-Nie użalaj się nad sobą, ludzie mają większe problemy
-A melisy próbowałaś?
-Idź pobiegać, to ci przejdzie
-W życiu nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli, takie jest życie i zamiast się nad sobą użalać, trzeba zacisnąć zęby i do przodu
-Oj przestań, dramatyzujesz, już mnie to zaczyna wkurzać
-Ty robisz wszystko, żeby zrobić nam na złość (rodzina)
- Olej to, wyluzuj trochę...
-Oj tam oj tam!
-Pomódl się, idź do kościoła. To naprawdę pomaga...
-Nerwica? Też mi problem... W dzisiejszych czasach każdy ma nerwicę/depresję, bo to wszystko przez te ajfony i fastfoody...
- Sama sobie stwarzasz problemy i wymówki, żeby usprawiedliwić swoje lenistwo.
Dodam jeszcze, że jestem w stanie, gdzie mam spowolnione ruchy i zaburzoną koncentrację i wszystko robię bardzo wolno, wszystko leci mi z rąk i najchętniej tylko leżałabym w łóżku. I oczywiście co? Komentarze wygłaszane wrednym tonem sugerujące, że jestem jakąś księżniczką.
Z frustracji zaczęłam się samookaleczać, drapać i przypalać papierosem, a nie robiłam tego przez 3 lata. Czasami to jest impuls. Ostatnio nawet miałam myśli samobójcze. Oczywiście chwilę później żałowałam że to zrobiłam i poczułam wstyd. Moja koleżanka to zobaczyła i bardzo lekceważącym tonem wygłosiła komentarz, że "też mi coś". Często mam fantazje, że zabijam się i zostawiam przy zwłokach karteczkę z napisem "Spier.... z tego świata, ale nie przejmujcie się, ludzie mają większe problemy. Zamiast dramatyzować, pójdźcie pobiegać do lasu."
Czasem już nawet sama zaczynam myśleć, że faktycznie dramatyzuję, bo jestem rozpuszczoną dziewuchą, leniwą zresztą. A nigdy taka nie byłam!!! Byłam kiedyś ambitna i pełna życia i jak widzę podejście innych, zalewa mnie krew i mam ochotę ich stłuc na kwaśne jabłko.


