadzę to czy faktycznie jesteśmy w stanie przebaczyć i iść dalej, czy jest to niemożliwe.
Moim zdaniem powinnaś więc sobie odpowiedzieć na pytanie: czy po tym wszystkim co się stało możesz jeszcze ufać swojemu facetowi?
Bo na tą chwile wygląda to tak, że chcesz pilnować żeby Twój facet nie zrobił czegoś głupiego, a Ty jesteś jego partnerką, a nie mamą.
"Tak bardzo nie chcę jej widzieć, ale idę, bo muszę KONTROLOWAĆ co ona mu nagaduje, muszę kontrolować, czy on nie weźmie jakichś narkotyków czy nie zapali.."
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

28 maja 2020, o 20:14

Katja pisze:
28 maja 2020, o 18:39
Moim zdaniem Twój partner zachował się bardzo nie w porządku wobec Ciebie. Mam na myśli to:
Mi mówił, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a swojej przyjaciółce pisał, że nie jestem ambitna, że swoją chorobą (wrodzoną) ograniczam go, że on chciałby zwiedzać itd., a ja nie mogę. Generalnie cokolwiek źle zrobiłam - nie mówił mi tego, tylko jej to pisał
A Ty udajesz, że przebaczyłaś i wszystko sobie wyjaśniliście, a tak naprawdę straciłaś do niego zaufanie i wasz związek to ciągła kontrola z Twojej strony. To jest trochę podobna sytuacja jak jedna strona zdradzi, druga niby wybaczy, a tak naprawdę ciągle kontroluje to co jej partner/partnerka robi, bo boi się powtórki. Gdy dajemy komuś drugą szanse zawsze trzeba mieć na uwadzę to czy faktycznie jesteśmy w stanie przebaczyć i iść dalej, czy jest to niemożliwe.
Moim zdaniem powinnaś więc sobie odpowiedzieć na pytanie: czy po tym wszystkim co się stało możesz jeszcze ufać swojemu facetowi?
Bo na tą chwile wygląda to tak, że chcesz pilnować żeby Twój facet nie zrobił czegoś głupiego, a Ty jesteś jego partnerką, a nie mamą.
"Tak bardzo nie chcę jej widzieć, ale idę, bo muszę KONTROLOWAĆ co ona mu nagaduje, muszę kontrolować, czy on nie weźmie jakichś narkotyków czy nie zapali.."

Tak, też podobnie podsumowała to moja terapeutka. Wiem, że w jakiejś części mu ufam, ale nie wierzę jak na tapecie pojawia się ona...
Też minusem było to, że demonizuję ją za to, gdzie wina za całą sytuację leży też po jego stronie - nie musiał się jej żalić, a normalnie ze mną porozmawiać, tym bardziej, że ciągle go prosiłam i dalej proszę o całkowitą prawdę, jakkolwiek by ona bolesna nie była niż zakłamywanie rzeczywistości.
I faktycznie - jest lepiej, widzę, że on się stara, jak jesteśmy razem to jest ok, ale właśnie jak ona się pojawia na horyzoncie to nie wiem... rozdrapuje mi to wszystko, mimo że faktycznie już mnie nie "obgadywali".
Na pewno nie pomaga fakt, że poprzedni partner mnie zdradzał na prawo i lewo i ciągle leciały kłamstwa, jestem na to uczulona po prostu. Jestem pamiętliwa, ale staram się zmienić. Nie mniej - no czasem po prostu nie daję rady.
Zbyt mocno go kocham i zbyt wiele przeszliśmy, żeby teraz z tego rezygnować, a widzę że teraz jest krok na mnie, bo on zaczął się starać o wiele bardziej, a jest to też jego pierwszy związek.
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

28 maja 2020, o 20:15

lubieplacki13 pisze:
28 maja 2020, o 16:45
Heh, znam to z dwoma mózgami, też tak czasem odczuwam. Cóż, nie chcę ingerować w Twoją terapię, ale czytałem i oglądałem i tu też po forum widzę, że w takich przypadkach chyba najlepiej popracować bezpośrednio nad tą kontrolą i tymi schematami... Bo ta terapia na której jesteś to może trwać i trwać w tym ślimaczym tempie, a z tego co rozumiem, to oprócz "dowiedzenia się" skąd to wszystko masz i jaki jest tego powód, to chyba nie pracowałaś bezpośrednio nad tym mechanizmem, który się w twojej głowie odbywa. Bo to, żebyś zajęła te myśli czymś innym to jednak wg. mnie za mało. Ja bym polecał terapię poznawczo-behawioralną lub terapię schematów na Twoje problemy. W terapii poznawczo-behawioralnej (CBT) z terapeutą rozłożysz na czynniki pierwsze te koło lękowe, w którym się znajdujesz.
Dziękuję za polecenia! Na pewno przyjrzę się tym dwóm terapiom. Może jak czas i fundusze pozwolą to podciągnę się pod psychodynamiczną i poznawczo-behawioralną.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

