Witajcie, jest to mój pierwszy wpis, w sumie nigdy bym nie pomyślała ze możne mnie coś takiego spotkać jak to jak się w tej chwili czuję. Od dziecka miałam dużo, stresów i ogólnie w życiu na wiele rzeczy tak reagowałam mimo, że jestem roześmianą, otwartą osobą. Jestem też typem wrażliwca. Moje problemy pierwsze zaczęły się w połowie ciąży. Dostawałam lęków ot tak, w nocy się budziłam z kołataniem serca i strachem, zdarzało się że trzymało mnie cały dzień. Przyjmowałam neospasminę, jakieś zioła - wiadomo pomoc znikoma ale przeszło po ok. 3tyg. Później już miałam spokój, jestem teraz ok. 10miesiecy po porodzie, dostałam nagle lęku, przypomniało mi się coś niefajnego z mojej przeszłości, bałam się powiedzieć mężowi ale nie mogłam tego trzymać w sobie więc o wszystkim porozmawialiśmy. Niby zrobiło się lepiej, ale potem nerwica strach że w ogóle mu o tym powiedziałam, ze co on teraz o mnie myśli itd. Trwa to już do tej pory czyli od ponad 2 miesięcy spowiadam mu się dosłownie ze wszystkiego, w sensie co wg siebie mogłam źle zrobić na początku wywlekałam wszystko z przeszłości, nawet to co robiłam zanim się poznaliśmy z kim się całowałam itd, jakas sprawa przypomniała mi się, od razu stres, że źle by o mnie pomyślał itp więc musiałam mu o tym powiedzieć, robiło mi się lżej a on z każda z tych spraw już mówił ze to głupoty, dziecinady i żebym dala sobie spokój, co było kiedyś, bo nikt święty nie był i nie jest, że jestem wspaniałą oddaną lojalną żoną, że byłam zawsze w pełni tylko jego (spotykamy się od gimnazjum), ale tych spraw się nie kończy co chwile coś mi się przypomni albo skanuję co teraz robię i uważam żeby czegoś nie zrobić źle, bo będę musiała mu o tym powiedzieć a mi może zrobić się głupio. Absurdy dochodzą do tego stopnia, że już nawet kwestie ze może źle coś posprzątałam, albo że może coś komuś powiedziałam co nie powinnam, albo pomyślałam w jakiś sposób źle o jego mamie, nie umyłam kiedyś rano zębów :o A ja muszę to mówić, bo zaraz one wiszą mi nad głową i wpadam w strach. Ta chęć poczucia ulgi jest silniejsza mimo że chwilowa. Bardzo się kochamy z mężem, jest moim oczkiem w głowie. Jeśli to ważne, to zawsze liczymy się ze swoim zdaniem, jest dominuje w naszym związku, ale mi to zawsze odpowiadało i odpowiada, a teraz jakbym miała obsesje jak on zareaguje na to czy na tamto, nawet jeśli czuję że puści to mimo uszu to ta świadomość nic nie daje, wcześniej gdy zrobiłam coś za jego plecami jakąś drobnostkę np. kupiłam coś robiło mi się źle ale nie przeżuwałam tego, bo wiedziałam że to nic takiego. Zaczęłam też wyolbrzymiać wszystko, czepiam się każdego słówka i analizuję, albo ile razy mogłam coś tam zrobić .
Rozumiem jeszcze te wszystkie rzeczy które mogłam mieć jakieś wyrzuty sumienia, że za nastolatka z kimś tam pisałam albo zbyt często rozmawiałam w szkole, ale kurcze teraz to zaczęłam się spowiadać ze wszystkiego! Np. wg siebie czegoś tam robić nie powinnam, wstydzę się to wyjawić a ja i tak muszę bo wiem że może robię źle i muszę to wyrzucić z siebie, ale mąż teraz przyjął postawę że ma to gdzieś ze to są bzdury a ja nie mogę przestać... Wracam niedługo do pracy, prowadzę własny biznes, gdzie mam duży kontakt z ludźmi którzy mnie bardzo doceniają i uwielbiają, trochę się boję, bo dziś rano byłam w rozsypce, boję się ze zawiodę ich wszystkich że nie będę miała siły ale może ta odskocznia też coś pomoże... Ta kwarantanna zmieniła mnie strasznie z wesołej szalonej osoby na zlęknioną i wystraszoną. Skanuję wszystko. Mam wyrzuty sumienia że mogłam coś pomyśleć nie tak o innym facecie, pomyśleć że czegoś się chce. Mówię sobie że czyny są najważniejsze a ja czepiam się myśli

Nie mogę zapomnieć o przeszłości..
Doraźnie biorę sobie hydroksyzynę, u lekarza nie byłam, robiłam ostatnio badania tarczycy hormony płciowe - w normie.
Pomocy.