Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Coś jest nie tak ze mną,ale nie wiem co

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
ODPOWIEDZ
usunietenazadanie
Gość

7 września 2014, o 13:01

Witam.
Pierwszy wpis więc postaram się krótko i na temat :)
Przyglądam sie sobie od jakiegoś czasu i nie wiem co myśleć o tym co się dzieje.
Kontakty z ludźmi mnie męczą,nie lubię przebywać w grupie ponieważ nie mam o czym rozmawiać z innymi ludźmi.
To czym żyje przeciętny człowiek,to czym się cieszy,jest dla mnie nudne i nijakie.
Sport,polityka,jakieś imprezy,długo by można wymieniać,ja po prostu nie potrzebuję tego hałasu i tandety która nas otacza.Nie obchodzi mnie kto z kim grał i kto przegrał a kto wygrał,nie obchodzą mnie mody i trendy
Głupie seriale,banalna "muzyka",używki etc
Całe współczesne społeczeństwo to kultura rozrywki tandetnej,płytkiej nijakiej.Z każdej strony widzę banał,nawet problemy które mam i które mają inni,nie wydają mi się wystarczająco istotne aby się na nich skupiać,rozmawiać o nich,szukać rozwiązania.
Co z tego ze X,skoro i tak umrzemy więc czym się przejmować?

Oczywiście to nie tak że jestem aimny i bez emocji.
Tego typu kwestie jak istnienie,śmierć bardzo mnie interesują.Umysł,świadomość,podobieństwa miedzy zasypianiem a umieraniem,jak gaśnie świadomość i czy faktycznie śmierc jest resetem a może odłączeniem zasilania na stałe?

Sporo czytałem na te tematy podczas gdy moi rówieśnicy byli zajęci budowaniem relacji.
Kilka razy próbowałem ale coś jest nie tak i teraz nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak czy ze środowiskiem w którym żyję.

Fajnie było w związku z dziewczyną gdy się poznawaliśmy,byliśmy zagadką dla siebie,potem emocje opadły a ja znów zaczynałem zagłębiać się w tematy które nigdy nie były dla mnie nijakie,zawsze wyzwalały we mnie adrenalinę.

Najpierw była to muzyka,nauczyłem się grać i mogłem wreszcie komponować,tworzyć klimaty i nastroje które miałem w głowie.
Niestety,gdy poznałem zasady muzyki,komponowanie przestało być wyzwaniem,każdy kolejny utwór wydawał sie banalny,identyczny jak poprzednie,nic nowego,skończyłem z muzyką zająłem się umysłem i śmiercią,świadomością.

Moje rozmyślania na ten temat to nie jest rzecz nowa,ciągnie się to za mną od przedszkola,tylko że dostęp do informacji i internetu pojawił się dużo później,we wzesnym dzieciństwie nie byłem w stanie niczego wymyślić więc zagłuszałem myślenie czym się dało,sport,koncerty,filmy ...no i szkoła,wtedy żyłem głównie tym,żeby zdać do kolejnej klasy :)


W szkole śreniej nerwica i fobie społeczna uniemożliwiły mi dokończenie edukacji.Miałem kilkuletnią przerwę,potem praca,poczułem się na tle zdrowy ze postanowiłem wrócić do szkoły,niestety nerwica lękowa wróciła także,kolejna przerwa.
Teraz zamierzam dokończyć ostatni rok liceum i mieć chociaż średnie.
Trochę się obawiam mojego powrotu do ludzi,znów 8 godzin w tłumie,o czym ja będę z nimi rozmawiał?
Zawsze byłem typem obserwatora który woli byc niewidzialny,tylko nie wiem czemu i tak skupiam na sobie uwagę najbardziej.
Aż taki przystojny jestem czy co?:D a może moja szarosć to w rzeczywistosci jakaś awangarda i dlatego się wyróżniam?;D

..a może nie,może jestem wyjątkowo dziwny ;p i nie pasuję do tego świata
Tak właśnie się czuję,jak kawałek obrazka przedstawiającego makaron,puzel w paczce z makaronem,nijak sie nie da połączyć :D

