Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jestem załamana.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

22 maja 2016, o 20:09

Zadziorka, wiem, że to co teraz przechodzisz jest straszne i to uczucie utraty własnego ja, tego kim zawsze się czułaś, kogo zawsze mogłaś w sobie odnaleźć i poczuć się sobą jest okropne. Ale pamiętaj w tych najgorszych momentach o jednym- to, że teraz czujesz się tak nie znaczy, że gdzieś przepadłaś. To jest zaburzenie, tak jak zakłócenie fal w radiu nie znaczy, że już nie usłyszysz przerwanej piosenki. To jest zaciemnienie a nie kompletna utrata czegoś. Czasem ciężko jest też ocenić obiektywnie własny postęp, szczególnie w gorszy dzień. Pamiętaj, że ważne są małe kroki- porównywanie się do idealnej wersji, którą chciałoby się już być dobija, bo przepaść jest za duża. Wiem, że objawy są okropne, ale Tobie nic nie jest realnie, nic permanentnie się w Tobie nie uszkodziło, a jedynie straciłaś z tym czymś kontakt, a to jest do odbudowania. Wiec nie panikuj, nie podgrzewaj tego, postaraj się pamiętać o tym, co napisałam Ci powyżej. Pozwól temu być, to nie może Ci nic zrobić ani niczego permanentnie zabrać. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

22 maja 2016, o 20:29

Ciasteczko pisze:Zadziorka, wiem, że to co teraz przechodzisz jest straszne i to uczucie utraty własnego ja, tego kim zawsze się czułaś, kogo zawsze mogłaś w sobie odnaleźć i poczuć się sobą jest okropne. Ale pamiętaj w tych najgorszych momentach o jednym- to, że teraz czujesz się tak nie znaczy, że gdzieś przepadłaś. To jest zaburzenie, tak jak zakłócenie fal w radiu nie znaczy, że już nie usłyszysz przerwanej piosenki. To jest zaciemnienie a nie kompletna utrata czegoś. Czasem ciężko jest też ocenić obiektywnie własny postęp, szczególnie w gorszy dzień. Pamiętaj, że ważne są małe kroki- porównywanie się do idealnej wersji, którą chciałoby się już być dobija, bo przepaść jest za duża. Wiem, że objawy są okropne, ale Tobie nic nie jest realnie, nic permanentnie się w Tobie nie uszkodziło, a jedynie straciłaś z tym czymś kontakt, a to jest do odbudowania. Wiec nie panikuj, nie podgrzewaj tego, postaraj się pamiętać o tym, co napisałam Ci powyżej. Pozwól temu być, to nie może Ci nic zrobić ani niczego permanentnie zabrać. :)
Wiem. Ja to wszystko wiem, logicznie rozumiem ale jednak tak łatwo sie to wszystko mówi. Czuje sie tal jakbym za dużo wypilaa i nie wiedziała co robię. Nie przywiązuje do tego wagi. Wszystko dzieje się taal automatycznie.... A jak chce znów czuć , śmiać sie , kłócić z moim narzeczonym i wiedzieć że robię to w pełni świadomie. A najgorsze jest to ze znów ubzduralam sobie że jestem poważnie fizycznie chora. Moze to czekanie na wyniki tomografii tak na mnie tez wpływa.

Nikt mnie kompletnie nie rozumie , nawet ja sama się nie rozumiem :(
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

22 maja 2016, o 20:32

Zadziorka bądz pewna że my na forum rozumiemy Cię bardzo dobrze nawet jeśli przez to durne zaburzenie nie rozumiemy siebie :friend: tzn rozumiemy tylko nerwica nas oszukuje , ale na kręciłam :D
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

23 maja 2016, o 09:29

To jest jakaś masakra... ;/

budzę się rano i pierwsza myśl " czy mi to już przeszło?" - nie , nie przeszło.
Ani trochę.


mam takie klatkowanie obrazu, że normalnie zaraz wykituję!!!

Nie wiem jak mam żyć z tymi objawami...
Przecież to jest straszne!!!
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

23 maja 2016, o 09:41

Trochę czasu Ci to zajmie, by pierwszą myślą po przebudzeniu (a raczej odruchem) nie było skanowanie własnego ciała i samopoczucia.
Tak, to jest straszne. Objawy są straszne. Każdy z nas to przechodzi lub przechodził.

Nie godząc się na to i pytając jak można z tym żyć jeszcze bardziej nakręcasz ten stan.
Niestety... jeśli go w jakimś stopniu nie zaakceptujesz i nie nauczysz się żyć (na chwilę, bo ten stan nie trwa wiecznie) będziesz cierpiała jeszcze bardziej.
Tym co robisz dajesz sygnał swojej podświadomości, że to jest groźne (a przy całym koszmarze objawów, który znam bardzo dobrze.... nie jest).

