Polemika jest głęboka i raczej z nurtu filozofii, psychologii aniżeli z pogranicza życia codziennego. Ogólnie ciężka bania...
Nie sadze bym dostal odpowiedz, jasną i klarowną co jest po smierci ale chcialbym zapytac - co Wy o tym myslicie?
Jak na to spojrzec? Wiadomo mozna mowic "przynajmniej dane Ci zycie, niektorzy tej szansy nie dostali" albo w drugą stronę "To wszystko minie bezpowrotnie i to juz niebawem i za tysiac lat NIC po tym nie zostanie" - no gorzej, ze ja czesto mysle w tę drugą strone. Jestem wierzacy, ale mam wiele niepewności.
Czytam internet i w gruncie rzeczy zdania są podzielone, a nauka niby cos wie, ale czy nauka moze kiedykolwiek znać odpowiedź? Wszak wszyscy naukowcy są subiektywni - Ci urodzeni w ateizmie i racjonalizmie beda szukac raczej dowodow przeciw zyciu po smierci, a Ci uduchowieni w drugą stronę.
Dodajmy fakt, ze jestesmy ziarnkiem piasku na oceanie pustyni (jesli chodzi o planety i galaktyki) to wychodzi coś tak niepojętego, ze trzeba być chyba głupcem, by zakładać że coś "jest lub nie jest na pewno" - czyż nie? Z tą nauka to mam najwiekszy problem, 1000 lat temu czlowiek niewiele wiedzial i wiedzial, ze nie wiedział. Dziś posuwamy sie naprzód i cywilizacja potrafi mocno ściągnąć na ziemie - wszak tyle juz wiadomo, ze te religie dla ludzi "nowoczesnych" wydaja sie bajką..
A co wy myślicie o życiu po śmierci? Jak na to spojrzeć? Najbardziej boje się utraty tego wszystkiego, ludzi, możliwości poznawania świata, doświadczania. Chociaż jakbym sie urodził w innym kraju/planecie i żył od nowa też by było ok. Nie wiem o co tu chodzi. Choć można też powiedzieć, ze przeciez "dostales jedno zycie, mało Ci? czemuś taki chciwy?"
Druga sprawa to "jak tu żyć żeby troche pożyć?". Sprawdzałem dane umieralności, 92.5% szansy na dożycie 50lat w przypadku mezczyzn. Zle spie... pale... odzywianie srednie... stres....malo ruchu...
Czy zmiana tych nawykow naprawi moj organizm? Uwazacie, ze da sie zregenerowac organizm? Czy niektore zmiany są nieodwracalne?
Cholera, fajnie byłoby chociaż dociągnąć do emerytury

Ja się chyba BOJĘ to wszystko STRACIĆ...