Czy to jest po prostu nerwica,czy może tylko depresja a może coś bardziej skomplikowanego?
Dlaczego tak się męczę wśród ludzi i czemu relacje z innymi są dla mnie ..nudne ?Nie zależy mi na nich,nie szukam drugiej połówki,czuję ulgę gdy jestem sam,czasem nawet myślę że było by fajnie umieć być z kimś,ale zaraz sobie przypominam jak to było próbować taką relację stworzyć i pamietam że bardzo szybko ogarniała mnie introwersja ,dlatego żeby oszczędzić czasu sobie i innym,po prostu nawet nie zaczynam...nie wiem jak powinna wyglądać idealna dla mnie partnerka.Czy przeciwieństwo w myśl zasady że przeciwności się przyciągają,czy może powinna być podobna...a może dla kogoś takiego jak ja wystarczy kochanka...tylko że seks wcale nie jest taki atrakcyjny jak kiedyś...kolejny banał na liście banałów..
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

7 września 2014, o 13:17

Jak dla mnie, to po prostu myślisz wiecej niż inni i widzisz wiecej niż inni. Nie zadowala Cię to, co widzisz dookoła, widzisz, że mainstreamowe rzeczy są często niewiele warte. Interesują Cię zagadnienia egzystencjalne, nad którymi szeroko pojęta masa raczej się nie zastanawia. Ciężko jest znaleźć kogoś do pogadanek na takie tematy, więc narasta poczucie, że się nie pasuje (zabił mnie ten tekst o puzzlu w paczce makaronu... xD). Nerwica swoją drogą, a to swoją. To, że komuś nie odpowiada rzeczywistość kreowana przez większość, nie znaczy, że jest chory. Tego się nie da "wyleczyć". Jeśli ktoś poszukuje większych wartości, większego sensu, czegoś co będzie na prawdę w życiu fascynujące i ekscytujące, nie zadowoli się byle czym. A jeśli chodzi o relacje, to nie ma obowiązku bycia z drugim człowiekiem. Bycie solo nie jest dziwne, to po postu kwestia tego jak się lepiej czujesz. Może w końcu poznasz jakąś osobę, z którą się jakoś uda nawiązać głębszą więź, a może nie, masz na to całe życie. : ) A wracając jeszcze na chwilę, do przemyśleń na temat świadomości, istnienia, śmierci, itd, to net pełen jest grup dyskusyjnych na ten temat. Szukaj, a zobaczysz, że nie jesteś sam w swoich rozmyślaniach... ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
usunietenazadanie
Gość

7 września 2014, o 13:53

Czyli ogólnie jestem nieuleczalny bo osobowość nie jest chorobą?:>
Ten typ tak ma?

hmmm...

Ja wiem że jest sporo miejsc gdzie można pogadać o śmierci i świadomości,ale to są wszystko gdybaniny,doktryny każdy sobie może wymślać bez końca.
Mnie interesuje konkretna wiedza z tego zakresu,przeczytałem kilka książek,tych najlepszych na naszym rynku,oto one:
Tybetańska Księga Umarłych
Śmierć, stan pośredni i odrodzenie w buddyzmie tybetańskim
Najdalsza Podróż Stanisław Grof
O śmierci i odrodzeniu Lama Ole
Tybetańska księga życia i uierania Sogjal Rinpocze
Umysł poza śmiercią
Sen,śnienie ,umieranie T.Tulku
może kogoś zainteresują,Tybetańczycy to wyjątkowy naród,wiedza z zakresu psychologii i badania nad śmiercią,stawia tę kulturę na pierwszym planie
Zachód jest ciemny w porównaniu ze wschodem ;p do takich wniosków dochodzę,nie rozumiem czemu pozwala się tę kulturę niszczyć...

Co innego gdybanie o śmierci a co innego efekty praktyki na przestrzeni wieków,dlatego polecam buddysjkie lektury
Z tym że to co wyczytałem w podanych książkach,większosci ludzi wystarcza,mnie nie.
Może inni zrozumieli a ja nie potrafię,nie wiem,czasem nawet zapominam jak się nazywam,ale to przez stres chyba
Już mam tak zeżarta korę mózgową że ...czuję się jak pijany dresiarz na dyskotece...czasami mam problem z wyrażeniem tego co myślę ;p
Wiem o co mi chodzi ale nie wiem jak to powiedzieć żeby być zrozumianym...może to też kwestia zbytniego przejęcia,stresu...