Mi zajęło to ładnych parę miesięcy zanim nie przestałem się skanować rano.
Niestety - nerwica nie minie dziś, jutro, za miesiąc. To proces, działanie, praca.
Im szybciej się na to nastawisz - tym lepiej.
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

23 maja 2016, o 09:44

BruceWayne pisze:Trochę czasu Ci to zajmie, by pierwszą myślą po przebudzeniu (a raczej odruchem) nie było skanowanie własnego ciała i samopoczucia.
Tak, to jest straszne. Objawy są straszne. Każdy z nas to przechodzi lub przechodził.

Nie godząc się na to i pytając jak można z tym żyć jeszcze bardziej nakręcasz ten stan.
Niestety... jeśli go w jakimś stopniu nie zaakceptujesz i nie nauczysz się żyć (na chwilę, bo ten stan nie trwa wiecznie) będziesz cierpiała jeszcze bardziej.
Tym co robisz dajesz sygnał swojej podświadomości, że to jest groźne (a przy całym koszmarze objawów, który znam bardzo dobrze.... nie jest).

Mi zajęło to ładnych parę miesięcy zanim nie przestałem się skanować rano.
Niestety - nerwica nie minie dziś, jutro, za miesiąc. To proces, działanie, praca.
Im szybciej się na to nastawisz - tym lepiej.


No tak, ale tu chodzi o to, że ja się nastawiłam (pisałam, ze jest lepiej - jeszcze tydzień temu ) , ale co z tego? Moje objawy (sposób widzenia) były silniejsze od mojego nastawienia.
Pokonały mnie swoją mocą...

I się poddałam.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

23 maja 2016, o 09:47

W nerwicy to całkiem normalny objaw. Sama przez długi czas zmagałam się z takimi porankami. Otwierałam oczy i od razu skanowanie całego ciała,myśl jak się dziś będę czuła itp. i czy przeszło czy nie. Niestety im większą stawiamy sobie presję tym jest gorzej. Ja też bardzo szybko chciałam "wyzdrowieć",bo nerwica pojawiła się na kilka mc przed ślubem to dopiero była załamka dla mnie. I właśnie im bardziej chciałam dojść do siebie ,ciągle myślałam itp. to skutek był odwrotny.
Któregoś dnia w końcu powiedziałam niech się dzieje co chce bo byłam już tym naprawdę zmęczona,ileż można itp. i jak zaczełąm odpuszczać to faktycznie zaczełam zauważać prześwity,lepsze samopoczucie itp. Musisz zrozumieć ,że na to potrzeba czasu,wytrwałości,samozaparcia. To tylko dusza cierpi a ciało tak naprawde jest zdrowe.
Zobaczysz jeszcze kiedyś będziesz sie z tego smiać ,choć wiem,że dziś pewnie cięzko Ci w to uwierzyć. :friend:
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

23 maja 2016, o 09:53

myszusia pisze:W nerwicy to całkiem normalny objaw. Sama przez długi czas zmagałam się z takimi porankami. Otwierałam oczy i od razu skanowanie całego ciała,myśl jak się dziś będę czuła itp. i czy przeszło czy nie. Niestety im większą stawiamy sobie presję tym jest gorzej. Ja też bardzo szybko chciałam "wyzdrowieć",bo nerwica pojawiła się na kilka mc przed ślubem to dopiero była załamka dla mnie. I właśnie im bardziej chciałam dojść do siebie ,ciągle myślałam itp. to skutek był odwrotny.
Któregoś dnia w końcu powiedziałam niech się dzieje co chce bo byłam już tym naprawdę zmęczona,ileż można itp. i jak zaczełąm odpuszczać to faktycznie zaczełam zauważać prześwity,lepsze samopoczucie itp. Musisz zrozumieć ,że na to potrzeba czasu,wytrwałości,samozaparcia. To tylko dusza cierpi a ciało tak naprawde jest zdrowe.
Zobaczysz jeszcze kiedyś będziesz sie z tego smiać ,choć wiem,że dziś pewnie cięzko Ci w to uwierzyć. :friend:


No tym bardziej Cię podziwiam, że potrafiłaś odpuścić.... i że ten stan miałaś przed ślubem... Masakra!

