Mercenary 10 lat temu miałem parę miesięcy bardzo mocny epizod nerwicowy, czyli widzenie za szybą, te wszystkie wkrętki, ze zrobię sobie, innym krzywdę, przeogromny strach że wariuję przed schizą, ogólnie błędne nerwicowe koło, mocny lęk wolnopłynący, wszystko pogłębiało się mocno, bo jeszcze wtedy nikomu o tym w sumie nie powiedziałem, w sumie do dziś:)
Ten czas uznaje właśnie jako piekło.
Miałem też chyba lekkie odczucia DP, ale przeszły szybko. I później zaczęło to przechodzić powoli i pojawiło się te DD, ze tak widzę właśnie inaczej, za ostro. Pamiętam w pierwsze dni po tym, jak siedziałem w pracy w lato i patrzyłem za okno i wiedziałem, że coś jest bardzo nie tak, bo pamiętałem jak to wcześniej widziałem, a jak teraz i byłem tym przerażony. To nie była już szyba, te takie oddalenie, tylko po prostu tak inaczej. I właśnie te widzenie non stop jakby podkręconych kolorów robi te wrażenie dziwności i inności, dlatego tego nie chcę. Mi to przeszkadza i w dzień i w nocy, tylko w nocy, czasem jest tak jakby bardziej wkurzające, bo to tak jakbyś w nocy odpalił telefon, bardziej razi po oczach

Ale w końcu żyłem i postanowiłem dobrze zrobić czyli to olewać, tylko, że drugą rzecz źle zrobiłem, bo po prostu to tylko wyparłem, a tle głowy cały czas myśl, co to jest i czy to nie schiza.
I faktycznie w tym okresie skończyłem studia, przeprowadziłem się i jakoś były lepsze okresy, że mi to schodziło do 10% czasem, właściwie czasem w dzień mógłbym powiedzieć, ze to zniknęło, ale tak nie było, bo gdy faktycznie się skupiłem to przypominałem sobie jak odczuwałem to kiedyś i wiedziałem ze było inaczej.
A każda noc, czyli widok jak na zdjęciach oglądam noc w noc. Faktycznie, ale zdarzały się momenty, gdy na przykład wyszedłem z knajpy zrelaksowany, uśmiechnięty i widok bardziej już przypominał zdjęcia numer 1. Zawsze w takich momentach myślałem, że chce żeby to wszystko wróciło jak dawniej, ale niestety na drugą noc, znów zdjęcie nr 2. Ogólnie innych objawów mocniejszych już przez ten okres nie miałem, oprócz lęku przed podróżowaniem (bo tam się dusiłem z powodu lęku hehe), a ostatnio coraz częstszych ataków paniki i duszności i w ostatnim czasie wkręcania sobie chyba za dużo chorób i analizowania swego ciała, dlatego znów trafiłem na forum

I mimo, że już wydaje mi sie, ze poradziłem sobie z tymi lękami, dusznościami itd, dalej atakują mnie myśli, że tu na forum nikt takiego objawu nie ma 24/7, że to zapewne odrealnienie schizowe. Mimo, że próbuje się przekonać, że chyba w 10 lat, ktoś by zauważył schizę w rodzinie, pracy itd, to dalej nie potrafię się tak całym sobą przekonać. Dlatego chyba zniknięcie tego objawu jest dla mnie tak WAŻNE, to by mnie przekonało i dlatego chyba tak trwa i trwa

Masz rację.
aaa jeszcze sobie przypomniałem, że chyba 3 lata wcześniej nim to się zaczęło, już też miałem lekką nerwicę i rzadko, bo rzadko właśnie w marketach miałem właśnie takie odrealnienie, ale zawsze przechodziło. Teraz włączyło mi się non stop