Wszystko było łatwiejsze w trakcie terapii psychotropami,chemiczny spokój ,chemiczna radość...nie mogę całe życie pakowac w siebie chemii
Skoro ja po porstu taki jestem a bycia sobą nie da się wyleczyć :)
Eh,zobaczymy co się stanie gdy pojadę do miasta na zajęcia,ciekawe ile wytrzymam,czy znów pojawią się odloty w stylu depersonalizacja itp ;p
W razie czego poproszę o dragi i znów będę sobie żył jak warzywko,to nawet ma swoje plusy
Na prochach nie wiem że żyję ale przynajmniej niczym się nie przejmuje i niczego nie chcę wiedzieć...
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 września 2014, o 20:51

Ja też tak mam, od dziecka.
Niestety nerwicą i lęki podkręcają to poczucie inności.
Ciasteczko ma racje jest mnóstwo ludzi którzy mają podobne odczucia do Ciebie tyle że takie sprawy i tematy są
przyćmione przez ten cały szum i głupotę która wyłazi teraz z każdej strony.
ALe są nadal wspaniali ludzie, ksiażki pisarze, artyści, muzycy, ludzie zyjący pasją.
Ja na raki bezsens zachorowałam niedawno w wyniku DD i problemów osobistych, może i miałam to już wczesniej
ale nie wbudzało to we mnie niepokoju czy lęku.
Takie objawy które opisujesz mają czesto ludzi wychowani w rodzinach dysfunkcyjnych, które szybko musza dorosnąć
i ich dzieciństwo i młodośc nie opiera się na budowaniu relacji z rówieśnikami, po prostu mają inne sprawy na głowie.
Może coś w tym jest.

Z tą śmiercią to dla mnie trochę jak z pisaniem o aniołach, istnieje wiele książek ale nikt nie widział i nikt tak naprawdę nie wie.
Kultura wschodu nie jest mi obca ale do wszystkiego staram się podchodzić z dystansem.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
usunietenazadanie
Gość

7 września 2014, o 22:35

No tak,ja wiem że nie jestem wyjtąkowy ze swoimi przemyśleniami,lękami itp
Chodziło mi o to że od dziecka mam nie tyle myśli egzystencjalne(to też)
ale przede wszystkim jakieś dziwne stany(to się chyba derealizacja nazywa,albo depersonalizacja)
Np coś takiego:w dzieciństwie gdy wieczorem nagle gasło światło,było mi duszno.
Gdy nagle wyłączano prąd,ale gdy prąd był i gdy miałem świadomośc że w każdej chwili mogę światło zapalić
wtedy uwielbiałem siedzieć po ciemku.

Czasem wchodziłem bardzo głęboko w rozmyślanie,może to była medytacja albo kontemplacja,nie wiem
Dochodziłem do takiego punktu w którym myślałem np co by było gdybym odzyskał przytomnośc w trumnie ;p
gdyby ktoś przedwcześnie stwierdził mój zgon i...po prostu czułem jakby to o czym myślę własnie się działo,a wtedy doświadczałem panicznego lęku
Wczuwałem się zbyt mocno w to o czym rozmyślałem.

Lęki miałem nie przed śmiercią tylko przed byciem pogrzebanym żywcem.
To się przekładało na lekką klaustrofobię,duszności w aucie,w windzie,niewielkie pomieszczenia były jak trumna ;p

Potem,dzięki swoim odlotom,zacząłem zagłębiać się w temat śmierci coraz bardziej.
W tej chwili czytam co się da,wyniki badań zachodnich naukowców na buddyjskich mnichach :D
Póki co,najnowsze odkrycia zachodu okazują się fundamentem nauk sprzed wieków,tych wschodnich
Dlatego mam spore zaufanie do tego co można wyczytać w literaturze buddyjskiej czy hinduistycznej
ale nie jestem bezkrytyczny :)

W sumie,dobrze że doświadczałem tego wszystkiego przez co ciągle przechodzę
To był/jest doskonały motywator do zdobywania wiedzy,im więcej wiem tym bardziej jestem spokojny
Niepokój pozostaje dlatego że ciągle nie mam pewności,ciągle jest jakieś ale,ciągle czegoś brakuje do pełni w tych naukach o umyśle które czytam.
Niby wszystko jasne ale potem jedno zdanie wywraca wszystko do góry nogami i trzeba zaczynać poszukiwania od nowa.