Ja też właśnie jestem tym stanem zmęczona.... gdybym była sama, to chyba bym ciągle płakała...
Ten stan jest nie do zniesienia , a najgorsze jest to, że nikt z bliskich tak naprawdę mnie nie rozumie i tym bardziej trudno jest coś zmienić... Bo oni myślą, że jest w porządku, że tu chodzi o nerwy,a tu nie chodzi o nerwy.
Oni patrzą na mnie z boku i mówią, że wyglądam dobrze, ze normalnie się zachowuje, że nic mi nie jest, a ja w środku mam tykającą bombę!!!!
Awatar użytkownika
BruceWayne
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 360
Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25

23 maja 2016, o 09:58

Nie chcę Cię demotywować ale takie wzloty i upadki są normą.
Ile to ja razy myślałem, że "już". Już za mną, już koniec, już jestem odburzony.
Zdarzał się lepsze dni, tygodnie, nawet miesiące. I potem BUM. Znowu. Gorzej niż kiedykolwiek.

Ale to niestety normalna część tego procesu. Procesu odburzania. Tego, by naprawdę mieć to kiedyś za sobą.
Nie mów, że się poddałaś bo to brzmi tak definitywnie. Po prostu masz gorszy czas, przygniotły Cię objawy.
To bardzo normalne i zdarza się nam wszystkim.

Otrzep kolana, wstawaj i idź dalej.
Niestety nikt tego za Ciebie nie zrobi.

-- 23 maja 2016, o 08:58 --
zadziorka pisze: Oni patrzą na mnie z boku i mówią, że wyglądam dobrze, ze normalnie się zachowuje, że nic mi nie jest, a ja w środku mam tykającą bombę!!!!
Wiem, to jest ciekawe... Ale niech to będzie ostateczny dowód dla Ciebie na to, że wszystko TAK NAPRAWDĘ jest z Tobą dobrze.
Że nie wariujesz, nie tracisz zmysłów, nie rozpadasz się. Że wszystko co tak naprawdę jest nie tak to Twoje emocje, Twoja percepcja rzeczywistości.

Zaufaj sobie głęboko w środku a niech to jak widzą Cię inni Cię tylko buduje i podnosi na duchu.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

23 maja 2016, o 09:58

Kochana bo kto nie doznał nerwicy to tego nigdy nie zrozumie. Mnie też nikt nie rozumie,ale już nie wymagam tego od nikogo. Choć za pewne gdybym nie miałam nerwicy to tez nie potrafiłabym zrozumieć osoby z zaburzeniem.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

23 maja 2016, o 10:01

i jeszcze w tym pieprzonym telewizorze ciągle o rakach, nowotworach - same smutne rzeczy!

można się załamać...

i to wszystko od rana w DD TVN.. ;/

-- 23 maja 2016, o 10:00 --
BruceWayne pisze:Nie chcę Cię demotywować ale takie wzloty i upadki są normą.
Ile to ja razy myślałem, że "już". Już za mną, już koniec, już jestem odburzony.
Zdarzał się lepsze dni, tygodnie, nawet miesiące. I potem BUM. Znowu. Gorzej niż kiedykolwiek.

Ale to niestety normalna część tego procesu. Procesu odburzania. Tego, by naprawdę mieć to kiedyś za sobą.
Nie mów, że się poddałaś bo to brzmi tak definitywnie. Po prostu masz gorszy czas, przygniotły Cię objawy.
To bardzo normalne i zdarza się nam wszystkim.

Otrzep kolana, wstawaj i idź dalej.
Niestety nikt tego za Ciebie nie zrobi.

-- 23 maja 2016, o 08:58 --
zadziorka pisze: Oni patrzą na mnie z boku i mówią, że wyglądam dobrze, ze normalnie się zachowuje, że nic mi nie jest, a ja w środku mam tykającą bombę!!!!
Wiem, to jest ciekawe... Ale niech to będzie ostateczny dowód dla Ciebie na to, że wszystko TAK NAPRAWDĘ jest z Tobą dobrze.
Że nie wariujesz, nie tracisz zmysłów, nie rozpadasz się. Że wszystko co tak naprawdę jest nie tak to Twoje emocje, Twoja percepcja rzeczywistości.

Zaufaj sobie głęboko w środku a niech to jak widzą Cię inni Cię tylko buduje i podnosi na duchu.



Najgorsze jest to, że nigdy nie wiadomo ile to potrwa..
ten cały proces odburzania, wychodzenia z tego stanu.. :(

-- 23 maja 2016, o 10:01 --
myszusia pisze:Kochana bo kto nie doznał nerwicy to tego nigdy nie zrozumie. Mnie też nikt nie rozumie,ale już nie wymagam tego od nikogo. Choć za pewne gdybym nie miałam nerwicy to tez nie potrafiłabym zrozumieć osoby z zaburzeniem.



