Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jestem już odburzony
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 72
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 11:38
Chciałem stworzyć krótkiego posta informującego o moim zaburzeniu i odburzeniu. Moje zaburzenie pierwszy raz zaczęło się w 2012 roku kiedy po marihuanie dostałem depersonalizacji, czułem tylko swoje oczy, zero emocji i byłem mocno od siebie oderwany zupełnie jakbym stracił dawnego siebie. Nie miałem na nic siły i męczył mnie obniżony nastrój. Wyszedłem z tego po jakimś roku, kiedy odpuściłem poszukiwanie przyczyn tego stanu i zacząłem to na siłę akceptować. Zaburzenie w ogóle moje trochę pochodzi z domu, bo miałem dość wymagających rodziców. Dlatego po 3 latach od tego stanu zaczęły mnie prześladować natrętne myśli o schizofrenii, zaburzeniach osobowości i tym, że jestem może psychopatą. Miałem dużo natręctw seksualnych i natrętnych wyobrażeń dotyczących nawet dzieci i bliskich. Czułem się z tym strasznie źle i myślałem że całkiem wariuję. Męczyło mnie w tym czasie napięcie ale nie napadowe tylko stałe co sprawiało dużo bólu w ciele z powodu skurczonych mięśni. Nic mi na to nie pomagało jakoś specjalnie.
Poszedłem na terapie ale trudno mi się było tam odnaleźć bo była to terapia analityczna a bardzo potrzebowałem wyjaśnienia co mi się dzieje w głowie i skąd mam tak chore myśli. Dlatego też zostałem z forum i divovickiem. Bardzo polecam na forum wpisy o akceptacji ryzykowaniu oraz przede wszystkim właśnie divovicka. Były to elementy których w tamtym czasie trzymałem się z zaciśniętymi zębami. Ciężko było bardzo bo nie mogłem nigdy określić na początku czy mi jest w ogóle lepiej czy gorzej bo zawsze było ze mną to napięcie ale przyszło takie półrocze gdzie coś się ruszyło i choć napięcie trwało nadal, to myśli było zdecydowanie mniej i mogłem mieć więcej godzin dużo lepszych niż zwykle. Najbardziej w tamtym czasie pomagała mi akceptacja i ryzykowanie. Akceptowałem, że wszystko jest od zaburzenia i nie drążyłem tematów które chciały się rozwijać w nieskończoność i wychodziłem naprzeciw myślom które wmawiały mi, że tym razem coś się złego stanie a ja coś złego zrobię. To najbardziej doprowadziło do pierwszej poprawy gdzie głównie myśli i obrazy seksualne i psychodeliczne przestały mnie tak bardzo męczyć. Dalej stawiałem głównie na akceptację napięcia i ignorowanie myśli że nigdy nie będzie normalnie. Chcę zaznaczyć że kryzysów na tej drodze było dużo i to mogą pamiętać starsi wyjadacze forumowi, którym bardzo dziękuję za wspieranie mnie wtedy. Powyższe może wyglądać na łatwe ale jeśli chodzi o akceptację i ryzykowanie to trzeba się wysłużyć aby dostać za to medal.
Przy znacznej poprawie spotkała mnie jednak trauma związana ze śmiercią bliskich osób o której nie chcę tu pisać ale wpłynęła ona na mnie wtedy. Nawet nie nerwicowo ale miałem totalny zjazd i dół, nie widziałem w niczym sensu. Duży szacun dla Victora który w tamtym czasie poświęcił wiele prywatnego czasu żeby mnie wesprzeć. Musiałem wspomóc się lekami antydepresyjnymi i powoli otrząsałem się z żałoby.
Kiedy ten pierwszy szok minął to zaobserwowałem dziwne zjawisko, że nagle nerwica odezwała się w taki samym stopniu w jakim była przed tragedią jaka mnie spotkała. Tak jakby mózg na czas traumy zajął się czymś innym, a jak to się uspokoiło to dalej toczył nerwicę. Więc działałem...tym samym sposobem i zaczęło mijać coraz widoczniej, do odburzania wtedy dołączyło się też trochę zmian sytuacji życiowych na lepsze przy których wcześniej się ograniczałem. Potem odstawiłem leki i tak oto jestem wolny od tego już dłuższy czas dlatego postanowiłem zostawić posta.