Ciężko mi powiedzieć czy moja rodzina była dysfunkcyjna...nie była idealna ale czy dysfunkcyjna?
Dzieciństwo mojej mamy owszem,ojciec alkoholik,może dlatego była nadopiekuńcza i wszystko chciała zrobić za mnie
Po co mam być samodzielny przecież ona może mi "pomóc" i zrobić za mnie wszystko ;)
Nadopiekuńczość nie musi być wynikiem dzieciństwa w domu z akoholikiem,to może być efekt ciężkiego porodu
Oboje byliśmy o krok od śmierci,właściwie to pierwsze 4 lata byłem umierający,niby żywy ale nie wiadomo jak długo jeszcze ;p
Wady serca,wodogłowie,czyrak za uchem,cesarskie cięcie,groźba uduszenia się pępowiną,krwotok,i masę innych "atrakcji"
Tak więc smierc była o krok i została przy mnie :)

Moje braki jeśli chodzi o budowanie relacji z otoczeniem,są wynikiem tego że wolałem zostać sam i ogarnąć swoje myśli
zamiast tracić czas na głupie zabawy w grupie.
Nie byłem totalnie wyalienowany,grałem w piłkę w klubie sportowym,jakoś zagłuszałem swoje myśli :)
Czasami moje dziwne stany były tak nieznosne,że wolałem się rozproszyć ,wychodziłem do ludzi i zapominałem o tym że istnieję
Potem wracałem do domu i ..a najgorzej gdy w trakcie zapomnienia/rozproszenia się,nagle do mnie docierało że jestem tu i teraz
Wtedy pojawiało się napięcie,wszystko wokół wydawało mi się nienaturalne,jakby ze snu,jakby obce...wiedziałem kto jest kim
ale czułem że we wszystkich i we wszystkim jest jakaś nienaturalność...a potem czytam w jakiejść ksiązce o tym jak budda mówi że
świat jest iluzją i że nic nie jest prawdziwe ;)
Czy derealizacja jest objawem oświecenia? :D

Kiedyś śmiac mi się chciało bo czytałem o stanach świadomości jakich doświadczają zaawansowani jogini
Czytam czytam i myślę sobie,o kurcze,a ja mam to samo zupełnie bez wysiłku :D

Daleko mi od odlotów w stronę mesjanizmu,nie czuję misji,nie wydaje mi się że jestem"kosmiczną swiadomością" :D nie doświadczam żadnej wszechwiedzy
Po prostu czuję że wiem za mało na temat zycia i śmierci a to nie pozwala mi się odprężyć i zająć "normalnym" życiem
Normalne życie to straszna nuda,nie mam ochoty tracić zdrowia po to by zdobywać tytuły i zaszczyty,nie zalezy mi na kasie.
Bez kasy umrę z głodu,ale z pieniędzmi też kiedyś umrę i nie kupię sobie nieśmiertelności choćbym miał dom ze złota :)
W wyścigu szczurów nie biorę udziału,nie mam ambicji być kimś,bo te wszystkie ktosie same nie wiedzą kim są ;p
Pozycja społeczna,wpływy...co mnie to obchodzi,straszna nuda ;p
Nawet kurzu w pokoju nie ścieram od kilku tygodni bo nie mam motywacji,szkoda mi czasu na takie pierdoły,wolę szukac informacji i chociaż próbować je rozumieć.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 września 2014, o 23:15

Napisałam o dysfunkcyjej rodzinie bo to co opisujesz idealnie pasuje do obrazu DDA.
Ojciec alkoholik, nadopiekuńcza mama...
To wiecznie poczucie nierealnosci, niepokoju, niedopasowania, myśli egzystenjonalne, filozofowanie
to typowe dla DDA. Moze spróbował być terapii indywidualnej dla DDA? Jest dobra i bezpłatna.

Te myśli o pogrzebaniu za życia to była moja obsesja w wieku dziecięcym i nastoletnim.
Fascynacja tym co jest dalej również.
Nie w głowie mi były buty sukienki itp...
Takie myśli to często odwrócenie uwagi od realnego problemu, nieuporzadkowane emocje, lęki. Zresztą sam na pewno wiesz.
Nerwica natretnych myśli w pełnej krasie.
Te odloty, derealizacja też sa mi znane. bardzo łatwo było mi zawsze "odpłynąć". Wystarczyła chwila żebym sie zamysliła.
Może to też kwestia wrażliwosci, moze "starej" duszy :)

Ten brak kontaktu z rowiesnikami i znudzenie , świadomosc beznadzieii ich zachowan, zainteresowan... tez tak miałam.
Bo tak jak napisałam.... ja miałam ciezko w domu, nie miałam problemów takich jak rowieśnicy, ciagle byłam w stanie
gotowosci w lęku.
Zawsze miałam wrażenie nierealności, zagubiebia, że nigdzie nie pasuje, ze nie mam swojego miejsca w życiu.
Odczucie że coś jest nie tak, że czegoś m brakuje ale nie wiem czego.
Wielu ludzi tak ma, to też kwestia wrażliwosci, tylko sztuka jest znaleźć jednak siebie samego w tym wszystkim.