29 maja 2020, o 17:06

Kasik jeżeli mogę zapytać ile masz lat ?
Wiesz wydaje mi się ze może za mało rozmawiacie z narzeczonym i masz pełno domysłów i myśli może irracjonalnych. W związku to najlepiej kawa na ławę jak to się mówi 🙂
Czy jesteś DDA ? Pytanie czemu powtarzasz schemat bycia w związku z mężczyzną któremu nie możesz za bardzo ufać ... to już powinna Twoja terapeutka psychodynamiczna rozwikłać 😉
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

30 maja 2020, o 00:53

maggie2223 pisze:
29 maja 2020, o 17:06
Kasik jeżeli mogę zapytać ile masz lat ?
Wiesz wydaje mi się ze może za mało rozmawiacie z narzeczonym i masz pełno domysłów i myśli może irracjonalnych. W związku to najlepiej kawa na ławę jak to się mówi 🙂
Czy jesteś DDA ? Pytanie czemu powtarzasz schemat bycia w związku z mężczyzną któremu nie możesz za bardzo ufać ... to już powinna Twoja terapeutka psychodynamiczna rozwikłać 😉

Za miesiąc stuknie 28 lat.
Ale prawdą jest, że dalej za mało ze sobą rozmawiamy. W mojej głowie roi się dużo scenariuszy i daję im popłynąć aniżeli jakoś je unicestwić rozmową i dowiedzeniem się co jest naprawdę grane w większości przypadków. Ale staramy się nad tym pracować oboje, bo faktycznie problem leży po obu stronach.

Nie, nie jestem DDA. Mam cudowną rodzinę, kochających się rodziców i w ogóle :)
Podejrzewam i w sumie to do czego doszłyśmy - to fakt, że mam okropnie niskie poczucie własnej wartości. Urodziłam się z wadą genetyczną (brak końcówki kości krzyżowej, powodujące całkowite nietrzymanie moczu, a co za tym idzie dzień i noc noszenie pampersa...), i po prostu przez praktycznie całe życie szkolne się z tym ukrywałam - to była podstawa do rozpoczęcia się u mnie lęków napadowych - żeby nikt się nie dowiedział.
Poczułam na własnej skórze już jak w technikum jednej osobie się zwierzyłam...
Więc po prostu kwestia tego, że mnie zaakceptował znaczyło dla mnie bardzo dużo. A reszta to po prostu jakby walka o wspólną przyszłość, bo moja i jego przeszłość nie należały do najłatwiejszych.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

30 maja 2020, o 10:46

Kochana to popracuj nad tym wstydem ze swohą terapeutką. Wstydem przed swoją chorobą , której w ogóle nie jesteś winna ❣️ I czerp ze swoich zasobów - którymi między innymi jest kochająca się rodzina .
kkasik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 3 lutego 2020, o 14:01

30 maja 2020, o 19:37

maggie2223 pisze:
30 maja 2020, o 10:46
Kochana to popracuj nad tym wstydem ze swohą terapeutką. Wstydem przed swoją chorobą , której w ogóle nie jesteś winna ❣️ I czerp ze swoich zasobów - którymi między innymi jest kochająca się rodzina .
Więc sęk w tym, że przez wiele lat jeździłam na same kontrole do CZD w Warszawie. Tam pielęgniarki były strasznie nie miłe i leciały teksty, że to moja wina... ciężko mi to zmienić w głowie szczerze mówiąc, ale pracuję nad tym! :)
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

30 maja 2020, o 22:00

Wada genetyczna Twoją winą? Hmmm nie wybieramy sobie pewnych chorób , a już na pewno nie genetycznych 😉 uwierz , ze Twoja wartość jako człowieka jest taka sama jak każdego innego. I na pewno jest kilka osób które Cię kochają pomimo Twojej choroby. I tego sie trzymaj 🙌. Nie jesteśmy tylko swoimi ułomnościami - Ja tak myśle o sobie tez jest chodzi o nerwice , ze to tylko cząstka mnie , reszta jest Ok 😁
ODPOWIEDZ