Poszedłem na terapie ale trudno mi się było tam odnaleźć bo była to terapia analityczna a bardzo potrzebowałem wyjaśnienia co mi się dzieje w głowie i skąd mam tak chore myśli. Dlatego też zostałem z forum i divovickiem. Bardzo polecam na forum wpisy o akceptacji ryzykowaniu oraz przede wszystkim właśnie divovicka. Były to elementy których w tamtym czasie trzymałem się z zaciśniętymi zębami. Ciężko było bardzo bo nie mogłem nigdy określić na początku czy mi jest w ogóle lepiej czy gorzej bo zawsze było ze mną to napięcie ale przyszło takie półrocze gdzie coś się ruszyło i choć napięcie trwało nadal, to myśli było zdecydowanie mniej i mogłem mieć więcej godzin dużo lepszych niż zwykle. Najbardziej w tamtym czasie pomagała mi akceptacja i ryzykowanie. Akceptowałem, że wszystko jest od zaburzenia i nie drążyłem tematów które chciały się rozwijać w nieskończoność i wychodziłem naprzeciw myślom które wmawiały mi, że tym razem coś się złego stanie a ja coś złego zrobię. To najbardziej doprowadziło do pierwszej poprawy gdzie głównie myśli i obrazy seksualne i psychodeliczne przestały mnie tak bardzo męczyć. Dalej stawiałem głównie na akceptację napięcia i ignorowanie myśli że nigdy nie będzie normalnie. Chcę zaznaczyć że kryzysów na tej drodze było dużo i to mogą pamiętać starsi wyjadacze forumowi, którym bardzo dziękuję za wspieranie mnie wtedy. Powyższe może wyglądać na łatwe ale jeśli chodzi o akceptację i ryzykowanie to trzeba się wysłużyć aby dostać za to medal.
Przy znacznej poprawie spotkała mnie jednak trauma związana ze śmiercią bliskich osób o której nie chcę tu pisać ale wpłynęła ona na mnie wtedy. Nawet nie nerwicowo ale miałem totalny zjazd i dół, nie widziałem w niczym sensu. Duży szacun dla Victora który w tamtym czasie poświęcił wiele prywatnego czasu żeby mnie wesprzeć. Musiałem wspomóc się lekami antydepresyjnymi i powoli otrząsałem się z żałoby.
Kiedy ten pierwszy szok minął to zaobserwowałem dziwne zjawisko, że nagle nerwica odezwała się w taki samym stopniu w jakim była przed tragedią jaka mnie spotkała. Tak jakby mózg na czas traumy zajął się czymś innym, a jak to się uspokoiło to dalej toczył nerwicę. Więc działałem...tym samym sposobem i zaczęło mijać coraz widoczniej, do odburzania wtedy dołączyło się też trochę zmian sytuacji życiowych na lepsze przy których wcześniej się ograniczałem. Potem odstawiłem leki i tak oto jestem wolny od tego już dłuższy czas dlatego postanowiłem zostawić posta.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 309
- Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29
Szacun, kolego! Wielki ukłon w Twoją stronę za tą ciężką walkę o siebieKrzychu pisze: ↑27 stycznia 2020, o 22:54Chciałem stworzyć krótkiego posta informującego o moim zaburzeniu i odburzeniu. Moje zaburzenie pierwszy raz zaczęło się w 2012 roku kiedy po marihuanie dostałem depersonalizacji, czułem tylko swoje oczy, zero emocji i byłem mocno od siebie oderwany zupełnie jakbym stracił dawnego siebie. Nie miałem na nic siły i męczył mnie obniżony nastrój. Wyszedłem z tego po jakimś roku, kiedy odpuściłem poszukiwanie przyczyn tego stanu i zacząłem to na siłę akceptować. Zaburzenie w ogóle moje trochę pochodzi z mojego domu, bo miałem dość wymagających rodziców. Dlatego po 3 latach od tego stanu zaczęły mnie prześladować natrętne myśli o schizofrenii, zaburzeniach osobowości i tym, że jestem może psychopatą. Miałem dużo natręctw seksualnych i natrętnych wyobrażeń dotyczących nawet dzieci i bliskich. Czułem się z tym strasznie źle i myślałem że całkiem wariuję. Męczyło mnie w tym czasie napięcie ale nie napadowe tylko stałe co sprawiało dużo bólu w ciele z powodu skurczonych mięśni. Nic mi na to nie pomagało jakoś specjalnie.