Z tą śmiercią to wiesz... czy warto aż tak sie w to zatapiać i mieć pewność skoro nikt jej tak naprawdę nie ma?
Ja też czytałam wszystko na ten temat, to mnie zaprowadziło do Buddyzmu min i jakichś naukowych materiałów.
Ale... w sumie to wiem że nic nie wiem ;)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
usunietenazadanie
Gość

8 września 2014, o 07:17

Zaraz,alkoholikiem był mój dziadek,ojciec mojej mamy,nie mój :)
Gdy sobie teraz myślę o swoim dzieciństwie to wydaje mi się że nie musiałem dorosnąć szybciej niż rówieśnicy
wręcz przeciwnie,mama starała się ...jakby to powiedzieć...ona chyba ze strachu przed tym że przestanie być potrzebna
robiła wszystko żebym nie dorósł nigdy ;p

Ucieczka w świat myśli to ucieczka w przyjemne fantazje,moje myśli nie sprawiają mi przyjemności
Tzn,temat życia i śmierci to moja pasja,czuje to samo co wtedy gdy po raz pierwszy wziąłem do ręki gitarę
i zaczałem się uczyć muzyki,już prędzej muzyka była ucieczką :)
Muzyk i komponowanie to był relaks po pracy,a kwestie związane ze śmiercią to ciężka praca.
Ja po prostu czuję że muszę to zrozumieć,nawet gdy boli to brnę w to głębiej ;p
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

8 września 2014, o 17:48

Myśle że te rozmyślania filozowficzne i poszukiwanie odpowiedzi co jest dalej, jaki jest sens tego wszystkiego
zawsze gdzieś tam w Tobie będą bo taki jest po prostu Twój urok :)
Ale bardzo możliwe że ten stan, poczucie niedopasowania, bezsensu przejdzie jak odnajdziesz sam siebie,
może nie przez pryzmat tych filozoficznych rozmyślań a przez Twoja osobę, samego Ciebie, potrzeb i celów które
są jakoś tam zagłuszone.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
usunietenazadanie
Gość

8 września 2014, o 18:04

Dziś nie miałem prądu i cały dzień próbowałem przypomnieć sobie dzieciństwo :)
Z tego co pamiętam z jednej strony byłem rozpieszczany a z drugiej krytykowany
Najpierw pod klosz a potem pretensje ze czegoś nie potrafię,no ale nie miałem szansy się tego nauczyć bo ktoś zawsze wolał pomóc
żeby było szybciej i napewno dobrze.

Pamiętam że mówiono na mnie żywe srebro i że lubiłem śpiewać,kiedyś dorwałem się do kibordu i zacząłem grać ot tak
nawet nie wiedziałem co gram ale podobno miało to ręce i nogi ;p
To samo z gitarą,gdzieś u kogoś stała pod ścianą,wziąłem do ręki i zagrałem solówkę
a własciciel gitary przecierał oczy ze zdziwienia :D

Jak to zagrałeś,skąd wiedziałeś?Nie wiem jak,nie wiedziałem :>

Czyli tak,w domu nikt nie zwracał uwagi na mój słuch muzyczny i nikomu się nie chciało zapisywac mnie do szkoły muzycznej.
Dbano tylko o to żebym się przypadkiem nie wyróżniał,mam być taki jak wszyscy ...

Nie wiem jak długo ale był okres kiedy śmiałem się każdego dnia,potem stopniowo coraz mniej.
To nie tak że straciłem poczucie humoru ,nic z tych rzeczy.
Kilka razy ludzie mnie pytali z niedowierzaniem ,czy ja faktycznie mam depresję???
No mam ,depresja,nerwica lękowa i fobia społeczna,mam na to papier :)
Dziwne,a nie wyglądasz :D

Miałem coś jeszcze napisać ale straciłem zapał ;p często tak mam,wpadam w jakiś totalny dół
totalne znurzenie,zobojętnienie...nawet lęki które mnie nachodzą,stają się dla mnie ...mam je w d. ;p
One są,a ja sobie obserwuję i nawet z tym nie walczę tylko pozwalam się im pożreć.