No właśnie... nikt tego nie rozumie :(
każdy jest z tym stanem sam :(
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

23 maja 2016, o 10:37

Wiem o czym mówisz, moje pierwsze DD faktycznie było męczarnią, ale po prostu trzeba się nauczyć przestać zwracać na to wszystko uwagę i nie płynąć za myślami analizującymi. One się będą pojawiać, ale nie płyń w nie. Mam na myśli to, źe gdy przyjdzie myśl natrętna o tym jak teraz postrzegasz świat to odpuść i powiedz "no trudno, wiem jak go postrzegam, przerabiałam to wiele razy i myślenie o tym nie poprawi mojego stanu, dlatego nie dam się straszakom nerwowym".
Jeśli chcesz by analiza zniknęła, to od myśli analizujących odwracaj uwagę, bo płynąc z nimi ją tylko wzmacniasz.

Gdy byłem w DD miałem multum głupich myśli, których nawet nie będę przytaczał, ale też miałem problemy ze wzrokiem, miałem też jakby chwilowo zaburzony błędnik, dziwnie mi się chodziło i ogólnie była cała masa przeszkadzaczy, ale jeśli naprawdę się tak nastawiasz na wynik to musisz zaakceptować fakt, że przez pewien czas tak będzie i żyć normalnie, nie przejmując się tym jakby nigdy nic.

Kolejna rzecz jest taka, by po kryzysie się otrzepać i iśc dalej. Masz prawo płakać, chwile się posmucić, ale musisz spiąć poślady i jechać dalej.

Doskonale Cię rozumiemy i wiemy, że nikt z zewnątrz tego nie widzi i nawet nie ma co szukać zrozumienia u takich osób, ale można oczekiwać wsparcia. Niech pomogą Ci się czymś zająć, niech wychodzą z Tobą, niech zagadują Cię tak byś nie miała czasu na analizę, bo to bardzo dużo.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

23 maja 2016, o 11:40

zadziorka, z praktyki Ci powiem, że się wydaje, że to będzie lata świetlne trwać - odburzanie, a to nieprawda. Postępy zależą od nas samych. Na początku wydaje się, że jest się w jakimś rozpadzie psychiki, że to niemożliwe już normalnie funkcjonować. Czuje się jakby na jakimś dnie, z którego wyjścia nie ma. Ważne żebyś pamiętała, że te objawy nic Ci nie zrobią poza straszeniem. Są upierdliwe I trudne, ale nie są niebezpieczne. Staraj się skupiać na rzeczach zewnętrznych, na życiu. Odpuść sobie tv I tematy o rakach, nowotworach, bo nie jesteś teraz na tyle silna żeby słuchać o takich rzeczach. Możesz poprosić bliskich żeby nie poruszali z Tobą takich tematów chociaż na jakiś czas, póki nie poczujesz się silniejsza.

Trzymamy za Ciebie kciuki!
Awatar użytkownika
PannaKota
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 20 grudnia 2015, o 19:19

23 maja 2016, o 15:58

Z czasem (z godzeniem się, że to jednak trochę musi trwać) zaczniesz zauważać, że to dd wcale nie było jakąś wielką masakrą. Ja też na początku błagałam żeby to minęło czym prędzej. Wyszłam z wanny, stanełam przed lustrem i bum - miałam dd. I ciagle pytałam siebie kiedy i czy w ogóle mi to minie. Stopniowo zwracałam coraz mniejszą uwagę na dd, aż przestało mi przeszkadzać do tego stopnia, że nie pamietam kiedy minęło. Teraz jak przychodzi to czasem mnie drażni, ale po chwili olewam, albo się nabijam z tego. Tak długo jak będziesz nakładać na siebie presję, żeby wszystko było jak dawniej, tak długo będziesz miała to poczucie, że jest zle. A w gruncie rzeczy jest tak jak dawniej, tylko zaburzyły się Twoje emocje. Umiesz sie dalej śmiać i kłócić z narzeczonym, tylko teraz nie absorbuje Cię to takjak dawniej, bo Twój mózg jest zajęty skanowaniem (pod dyktando emocji) całego ciała i świata w poszukiwaniu zagrożeń.
Spokojnie, to tylko panika.
Awatar użytkownika
zadziorka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 302
Rejestracja: 6 maja 2016, o 19:24

24 maja 2016, o 19:21

Dziś to jest jakas tragedia. Nakłada sie na to stres .... Nie wiem . Plakalam dzis znów. Miałam juz nawet myśli samobójcze co mnie przeraża....

-- 24 maja 2016, o 19:21 --
Czy to normalne w tym stanie ze mimo spania 10 h i tak czuje sie zmęczona ?
ODPOWIEDZ