Poszedłem na terapie ale trudno mi się było tam odnaleźć bo była to terapia analityczna a bardzo potrzebowałem wyjaśnienia co mi się dzieje w głowie i skąd mam tak chore myśli. Dlatego też zostałem z forum i divovickiem. Bardzo polecam na forum wpisy o akceptacji ryzykowaniu oraz przede wszystkim właśnie divovicka. Były to elementy których w tamtym czasie trzymałem się z zaciśniętymi zębami. Ciężko było bardzo bo nie mogłem nigdy określić na początku czy mi jest w ogóle lepiej czy gorzej bo zawsze było ze mną to napięcie ale przyszło takie półrocze gdzie coś się ruszyło i choć napięcie trwało nadal, to myśli było zdecydowanie mniej i mogłem mieć więcej godzin dużo lepszych niż zwykle. Najbardziej w tamtym czasie pomagała mi akceptacja i ryzykowanie. Akceptowałem, że wszystko jest od zaburzenia i nie drążyłem tematów które chciały się rozwijać w nieskończoność i wychodziłem naprzeciw myślom które wmawiały mi, że tym razem coś się złego stanie a ja coś złego zrobię. To najbardziej doprowadziło do pierwszej poprawy gdzie głównie myśli i obrazy seksualne i psychodeliczne przestały mnie tak bardzo męczyć. Dalej stawiałem głównie na akceptację napięcia i ignorowanie myśli że nigdy nie będzie normalnie. Chcę zaznaczyć że kryzysów na tej drodze było dużo i to mogą pamiętać starsi wyjadacze forumowi, którym bardzo dziękuję za wspieranie mnie wtedy. Powyższe może wyglądać na łatwe ale jeśli chodzi o akceptację i ryzykowanie to trzeba się wysłużyć aby dostać za to medal.
Przy znacznej poprawie spotkała mnie jednak trauma związana ze śmiercią bliskich osób o której nie chcę tu pisać ale wpłynęła ona na mnie wtedy. Nawet nie nerwicowo ale miałem totalny zjazd i dół, nie widziałem w niczym sensu. Duży szacun dla Victora który w tamtym czasie poświęcił wiele prywatnego czasu żeby mnie wesprzeć. Musiałem wspomóc się lekami antydepresyjnymi i powoli otrząsałem się z żałoby.
Kiedy ten pierwszy szok minął to zaobserwowałem dziwne zjawisko, że nagle nerwica odezwała się w taki samym stopniu w jakim była jak przed tragedią jaka mnie spotkała. Tak jakby mózg na czas traumy zajął się czymś innym, a jak to się uspokoiło to dalej toczył nerwicę. Więc działałem...tym samym sposobem i zaczęło mijać coraz widoczniej, do odburzania wtedy dołączyło się też trochę zmian sytuacji życiowych na lepsze przy których wcześniej się ograniczałem. Potem odstawiłem leki i tak oto jestem wolny od tego już dłuższy czas dlatego postanowiłem zostawić posta.
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
SUPER! Ostatnio coś mało odburzonych - gratulacje. Co do zmian życiowych, mógłbyś napisać jakie jeśli to nie jest zbyt prywatne? Czy postanowiłeś zmienić otoczenie w jakim się znajdujesz, może miejsce zamieszkania, pracę? Pozdro.
/przerwa od forum
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 72
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 11:38
Szymon92 dzięki!
Lara też dzięki a nagrania to z mojej strony divovicka polecam, mnie spośród nagrań wtedy najbardziej siadł i kierował razem z wpisami na forum. Sezon 1 i 2 ale bez tych nagrań o objawach.
Lubieplacki głównie pójście na studia zaocznie, bo poza tymi klasycznymi lekami miałem trochę problemów z przebywaniem w większej grupie obcych ludzi, zmiana pracy też. Zacząłem doceniać bardziej niektóre rzeczy w moim życiu.