Kilka miesięcy temu,budziłem się wieczorem,zwykle około 2 nad ranem,i czułem się tak ...niezwykle,to było takie dziwne
że problem z nazwaniem tego stanu powodował narastanie lęków,czułem coś,nie wiedziałem co to jest i zaczynałem się bać tego czego nie rozumiałem.

Tak było kiedyś,teraz już jestem zimny,poznaję te dziwne stany które wracają,już wiem że to jest to co dawniej,nadal nie wiem jak to nazwać
ale zwisa mi to i powiewa ;p
Może derealizacja,może depersonalizacja,nie wiem,zupełnie mi nie zależy żeby to zrozumieć i zrobić coś z tym
Coś mi jest i niech będzie...gdyby np ktoś na mnie napadł i chciał pobić,wątpię żeby mi zależało na obronie.

...aha,przypomniałem sobie,w okresie szkolnym,między 1 a 6 klasą podstawówki
pamiętam że często zdarzało się że byłem wyśmiewany przez rodzinę.
Jakieś żarty niby,podobno to ja nie znałm się na żartach,ale odbierałem to jako kpiny i próby zawstydzenia mnie za wszelką cenę...
Raz,nie pamiętam o co chodziło,miałem jakiś wykład i on się przeciągał ,w kółko jedno i to samo
Byłem tak zdenerwowany że miałem ochotę pobić rodziców za to że się nademną pastwią,już ne mogłem słuchać tej zaciętej płyty
i w pewnym momencie rozpłakałem się z nerwów,nie dlatego że było mi przykro,po prostu chciałem im przywalić
ale nie mogłem tego zrobić,sam siebie powstrzymywałem i to było powodem mojego płaczu,to że nie mogę zrobić tego co chcę
to że jestem w stanie sam siebie pwstrzymać,to że nad sobą panuję,emocje musiały jakoś ze mnie wyjść
a ponieważ nie mogłem użyć siły,frustracja wypłynęła oczami :D

i co się okazało,gdy zobaczyli że płaczę,nagła zmiana tonu,koniec wykładu w pół słowa,już koniec, "na tym mi zależało,żebyś się rozpłakał,wreszcie"

To już było przegięcie,musiałem wyjśc z domu żeby ich nie pozabijać ,czułem że tracę nad sobą panowanie ;p

Krótko mówiąc,upokarzanie mnie i dołowanie,było ulubioną rozrywką rodziców którzy "grzeczność" rozumieją w specyficzny sposób.
Tzn,jesli ktoś jest psychicznie rozbity,stłamszony,zastraszony,nie potrafi powiedziec nie,nie ma własnego zdania,jest bierny i uległy,wtedy jest grzeczny ;p
Te sytuacje o któryh piszę to nie było jakieś maltretowanie mnie dzień w dzień ale co jakiś czas zdarzały się ekscesy,jakby z nudów,nie ma co robić,choć go pownerwiamy.
Jak w jakimś zakładzie karnym...o właśnie,pamiętam też że odbierano mi całą moją prywatność,drzwi do pokoju mają być otwarte bo jak my byliśmy dziećmi to mieszkaliśmy w piecioro w jednym pomieszczeniu,każdy każdego widział non stop...co jeszcze...hm
Odbieranie korespondencji,wojny o to że listy adresowane do mnie,przychodza do ich domu i oni mają prawo czytać co jest napisane w listach do mnie
bo adres się zgadza,adres jest ich :pp

Wątpię żeby to było normalne zachowanie i jestem przekonany że moja nerwica to zasługa rodziców
ale to nie im zawdzięczam swoje ...odmienne stany świadomości ,derealizację lub coś w tym stylu
miałem o wiele wcześniej...zauważyłem nawet że kiedy byłem wściekły to lęki znikały.
Przykład,trzeba jechac do miasta a ja mam lęki w zwiazku z tym,nie miałem tego typu dylematów gdy wychodziłem w domu wkurczony
W nerwach mogłem jechac wszędzie,robić wszystko i nie dbałem o to co się stanie,czy zemdlęję czy będzie miał mi kto pomóc czy nie...

Złość pomagała uporać się z lękami,nadal pomaga :^
ODPOWIEDZ