Lara też dzięki a nagrania to z mojej strony divovicka polecam, mnie spośród nagrań wtedy najbardziej siadł i kierował razem z wpisami na forum. Sezon 1 i 2 ale bez tych nagrań o objawach.
Lubieplacki głównie pójście na studia zaocznie, bo poza tymi klasycznymi lekami miałem trochę problemów z przebywaniem w większej grupie obcych ludzi, zmiana pracy też. Zacząłem doceniać bardziej niektóre rzeczy w moim życiu.
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
Super Krzysiek, gratuluję a pamiętam z czata że niezbyt wierzyłeś więc można? Można!
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 5 sierpnia 2019, o 18:10
A czy mógłbyś napisać jak ciężko było dopóki sam nie zacząłeś zauważać przebłysków (jakiś dłuższy czas) ? Bo napisałeś że to wszystko trzeba wypracować mimo tego że wygląda jakbyś to wszystko łatwo przechodził ogólnie myślę, że ludzie źle postrzegają że jak przychodzi akceptacja to już pozniej jest jakoś tak mega łatwiej, bez objawow a jeśli już sa to człowiek ma je gdzieś brakuje trochę wyprostowania ogólnego, bo Ty dzięki Bogu to napisałeś jesteś na świeżo więc fajnie by było gdybyś to ze swojej strony opisał
Z góry dzięki
Z góry dzięki
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 72
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 11:38
Tak, nigdy to nie były czyste myśli ale połączone z dosłownie uczuciami chęci.
Uważam, że ludzie nie czytają z uwagą tego co jest dostępne na forum. Przecież o akceptacji i o tym, że to są procesy i jak to ciężko wygląda to jest to podane w co drugim wpisie Victora w materiałach. Jest też podane w historiach trwale odburzonych. Większość odburzała się 2,3 a czasem i 4 lata. Tylko że i tak każdy szuka szybkich rozwiązań a mi się wydaje, że takich nie ma. Czułem się tak że miałem napięcie które mnie roznosiło od środka, myśli o tym że nie wyjdę z tego, że jestem psychopatą, że zwariuję lub zrobię komuś nieświadomie seksualną krzywdę. Czułem się fatalnie, przestraszony i upewniający czy nie jestem w stanie zrobić tych rzeczy które się wyobrażają. Do tego czułem fałszywe chęci zrobienia tego i też czasami uczucie podniecenia odpowiadające myślom. Kiedy zrobiło się lepiej to było mniej myśli ale i tak czułem napięcie i bałem się że jednak coś się stanie.ania3428 pisze: ↑29 stycznia 2020, o 19:10A czy mógłbyś napisać jak ciężko było dopóki sam nie zacząłeś zauważać przebłysków (jakiś dłuższy czas) ? Bo napisałeś że to wszystko trzeba wypracować mimo tego że wygląda jakbyś to wszystko łatwo przechodził ogólnie myślę, że ludzie źle postrzegają że jak przychodzi akceptacja to już pozniej jest jakoś tak mega łatwiej, bez objawow a jeśli już sa to człowiek ma je gdzieś brakuje trochę wyprostowania ogólnego, bo Ty dzięki Bogu to napisałeś jesteś na świeżo więc fajnie by było gdybyś to ze swojej strony opisał
Z góry dzięki
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 67
- Rejestracja: 26 marca 2019, o 11:04
A dziwiłeś się tym objawom do samego końca zaburzenia? Jak sobie z tym poradziłeś?Krzychu pisze: ↑28 stycznia 2020, o 00:39Szymon92 dzięki!
Lara też dzięki a nagrania to z mojej strony divovicka polecam, mnie spośród nagrań wtedy najbardziej siadł i kierował razem z wpisami na forum. Sezon 1 i 2 ale bez tych nagrań o objawach.
Lubieplacki głównie pójście na studia zaocznie, bo poza tymi klasycznymi lekami miałem trochę problemów z przebywaniem w większej grupie obcych ludzi, zmiana pracy też. Zacząłem doceniać bardziej niektóre rzeczy w moim życiu.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 72
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 11:38
Lara myślę że warto ogólnie przestać dziwić temu że mamy emocje i układ który zarządza emocjami. Wobec tych rzeczy warto mieć respekt zawsze i polecam też wpis o tym post108328.html#p108328